… a szkoda. Niekiedy wydaje mi się, że mam faktycznie źle w głowie. Pamiętacie jak mówiłam,że chcę się wyprowadzić? Wynika to jedynie z chęci ucieczki przed cywilizacją, brudem i złem całego świata. Czasami mam wrażenie,że jeśli zostanę , to albo sfiksuję doszczętnie, albo oberwę w końcu tak,że już się nie podniosę. Parę lat temu byłam z trójką dzieci na wakacjach. siedzimy na plaży, tłum ludzi, słonko świeci, dzieci pluskają się w wodzie….sielanka.
Aż do momentu, kiedy do głosu doszła banda wyrostków, wrzucając do wody napełnione piaskiem butelki. Tatusiowie w panice krzyczą,żeby pociechy wyszły z rzeki, mamusie rozglądają się trwożnie…siedzę i patrzę…moje młode na kocu- więc bezpieczne. Butelki po wrzuceniu do wody zostają wyłowione przez nurkującą młodzież, osiągam zatem względny spokój sumienia. Mamusie szeptem wymieniają uwagi, dzieci patrzą z zainteresowaniem, a tatusiowie…palą głupa i udają,że nic się nie dzieje. Z drugiego brzegu rzeki wiązanki spadają z szybkością butelek…Magda przeczuwa, że nie wytrzymam i usiłuje odwrócić moją uwagę, a ja już mergam pod nosem…nie pod adresem tych gówniarzy, ale tych pseudo tatusiów, którzy nie potrafią nic zrobić. Nie ma złych dzieci, są tylko dzieci źle wychowane…do wody spada pierwszy złamany konar. O ile bluzgi mogę jakoś wytrzymać, o tyle niszczenie przyrody wywołuje we mnie niepohamowaną złość. Magda przeczuwa ,że zaraz się zacznie. Odwracam się do “tatusiów” – “ przepraszam, może któryś z panów by zareagował?”, odpowiada mi cisza, do wody spada złamane , młode drzewko, nie wytrzymuję, wchodzę do rzeki, podchodzę na drugi brzeg do sześciu wyrostków i grzecznie proszę żeby przestali, w odpowiedzi śmiech i” sie ku…ekolożka znalazła” , odkręcam się w stronę dzieci własnych i proszę o zatkanie uszu, kiedy trzeba potrafię bluzgać lepiej niż szewc, a do niektórych,żeby zrozumieli trzeba się zwracać w ich własnym języku, więc rozpoczynam tyradę ” pip…pip…pip…pip…i żebym was tu…pip… więcej nie widziała” Gnoje zrozumiały, zbierają swoje rzeczy i usiłują odejść. Zawracam smarkaczy do wody, po złamane drzewko i butelki, posłusznie wszystko wyciągają i odchodzą. Z daleka już krzyczą ...WARIATKA…, na plaży publika bije brawo, a ja najchętniej odwróciłabym się w stronę tatusiów i teraz im posłała wiązankę. Jestem przekonana,że gdyby któryś z dzieciaków wystartował do mnie z łapami, nikt by nawet nie zareagował, no pewnie oprócz moich dzieci, bo “czym skorupka za młodu…itd.” Niekiedy to nawet rozumiem taką obojętność, ludzie się boją i dlatego nie reagują, ale z drugiej strony, jeszcze paręnaście lat i zostaniemy całkowicie sterroryzowani przez dorastającą młodzież. Młodzież , u której brak reakcji ze strony dorosłych wywołuje śmiech i agresję. Może, gdyby każdy reagował, a nie tylko jednostki...to oczywiście jest temat rzeka i bardzo często łamię sobie głowę jak ktoś w danej sytuacji powinien się zachować, ja reaguję, bo nie myślę, u mnie jest to po prostu odruch wywołany złym traktowaniem drugiego człowieka, zwierzaka czy też po prostu przyrody. I mam świadomość tego, że wcale to takie dobre do końca nie jest, że któregoś dnia, znajdzie się ktoś, kto da mi w łeb, a nie tylko z daleka zabluzga...
