poniedziałek, kwietnia 20, 2020

Domowa apteczka

Czyli cudowne właściwości ziół

Ponieważ po każdej wzmiance o ziołach jestem zasypywana pytaniami, postanowiłam zapoczątkować nowy cykl postów. Postaram się dodawać informacje jeszcze przed zbiorem konkretnych gatunków, tak żebyście mieli możliwość  przygotowania się i zobaczenia czy akurat to konkretne ziółko jest Wam potrzebne i czy warto po nie sięgnąć. Niestety parę roślinek już nam w tym roku umknęło, ale nie spodziewałam się, aż tak dużego zainteresowania tematem, co nie ukrywam, że bardzo mnie cieszy, jako, że jestem zdecydowaną orędowniczką odstawienia sztucznych tabletek i zwrócenia się w stronę natury.  Nie oczekujcie efektów po jednorazowym wypiciu. Zioła, żeby zechciały ujawnić nam cudowną moc potrzebują czasu, a taka kuracja musi potrwać, niemniej jednak z własnego doświadczenia mogę Wam powiedzieć, że naprawdę warto.
Od razu zaznaczam, że nie kończyłam w tym kierunku studiów, a całą wiedzę jaką mam, czerpałam garściami, na początku ze starych książek, a obecnie również z internetu, który jest nieocenioną skarbnicą wiedzy, ale również i błędów, dlatego też informacje jakie czytamy na różnych blogach, warto sprawdzić w paru miejscach. Zioła mają cudowną moc, ale stosowane nieodpowiednio, potrafią również poważnie zaszkodzić.

Moja fascynacja ziołami zaczęła się jak miałam naście lat, kiedy to czarownicą chciałam zostać i moce tajemne posiąść i trwa niezmiennie do dnia dzisiejszego. Bardzo daleko mi do eksperta w tej dziedzinie, natomiast po latach, wyselekcjonowałam ziółka na wszystko, co może mi się przydać. Nie ma chwastów, każda roślina jest na wagę złota i każda spełnia określoną rolę. Bardzo łatwo zgubić się w tym gąszczu i powiem uczciwie, że gdybym chciała stosować wszystko, to nic innego bym nie robiła, tylko całymi dniami piła napary ziołowe. Rośliny, bardzo często powtarzają swoje właściwości i mają podobne działanie, więc wtedy wybieram te , które w mojej okolicy są dostępne i nie ma problemu z ich zebraniem.
Moim ostatnim odkryciem jest Jelena Zajcewa (klik) i o ile zawsze wierzyłam w moc ziół o tyle teraz jestem w stanie uwierzyć, że w okolicy naszych domów, rosną zioła , które wskazują na co chorują domownicy. W moim przypadku sprawdza się to chyba w 100%. Od lat w ogrodzie panoszy się glistnik, czyli jaskółcze ziele, który zwalcza między innymi komórki nowotworowe , pokazał się w ogrodzie jakieś 17 lat temu, czyli podejrzewam, że dokładnie wtedy, kiedy zaczął się u mnie rozwijać nowotwór :),a córka zachorowała na łuszczycę. Niestety panoszy się do dnia dzisiejszego, bo dziecko twierdzi, że chcę je otruć co by chwaściora z ogrodu się wyzbyć :) , a choroby skórne również leczy. O walce z podagrycznikiem i moich bólach, chyba już wszyscy co tu bywają słyszeli, za to rdest ptasi pojawił się wraz z pokazaniem się u mnie bardzo zaawansowanej w następstwie choroby i przyjmowania lekarstw, osteoporozy. Mniszek lekarski, a właściwie jego korzeń wykazuje również działanie przeciwnowotworowe, listki wspomagają rekonwalescencję...to dla mnie, a dla Tośki, która choruje na dziecięcą astmę, idealny jest "miód" z mniszka. Mam też pokrzywę, skrzyp i gwiazdnicę, która przyszła chyba wraz ze zubożeniem mojego portfela, bo to podobno ziele biedaków:).Dokąd nie przeczytałam wypowiedzi Jeleny, nigdy w ten sposób nie patrzyłam na zioła, ale musi, no musi coś w tym być, bo niektóre zioła, jak dziurawiec, który jest lepszy od wszystkich antybiotyków i działa jak ziołowy prozac poprawiając nam nastrój, pojawiają się tylko na chwilę i później gdzieś znikają. Popatrzcie co u Was rośnie i być może zdołacie zdiagnozować w porę chorobę. Takie przykłady mogę mnożyć, ale nie chcę się teraz rozwodzić nad tematem, bo właściwości, przeciwwskazania i sposoby przyjmowania opiszę przy każdym ziółku.

