czwartek, marca 25, 2010

Rozważania nad herbatką w ogrodzie czyli oficjalne otwarcie wiosennego sezonu

Plany były, z dwóch górek miałam pousuwać zeszłoroczne badyle, ale…wpadła sąsiadka…na chwilkę…tylko na herbatkę:) Uwielbiam pić herbatę, ładnie podaną, od razu smakuje bardziej wytwornie, nawet ta najzwyczajniejsza, a ja czuję się lepiej i wszystkie smutki znikają .Zaraziłam tym mnóstwo znajomych, którzy zaczęli pijać herbatę z filiżanek, podaną na ładnej tacy i serwetce. Z sąsiadką raczymy się herbatkami notorycznie, raz u mnie, raz u niej:) 

 
Tak więc wydudliłyśmy jeden dzbanek ,potem drugi – bo my obie lubimy herbatkę i ploty:) Minęła godzinka, potem druga:) Górki poczekają, w końcu człowiekowi też się coś od życia należy.

IMG_3844   IMG_3823 IMG_3827 IMG_3828

I właśnie za takie niezobowiązujące herbatki kochałam swoją wioskę, za to,że rano można było polecieć w szlafroku, chodakach i z kubkiem gorącej herbaty, że nie trzeba było specjalnie dzwonić, umawiać się, a człowiek był zawsze mile widziany. Mile widziana jestem do dzisiaj:), ale o szlafroku mogę zapomnieć, wioskę moją cichą i spokojną, gdzie się ognicha na drodze paliło, bo nic tędy i tak nie jeździło, zaczęły nawiedzać tłumy najeźdźców z Warszawy:( Już nie jest miło, cicho, sielsko i spokojnie…no bo niby jak mam paradować w szlafroku, jak obok co chwila przemykają nowobogaccy w kabrioletach?! Panowie w garniturach i biznesman w garsonkach ?:(  Kiedyś człowiek wyszedł do sklepu i kogo by po drodze nie mijał to wszystkich znał, teraz nie mam nawet pojęcia kto mieszka na mojej ulicy.
 IMG_3827-1 IMG_3826

Z założenia jestem domatorką i pomimo tego,że znam mnóstwo ludzi, generalnie kontakty utrzymuję tylko z paroma osobami. Szkoda mi czasu na ludzi pustych, nudnych, zawistnych, pędzących za pieniędzmi i karierą…to nie jest mój styl życia. Na przyjaźniach zawiodłam się parokrotnie,więc bardzo długo nie miałam przyjaciół… tylko znajomych…bardzo, bardzo dobrych znajomych. I z tych paru bardzo, bardzo dobrych znajomych, po latach zrobili się prawdziwi przyjaciele, to ludzie do których mogę pójść o każdej porze dnia i nocy, to ludzie, którzy gdyby coś się działo pojadą ze mną na drugi koniec Polski, bez słowa skargi, bez pytania, rzucą wszystko… ot tak..bo trzeba pomóc. 

IMG_3797  IMG_3791 IMG_3778-1 IMG_3792
No tak, miało być o herbatce, a jest o wszystkim…tak to już ze mną jest:( Reasumując , chodzi o to,że moje ukochane, wyśnione, wymarzone miejsce na ziemi, zmienia się. Tęsknię za takimi herbatkami w szlafrokach, za bażantami, na których mój kot usiłował codziennie odlecieć, za ogniskami na drodze,za łosiami spacerującymi po ulicy, za dzikami usiłującymi dostać się w nocy do ogrodu, za ciszą ,za przestrzenią… zaczynam się tu dusić i stąd pomysł sprzedaży domu. Wahamy się ,myślimy co dalej …kochaliśmy to miejsce, w ten dom włożyliśmy mnóstwo serca i pracy. Nie wiem czy się odważymy, czy damy radę.. mam plan pięcioletni, więc mamy czas.. 