***
Teraz byłam nad tą samą rzeką. Tłumy plażowiczów rozłożonych na kocach , pomiędzy stertami puszek od piwa i torebek po czipsach, dzieci radośnie biegające wśród potłuczonych butelek, pod okiem czujnych mamuś, krzyczących co chwila “ uważaj kochanie- szkło, patrz pod nogi” ,jakiś pan, obok wielkiej kupy, pięknie upstrzonej opalizującymi muchami, rozpala grilla… znowu sielanka, a wzrok wszystkich błądzi gdzieś po drugim brzegu, gdzie nie widać już śmieci..tylko zieleń drzew. A najbardziej przykre jest to, że ci sami ludzie pozostawiający u nas tony śmieci, za granicą sprzątną po sobie na plaży, najmniejszy nawet papierek.
Nad rzeką znajdziemy wszystko….
Byłam jeszcze małym dzieckiem, kiedy po wyjściu z autobusu,zaczepił mnie starszy pan, mówiąc..” dziewczynko, chyba coś zgubiłaś”, przerażona sprawdziłam czy mam portfel w torebce…był, legitymacja ..też, wszystko na swoim miejscu, więc zaczęłam przetrząsać kieszenie, a pan stał i się tylko uśmiechał… wtedy zobaczyłam na chodniku, mój bilet, beztrosko wyrzucony na ziemię po wyjściu z autobusu. Wstydu, jaki wtedy przeżyłam , nie zapomnę do końca życia i Bóg mi świadkiem,że o tamtej pory ,nigdy nic nie wyrzuciłam na ziemię.
Madzię też szybko nauczyłam. Dziecko( może ze dwa latka wtedy miała), po zjedzeniu lizaka, w samym centrum Warszawy ,rzuciło na ziemię papierek. Mówię “podnieś”, “nie”, “ nie odejdziemy dokąd nie podniesiesz” w odpowiedzi wrzask. Oparłam się o witrynę sklepową i czekam… w ruch oprócz języka doszło tupanie nogami, po 15 minutach krzyku, zaczął się płacz, po 20 zebrali się pierwsi gapie…po upływie pół godziny, moje dziecko rzuciło się na glebę wyjąc przy tym jak potępieniec i roniąc łzy , po dwóch godzinach kręcenia przez Madzię ósemek na chodniku, szczelnie otoczona przez publiczność wzywającą na pomoc milicję, bądź też sąd , który to praw rodzicielskich miał matkę wariatkę pozbawić,udając ,że nie widzę oburzonych spojrzeń, łykając wstyd i publiczne upokorzenie, osiągnęłam sukces- papierek wylądował w koszu, grzecznie odniesiony przez moje dziecko rozwydrzone. Od tej pory wiem,że nawet z środka pustyni będzie ze sobą taszczyć własne śmiecie. Nurka ogólnie jest jakaś taka bardzo porządna i uwrażliwiona, więc przy niej nie musiałam się uciekać do tak drastycznych metod wychowawczych…
I tak spacerując nad tą piękną rzeka, nachodziły mnie przeróżne wspomnienia i refleksje, więc pewnie dlatego o tym piszę.
I zastanawiam się dlaczego, nie potrafię odnaleźć się w tym świecie, dlaczego nie umiem sie przystosować? Czy to ja zwariowałam, czy świat wariuje? Czasami chciałabym przejść obojętnie obok śmieci, nie mając przed oczami katastroficznej wizji płonącego lasu, nie zwracać uwagi na wycinkę drzew i zmieniający się krajobraz, zostawić na stacji benzynowej małego zajączka na pastwę losu, nie myśleć co będzie ze zwierzętami, jak wybudują kolejne osiedle mieszkaniowe na łące, i nie płakać jak animowanemu niedźwiadkowi, zabiją animowaną mamę…chciałabym , przepędzić te durne myśli z głowy, a nie umiem. Ludzie , którzy potrafią się przystosować i nie zauważać tego wszystkiego, są chyba szczęśliwsi, chociaż z drugiej strony…, czy potrafią się cieszyć, tylko dlatego,że jakiemuś biednemu psu,jeszcze raz, udało się przebiec przez ulicę, czy zauważają,że biedronka ma cudne kropeczki, a krowa wilgotne oczy ???
