Nieszczęścia chodzą parami… jak się wali..to po całości. Z środy na czwartek nie wróciła do domu, na noc, Mama Pana Kota. Nie ma jej do dnia dzisiejszego, a to już cztery noce..zimne, wietrzne, wstrętne , paskudne… Chodzimy, wołamy, szukamy..nikt jej nie widział, nikt jej nawet nie będzie próbował złapać ,żeby oddać, bo czarnych kotów w okolicy jest mnóstwo…. Staram się nie tracić nadziei, podobno koty potrafią wracać nawet po paru tygodniach. Mam nadzieję,że Metce tylko coś odbiło, u nas koty nocują zawsze w domu, nie położę się spać , jeśli nie wróci ostatni futrzak..dlatego jej zniknięcie, jest takie dziwne. Mama Pana Kota jest kobietą i do tego wysterylizowaną, więc chyba nijak mają się do tego marcowe harce.
W czwartek chodziłam i jej szukałam, w pewnym momencie wyłączyli prąd, szukałam więc, czarną nocą, czarnego kota i miałam wątpliwości czy sama trafię do domu… wszędzie było potwornie ciemno. Jakoś dotarłam, za oknem wiatr łamał gałęzie, zawodził w kominku…wszędzie czarno, głucho i smutno..w domu żywej duszy..normalnie wieczór samobójców. Pozbawiona prądu przez 6 godzin,w trosce o własną psychikę, postanowiłam się czymś zająć, znalazłam kawałek tektury i przy świecach wycinałam ptaszki, brak prądu uniemożliwił wydruki nutek, w związku z tym ptaszki zostały oklejone gazetą. Zawisną później na żyrandolach i w oknach..
Bardzo Was przepraszam za zwłokę, jutro postaram się odpowiedzieć na komentarze pod poprzednim postem, ale wierzcie mi ,że ledwo już żyję…mało śpię, bo co chwila latam na taras sprawdzać, czy może nie wróciła, w ciągu dnia chodzę, wołam, szukam…i staram się wierzyć,że może jednak wróci. ..że nic się nie stało złego.
Doskonale Panią rozumiem. Niedawno również zginęła nam kotka, też czarna i na niczym nie potrafiłam się skupić tylko na szukaniu jej, ale gdy już straciliśmy nadzieję to wróciła równo po tygodniu!! Okazało się jednak że utyka na przednią łapkę, obejrzał ją weterynarz i na szczęście nie było złamania, a naciągnięte ścięgna, niewykluczone że wpadła w jakieś wnyka bo do tego strasznie schudła. Radzę poszukać tym tropem, może w pobliżu jest jakiś las w którym ludzie zastawiają wnyka na zwierzynę leśną. Życzę by kotka się znalazła i proszę nie tracić nadziei. Pozdrawiam!!
OdpowiedzUsuńJak widze dzis myslimy o swoich pupilach..a mnie naszla dzis tesknota za moim wilkiem,ktorego nie ma juz od prawie 2 lat...pozdrawiam serdecznie i milych snów:)
OdpowiedzUsuńWróci, z pewnością wróci. Koty chodzą własnymi ścieżkami i zawsze wracają do domu. Nie martw się i odpocznij. Trzymam kciuki.
OdpowiedzUsuńZ uściskami pozdrawiam.
Witaj ! Bądź dobrej myśli, kot mojej kuzynki wrócił po pół roku !!! Wierzę, że i Twoja kotka wróci, w końcu nigdzie nie będzie jej tak jak u Ciebie. Trzymaj się! Będzie dobrze !!! Pozdrawiam - Alina
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że się znajdzie - rozumiem Twój niepokój, trzymam kciuki za jej powrót..
OdpowiedzUsuńTrzymam mocno kciuki żeby wróciła !
OdpowiedzUsuńZ kotami wychodzącymi niestety tak jest, ale jak tu zamknąć w domu kota który całe życie włóczył się po okolicy, może po prostu poczuła, że potrzebuje się poszwendać trochę dłużej? Na pewno wróci, to mądra kotka i nie da sobie zrobić krzywdy.
