Dzień dobry Kochani.
Jak widzicie, staram się jak mogę i choć nic nie będę już obiecywać, bo czasami z przyczyn niezależnych, po prostu nie daję rady bywać częściej, to jednak mam jakieś tam wewnętrzne postanowienia i mam nadzieję, że uda mi się ich dotrzymać.
O tym jak przestałam jeść mięso
Od chyba półtora roku nie jadam mięsa...w ogóle, nic a nic. Może powinnam jeszcze dodać, że odstawiłam mięso ssaków, bo jadam ryby, choć też niezbyt często . Jak się okazało sporo z Was , też rozważa taką decyzję i zadajecie mi pytania. W związku z tym, postaram się odpowiedzieć na te najczęściej się powtarzające.
Zaczęło się od wędliny, no kurczę, kolokwialnie mówiąc: nie wchodziła mi, była paskudna i każda smakowała tak samo. Przez pewien czas kupowałam pasztetową, Kindziuka i krakowską- przynajmniej smakowało inaczej niż szynka. Jestem z tego pokolenia, które pamięta jeszcze smak pysznego chleba, baleronu i ogórka kiszonego, w związku z tym, chyba trudniej było mi zaakceptować dzisiejszy smak wędlin. Tak więc w pierwszej kolejności całkowicie wyeliminowałam wędliny. Czasami jeszcze robiłam swoje, piekłam boczek, schab, robiłam wędliny suszone a'la szynka parmeńska, ale coraz częściej zastępował je nabiał. Obiady już od dłuższego czasu w przeważającej mierze były bezmięsne. Mięso jadałam może raz w tygodniu, tak więc decyzja o całkowitym zaprzestaniu nie stanowiła dla mnie większego problemu. O względach czysto psychicznych, i o tym, że czułam się jak hipokryta, nie chcę tutaj pisać, ale nie ukrywam, że od długiego czasu, stanowiło to dla mnie ogromny problem i spędzało sen z powiek, tak więc myślę, że organizm podążając za moim tokiem myślenia, zbuntował się i powiedział dosyć.
Nie przygotowywałam się do tego w żaden sposób, nie czytałam, nawet nie wiem jak nazywa się osoba , która nie je mięsa , a je ryby..strasznie to skomplikowana nazwa i jakoś nie zapamiętałam.
Pytacie czy nastąpiły jakieś widoczne zmiany? Nie miałam pojęcia czego się spodziewać, więc nie oczekiwałam żadnych zmian. Pojechaliśmy na Mazury pod namioty i tam doszłam do wniosku, że to koniec. To tam nastąpiło pożegnanie, w każdej knajpie jadłam tatara, którego kiedyś uwielbiałam, a po powrocie już nie tknęłam mięsa.
Zalety wyeliminowania mięsa z diety
Migrena
Na początku nie działo się zupełnie nic, ale po pewnym czasie ze zdziwieniem stwierdziłam, że nie pamiętam kiedy już miałam migrenę. Nie wiem czy Wam o tym kiedyś pisałam, ale potworne migreny miałam od dziecka, potrafiłam nie ruszać się z łóżka, pół dnia spędzić z głową w klozecie, a każde mrugnięcie oczami powodowało przeszywający ból. Minęło...całkowicie. Nie wiem co to znaczy migrena od półtora roku i to jest chyba najcudowniejsza rzecz jaka mnie spotkała, a życie jest od razu piękniejsze. Zdarza się bardzo rzadko, że pobolewa ( bo boli to za duże słowo) mnie głowa, ale i to mija błyskawicznie.
Cellulit
Kolejnym ogromnym zaskoczeniem było zdecydowane cofnięcie się cellulitu na udach.
Nie znoszę go całym sercem. Sam proces starzenia, nie jest dla mnie absolutnie, w żaden sposób przerażający. Mogę mieć zmarszczki, siwe włosy i wszystko co jest związane z wiekiem w który nieuchronnie wkraczam, ale cellulit jest be, cellulit to obrzydlistwo, które od zawsze wywoływało we mnie niesmak, a które nie chciało mnie ominąć i zaczęło paskudnie zagnieżdżać się na moich ( skądinąd niczego sobie jeszcze:) nogach. Nie było tragedii, ale zdecydowanie się już zaczynała. Zrezygnowałam całkowicie z szortów tudzież krótkich spódnic. A teraz jest zdecydowanie mniejszy i mam nadzieję, że któregoś dnia zniknie całkowicie ( pewnie jak będę tak pomarszczona, że nie da się go już zobaczyć) Jeśli chodzi o inne nawyki, w tym wypijanie hektolitrów kawy słodzonej dwie łyżeczki, to wszystko pozostało tak jak było, a jedyną zmianą jest niejedzenie mięsa, czyli znaczy, że musi, że od tego.