I się znowu rozpisałam, no ale cóż, tak to już ze mną niestety jest, zaczyna się znowu nadprodukcja, a to znak ,że wróciłam na dobre:))) Pozdrawiam Wszystkich cieplutko, a ja wyruszam w odwiedziny:)
bo ten świat jest zwariowany i taki komsumpcyjny....możemy zmieniać siebie i bliskich...aby na lepsze,czego Ci życzę...ps.jesteś piękna kobietą..fiu fiu!! Qra Domowa
OdpowiedzUsuńps.kiey wracamy z meżem z lasu to zawsze ciagniemy za sobą wór śmieci..nie swoich...:( Qra Domowa
OdpowiedzUsuńPrzeczytalam jednym tchem , jakbym siebie czytala. Ostatnio pobyt nad jeziorem z dziecmi zaczelam od zbierania papierow , butelek, puszek a nawet kawalkow styropianu. Niestety... inni patrzyli na mnie z politowaniem. Z reszta dlugo by pisac.Moj komentarz zamienil by sie w dlugi post ;)
OdpowiedzUsuńSwiat zwariowal, to jest pewne. . .
Pozdrawiam
Elisse, nie Ty zwariowałaś, świat zwariował...
OdpowiedzUsuńBoimy się zwrócić uwagę rozwydrzonym wyrostkom w trosce o własne bezpieczeństwo, ale do czego to prowadzi???
Zupełnie natomiast nie rozumiem bezmyślnego "wypoczynku" wśród tony śmieci.
Mój mąż śmieje się, że ja wakacje zaczynam od sprzątania plaży;-)))
I też niejednokrotnie byłam obrzucana obelgami wyłącznie dlatego, że prosiłam(!) o podniesienie papierka czy puszki...
Temat rzeka. Tylko co zrobić, żeby choć odrobinę się polepszyło???
Pozdrawiam serdecznie.
Oby wiecej takich jak Ty :)
OdpowiedzUsuńObserwowoalam takie zachowania jak mieszkalam pod Charkowem w otoczeniu lasu , który zamienial sie po kazdym weekendzie w wysypisko. Jak ludzie mogoą robic samym sobie taki smietnik, przecież za tydzien przyjada odpocząc w to samo miejsce.
Moze kiedys zrozumieja
Pozdrawiam słonecznie
I dzięki Ci Panie Boże za takie wariatki. Może dzięki temu malutki kawałek świata będzie lepszy, weselszy, ładniejszy...
OdpowiedzUsuńświęta racja moja kochana.Z racji zawodu i własnych przekonań mam czasem przymus reakcji chociaż na oko widać jak się taka interwencja skończy reaguję i zbieram baty a śmiecących zakopałabym razem z ich śmieciami
OdpowiedzUsuńDobry z Ciebie człowiek, Elizo.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Świat wariuje,ludzie wariują i dobrze,że wśród tylu wariatów są takie osoby jak Ty.
OdpowiedzUsuńOby było ich jak najwięcej,bo ziarnko do ziarnka...zawsze możemy coś zrobić.Nie bądźmy obojętni.
Pozdrawiam cieplutko.
Tak , świat zwariował ale jak widać nie do końca skoro są jeszcze ludzie zwyczajnie ,tak po ludzku wrażliwi ... Pozdrawiam gorąco
OdpowiedzUsuńkochana u mnie podobnie i moje dzieciaczki też wiedzą że ze mną nie należy zapoczynać. Teraz jestem w stanie wojny z naszym wydziałem ds. ekologii, bo nam zabrali pojemniki do segregacji. Jak ja mam uczyć moje dzieci podstaw dbania o otoczenie, kiedy to Ci którzy najbardziej powinni mi pomagać, rzucają mi kłody pod nogi?????
OdpowiedzUsuńZamyśliłam się... niestety, samo życie.
OdpowiedzUsuńJesteś wspaniała!! Ja chociaż mam poglądy takie jak Ty, to muszę się uderzyć w pierś, że nie potrafiłabym interweniować. Wściekałbym się, może popłakała ale brakuje mi odwagi. Podziwiam Cię z całego serca i pozdrawiam serdecznie:)
OdpowiedzUsuńA widziałaś, co Szewczykana pokazała u siebie na blogu?