IMG_3876-1IMG_3883-1 
A na zdjęciach mój serwis codzienny, w delikatne dzikie różyczki:) Pomimo tego,że jak najbardziej współczesny, bardzo go lubię. Zawsze wygląda tak świeżo i delikatnie , poza tym ma jeszcze jedną niewątpliwą zaletę, bo można go kupować na sztuki. Wycwaniłyśmy się z koleżanką i mamy takie same:)))  Co prawda mam serwis na 24 osoby, ale zdarza się ,że  w święta bywa u mnie trochę więcej gości, poza tym nigdy za dużo półmisków, miseczek czy świeczników, wtedy wystarczy jedynie telefon i za 5 minut brakująca zastawa wjeżdża na stół.

 IMG_3807-1    IMG_3837 IMG_3816-1IMG_3833

43 komentarze:

  1. masz rację...spokój jest wartością samą w sobie.Niestety coraz trudniej o niego.Sama mieszkam w mieście na uboczu i na poczatku ,kiedy przeniosłam się ze śródmiescia byłam w niebowzięta!!!prawdę mówiąc nadal jestem,ale dobija mnie to,że ludziska za płotem grillują w rytm disco polo..zagłuszając moje umiłowane kosy i inne ptactwo...no cóż nie ceni się może tego co ma się od urodzenia....ja też już otworzyłam "salon pod chmurką" Ps.bardzo lubię zagladac na Twój blog!!Pozdrowionka.

    OdpowiedzUsuń
  2. Elisse, kochana. Ja tu na wsi w Krakowie ;) też mam podobnie. Mieszkamy w szeregowcu i w zasadzie ze wszystkimi "w szeregu" jesteśmy bliżej lub dalej zaprzyjaźnieni.Połączyła nas oczywiście budowa, a potem to już samo poszło, bo ludzie zebrali się fajni (poza jednym wyjątkiem, ale statystycznie nie dało się tego uniknąć ;). Najbliższą kumochę mam dwa domki od siebie. Rano po odprowadzeniu dzieci do szkoły pada pytanie - to kawa u Ciebie czy u mnie. Po tej kawie wracamy do swoich zadań, ale w ciągu dnia jest jeszcze kilka spotkań, nawoływań przez płot. Z sąsiadami zza ściany zarywamy weekendowe noce w remika, z innymi plotkujemy przez płot. Szlafroki nikogo nie rażą. Dzielą nas tylko siatkowe płotki, więc przestaliśmy się przejmować wyglądem. Jest fajnie ciepło i blisko, choć bez włażenia z butami do garnków. :)))

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja też zawiodłam się na przyjaciołach którzy jak się okazało nimi nie byli.
    Ale przetrwały inne znajomości.
    Tak naprawdę mam dwoje przyjaciół.Koleżankę z czasów studiów i kolegę. Faktycznie w ciężkich dla mnie chwilach zawsze mogę na nich liczyć.Zawsze są przy mnie kiedy tego potrzebuje.I mam taką cichą nadzieję że odpowiednio pielęgnując nasze znajomości będą dla mnie zawsze a ja dla nich.
    Pozdrawiam
    Zdjęcia jak zwykle obłędne.
    A odnośnie sprzedaży domu rozumiem miłość do miejsca w którym się mieszka i któremu poświęciło się tyle pracy.No i wspomnienia z nim związane.

    OdpowiedzUsuń
  4. Coraz trudniej o spokojne miejsca, szczegolnie w poblizu duzych miast. Podobnie jest z urlopem. Wszedzie jest pelno turystow. No coz, ja godze sie z tym. Sprzedaz domu to powazna decyzja, nie zazdroszcze. Ogladajac zdjecia, az czulam zapach herbaty i jej smak. Piekna zastawa to prawie caly sukces.

    OdpowiedzUsuń
  5. tak... o przyjaciół, takich prawdziwych i przez duże P bardzo trudno. Gratuluję, że w końcu, po tylu latach udało Ci się takich pozyskać :)

    OdpowiedzUsuń
  6. To fakt dzisiaj było wręcz upalnie;) Nie mogę się Kochana połączyć z Tobą w bólu, bo ja zawsze ludziskami otoczona byłam... Mieszkam w centrum miasta:)Jedyną moją oazą jest tarasik. Cudownie ukwieciłaś posta:) U mnie w wazie zagościły miniaturowe żółte bratki. Jest pięknie na tym świecie! Jak tam Elizko detoks??? Trwasz???