Senność
Bardzo ważną kwestią jest jeszcze samopoczucie, które uległo zdecydowanej poprawie. Czuję się mniej zmęczona, mam zdecydowanie więcej energii i nie łapię regeneracyjnych drzemek w czasie reklam telewizyjnych, co było nieustającym powodem kpin w moim domu. Wcześniej miałam takie dni, że nie mogłam wręcz zapanować nad sennością, oczy zamykały mi się same, a w pracy snułam się jak cień. Dzisiaj to wszystko minęło. Od półtora roku, chyba nigdy nie usnęłam w ciągu dnia.
Zaskórniaki
Szczerze mówiąc nawet nie wiem jak to nazwać, tak samo jak nie wiem do dnia dzisiejszego co to było. Otóż na prawym policzku, dokładnie w tych samych 4 miejscach, raz na jakiś czas, pokazywały się takie krostki, nie krostki ...wybrzuszenia, sama nie wiem jak to nazwać. To coś siedziało pod skórą, było małą górką i nijak nie dało się nic z tym zrobić, nawet wycisnąć, wyglądało trochę jak bąbel po ugryzieniu komara. Cholerstwo nawiedzało mnie zdecydowanie częściej w miesiącach zimowych, po czym znikało na jakiś czas, by wyleźć dokładnie w tych samych miejscach i swędzieć. Ponieważ moja twarz wyglądała jakby czołg po niej przejechał, więc udałam się o dziwo , sama z siebie, do dermatologa. Pani dermatolog, powiedziała, że grzyb i żebym dziób "nizoralem" smarowała. Z deczka zdziwiona kupiłam ten szampon i nakładałam ( maści jeszcze wtedy nie było)...nic nie pomogło. Miałam to dziwne coś, w różnych odstępach czasu przez parę lat, aż do pamiętnego lata, kiedy ostatni raz mnie nawiedziło. Nie wiem co to było, nie wiem czy zniknęło dlatego, że nie jem mięsa ,czy jest to po prostu zbieg okoliczności, ale fakt pozostaje faktem, że odkąd nie jem mięsa, nie wróciło to już nigdy i oby tak zostało.
Wzdęcia
Ogólnie nie mogę narzekać na swoją wagę. Przy wzroście 168cm, ważę obecnie 58 kg, więc nie ma tragedii, ale...pomimo braku tłuszczu na brzuchu, czasami wyglądałam jakbym była w 5 miesiącu ciąży. Raz nawet przerażona Magda, w obawie że zostanę drugą najstarszą matką w Polsce, kupiła mi test ciążowy :). Dzisiaj nie czuję tego dziwnego uczucia rozpychania w brzuchu, ani nie wyglądam na ciężarną.
Badania krwi
Ponieważ po odstawieniu mięsa nie spodziewałam się niczego dobrego i bardziej miało to dla mnie znaczenie, jeśli chodzi o względy humanitarne, niż zdrowotne, więc po pół roku postanowiłam zrobić badania krwi, spodziewając się najgorszego i tutaj również przeżyłam miłe zaskoczenie, bo moje wyniki okazały się rewelacyjne, wręcz książkowe. A w momencie kiedy usłyszałam, że "w tym wieku" to bardzo dziwne, że nie mam żadnych odchyleń, to naprawdę się zdziwiłam. Co prawda nie wiem czy było to wynikiem niejedzenia mięsa, gdyż wcześniejsze badania robiłam chyba przed operacją. Być może brak spożycia mięsa , nie miał na to wpływu, w każdym bądź razie, wyniki są bardzo dobre.
Wady niejedzenia mięsa
Szczerze mówiąc nie zauważyłam, żeby były jakiekolwiek. Spodziewałam się najgorszego, a tymczasem wyszły z tego same pozytywy. Jedyna rzecz, która jest trudna do zniesienia to smród. Moje dzieci dalej jedzą mięso i często gotują typowo mięsne obiady. W zależności od potrawy, ale czasem autentycznie mnie mdli. Smród, szczególnie gotowanego mięsa, jest trudny do wytrzymania. Kiedy postanowiłam zrezygnować z mięsa, myślałam ,że pewnie jedynym momentem, kiedy będzie mi trudno wytrzymać, będzie grill i ten wspaniały zapach. W najśmielszych snach , nie sądziłam, że kiedyś powiem...Jessuuuuu...jak cuchnie.