OdpowiedzUsuńhttp://szewczykana.wordpress.com/
O pomstę do nieba wołać!
och skąd ja to znam... moja droga ja nagminnie jestem brana za wariatkę, nieraz zostałam zwyzywana publicznie za to, że śmiałam zwrócić uwagę jakiemuś desperatowi bijącemu własnego psa, że zwróciłam uwagę dzieciom za darcie się na pół ulicy takimi przekleństwami że na budowie takich nie uświadczysz, pewna 'dystyngowana' paniusia w podeszłym wieku prawie mnie opluła bo poprosiłam żeby włożyła kaganiec dla swego psa gdyż miotał się i ujadał w tłumie gdzie było mnóstwo dzieci... mogę mnożyć bez końca takie sytuacje... cierpię za każdym razem, bo nie mam twardej skorupy, każda najmniejsza krzywda, bezmyslność i chamstwo boli mnie do żywego... nieraz myślę, że faktycznie tym co mają wszystko w d... jest łatwiej żyć... ale przypomina mi się tekst bodajże Szekspira: "szczęśliwi Ci którzy żyją w raju głupców, lecz tylko głupiec będzie myślał że to jest szczęście"...
OdpowiedzUsuńEhh... rozumiem Cię Kotek aż za dobrze...
OdpowiedzUsuńWidziałam w autobusie jak wyrostki okradają kobietę. Zareagowałam wyszarpnęłam mu rękę z jej torebki. W nagrodę dostałam złamany nos :( Drę się na przystanku, że złodzieje - cały przystanek samych facetów!! I nic, zero. Kierowca specjalnie drzwi otworzył, żeby sobie mogli spokojnie wyśiąść... obok radiowóz stał :)) Nikogo to więcej nie obeszło oprócz mnie, a to był sylwester i imprezę miałam z głowy w dodatku - będę szczera - juz się nie przyglądam w autobusie...
Ale na śmieci i na niszczenie roślin, a nie daj boże robienie krzywdy zwierzętom nie pozwalam w dalszym ciągu - a za zwierzę to od razu lecę z łapami... a gapiów oddzielnie opieprzam, że stoją jak pip pip... i co z tego że kijem rzeki nie zawrócisz, ale jedno drzewko czy kota może chociaż ocalę i to się liczy.
A w ogóle to dostałas??????
Takich ludzi reagujących nie ma za dużo... My też zawsze reagujemy, tylko raz mieliśmy widno w d..e. Mętne osiedle, my do znajomych na herbatę wieczorem. Na chodniku 13latek kopie 7latka. Reagujemy ostro, okazuje się ze to jego brat... Ciemno, pusto, nagle zza bloków w ułamku sekundy gdy wydzieramy się na kopiącego wypada brygada na oko 20 sztuk "kolegów", niektórym błyskają noże... Zabieramy manatki, kopany dołącza do czeredy... Wtedy do nas dotarło że czasem się ma więcej do stracenia niż uratowania.
OdpowiedzUsuńA człowiek na gorąco nie kalkuluje czy warto;]
Napiszę tak - znam Cię tylko z tej strony i ze zdjęć i bardzo lubię!
OdpowiedzUsuńZa ten wpis, za ten o Twojej chorobie (gdzie przypominałaś mi bardzo walczącą z rakiem piersi moją ciocię) i za inne...po prostu lubię.
A co do reagowania i zmieniania świata. To ja wyniosłam o to taki przykład z domu.
Mieszkałam na warszawskim blokowisku, cały blok fajnych. kulturalnych i miłych ludzi. Ale jak to w każdym bloku znalazła się jedna rodzina, która nie poradziła sobie z synami. I tak to na naszej klatce najpierw pojawiały się niedopałki, potem puszki. Zaczęło sie także wystawanie przed wejściem do budynku a jak pogoda nie sprzyjała to w wiatrołapie. No i tak stali sobie i palili, nikt sie nie obejrzał, nikt nie skomentował. Śmierdziało papierosami, a grupka stojących chociaż nikogo nie zaczepiała to jednak rozmawiała głośno i wulgarnie.