    OdpowiedzUsuń
  7. W takim towarzystwie i z tak pięknie podaną herbatką spędzałabym godziny na delektowaniu się smakiem i rozmową.

    Zazdroszczę tak ciepłego,słonecznego dnia.

    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ale i tak pięknie, sielsko i anielsko tam u Ciebie, dla mnie, człowieka z miejskiej dżungli taki azyl to raj na ziemi o którym na razie mogę tylko pomarzyć :)
    Trzymaj się cieplutko!

    OdpowiedzUsuń
  9. Rozumiem Cię... Jeśli istnieje takie drugie miejsce, na pewno będziesz tam szczęśliwa :))

    Dziękuję za dzisiejszą herbatkę ;))
    Pozdrawiam wiosennie i cieplutko :)

    OdpowiedzUsuń
  10. z jednej strony żal,z drugiej-może gdzieś czeka na was to miejsce idealne?

    piękne filiżanki!

    OdpowiedzUsuń
  11. Chyba by mi serce pękło, gdybym miała sprzedać taki cudny dom z ogródkiem. Mieszkam w centrum, tu dopiero jest hałas , smród i brud, gdybym miała możliwość wskoczenia w Twoje buty, nawet z nowobogackimi za płotem, nie wahałabym się ani minuty. Ale nie wiem jak to jest, bo tego nie doświadczyłam. A herbaty na tarasie i luzu towarzyszącego damskim ploteczkom po prostu zazdroszczę.

    OdpowiedzUsuń
  12. to na pewno trudna decyzja opuścić tak piękne miejsce ale z drugiej strony każde miejsce potrafisz uczynić pięknym

    OdpowiedzUsuń
  13. Dom i otoczenie przepiękne.A ja dziś w moim ogrodzie na cichej i sielskiej ( jeszcze) wsi rozpoczęłam sezon porządkowy.ALE MASZ PIĘKNE KROKUSY!!! moim dopiero ciuteńkie łodyżki widać.

    OdpowiedzUsuń
  14. Oj faktycznie patrząc na tak podaną herbatę, aż chce się pić. I tak jak piszesz, pewnie nawet "popularna" będzie smakowała super:)
    A z domkiem - idź za głosem serca!

    OdpowiedzUsuń
  15. prześliczny serwis zgadzam sie dostałam identyczny w prezencie slubnym i jestem bardzo zachwycona u ciebie prezentuje sie slicznie pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  16. Oj, Elizko, jak ja Cię rozumiem...
    Co prawda nie ma u nas jeszcze nowobogackich z miasta, ale nasza wioska też się zmienia, ludzie w niej się zmieniają, kłótliwi się zrobili, rozplotkowani... :((
    Cieszę się więc, że nasz dom i podwórko praie zupełnie odcięte od świata, murami i budynkami z trzech stron szczelnie otoczone. Podwórko duże, starczy nam miejsca na tym naszym kawałku świata...
    Przyjaciół nie mam, nie ma we mnie takiej potrzeby. Mam dobrych znajomych, ale każde z nas ma swój świat, nie tęsknimy za codziennym kontaktem.
    A serwis masz piękny, wzór delikatny i jakiś taki... swojski, przyjazny. Super!
    Aha - jest u mnie we wsi dom do sprzedania... ;))

    OdpowiedzUsuń
  17. Zdjęcia bajeczne ,ale chyba łatwo uchwycis piękne rzeczy .Serwisik do herbatki wprost bajeczny ,choc nie przepadam za tym trunkiem pewnie bym się szybko przekonała .Pięknie rozpoczełas sezon ogórkowy