Podsumowanie
Założeniem tego posta, nie było absolutnie przekonywanie kogokolwiek do tego, żeby nie jeść mięsa. Szanuję ludzkie wybory i uważam, że do tego typu decyzji trzeba samemu dojrzeć i na nic się zda przekonywanie kogokolwiek. Nie zamierzam wkraczać w polemikę słowną i debatować, czy człowiek jest mięsożercą czy nie, czy mózg wykształcił się dlatego, że ludzie jedli mięso czy nie ( mam nadzieję jedynie, że mój nie zdąży do końca zaniknąć, nim dokonam żywota), nie zamierzam opowiadać o degradacji środowiska i emisji gazów cieplarnianych..o tym wszystkim poczytacie na innych stronach w internecie. Odpowiedziałam i wydaje mi się, że bardzo obiektywnie, na najczęściej powtarzające się pytanie. Spodziewałam się pogorszenia stanu zdrowia, zaniku mięśni ( co w mojej sytuacji byłoby katastrofą), a tymczasem zostałam mile zaskoczona, zdecydowanie lepszym samopoczuciem. Obecnie jestem na etapie dopracowywania jadłospisu, tak aby dostarczać do organizmu, wszelkie niezbędne składniki.
Pozdrawiam Was cieplutko i mam nadzieję, że do usłyszenia wkrótce.
Witaj :)
OdpowiedzUsuńMniej więcej w podobnym czasie, dokonałyśmy mięsnej rewolucji w naszych życiach. Przy czym ja (jeszcze) całkowicie nie zrezygnowałam, bo raz w miesiącu robię rosół na mięsie (choć w tym roku, akurat dzisiaj zrobiłam go pierwszy raz), mam podobne spostrzeżenia. Obiady robię warzywne, nie stosowanie mięsa jest czymś dla mnie zupełnie normalnym, co dziwne, bo jeszcze parę lat temu, było to nie do wyobrażenia. Mój mąż, niestety kupuje sobie nadal szynki i inne sztuczności, nie da się w żaden sposób przekonać, by tego nie robił, by dzieci nie patrzyły... ostatnio kupił im bez mojej wiedzy kabanosy, to bardzo mnie to z równowagi wytrąciło. Więc, jak to się mówi, do tanga trzeba dwojga... Faktycznie, Masz rację, ciężko zrobić całkowity odwrót, kiedy jedna z osób zainteresowanych... jest niezainteresowana....
Napisałaś, że Masz bardzo dobre wyniki krwi, jeżeli mogę się dopytać, proszę powiedz mi, czy zrezygnowałaś z pszenicy, mleka i innych produktów mlecznych?
Pozdrawiam :)
Kochana...u mnie Pan K nie jadał mięsa,ale to tylko dlatego,że powiedziałam m,że będzie sobie sam gotował. I lenistwo wygrało. Masz rację,zawsze lepiej jak robi się coś razem. Jeśli chodzi o mleko i produkty mleczne,to IE...i tutaj dosyć ciężko mi będzie zrezygnować,bo jem dosyć dużo serów,jogurtów its. Co prawda jak poczytałam o krowach,to słabo mi się,robili...ale nie bardzo wiem jaka alternatywmialaby być. Do tematu podeszłam zupełnie nieprzygotowana..jeśli chodzi o pszenicę,to nie jadam praktycznie białego pieczywa,makarony też staram się kupować bez...ale jakoś srednio mi smakują 😱A Ty jesz nabiał czy nie?