Przykro mi z powodu kotki,ponieważ wiem co to przywiązanie i miłość do zwierząt.Tu w Grecji na każdym rogu można spotkać bezpańskie koty a w szczególności psiaki.Grecy choć przyjacielscy w stosunku do ludzi, do zwierząt nie mają szczególnego zamiłowania.Mogłabym sporo o tym napisać, ale nie pora na to.Mam nadzieję, że Twoja kicia się znajdzie.No i koniecznie muszę napisać , że dzisiejsze zdjęcia są świetne.
OdpowiedzUsuń3mam kciuki za kocię:)Wróci:)
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za szybkie odnalezienie Kocińskiej.
OdpowiedzUsuńZdjęcia jak zawsze - pełne uroku!
pozdrawiam!!!!
Trzymam kciuki ... kot moich rodziców (wykastrowany, co ważne) kiedyś na cały tydzień zniknął ... zawsze przychodził, a tu jeden dzień, drugi ... po pięciu poddaliśmy się :( ale siódmego dnia zjawił się tak wyczerpany, że podszedł do miseczki z mlekiem, liznął raz i padł ze zmęczenia ... po kilku dniach doszedł do siebie i póki co nie powtórzyła się już taka włóczęga. Bądź Elizko dobrych myśli ... wróci ... Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńElizuś, jak Ci współczuję!!!Trzymam kciuki,żeby wróciła!
OdpowiedzUsuńJak zwykle cudne zdjęcia!!
Pozdrawiam
śliczne te ptaszki :)
OdpowiedzUsuńtrzymam kciuki za kocicę :) ze mną mieszkają dwa rozrabiaki, więc wiem, co czujesz.
ściskam cieplutko i przesyłam pozytywną energię!
Elizo oj jak ja Cię rozumiem u mnie też 3 koty, które na noc wracają.
OdpowiedzUsuńA już myślałam, że poszła na jakieś amory, ale jak wysterylizowana to raczej niemożliwe:( Przykro mi bardzo mam jednak nadzieję, że wróci niebawem cala i zdrowa:)
Pozdrawiam ciepło
Przepraszam, ale muszę.
OdpowiedzUsuńDzisiaj od samego rana ryczę.
Mojego kotka Maciusia już nie ma.
Mam tak jak Ty, nie idę spać dopóki moich wszystkich futrzaków nie ma w domu (do wczoraj 4 koty i 4 psy:)
Do póżnej nocy wołałam Maciusia i nie przyszedł.Dzisiaj rano ....
Mieszkam przy ostatnio bardzo ruchliwej drodze. To koszmar, nie mogę, jestem bezsilna. Wierzę, że Twoja wróci. Bogusia.
Witaj Pierwszego Dnia Wiosny!Woisna to nadzieja na nadejście czegoś nowego i pozytywne zmiany. Mam nadzieję, że Mama Pana Kota wróci szczęśliwie. Rozumiem co przeżywasz, bo przeciez zwierzaki to nasi domownicy i martwimy sie jak o każdego bliskiego. Ja tez ma doświadczenia, że koty wracają. Trzymam kciuki. Bo gdzie jej będzie lepiej niż u Ciebie. Pozdrawiam wiosennie :-)
OdpowiedzUsuńIwona
wróci:) mój kot czasem nie wraca przez tydzień
OdpowiedzUsuńpozdrawiam ciepło
Trzymam kciuki, żeby kocica się znalazła!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńBardzo mi przykro z powodu kota. Kiedy moja czarna kicia została wyniesiona na podwórko przez nadgorliwego sąsiada (wychodzi tylko na klatkę schodową, żeby wytarzać się w kurzu i facet z góry musiał ją wyrzucić na dwór, bo sama nigdy by nie wyszła)denerwowaliśmy się okropnie, a przecież znaleźliśmy ją po godzinie skuloną w osiedlowym żywopłocie. Mam nadzieję, że wróci i wcale się nie dziwię, że trudno Ci skupić myśli.
OdpowiedzUsuńmam nadzieję,ze chwilowo tylko gdzieś się zawieruszyła,
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Twoja kotka wróci i to jak najszybciej.
OdpowiedzUsuńJa mieszkam na wsi, więc koty dopiero mają swobodę. Pamiętam taką naszą kocicę (byłam wtedy dzieckiem), która odeszła, ponieważ nie mogła pogodzić się ze swoją córką, która u nas mieszkała. Przyszła po kilku latach nas odwiedzić, jeden jedyny raz.