Ale byli też moi rodzice, którzy za każdym razem z uporem maniaka podchodzili do tej "młodzieży" i grzecznie zwracali uwagę - było i dzień dobry i proszę, dziękuje. Zwracali się po imieniu do tych co mieszkali u nas w bloku, pytali się ich, dlaczego wybierają naszą klatkę i godzą się na to aby tu było brudno i śmierdziało. Rozmawiali, zagadywali, pytali grzecznie czy im się nie nudzi tak stać na klatce, co robią poza staniem na klatce. Pokazywali że "goście" niszczą nasz blok i że to źle wygląda.
Żaden z nich nie odpowiedział agresywnie, żaden nie pogroził. Spuszczali głowy i przepraszali. Na początku tylko przepraszali, ale pomalutku, powoli "wychowali" się. Nikt już nie stoi na klatce, nie zbieramy niedopałków. A ostatnio jeden z nich, podszedł do mojego taty i powiedział - "A wie Pan, że znalazłem pracę!" i jest fajnie. Czasami się da...
I jeszcze przypomniał mi się tekst piosenki Perfectu
OdpowiedzUsuń"Nie mogę się jeszcze przyzwyczaić
Do obrazków które z kina znam
W głowie gdzieś nie mogę się przestawić
Że to jest już
Całkiem inny kraj"
I jeszcze raz ja :)
OdpowiedzUsuńOstatnio córka (dorosła) powiedziała mi w żartach, że życie jej zmarnowałam, bo ją za dobrze wychowałam. Teraz tylko chamstwo i rozpychanie łokciami się liczy, a ona grzecznie i kulturalnie by chciała... I dlatego ma gorzej :).
Elisko bardzo bliskie memu sercu sa Twoje słowa, ale ja jestem starej daty człowiek i myślałam że już nikt tak nie myśli.
OdpowiedzUsuńNadal walczę z wulgaryzmami i złym zachowaniem.
Kiedyś w parku zwróciłam dziecku uwagę aby nie łamał gałązek drzewa, to mama której nie zauważyłam warknęła "co się k.. przyp....do mego dziecka"
Więc kto ma wychować dzieci jeżeli nie matka???
I ja się dziwię, że jeszcze nigdy w pysk nie dostałam... bo przejść obojętnie nie umiem. To chyba kwestia tej "skorupki za młodu", mama też nie umie. W zeszłym roku w Muzeum Holokaustu w Waszyngtonie, przy gromadce tych smutnych, smutnych, szarych butów, stadko nastolatek obok nas śmichy, chichy i komentarze, że im to by się te buty przydały, bo tak je strasznie nogi dziś bolą... No to sobie wyobrażasz, jakby diabeł we mnie wstąpił. Ja mam taki, podobno, "belferski wzrok", panny przeprosiły nawet... Ale wiesz, nikt inny nie zareagował, a ludzi pełno, tylko mąż i ja. No i ja się zastanawiam, nad tymi, co głupio robią, i nad tymi, co głupio nie robią z tymi nic...
OdpowiedzUsuńPrzykro czytac ze takie miejsca nad rzeka rosna jak grzyby po deszczu i jest ich coraz wiecej.Niestety Przykro oznajmic ze Polacy nie maja kultury i sa "BRUDASAMI'' bez urazy dla poprawnych kulturalnych obywateli ktorzy doceniaja wypoczynek i cenia dobro przyrody.
OdpowiedzUsuńW WIELU MIJSCACH WKTORYCH LATA TEMU WYPOCZYWALAM NAD JEZIOREM JUZ NIC NIE ZOSTALO SYF I UBUSTWO.Nawet tam nie jezdze niema po co.A siedziec w syfie niemam ochoty nad smierdzacym zalewem.
Nad polskim morzem nie spotkykam brudnych plaz od lat,te dzikie sa tez czyste.
W tym roku zauwazylam rownierz w miare przyzwoite zachowania choc momentami bylo tloczno,i rozne narodowosci w postaci naszych sasiadow.Kosze przy wyjsciach z plazy owszem byly wypelnione po brzegi puszkami paierami ale to dobrze,i wieczorem sprzatniete.