UsuńM nadzieję,że coś z tego zrozumiałaś. Piszę z telefonu i jak to u mnie..coś się wiecznie dzieje. Teraz klawiatura mi się zmniejszyła o połowę i nie mogę wcelować w literki🤣ani zobaczyć co napisalam
UsuńWprowadzę też takie rządy ;)
UsuńNie jemy (ja i dzieci) żółtego sera (stosuję płatki drożdżowe nieaktywne) nie pijemy mleka (roślinne, kupuję jak się zdarzy z dobrym składem a jak nie to na szybko robię sama), zdarza mi się kupić jogurt naturalny (nie przypominam sobie abym w tym roku kupiła...) patrzę przy tym aby miał żywe kultury bakterii... czasem mam ogromną ochotę na naleśniki ruskie, to robię ustępstwo na ser półtłusty...ale coraz rzadziej... Wydaje mi się, że z produktami mlecznymi to jak z mięsem, trzeba dojrzeć, coraz rzadziej się stosuje aż w końcu bez, i nie myśli się co w zamian, tylko po prostu się żyje... Kupuję mąkę orkiszową (po pszenicy wyglądam jakbym była w ciąży) a makaron najczęściej kupuję z ciecierzycy, najbardziej mi odpowiada... Pozdrawiam :)
Od paru miesięcy też myślę nad tym,żeby nie jeść mięsa.Niewazne jakie wędliny bym kupiła i tak są bezsmakowe. Mięso typu kurczak podczas gotowania śmierdzi niemiłosiernie,coś okropnego.Do tego ostatnio oglądałam dokument jak "My"ludzie zabijamy te biedne zwierzęta i ich dzieci 😢Po przeczytaniu posta tylko utwierdziłam się w przekonaniu, że powinnam przestać jeść mięso.Dziekuje Ci kochana 😘
OdpowiedzUsuńO zabijaniu,to ja nawet nie chcę myśleć...nie oglądam,nie czytam... ludzie to bestie.Moja Mama ma 73lata i od dosyć długiego czasu,nie je czerwonego mięsa, a od dwóch lat,tak jak ja mniej więcej nie je w ogóle. Wyniki też ma dobre,czuję się zdecydowanie lepiej. A już na pewno psychicznie człowiek ma dużo lepsze samopoczucie.Pozdrawiam cieplutko i życzę miłego wieczoru 😘🙋💓
UsuńU mnie to wygląda tak,że jeśli ja gotuję obiad to jest bez mięsa a jeśli M to z mięsem.Jeszcze nie potrafimy całkowicie zrezygnować chociaż bardzo bym chciała ze względów zdrowotnych:)Ciekawa jestem Elisko co jesz np na obiad,bo śniadanie i kolację to bez problemu bez wędlin.Na śniadanie od trzech miesięcy jemy płatki owsiane z jogurtem codziennie:))ale obiady to problem:)
OdpowiedzUsuńWitaj Kochana 😘 U mnie na odwrót,większy problem mam że śniadaniem niz z obiadem. Jadam wszelkiego rodzaju pierogi, kaszotto z brzuszkami łososia,pstrąga tęczowego, spaghetti z własnym sosem, zupę cebulowa z grzankami,żółty ser panierowany, camembert z żurawiną na ciepło,muszle z pomidorami,fetą i szpinakiem,kotlety jajeczne,pulpety rybne,makaron z cukinią...mogę wyliczać w nieskończoność. Polecam Ci stronę quchenne inspiracje. Tam są jadłospisy na każdy dzień w roku. Fajne proste przepisy,ja tam gdzie jest mięso,daje rybę. Po pierwszym miesiącu stosowania schudłam 5kg,tyle że ja nie do końca mam z czego😂A pan K. Też w sumie szczupły,schudł przez miesiąc 10kg. A w życiu tyle nie jadłam,co tam😄To nie jest dieta odchudzająca,choć jak jest za dużo to chudniesz,a zdrowy sposób odżywiania ☺️ Buziaki. Mam nadzieję, że trochę pomoglam
UsuńO! ten smród doskonale pamiętam. W czasach kiedy wegetarianizm nie był jeszcze modny, nie jadłam mięsa przez około 2lat. Do tradycyjnej, polskiej kuchni wróciłam w czasie pierwszej ciąży, bigos i schabowy śniła mi się po nocach:)
OdpowiedzUsuńW domu mięso jemy praktycznie raz w tygodniu. Z mężem nie mam problemu (chodź nie gotuje, to szuka alternatyw). Wydaje mi się że ja też jestem z tego pokolenia które zna smak dobrej jakości produktów, a te coraz trudniej znaleźć.
Myślę że całkowita rewolucja w naszym jadłospisie, to tylko kwestia czasu.