Nie chcę cię zasmucać, ale jeśli była ona już troszkę wiekowa to może nie wrócić. Ta rzeczona córka, gdy była już bardzo stara odeszła od nas i już nie wróciła. Koty umierają w samotności. Szukają cichego kąta, gdzie mogą się schować.
O biedulko.... trzymam kciuki za Kicię, może to tylko marcowa wędrówka, choć koty to bardzo mądre stworzenia i zawsze wracają.
OdpowiedzUsuńJa zawsze boję się o mojego, gdy wyjeżdżam do taty.... ale wczoraj siedział grzecznie w domu, bo mu było zimno....
Ptaszki i dekoracje piękne :))
Ściskam :)
O jak bardzo Cię rozumiem! Moja Megi wyszła 2 lata temu na chwilę zostawiając 4 dwutygodniowe kocięta... Nie ma jej do dziś, a kocięta wychowaliśmy karmiąc jak niemowlęta strzykawką i gumką od roweru.
OdpowiedzUsuńPiekne te swieczki. Mam nadzieje ze Kotka znajdzie droge do domu, pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNie znam kociej natury, ale wierzę ,że wróci.
OdpowiedzUsuńOJ oj oj, mam nadzieję, że wróci.
OdpowiedzUsuńNasza kocica wróciła po kilku tygodniach. Brudna jak święta ziemia turecka, zmęczona i wychudzona. Ale wróciła. Więc nie trać nadziei :-)
OdpowiedzUsuńwitaj , o taki mi przykro ze kotka gdzieś powedrowała , mam nadzieje ze wróci , ptaszki super pomysł , bardzo efektownie wygladaja , chyba zrobie podobne tylko okleje materiałem jezeli moge zaczerpnąć od ciebie pomysł :) pozdrawiam i trzymam kciuki za kotkę
OdpowiedzUsuńnigdy do Ciebie nie pisałam choć już od 1,5 roku czytam Twój blog i to z wielkom zainteresowaniem , ale dzis znalazłam sie w takiej samej sytuacji jak Ty , od rana szukałam kota masakra !!!! nie było jej całą noc . Doskonale Cię rozumiem , u mnie też w nocy wszystkie futrzaki powinny byc w domu .Na szczęście moja turystka wróciła .Będę trzymac kciuki , na pewno wróci , nawet sterylizowane kotki mają takie ciągoty Miłego dnia
OdpowiedzUsuńOby wszystko się dobrze skończyło! Trzymaj się!
OdpowiedzUsuńTo, że kicia wysterylizowana, to nie znaczy, że nie ma ochoty na "bezpieczny seks" :).
OdpowiedzUsuńZ moją ostatnio miałam to samo, latała na dwór, jak głupia, a w domu nie dało się wytrzymać, takie koncerty urządzała. Mąż podpatrzył, po co tak latała :).
Nie martw się, wróci.
Kochana Elisse 3mam kciuki aby mama Pana Kota wróciła!!Znam kota, który wrócił dopiero po dwóch tygodniach i ... wcale nie wytłumaczył się. Jakby nigdy nic. Może i teraz tak będzie.
OdpowiedzUsuńU Ciebie coraz częściej ptaszki, cieszy mnie to bardzo.
Nutek i ja szukałam, do zrobienia obrączek serwetkowych ale były same brzydkie ;).
Pozdrawiam ciepło
co ja Ci tam będę ględzić, buziaki i wielkie sciskaństwa
OdpowiedzUsuńMam nadzieje ze Mama Pana Kota sie odnajdzie! Trzymam kciuki.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
polka
Jak milutko i świątecznie u Ciebie.
OdpowiedzUsuńNawet nie wiesz jak z biciem serca czekam na każdy Twój post. jest w nich tyle ciepła i pozytywnej energii.
pozdrawiam
Przykro mi z powodu Metki.Sama jestem kociarą , bo mam dwa koty.