Jeśli ktoś nie jest pewny, czy dana roślina to na pewno ta, polecam pobrać i zainstalować w telefonie
aplikację Plantsnap (klik) jest darmowa i wystarczy zrobić zdjęcie rośliny, żeby ją rozpoznała. Próbowałam wielokrotnie i nie pomyliła się ani razu, więc z pewnością może okazać się w praktyce bardzo pomocna.

A na zakończenie powiem tylko, że u kogo jeszcze kwitnie forsycja to zbierać, jeść surowe kwiatki i suszyć ile się da :) , a o tym, że się przyda, napiszę w następnym poście. Poza tym, jeżeli już kwitną mlecze, to teraz jest dobry czas, żeby je zbierać i zrobić miód, który pomimo szokującej ilości cukru, ma ponoć rewelacyjne właściwości. Przepis podaję w linku, z tym że po latach pomarańczę zamieniłam na cytrynę, a kwiatków nie trzeba skubać z zielonych przylistków miód z mniszka lekarskiego, niedługo podam przepis w lepszej jakości, ale gdybym miała nie zdążyć przed przekwitnięciem mniszków , to na wszelki wypadek podaję ten.

Przed chwilą właśnie w telewizji "leciała" reklama hydrominum, że pomaga w odchudzaniu i likwiduje cellulit, tylko po co truć się chemią , rozwalać wątrobę, jak można wypijać napar z liści mniszka i mieć dokładnie to same działanie, a oprócz tego dostarczyć masę witamin, przy okazji obniżając poziom złego cholesterolu :)? A jak jest u Was? Piszcie, bo jestem bardzo ciekawa, jakie jest Wasze zdanie? Czy używacie ziół? Stosujecie regularnie? Czy wolicie tabletki?

Pozdrawiam cieplutko, życząc miłego wieczoru.

26 komentarzy:

  1. Z przyjemnością poczytam zwłaszcza że mam identyczne podejście do ziół-po co się truć niepotrzebną chemią. U nas aktualnie na tapecie po opijaniu się osokołą, koktajle pokrzywowe i inne pokrzywowe cuda, nasiona babki lancetowatej(takie polskie chia) i lada dzień zabieram się za zbiór mniszka (susze płatki i dodaje do mieszanek herbatek ziołowych)...o i sosna lada moment będzie na syrop!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To widzę,że mamy podobne podejście ☺️ U mnie z wiekiem, zdecydowanie się nasila i jakoś bardziej patrzę na wartość składników. Kiedyś traktowałam swoje ciało jak śmietnik🙉 jadłam wszystko w jakiś potwornych ilosciach, na co mogłam sobie pozwolić, bo zawsze byłam szczupła. A z czasem , zaczęłam się coraz bardziej interesować tym co jem i co zawierają produkty.
      Po mniszka miałam jechać w weekend,ale zapowiadają deszcze🙄

      Usuń
  2. Ja właśnie zaczynam swoją historię z ziołami. Właśnie popijam koktajl ze świeżo zebranej pokrzywy :)

    OdpowiedzUsuń
  3. U nas najczęściej zioła w kuchni jako dodatek do dań. Ale masz rację, bo co zatruwać się chemią w suplementach, jak można samemu tworzyć herbatki, itp.
    Pozdrawiam serdecznie. Ada

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja w kuchni też używam sporo,a herbatki ziołowe polecam z całego serca.
      Buziaki