    OdpowiedzUsuń
  18. Oj, Elisse! Przemyślcie jeszcze 100 albo i 1000 razy ten pomysł zmiany adresu. Może jednak nie warto porzucać ukochanego domu z powodu, o którym piszesz?
    Pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
  19. Piękny dom, ogród,okolica prawdopodobnie też, ale to niestety prawda, że o spokój coraz trudniej. Rozumiem Twoją chęć ucieczki od tego wariactwa i jeżeli masz możliwość, to warto podjąć ryzyko.
    Ja mam do dyspozycji kawałeczek podwórka wciśnięty w środku miasta, przy ulicy, którą każdego dnia przejeżdżają dziesiątki, może setki tirów, na ogródek wygospodarowałam 2 x 2 metry, bo reszta podwórka stratowana przez psy... Nie mamy najmniejszych szans na zmianę miejsca zamieszkania, choć marzy nam się taki właśnie dom na wsi. Ale i tak nie jest źle, mieszkałam w bloku i wiem, że tam to dopiero doskwiera brak przestrzeni. Żyjemy sobie więc w takim niezbyt przyjaznym miejscu, a chcąc oderwać się od zgiełku idziemy na ogródki działkowe, tam wprawdzie też panuje tłok, ale na szczęście sąsiedzi bardzo mili i ptaków dużo :) No i nade wszystko kochamy leśne wędrówki, niezależnie od pory roku prawie każdej niedzieli jesteśmy w lesie. Jakoś więc jest,nie narzekamy, ale taki dom jest naszym wielkim marzeniem.
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Elizo,bajeczne zdjęcia!Jaka szkoda,że nie mieszkam gdzieś po sąsiedzku.Na chwilkę bym wpadła na herbatkę!
    Sprzedaż domu,to poważna sprawa.Wiem,że podejmiesz właściwą decyzję!
    Buziaki

    OdpowiedzUsuń
  21. Powiem tylko: Ach, pozazdrościć.

    OdpowiedzUsuń
  22. Czasem zal tego co bylo... beztroskiego dziecinstwa,mlodych lat,ognisk i losia:)...ale taka kolej rzeczy.
    Zmiany sa nieuniknione,choc nie zawsze dla nas dobre.Niestety.
    Czasem chcemy miec kontrole nad tymi zmianami,nie zawsze sie to udaje...
    Nowy dom...mowia -wszedzie dobrze,gdzie nas nie ma,ale z drugiej strony,moze wlasnie gdzies tam,jest ten wymarzony raj na ziemi:)
    Trudne decyzje,zycze madrych decyzji,odwagi i usmiechu!

    Herbate podajesz tak uroczyscie,tez moglabym miec taka sasiadke:)

    OdpowiedzUsuń
  23. Dom piękny, ogród do pozazdroszczenia, ale otoczenie, o którym piszesz (z wyjątkiem herbacianej sąsiadki) to spełnienie mojego koszmaru. Wychowałam się w Warszawie i stąd właśnie chcę uciec. Nawet nasz spokojny, rodzinny Żoliborz zmienił się nie do poznania. Moi rodzice mają działkę 40 km za miastem. Tam spędziłam wiele szczęśliwych chwil jako dziecko. Las, rzeka, wielkie łąki. Kilka innych działek wokół. Dzieciaki takie jak ja, snujące się bezpiecznie po okolicy, budujące szałasy, taplające się w rzece, palące ogniska, zbierające grzyby i kradnące ziemniaki z pola. Teraz w miejscu mojego dziecięcego raju jest wielkie działkowisko. W weekendy głośne imprezy, przejażdżki na quadach i kursujące tam i z powrotem samochody. Teren nad rzeką wykupiony, nie ma dojścia, brzegi uregulowane. Wymuszono na rodzicach wykupienie usług ochrony. Ale o bezpieczeństwie nie ma mowy- ruch jak na Marszałkowskiej, kradzieże, śmieci w lesie. Dlatego jak dobrze pójdzie za kilka miesięcy zamieszkam w moim nowym miejscu na ziemi. Porzucając Warszawę i jakiekolwiek złudzenia o oderwaniu się od tego miasta poprzez zamieszkanie na wsi, kilka kilometrów poza nim. Gdy szukaliśmy naszego domu, jednym z kryteriów był wybór okolicy potencjalnie nieatrakcyjnej dla przeciętnego hałaśliwego mieszczucha, za to pięknej dla nas oraz ludzi myślących i czujących tak jak my. Nasz dom znajduje się na Mazurach ale nie nad jeziorem, poza szlakiem turystycznym. Cisza, spokój i życzliwi miejscowi sąsiedzi. Szczególnie kobiety przygarnęły mnie po matczynemu. Doradzają, częstują przysmakami ze swojej kuchni i plonami z ogrodów. Dziwią się jednak, dlaczego chcę opuścić Warszawę, wymarzone miejsce ich dorosłych dzieci...
    Życzę mądrych decyzji. Taka osoba jak Ty, wszędzie stworzy piękny dom. Problemem może być tylko dostępność miejsc pracy, szkół itp.- to właśnie przerabiam na własnej skórze. Zapraszam na Mazury, miło byłoby mieć taką sąsiadkę :-)