OdpowiedzUsuńJeden mi wypad z balkonu latem późnym wieczorem, szukałam z latarką po krzakach i płakałam, ale na szczęście go znalazłam nad ranem.Nic mu nie było, tylko był przestraszony.Bądź dobrej myśli, musi się znaleźć!
Lawenren
Mam nadzieję, że kotka się odnajdzie - jak to mówią koty czasami chodzą swoimi drogami. Pozdrawiam Ciepło.
OdpowiedzUsuńP.S. Proszę nie tracić nadziei.
Nie ma jej dalej? Co tu Ci napisać na pocieszenie? Mojego staruszka Gucia nie bylo tydzień, tez wysterylizowany, domowy bardzo, ale jednak zniknął. Wrócił sam, jakby wyszedł godzine wcześniej. Do dzis nie wiemy gdzie był i co robił.
OdpowiedzUsuńNa pewno nic się nie stało... Na pewno. :) Trzymam kciuki za znalezienie Metki.
OdpowiedzUsuńno może jeszcze wróci..a ile miała lat..
OdpowiedzUsuńKiedys moj mlody kocurek zniknąl,szukalysmy go z corkami i jej znajomymi ,ale odnalazłam go po długich poszukiwaniach,nieprzespanych nocach,siedzeniu na lkatce schodowej i wsluchiwaniu sie czy nie mialczy, rozlepilam ogloszenia,ma czip wiec zglosilam do weta, a co sie okazalo,siedzial cicho w piwnicy!
OdpowiedzUsuńMam nadzieje,ze i twoja kicia sie znajdzie. Trzymam kciuki!
dorota
Ja wierzę,że wróci. Czasami faktycznie bywa, że ...i kotki drogami swoimi pójdą...wyobrażam sobie, co przeżywasz, bo mam też koteczkę i po prostu przeszywa mnie, gdy pomyślę ...nie zamartwiaj się!!! myślę też, że wysterylizowana kotka również czuje harce ;-) widzę po swojej, gdy miauczy i błagalnie mnie prosi" puść mnie, też chcę...":)będę tu zaglądać, z nadzieją, że wtuli się niedługo w fotelik w swoim domku:) pozdrawiam serdecznie...też kociara
OdpowiedzUsuńJak mi przykro się zrobiło i smutno :( ale wierzę z całego serca , że Kicia wróci .
OdpowiedzUsuńElisse, ja mam też problem z moim kocurkiem, coś mu się pomyliło i zaleca się do owczarka niemieckiego sąsiadów. Chodzi do niego codziennie i łasi się - wygląda to przezabawnie :) Oj kociaki to dziwne stworzenia ( i takie kochane ).
OdpowiedzUsuńJuz wczoraj tu zaglądałam...miałam nadzieje ,że się znajdzie...miałam kota,tóry dwukrotnie zniknął na tydzień czasu i zawsze go znalazłam...bo to powsinoga była...ale ile sie za nią zawsze wypłakałam to moje....POWODZENIA!!!!
OdpowiedzUsuńZajrzalam znowu, zeby zobaczyc czy Mama Kota sie znalazla, ale nie widze nowych wiesci :-(. Trzymam kciuki, zeby ta historia sie dobrze skonczyla. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńWitam serdecznie, droga Elisse, zapraszam Cię na mojego bloga na którym przygotowałam dla Ciebie małą niespodziankę, pozdrawiam słonecznie, ewa
OdpowiedzUsuńElisko, wpadłam przelotem do Ciebie, bo działam tez po domu intensywnie dzisiaj.
OdpowiedzUsuńMam prośbę czy mogłabyś przesłać mi "wykrój" na ptaszka na maila?:)
Jakby co to z góry dziękuję! (elisaday@gazeta.pl)
PS CHciałam uspokoić, że moja kotka też raz dała nogę i nie było jej kilka tygodni. Ktoś przestrzegał nas przed braniem do domu nowego kotka, bo może wrócić jeszcze....i rzeczywiście po kilku tygodniach wróciła chudsza trochę, ale wróciła:)I też jakoś z początkiem marca zniknęła....
OdpowiedzUsuńmam nadzieję, że Metka wróci, że to faktycznie tylko taka kocia fanaberia...