Jeśli chodzi o rewolucję,to całkowicie się z Tobą zgadzam. Ludzie jakoś sami z siebie jedzą zdecydowanie mniej mięsa. U mnie Madzia,jak patrzę,też niby je mięso,a w praktyce, coraz więcej potraw bezmięsnych. Nurka,to typowy mięsożerca. Twierdzi,że jak zje coś bez mięsa,to później musi kiełbasą zagryzać 🙈🙉🙉Ale widzę,że też co i rusz papryka faszerowana bez mięsa, albo cukinia😂 Pożyjemy zobaczymy,ale myślę,że one też powoli weszły w moment odstawiania. Generalnie widać to na każdym kroku. Buziaki Kochana i miłego tygodnia 🤗 No zobacz,odpisałam dawno temu i nie tam gdzie trzeba🙉
UsuńJeśli chodzi o rewolucję,to całkowicie się z Tobą zgadzam. Ludzie jakoś sami z siebie jedzą zdecydowanie mniej mięsa. U mnie Madzia,jak patrzę,też niby je mięso,a w praktyce, coraz więcej potraw bezmięsnych. Nurka,to typowy mięsożerca. Twierdzi,że jak zje coś bez mięsa,to później musi kiełbasą zagryzać 🙈🙉🙉Ale widzę,że też co i rusz papryka faszerowana bez mięsa, albo cukinia😂 Pożyjemy zobaczymy,ale myślę,że one też powoli weszły w moment odstawiania. Generalnie widać to na każdym kroku. Buziaki Kochana i miłego tygodnia 🤗
OdpowiedzUsuńja uwielbiam mięso
OdpowiedzUsuńKiedyś też lubiłam, ale z wiekiem mi przeszlo
UsuńTeż u nas ograniczamy mięso, ja dodatkowo jeszcze nabiał i jaja. Decyzję podjęliśmy po obejrzeniu filmu Forks over knives. Kochana, a może kilka przepisów wrzucisz, tak ku inspiracji😉
OdpowiedzUsuńBardzo słuszna decyzja. Kochana postaram się kiedyś wrzucić, ale mam spory problem z ogarnięciem czasowym. Pod spodem Ewa podaje dwie stronki z przepisami, a ja jak znajdę chwilę to spróbuję coś wyskrobać. Póki co, jestem zasypywana pytania o zioła. Pozdrawiam serdecznie.
UsuńTeż u nas ograniczamy mięso, ja dodatkowo jeszcze nabiał i jaja. Decyzję podjęliśmy po obejrzeniu filmu Forks over knives. Kochana, a może kilka przepisów wrzucisz, tak ku inspiracji😉
OdpowiedzUsuńStaram się nie oglądać takich filmów,zbyt ciężko to odchorowuję
UsuńBiałko jest potrzebne każdemu organizmowi. Nie ważne czy to białko odzwierzęce czy roślinne :)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie tak, dlatego wybieram to roślinne,😜
UsuńPolecam dwie stronki dla tych, którzy chcą zrezygnować z mięsa, a nie mają pomysłów na dania: www.salaterka.pl i www.jadlonomia.pl. Tam znajdziecie naprawdę super przepisy, często proste i szybkie do zrobienia. Sama korzystam z tych stron i też książek, które autorzy wydali i nauczyłam się odżywiać będąc od kilku lat na diecie weganskiej. Mojemu ponad 40letniemu ;) organizmowi nic nie brakuje. Zrobiłam sobie też wyniki badań z obawy, że może będzie coś nie tak, a otrzymałam komentarz, że są zadziwiająco dobre. Energii też nie brakuje, codziennie biegam, bo pomimo pełno etatowej pracy, studiów, dojazdu 35km do pracy, rodziny, gromady zwierząt, duzego domu do ogarnięcia, wciąż mam dużo energii :) A pamiętam jak myślałam i się bardzo bałam, że jak przestane jeść mięso, to zachoruje... Niezle pranie mózgu nam zrobiono... Chociaż wciąż słyszę docinki od innych jak to nie będę mieć energii do życia... Haha... Przebiegam po 30km bez potrzeby nawadniania się, czy odżywiania podczas biegu, bez większych wcześniejszych treningów, a po biegu sprzątam :) Po przebiegnięciu maratonu (42.2 km), przebiegłam sobie jeszcze 2km, bo musiałam jakoś wyciszyć pozostały nadmiar energii. Zaznaczam, że nie byłam biegaczem i nie cierpiałam biegania. Do tego, wcześniej non-stop się źle czułam, zimowe przeziębienia itp. Odeszło w niepamięć :) Się rozgadałam po czasie, a chodziło tylko o polecenie dwóch stronek... :D Jak skończę studiowanie, to chyba założę stronkę, to się wygadam :D ;) Pozdrawiam serdecznie wszystkich, którzy mają odwagę żyć inaczej!!!
OdpowiedzUsuńJestem naprawdę pod wrażeniem. Podziwiam ile biegasz. Ja czasami bym chciała, niestety że względu na kręgosłup nie mogę, więc staram się wybierać inny rodzaj aktywności. Ale to fakt, że człowiek po odstawieniu mięsa ma zdecydowanie więcej energii..to jedna z zalet nad którymi mogę się rozwodzić cały czas. Zupełnie inna jakość życia. Dziękuję pięknie za strony z przepisami,co i rusz odkrywam jakiś nowy przepis i nie mogę wyjść z podziwu, że niektóre warzywa,tak idealnie udają mięso 😁 Pozdrawiam cieplutko i życzę miłego dnia
Usuń