    OdpowiedzUsuń
  24. Witaj Elisse, przepiękna porcelana, którą bardzo uwielbiam.
    Odnośnie Twojego maila, jak klikam na Twoim profilu, wówczas wyświetla mi się komunikat: że nie można wyświetlić, nie wiem czy to problem na moim kompie??
    Pozdrawiam i dużo odpoczynku życzę:))
    Ewa

    OdpowiedzUsuń
  25. Skupiam się na porcelanie, bo to takie zboczenie mam. Jest śliczna, bardzo delikatna.
    Mam dom w samym jądrze miasta. Mała działka, dająca intymność.
    Nigdy nie miałam przyjaciół z zewnatrz. Stawiam bardzo wysoko poprzeczkę. W stosunku do dobrych znajomych nie nadużywam tego zwrotu. Póki co na miano Mojego przyjaciela zasłużył tylko Mój mąż. I w zupełności wystarcza. Zaspakaja całkowicie moją potrzebę na przyjaźń.
    Pozdrawiam serdecznie. Dzisiaj kolejny słoneczny dzień.

    OdpowiedzUsuń
  26. Wiesz Elisee...TY piszesz a czytam...jakby o sobie....na przyjaźniach również się zawiodłam ...kiedyś moja naj naj przyjaciólka bardzo "zaprzyjaźniła" się z moim narzeczonym...takim..co to już do końca życia miał być....cóż, przyjaciólce i narzeczonemu pożyczyłam szczęścia i...przewartościowałam słowo przyjaźń...W Polsce jednak zostawiłam paru oddanych i sprawdzonych przyjaciół, za to tu nie mam nawet znajomych...Elisse, mentalność jest wszędzie taka sama, niestety a ludzie podobni..."za płotem" mieszka pewien neurochirurg...nie mówił mi "guten Tag" do czasu, gdy dowiedział się, że też jakieś tam dwa fakultety skończyłam a niemiecki to mój piąty obcy język...nie nawidzę takiej prymitywnej klasyfikacji! I czemu ma służyć?! A tłok? Tu akurat mogę powiedzieć, że jednak pomimo dziesięciominutowej bliskości od centrum starówki mam jak na wsi:) I to jest chyba jedyny plus tego miejsca.... Rozpisałam się, mam nadzieję, że mi darujesz...ale to dlatego, że Twój post mnie poruszył
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  27. Trudne decyzje masz przed sobą. Ja myśląc o domu - myślę o tym jedynym miejscu na całe życie. Niestety niektóre miejsca robią się "modne". Czasem też zmieniają się okoliczności. Może to Twoje miejsce było na jakiś czas - a już czeka gdzieś Wasze gniazdo? W końcu dom -tworzą ludzie i zwierzęta .. nie ściany :)

    OdpowiedzUsuń
  28. Elisse, życzę Ci z całego serca przyjaciół na dobre i na złe - my mieliśmy to szczęście, że w chwilach dla nas bardzo trudnych Przyjaciele nas nie zawiedli. To dzięki Nim przetrwaliśmy życiową burzę z piorunami, i dzięki mojej szefowej ulubionej, i rodzinie. I chociaż zaczynaliśmy wszystko od początku idziemy dalej i cieszymy się spokojem w naszym siedlisku - czego i Tobie z całego serca życzę!