OdpowiedzUsuńa ptaszki piękne Ci wyszły
Jak wroci to napisz od razu!!!! Nie moge zniesc takich sytuacji, tej niepewnosci w polaczeniu z wybujala wyobraznia !!!! Moja malenka kociczka Luna juz 5 miesiac jak zginela i myslenie o niej jest strasznie bolesne. Ciagle sie oczekuje w glebi serca ,ze wroci....
OdpowiedzUsuńPóki co Metki nie ma :( Nawet nie mam pojęcia gdzie jej szukać, może być wszędzie..A las..my mieszkamy na skraju puszczy, więc to tak jakby szukać igły w stogu siana. Dziękuję Wam bardzo za trzymanie kciuków, nawet nie wiecie jaką otuchą natchnęły mnie te historie o kocich powrotach, po paru tygodniach.Dziwnie się czuję, taki stan zawieszenia..staram się nie rozpaczać, bo to tak jakby ją uśmiercić, a cały czas mam cichutką nadzieję,że może jednak wróci. Grey Wolf- młodziutka jest, ma ok 3 lat.
OdpowiedzUsuńElisaday- ja właściwie nie mam szablonu, mogę zrobić zdjęcie i przesłać, może jakoś wytniesz z tego.
Ewo- dziękuję
Pozdrawiam Eliza
Wierzę w to że kotka wróci
OdpowiedzUsuńKoty chodzą własnymi ścieżkami, zapewne Twoja kotka niebawem powróci...natomiast zdjęcia są bardzo nastrojowe:)
OdpowiedzUsuń.... znajdzie się koteczka, zatęskni za Twoją miłością do niej i znajdzie drogę do domku... moje dwa koty Rysiek i Afera trzymają za to kciuki...
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Ellu
Czekam na wieści o Mamie Pana Kota.Mamy cztery koty i z racji bliskiego sąsiedztwa drogi koty są na stałe "internowane". Od samego początku żyją tylko w domu, nie wychodzą na dwór. Wesoła jest to gromadka, zdjęcia odważyłam się umieścić na moim blogu, który rodzi się w wielkich bólach :):):)Proszę zajrzeć do mnie od czasu do czasu. Obiecuję, że się rozkręcę :)Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTrzymam w kciuki aby się kociak odnalazł :( Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki żeby wróciła. Nasza Hanka w zeszłym roku zniknęła przy podobnej aurze więc wiem co możesz czuć. Wróci.
OdpowiedzUsuńElisse!
OdpowiedzUsuńTo nie fair! Najpierw uzależniasz od siebie, a później taka cisza?! Chyba Twoi podczytywacze ruszą na poszukiwania Metki, abyś tylko jak najszybciej wróciła!!!!
Hej Elizo, czy juz wrocila, bo odkad przeczytalam o tym, ze zniknela mysle , czy juz jest, czy nie? Koty tak maja, a mimo to zawsze sie czlowiek martwi... Czekam razem z Toba,
OdpowiedzUsuńpozdrawiam,
Izabela
Zerkam codziennie, by sprawdzić, czy nie ma wzmianki o szczęśliwym zakończeniu.
OdpowiedzUsuńAle widzę, że nie ma... :(
Wierzę, że kicia wróci do domu.
Ściskam serdecznie :*
Moj kot wrocil po ....2 latach.
OdpowiedzUsuńBylam zszokowana i bardzo , bardzo szczesliwa . Byl chory i bez ogona .
Gdzie byl ? Co robil ?
Chcialabym wiedziec ....
Trzymam kciuki i pozdrawiam serdecznie .
Moj kot wrocil po ....2 latach.
OdpowiedzUsuńBylam zszokowana i szczesliwa .
Byl chory i bez ogona .
Gdzie byl ? Co robil ?
Chcialabym wiedziec ...
Trzymam kciuki i serdecznie pozdrawiam .
Nie martw się !!! Kot mojego narzeczonego swego czasu nie wrócił przez 2 tygodnie !!! Wszyscy się bardzo martwili, a on jak gdyby nigdy nic wrócił po tym czasie :)
OdpowiedzUsuńNie przejmuj się ! A na pocieszenie proponuję małe candy ;) To pierwsze jakie zorganizowałam :)
http://przejawykreatywnosci.blogspot.com/2011/03/moje-pierwsze-c-n-d-y.html
Zawsze bardzo martwię się i nie mogę spać, gdy nie ma Gutka w domu, a mąż mówi: nic na to nie poradzisz, to jest kocia natura. Bądź dobrej myśli, Elizko.