A polacy za granica lezac obok kulturalnego Niemca czy Francuza klasy sredniej badz wyzszej sprzataja po sobie widzac piekne zadbane tereny,bo nie wypada inaczej i w obawie przed opinia i w obawie ze zaplaca kare grzywny badz zwroci sie im uwage.
NATOMIAST NIE NAJEZDZAJAC TAK NA NASZ NAROD PRZYTOCZE BARDZO BULWERSUJACE MNIE ZACHOWANIA Młodych Angoli na Krecie w Malii.
Przetloczona Malia Brytyjska mlodzieza kluby nocne imprezy do bialego rana.A rankiem no coz w miare pusto bo towarzystwo spi nalane,zatem po poludniu wylaza biale Angielki i Angole leza na plazy trzezwiejac przed noca lub kontynujac picie a syf ktory zostawiaja i niesmak po sobie zostaje na dlugo w pamieci....wiec nie tyllko nasi mlodzi nie wychowani..
fajnie ze wypoczelas,ladne zdiecia w poprzednim poscie.Pozdrawiam
Czytam Twojego bloga od jakiegos czasu.Jest niesamowicie cieply,jest piekny i jest terapia na codzienne smutki.
OdpowiedzUsuńTo bardzo budujace,ze sa jeszcze tacy ludzie jak Ty.
Nie rozumiem swiata,a swiat nie rozumie mnie,wiec bliskie sa mi Twoje rozterki.
Kocham zwierzeta.
Jesli bys chciala mnie odwiedzic na moim blogu,to serdecznie zapraszam :)
www.onlinejournal.blog.onet.pl
A ja uważam, ze kropla drąży skałę, i jezeli Ty zwrócisz uwage i ja zwrócę uwagę, i jeszcze on i ona i wiele osób damy radę, bo to będzie normą i normalne, jak teraz jest to zupełnie nienormalne, ale ja japę rozpuszczam też, choć epitety jakie słyszę, no nie niestety nie nadaja się do publikacji
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, widać , że masz nowe siły Kochana pozdrawiam serdecznie
no tak...poruszyłaś ważny temat....
OdpowiedzUsuńU nas w bloku tez mamy rodzinkę , która niszczy dosłownie wszystko co popadnie, krzewy, klatki, chodnik, ściany...nawet schody...nowe ocieplenie budynku...a jeśli się zwróci uwagę...niestety wiadro pomyj obrywamy...
I wyśmiewają, że chcemy "naprawić świat"...
buuu, serce sie kraje...
i tak kulamy się z tą rodzinka...wiele lat...
A to Polska właśnie .....
Myślę, że to zależy od tzw. gliny, z której się jest ulepionym. Albo to najlepszy gatunek, albo po prostu podróbki! Dla tej najlepszej gliny - takiej jak Twoja - pewne zachowania są po prostu "reakcją bezwarunkową". I rzeczywiście najbardziej w tym wszystkim zadziwia i boli brak zrozumienia dla faktu, że w masie siła! Więc dzięki takim wpisom i komentarzom niech się szerzy świadomość, że jest nas więcej - nie-podróbek !!! :)
OdpowiedzUsuńZwariowany to jest świat... coraz bardziej... Mimo, że sama jestem młoda, hołduję zdecydowanie innym zasadom i przyznaję, że przez to ciężko dogaduję z rówieśnikami.
OdpowiedzUsuńAbsolutnie należy wychowywać młodzież i to porządnie, bo inaczej wchodzi na głowę... i żeby tylko to! Wiele z takich dzieciaków zwyczajnie schodzi na złą drogę. Temat rzeka.
Postąpiłaś naprawdę super, ale jak
wiesz, każda taka reakcja to niestety spore ryzyko. Żal d... ściska na widok facetów, którzy nic nie robią. W końcu to poniekąd mężczyzna trzyma w dyscyplinie młodych delikwentów. :D
Święte słowa!