    OdpowiedzUsuń
  29. Och...herbata w ogrodzie. Ciekawa jestem ile jeszcze przyjdzie mi na nią czekać? Cała rodzina zasmarkana, z przykazem siedzenia murem w domu a mój ogród już się głośno dopomina: "tnij, rwij, kop, siej".
    Ale ale..czy w tym basenie to dobrze widzę?? Lodowisko ? :D

    OdpowiedzUsuń
  30. Elisse,Bardzo dobrze Cię rozumiem z tą tęsknotą za ciszą i spokojem.Ja mam nadzieję że już niedługo będę mieszkała na wsi.Pomimo że mieszkam kilka km.od centrum warszawy miałam względny spokój...postęp mi go zabrał...więc co mogę...zabrać swoje roślinki i szukać miejsca na ziemi mi przeznaczonego.Mam nadzieję że i tobie się uda.
    Paulina.

    OdpowiedzUsuń
  31. Ja juz tez nie moge doczekac sie kiedy w moim ogrodzie wszystko sie na dobre zazieleni.Ty juz masz duzo ogrodowej pracy za soba.Widze ze ogrod juz gotowy do rozkwitu.Ja w tym roku wymyslilam sobie szklarenke w ogrodzie.Wlasnie sie buduje .Az mam stracha co z tego bedzie.Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  32. Elizo, ja bym też jeszcze poważnie rozważyła tę decyzję...masz taki [piękny, zmiłością stworzony dom i ogród...nie wątpię, że każdy kolejny byłby taki sam z Twoim darem, ale z drugiej strony pewnie byłoby Ci bardzo trudno zostawić ten, który już stworzyłaś.
    Coraz częściej niegdyś spokojne miejsca dają się porwać wirowi świata i tak naprawdę nie masz gwarancji, że w nowym miejscu, które wybierzesz, za parę lat też 'cywilizacja' się nie pojawi...
    Ja bym zwalczała najeźdźców czynem, czyli nadal paradowała w szlafroku przez wieś...i niech się wstydzi, ten kto widzi;) A kto wie, może to właśnie nowo przybyli przekonają się z czasem do Waszego stylu życia?

    PS: Jakbyście jednak sprzedawali to ja się zapisuję w kolejce do kupna...a przynajmniej do pomarzenia o kupnie takiego domu z duszą;)

    OdpowiedzUsuń
  33. Elizo - jak zawsze miło do Ciebie zajrzeć..słonecznie i sielsko! Niemalże czuję promyki słońca na rozgrzanych policzkach.. a smak herbaty w takich filiżankach zawsze musi smakować dobrze!
    Jestem przekonana, iż gdziekolwiek zawiedzie Was los - stworzycie piękny dom z ogrodem wymarzonym w snach..
    Pozdrawiam serdecznie Elizo!

    OdpowiedzUsuń
  34. to się dzieje naprawdę? ten dom? ta herbata? ten świat cały?

    OdpowiedzUsuń
  35. Ahhh, alez ci zazdroszcze takiej herbatki na swiezym powietrzu, widze ze do Polski zawitala w tempie ekspresowym wiosna:).

    Co do sprzedazy domu to niemaly jest dylemat... z jednej strony stworzylas piekny dom, szkoda byloby Ci pewnie go opuszczac... Ale z drugiej, to takie wazne aby dobrze sie czuc w swoim miejscu na ziemi.

    Tak czy owak, trzymam kciuki za podjecie dobrej decyzji.

    I milego weekendu:).