OdpowiedzUsuńJejku :(
OdpowiedzUsuńMusi wrócić, musi!
Trzymam kciuki za powrót kotki do domu!
co z Metką? bo się martwię
OdpowiedzUsuńMój Didek mieszkał na dwa domy...kiedy my się zamartwialiśmy że gadziny nie ma przez kilka tygodni ta cholera łaciata mieszkała kilka domów dalej. Kolejarz który nigdy z domu nie wychodził zwiał przez uchylone okno...mąż czekał jak idiota całą noc na ławce przed domem... a łaskawa kocina wrociła tą drogą którą zwiała i jeszcze zdziwiony był bardzo co od niego chcemy. W zeszłym roku nasza Rzutka dala dyla na strych... niestety z tego strychu da się wyjść na podwórko... a nasze koty z racji mieszkania przy drodze nie wychodzące są. Szukaliśmy małpy czarnej przez 5 dni... okazało się że zadekowała się w starej słomie.Wróciła cała zdrowa tylko glodna :) a teraz.... odchodzi mój Problem... ma raka.... wiem że kiedy przyjdzie pora na pożegnanie to już nie będzie odwrotu.... dlatego Elizko nie martw się... masz nadzieję że ona wróci.... a wiem że wróci na pewno... Pozdrawiam i czekam na dobre wieści. Gaba
OdpowiedzUsuńElisse, mam nadzieję, ze masz jakieś kocie wieści??
OdpowiedzUsuńElisse, nawet nie wiem co napisać i jak Cię pocieszyć, bo znam to aż za dobrze: "Wyszła z domu i dotąd nie wróciła. Ktokolwiek wie..." ile to razy tej treści ogłoszenia wisiały na wszystkich możliwych płotach, drzewach i błagały w gazetach o wiadomość.
OdpowiedzUsuńAle Lolitka wróciła po MIESIĄCU, a mały Filipek po TRZECH TYGODNIACH!
Więc nadzieja jest.
Bądź zdrowa
witam:) mam pytanie zwiazane z twoim robotem sprzatajacym (odkurzacz elektroniczny), który kiedys pokazywałaś w jednym z postów:)Napisz czy sie sprawdził, czy rzeczywiście uzywaz go codziennie. Ja mam głownie panele i płytki, nie mam wykładzin tylko 2 dywaniki.Mysle,ze dalby rade. Moje pytanie dotyczy jednak jak jest wytrzymały, czy ma jakąs ładowarkę, jak ze sprzataniem trudnych miejsc np kąty domu. Mam tez schody i troche boje sie,ze moze spasc w dół pod barierkami, czy ma czujnik by nie wydarzyło sie nic takiego, czy bede musiala zastawiac miejsce wokół schodów?zbliżaja sie moje urodziny i nie ukrywam,ze taki prezent niezmiernie by mnie ucieszyl:) mam sporo metrów do ogarniecia no i piesek, który tez brudzi(sierść). taki odkurzacz -robot bylby dla mnie wybawieniem. Byłabym bardzo wdzieczna za odpowiedz. Jesli mozesz napisz jakiej firmy jest twój i ile koztował Karina
OdpowiedzUsuńto ponownie ja poogladałam troche roboty na you toube juz mniej wiecej wiem co i jak np. jesli chodzi o schody, ładowanie itp.karina
OdpowiedzUsuńGdzie się podziewasz Elisse? W powodzi najróżniejszych blogów znalazłam utkane z marzeń, rozczytałam się w nim, nabrałam apetytu na więcej a tu... Czyżby znowu problemy z komputerem? Nie daj proszę na siebie czekać... Cieplutko pozdrawiam...
OdpowiedzUsuńA może juz wróciła?
OdpowiedzUsuńj
Nio kochana maila naklikałąm i teraz odpowiedzi się domagam!! - To żart, mam nadzieję, że już wszystko jest na swoim miejscu.
OdpowiedzUsuńDałam komentarz ale go chyba wcięło,
OdpowiedzUsuń