      Usuń
  4. O super !!! dziękuję .Uwielbiam temat z ziołami,nigdy dość :)) Nasuszyłam już bluszczyka kurdybanku ,potem kwiaty czarnego bzu ,owoce później też .Na razie zasilam się zielonymi szejkami i to wszystko z ogrodu i wspomniany kurdybanek i pokrzywa i mniszek i podagrycznik.Mam zakątki gdzie nie niszczę ,pozwalam im rosnąć i cieszę się ich obecnością .Mam z ubieglego roku dużo suszonej pokrzywy ,tak ze nie będę suszyć w tym roku.Kochana o forsycji od Ciebie się dowiedziałam i bardzo dziękuję ,mam już zamówioną sadzonkę .Lubię mieć swoje a ogród duży i pomieści wiele.Na temat leków to aż mnie trzęsie ,kto pozwala wręcz na takie reklamowanie ,już nawet mają leki na co nie chorujemy:)) Moja córka zna też dużo ziół i to mnie cieszy ,że farmacja nie zadusi w społeczeństwie tej wiedzy i coraz więcej ludzi wroci do natury dla własnego dobra .Będę pilnie śledzić bo informacji nigdy za wiele.Pozdrawiam serdecznie .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zazdroszczę Ci tego dużego ogrodu. Ja niestety nie mogę sobie na to pozwolić,a czasami ciężko mi gdzieś znaleźć ziółka z dala od uczęszczanych dróg.Cieszę się, że Twoja córka też interesuje się ziołami. Faktycznie ludzie zwracają się coraz bardziej w stronę natury i ewidentnie widać, że coś się zmienia. Pozdrawiam cieplutko i do usłyszenia ����

      Usuń
  5. Mieszkam w bloku,więc to określenie że zioła rosną koło domu to te które potrzebujesz raczej do mnie nie przemawia,za dużo ludzi za dużo chorób:))Niemniej ja stosuję zioła.Sama zbieram to co potrzebuję, a jeśli nie ma to mam bardzo fajny zielarski sklep w pobliżu i pana prawdziwego pasjonatę ziół:))Zupa z wiosennej pokrzywy jest pyszna i nawet moja córka się rozsmakowała chociaż nie wiedziała co je:))O fiołkach Ci pisałam,teraz muszę nazbierać kurdybanka na herbatkę i może na naleweczkę:))Robiłam dwa lata temu,była pyszna i "ku zdrowotności":)))Przez tą kwarantannę nie nazbierałam forsycji,ale może jeszcze się uda :))Wzeszłym roku dowiedziałam się ,że płatki słonecznika są super do walki z cukrzycą:))Kończę,bo o ziołach i kwiatach jadalnych mogła bym bez końca:))Jeszcze Ci polecę czeremchę,zainteresuj się nią:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahahaha...a wiesz,że jak pisałam ten post,to myślałam własnie o ludziach w blokach i że tam to kurczę ciężko trafić co komu dolega☺️ Ja fiolka nie suszę listki,bo mam za mało że a nigdzie nie rośnie,a kwiatki mrożę do ozdabiania ciast i tortów.Generalnie mam zestaw ziółek na wszystko. Teraz cierpię,bo nie mogę znaleźć sosnowych zagajników...koszmar. Bardzo dobrze,że coraz więcej ludzi wraca do ziół,że mnie się śmieją,że nawet jakby sklepy zamknęli,to z głodu nie zginę..i to fakt😁Znam mnóstwo roślin , które można jeść..i jakoś ta wiedza sama mi wchodzi do głowy. Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  6. Kocham ziółka, ale tylko te, które znam. Robić miód z mniszka nauczyłam się właśnie od Ciebie ☺ W pamięci mam urocze zdjęcia z tamtego posta, więc nawet nie muszę zaglądać 😉 Dziś zaintrygowałaś mnie naparem z liści mniszka. Hmm, jadłam go w sałatkach , ale nie parzyłam. Ciekawe jak mam interpretować jego znikanie z mojego trawnika, skoro kilogramów nie ubywa a wątroba dokucza 😉

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O jak mi miło. A zanikanie mniszka..hmmm.... myślę,że to stopniową degradacja środowiska i stosowanie pestycydów 😜