    OdpowiedzUsuń
  36. piękny masz zestaw do podawania herbaty. i pomimo tego, że coraz więcej nieznanych ci osób w twej mieścinie to zazdroszczę ci możliwości picia i rozkoszowania się aromatem herbaty w ogródku :)

    ________
    www.klimatycznywroclaw.blox.pl

    OdpowiedzUsuń
  37. Czy mnie oczy nie mylą?? Myślicie o sprzedaży domu? Przecież on z marzeń utkany jest!!! Ale z drugiej strony rozumiem motywy, a poza tym.... Ty z największej ruiny utkasz znowu cud:) Przemyślcie dobrze sprawę, podejmijcie decyzję i bądźcie szczęśliwi:):) tego Wam życzę ja, deZeal:)
    Buźki
    PS. Fotki, jak zwykle, śliczne... Zostało Ci jeszcze trochę tej herbatki?

    OdpowiedzUsuń
  38. Nie wiem, czy ktoś przede mną napisał to co ja teraz skrobnę.
    Otóż moim zdaniem Elizo, nie uciekniesz przed ludźmi w garniturach i garsonkach.
    Wcześniej, czy później zagospodarują każdy skrawek ziemi. Nawet w najdalszym zakątku globu.
    Zastanów się czy warto zostawiać to, co przez tyle lat tworzyłaś?
    Chciałabyś, żeby po Twoim domu utkanym z marzeń chodziła jakaś nowobogacka flądra??

    OdpowiedzUsuń
  39. W przyjaźni nie ilość a jakość się liczy. Nigdy nie szafowałam zbytnio słowem miłość i przyjaźń. Czym jestem starsza przekonuję się, że tak naprawdę to mam tylko jednego prawdziwego Przyjaciela. W zupełności mi wystarcza. A troszkę dalej mam wielu dobrych i bardzo dobrych znajomych ...i niech tak pozostanie.
    Sprzedaż domu,w który włożyłaś kawał serca, to nie jest łatwa decyzja... ale życie to sztuka wyborów i czasem te najtrudniejsze prowadzą nas ku szczęściu. Jestem pewna, że dobrze wybierzesz,a jeśli zdecydujesz się na "nowe" to jesteś w stanie przecież wszędzie stworzyć piękne,magiczne miejsce utkane z marzeń.
    Pozdrawiam Cię serdecznie zachwycając się tą herbatką w ogrodzie :)

    OdpowiedzUsuń
  40. Dziękuję za Wasze ciekawe uwagi i opowiedziane własne historie.
    To nie do końca jest tak,że ja chciałabym uciec przed ludźmi, chyba bardziej chcę uciec przed tym co ci ludzie robią. Nie mogę się patrzeć na wycinanie kolejnych drzew, tony śmieci w lasach, na dewastację przyrody. Nie chcę mieszkać przy asfaltowej drodze z chodnikiem! Powoli zaczynam się czuć tutaj jak w mieście , a nie jak na wsi. Uciekłam z Warszawy, nie po to,żeby za parę lat znowu w niej mieszkać:( Długo by pisać o tym, co się tutaj wyprawia,mój ogród jest oazą, ale ja marzę o widokach na lasy, łąki...o tym ,żeby pod oknami kicało stado Adamków na wielkiej, ogrodzonej przestrzeni, o większym ogrodzie, tak żeby wszyscy się w nim pomieścili...wczoraj pół dnia spędziłam pilnując kaczek, które właśnie przyleciały z wizytą i wcale nie miały zamiaru szybko odejść...gdybym miała większy staw, kaczki mogłyby zamieszkać na wyspie, a ja nie musiałabym się martwić,że koty je skonsumują..U nas była zabudowa" dworkowa"- teraz budują się takie trochę ulepszone, gierkowskie "klocki"...na skraju lasu, stoi co raz więcej takich domów, z jednej strony dworek, a na przeciwko super nowoczesny bunkier ze szkła i aluminium:( Nie mam nic przeciwko nowoczesnej zabudowie, ale wszystko powinno mieć swoje miejsce i byc dostosowane do otoczenia, niech takie domy budują się w podmiejskich dzielnicach miast, a nie na wsi! Wygląda to po prostu śmiesznie, to tak jakby w środku Warszawy postawić dom z bali! Nie ma sprecyzowanych planów zabudowy, wszystko się tutaj robi za pieniądze!Mamy dworki, super nowoczesne domy, a w środku lasu potrafi stać willa rodem z wenezuelskich seriali:( Bez ładu i składu. Kiedyś z okien miałam widok na las..teraz widzę same dachy...las nie przeszkadzał nikomu...ot tak władze gminy zarządziły wycinkę i teraz wszystko zarasta chwastami.. Kocham to miejsce, zawsze marzyłam żeby tu mieszkać i dlatego mam wielki dylemat...nie wiem jeszcze czy się zdecydujemy na sprzedaż, najchętniej kupiłabym drugi dom, a ten zatrzymała:))) Ja mieszkam na wsi- a chcą nam tutaj budować centra handlowe z hotelami i dominaty wysokościowymi, żeby Niemcy mogli przyjeżdżać na polowania! Tylko patrzeć jak przy wejściu do puszczy stanie Mariot:(To jest chore- mieszkańcy nie chcą- ale władza chce! Zobaczymy jeszcze jak to będzie, może chęć ucieczki mi przejdzie, może się przyzwyczaję..może w końcu Minister Środowiska weźmie sprawy w swoje ręce i nie pozwoli bezkarnie wycinać puszczy? Mam jeszcze czas..zobaczymy:)))