OdpowiedzUsuńOstatnio taki numer z papierkiem (paragonem z kasy)wywinęła mi młodsza siostra, musiałam z kozą jedną postąpić jak Ty z córką onegdaj, szczęściem siostra nie tupała ani nie kładła się na ziemi, tylko pytała czy zwariowałam, ale obrażona śmiertelnie podniosła śmiecia;) czasami warto tak pozytywnie zwariować nawet przed bliskimi:)
OdpowiedzUsuńKolejny świetny i pełen mądrości post :) uwielbiam Cię czytać, wydaj Kobietko jakąś książkę :)
OdpowiedzUsuńTo nie Ty zwariowałaś, to świat gna bez sensu i wrażliwości w swym pokręconym świecie :) Ludzie wszystko niszczą wokół siebie bez zastanowienia i rozsądku aby zostawić coś dla swoich dzieci, wnuków...aż żal pomyśleć, co będą oglądać następne pokolenia, chyba tylko blokowiska i stacje benzynowe...OBY NIE!!!
Pozdrawiam cieplutko
DOBRZE, ŻE JESTEŚ!
OdpowiedzUsuńteż tak mam z tymi śmietkami, będę do domu tachało wór papierków jak nie znajdę po drodze kosza i moje dziecię też ;)
OdpowiedzUsuńa z tą obojetnością a moze strachem i brakiem reakcji :( smutne ale prawdziwe
Dziękuję, myślałam, że tylko ja to widzę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
Ciesze sie ze tak patrzysz na te sprawy !!! Ag
OdpowiedzUsuńWitaj :)
OdpowiedzUsuńDla mnie także współczesny Świat wyzwolony bez żadnych granic staje mi się coraz bardziej obcy, nie czuje się w nim dobrze dlatego staram się trzymać z ludźmi szanującymi się nazwajem bo tylko tam odnajduje siebie i czuje się swobodnie.
pozdrawiam :)
A ja myślę, że jest coraz lepiej :)
OdpowiedzUsuńJak większość spraw i to się unormuje. Pamiętam wysypujące się z osiedlowych śmietników wory ścinków bawełnianych, pamiętam zapuszczone podwórka i piwnice, śmieci w worach foliowych, porzucane po lasach. Ta folia mnie martwi, z tym ziemia nia daje rady. Trzeba mądrych ustaw, ale początki są . Nowe dzieci nauczą się szanować własność i Naturę, tylko jeszcze trochę czasu trzeba.
Pozdrawiam, tula
ps. ja mam taką teorię, że mężczyźni nie reagują - oni się wstydzą, boją porażki .Biedaki :(
cieszę się że tu 'przypadkiem' wpadłam... poczułam się tu bardzo swojsko...
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie
fajnie,ze sa takie osoby jak Ty,ktorym zalezy.pozdrawiam serdecznie ava
OdpowiedzUsuńIleż to razy zostałam zbluzgana i zrównana z ziemią za to,że śmiałam zwrócić uwagę.To,że są takie osoby jak Ty przywraca mi wiarę w ludzi,którą to dawno straciłam.Nabawiłam się bowiem przypadłości,którą nazywam ludziowstrętem.Wokół mnie jest zdecydowanie za mało takich "wariatek":),dlatego tez uciekłam w blogowe towarzystwo,gdzie czuję pokrewne dusze.
OdpowiedzUsuńNowa kicia jest cudna.U mnie też chyba niedługo rodzina powiększy się o kolejnego,potrzebującego koteczka.
Pozdrawiam serdecznie i życzę udanego weekendu:)))
Miło Cię widzieć, kochana! :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, jak zawsze, najserdeczniej i cieszę się, że blisko nam do siebie, choć kilometrów wiele. Ściskam i buziaki!!!
Elisse masz rację, my poza granicami własnego kraju jesteśmy inni, też to zauważyłam. Pamiętam grupę Polaków w Niemczech - gdzie czystość nade wszystko -z których jeden rzucił niedopałek papierosa na ulicę a Niemiec natychmiast podskoczył i wrzeszcząc kazał mu go podnieść. Oczywiście bez sprzeciwów podniósł i nie sądzę żeby drugi raz rzucił coś na ulicę. U nas niestety nikt nie reaguje i nawet kosze nie pomagają, bo wokół nich śmieci pełno.