      Usuń
  7. W moim domu rodzinnym tata parzył ziółka na różne dolegliwości .Robi to zresztą do dziś Ja próbowałam bo swoje dokuczliwe dolegliwości plus chorobę Twojej córki .Niestety mam ogromny problem z piciem . Takze zioła łykam raczej w kapsułkach niestety

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie to podobnie jak moje córki. Ja nie mam totalnie problemu z piciem,napar z mniszka piję teraz na wiosnę,z pokrzywy też.. zamiast herbaty. Może spróbuj dobrać sobie ziółka,tak żeby Ci smakowały.Nie wszystkie przecież są obrzydliwe ☺️

      Usuń
  8. Wiele osób bardzo neguje ziołolecznictwo, ale to może dlatego, że są przekonani, że na wszystko może pomóc jedynie tabletka. Pamiętam, że kiedyś zbierałam z moją mamą zioła, ale już dawno tego nie robiłyśmy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tabletka to zło, zresztą powiem szczerze,że odkąd piję bardzo regularnie zioła,mnie mam w ogóle potrzeby łykania tabletek..no może z wyjątkiem eutyroxu na tarczycę,ale tu jakby nie mam wyjścia. W styczniu wzięłam antybiotyk pierwszy raz od 20lat,ale to tylko dlatego,że miałam wysoką gorączkę,a musiałam chodzić do pracy-zreszta i tak nie pomógł, bo gorączkę miałam przez tydzień.. Może czas wrócić do ziół? Ja tam święcie wierzę,że pomagają. Buziaki

      Usuń
  9. Przypomniałam sobie hasło do mojego bloga! Tadam, tadam, tadam! :)) Szwędam się to tu, to tam, i czuję się jak w odwiedzinach u starych znajomych - doskonałe uczucie! Pamiętam Tośkę taką tyci, tyci :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Super,mój coś się krzaczy cały czas. Zdjęłam moderowanie,a komentarze od połowy znów muszę zatwierdzać.. Cieszę się,że Cię widzę Kochana po takim czasie.Do zobaczenia.. buziaki ogromne

      Usuń
  10. Wciąż fascynują mnie zioła ... czarownicą być - o właśnie też chyba bym chciała. Słyszałam o tym że zioła nas wybierają i wierzę, że tak jest!
    Ściskam ciepło!

    OdpowiedzUsuń
  11. Też działam w temacie ziółek...
    pozdrawiam cieplutko :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakże się cieszę,że tyle osób docenią ich moc. Buziaki

      Usuń
  12. Ja niedawno kupiłam książkę o ziołach i zaczynam od pokrzywy :) Cudownie działa na moje włosy!

    OdpowiedzUsuń
  13. Ja właśnie wybieram się po pokrzywę i pędy sosny,ale nie mogę znaleźć czasu 😭 Robisz płukanki?

    OdpowiedzUsuń
  14. Szkoda, że nie trafiłam na twój blog wcześniej. Czytałam o forsycji, mam jej sporo i ludzie namawiali mnie aby zbierać ale jakoś tak... na zasadzie ,,innym razem". Jak bym przeczytała wcześniej to bym zebrała :D. Masz dar przekonywania albo zachęcania :) Cykl o ziołach bardzo dobry. Mam czarny bez i mirabelki. - pamiętaj o mnie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana, jakby trochę po fakcie odpisuję na komentarz i pokornie proszę o wybaczenie. Już nawet nie mam siły tłumaczyć czemu tak się dzieje, ale odkąd włamali mi się na bloga, mam jakieś potworne problemy...czasami z publikacją, czasami zdjęć nie mogę dodawać, a komentarze myślałam,że już udało mi się naprawić i niestety , jak się okazuje nie. Bardzo mi miło,że mnie odwiedziłaś. Z chęcią zajrzę, ( a właściwie nawet już zajrzałam do Ciebie :) Jesień jest śliczna

      Usuń
  15. Często, za często jest tak że naturalne substancje bywają niedoceniane. Ciekawe ile jeszcze przyjdzie nam odkryć w tej materii

    OdpowiedzUsuń

Copyright © Utkane z marzeń , Blogger