    PS . Detoks działa:)

    Mój mail:
    swiatmarzen@vp.pl
    - ale chyba w profilu otwiera się normalnie:)

    Jeszcze raz Wam dziękuję za słowa wsparcia i wiarę w moje słuszne decyzje:)))

    OdpowiedzUsuń
  41. Ech, no wszystko już napisane zostało powyżej...ale ja i tak Tobie ogromnie zazdroszczę tego zakątka na ziemi. Ja mieszkam w betonowej dżungli i wiem, że nie czuję się w takim otoczeniu szczęśliwa. Marzy mi się spokój, lasy, jeziora, dzikie zwierzaki, daleko, daleko od cywilizacji ( no może nie tak całkiem, bo jednak prąd i bieżąca woda jednak są niezbędne;) )
    Twój dom jest fantastyczny, bo włożyłaś w niego tyle serca...może jeszcze przemyśl wszystko:)
    A herbatka podana w fantastycznej oprawie! Tak jak lubię!:)

    OdpowiedzUsuń
  42. Chyba wszędzie tak jest, coraz więcej ludzi ucieka z miasta, a że są właśnie tacy jak piszesz.... niestety to smutne :(
    Twój ogród jak zwykle piękny, a herbatka w pięknej porcelanie w dobrym towarzystwie, nawet w szlafroku może smakować znakomicie :))

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  43. Widze,ze to nie tylko moj dylemat z poszukiwaniem spokojnego miejsca na ziemi...;( Tez wychowalam sie na wsi a za oknem mialam widoki na pola,laki,lasy i cala panorame gor.Niestety los chcial,ze przez chorobe mojego taty stracilismy klika hektarow ziemi(na szczescie zostal nam duzy ogrod i sad),ktora teraz jest sprzedawana na dzialki a mi serce peka jak pomysle o budowie osiedla za moim domem,nowobogackimi sasiadami i betonowymi ulicami;(Na szczescie jeszcze mieszkam za granica wiec cierpie troche mniej bo tego nie widze jednak juz szukam duzej ilosci ziemi bo wiem,ze nigdy nie bede sie dobrze czula przytloczona betonem i mnostwem ludzi nie mowiac juz o wspomnieniach i nowym krajobrazie...Doskonale rozumiem Twoje wahania bo mi tez jest szkoda i to bardzo ale czasami lepiej przeniesc sie w inne miejsce niz zyc nieszczesliwym z mysla,ze przeciez gdzies moglo byc duzo lepiej...Masz bardzo dobre serduszko a takim ludziom nie moze byc zle bo dobro zawsze do nas wraca wiec nawet jak zadecydujesz o sprzedazy domu to na pewno nie bedzie zle:)Pozdrawiam serdecznie i wiesz co,nie myslmy tyle o tym co sie dzieje za naszymi dzialkami bo i tak nie mamy wplywu na cos,co do nas nie nalezy...

    OdpowiedzUsuń

Copyright © Utkane z marzeń , Blogger