OdpowiedzUsuńMy Polacy tak mamy ,że we własnym domu chodzimy w papuciach i każdy pyłek z podłogi podnosimy , ale już w lesie , na plaży czy w hotelu jesteśmy innymi ludźmi , takimi jak te wyrostki , które spotkałaś nad rzeką.
OdpowiedzUsuńAby zobaczyć jacy jesteśmy wystarczy przejść się wieczorem po plaży , a przecież ci sami ludzie przyjdą nazajutrz i będą szukać czystego miejsca , aby rozłożyć swój koc i zrobić śmietnik w miejscu swojego pobytu - szkoda słów. Pozdrawiam i chylę czoła , odważna jesteś -Yrsa
Bo ludzie to najgorsze zwierzęta..wszystko wokół siebie niszczą..są tak sterowani..cały czas produkują, kupują i wyrzucają..cywilizacja śmieci..Ile worków, szmat, torebek, butelek zostaje po przejściu wody na przybrzeżnych krzewach :/
OdpowiedzUsuńDopiszę się do przedmówczyń :)
OdpowiedzUsuńTeż nie umiem wyrzucić papierka na ulicę. Kiedyś jako jedyna zareagowałam w autobusie na chłopaczków smarujących po drzwiach i wywołałam poruszenie, nagle wszyscy przejrzeli na oczy, to ukazuje, że czasem wystarczy ludzi ośmielić - popchnąć we właściwą stronę. Akcja zakończyła się wymuszonym postojem i wezwaniem strażników.
A na marginesie dodam, że dziwi mnie, że politycy, w tym obecny Prezydent godzi się leżeć twarzą w błocie i nie zorganizuje akcji równoległej do rozlepiania plakatów wyborczych. Były finanse na akcje przedwyborcze, -po- już można przemilczeć, abstrahuję tu od sympatii politycznych, bo to kwestia powszechna...
Pozdrawiam Cię Elisse , bądź sobą, tworzysz piękniejszy świat :)
Semi sweet
Cóż za nauka czystości dla dziecka :) Mam nadzieję, że moje dzieci(gdzieś tam w przyszłości) nie dostarczą mi podobnych przeżyć... a także nie będę tolerować takich zachowań... ja bardzo zżyta jestem z przyrodą :)
OdpowiedzUsuńFajnie, że wypoczywasz, wykorzystujesz wakacje ;)
Zastanawiam się dlaczego twój mąż nie interweniował i poniekąt narażał cię na niebezpieczeństwo ,czasami młodzieży przychodzą różne "kreatywne"pomysły
OdpowiedzUsuńLENA
U mnie w mieścinie widać bardzo wyraźnie jak tereny zielone są zagarniane przez... zakłady kamieniarskie!! Jesli jesteś kims ważnym albo masz kasę, to jesteś w stanie kupić wszystko i zrobic z tym, co Ci sie tylko podoba... jak byłam dzieckiem, to pamiętam długie spacery z rodzicami po lasach i łakach, których 20lat temu było naprawde sporo a teraz... praktycznie nie mam juz gdzie zabrać swojego dziecka na spacer :( To jest napwrade przykre i bardzo mnie boli, gdy idę do miejsc w których bawiłam sie w trawie i widzę tam tabliczki "teren prywatny", wielkie maszyny wydobywajace kamień... brak mi słów!! Tylko usiąść, rozłożyć ręce i zapłakać... Co będzie za 20 lat, gdy moje dziecko będzie miało swoje dzieci?? Strach wybiegać myślą do tych czasów!! :(
OdpowiedzUsuńmasz racje, i bardzo sie ciesze ze sa tacy ludzie jak Ty:) ja tez nigdy nie wyrzuce smieci na ulice i moje 3 letnie dziecko tez biegnie zawsze do smietnika-tego mozna nauczyc.
OdpowiedzUsuńBrawo ! ja tez zwracam uwage jak ktos idzie i śmieci, wkurza mnie to, niech sobie w domu pośmieci a nie na ulicy
OdpowiedzUsuń