środa, lipca 15, 2009

Pamiętnik Adamka

Witajcie, po długiej przerwie. Mam skrytą nadzieję,że choć troszkę za mną tęskniliście!
Jestem już bardzo dużym facetem,większym od dużego kota, a im większym tym bardziej strachliwym i nieśmiałym, dlatego tak rzadko piszę. Mamusię swą kocham nad życie, choć ona mówi, że nasza miłość jest trudna i trzeba mieć do mnie świętą cierpliwość. No to prawda, raniutko mama bierze mnie z klatki na ręce, całuje , przytula i szepcze do uszka....Razem idziemy przygotować kaszę, którą ubóstwiam i nigdy z niej nie zrezygnuję, ale musicie wiedzieć, że jadam już kulturalnie z łyżki, a nie z pipetki! Później mamusia musi mnie posadzić,żeby nakarmić, no i wtedy coś we mnie wstępuje i uciekam pod łóżko,niby wiem,że to ona, niby słyszę jej głos, ale jak nie jestem na rękach to już nie jest tak bezpiecznie....Mama kładzie się koło łóżka i pokazuje kaszę, że trzeba zjeść, że śniadanko, że będę głodny...po ok. 30 minutach daję się przekonać i znowu jestem w jej ciepłych ramionach. Zjadamy kaszę i zaczynam pokazywać swoje skoki, a skaczę już bardzo wysoko, umiem robić obroty i wierzgać w powietrzu nóżkami.
Później idę do pokoju do siostry, bo mama mówi,że inaczej to całe życie spędzę pod łóżkiem. Dostaję zieleninkę, ziarenka i najsmaczniejsze kąski z ogródka, a mama idzie karmić kocie dziecko- mały żre jak wściekły i zabiera mi moją mamusię!

Za jakiś czas do mnie przychodzi i prosi żebym dał jej buziaka! Ludzie! Jestem wielkim facetem, a ona cały czas chce żebym ją całował...to nie jest normalne, ale siedzi i prosi, prosi...to podbiegnę i cmoknę ją jeden raz, jej mało i chce więcej...tak jak kiedyś...no nic z tego...wyrosłem i nie będę jej cały czas całował! Mama boi się o moje serduszko i na wszystkich krzyczy,że za głośno się zachowują i trzaskają drzwiami, a mnie się robią wtedy takie wielkie oczy!A oni mówią, że muszę się przyzwyczaić i że mama panikuje jak zawsze....tylko ona rozumie mój strach!

( uwielbiam zjadać ścianę , która jest za mną- co widać na zdjęciu)

U Dominiki pozwoliła mi sikać nawet na gazetkę, bo jak wskakiwałem do kuwety to robił się hałas i uciekałem tak, że o mało nóżek nie połamałem. Któregoś dnia mama weszła do pokoju i mnie woła...nigdy nie reaguję, ale ona jest uparta! Woła, woła .. i nie może mnie znaleźć, zagląda pod stolik, zagląda pod biurko...nic..przerażona odsuwa Buby klatkę, choć wiadomo,że tam mnie nie ma...Już łzy w oczach, chociaż wie,że przecież nie wyparowałem!
Patrzy, a tu bałagan w pluszowych królikach ....zagląda...a ja siedzę sobie spokojnie ze swoimi krewniakami. Ale jej numer wyciąłem, ha, ha...no nie, żebym był złośliwy.Duet z nas dobrany: ja-tchórz, ona - mazepa.


Najbardziej lubię być u siostry, ma dywanik na którym mogę skakać i kosze z królikami w których się chowam, bo od tej pory zabawa z mamą w chowanego jest moją ulubioną rozrywką.
Siostra mnie nie chce , bo mówi,że robię jej chlew w pokoju i nawet krzyczeć na mnie nie można, no ale mama......pozwala mi tam być oczywiście. W ciągu dnia chodzę luzem, tylko w nocy śpię koło mamy łóżka, bo mamusia musi mnie po nosku pół nocy głaskać....nie lubię być zamykany i gryzę kraty.

(te ząbki z przodu na półce, to też moje dzieło)

Wieczorem, jak muszę iść do klatki to zapieram się okropnie łapkami i bardzo drapię, wyrywam się i podskakuję.
Mamusia jest tak okrutnie podrapana moimi pazurkami, że wstydzi się chodzić w krótkim rękawku, w szpitalu powiedziała pani, co była bardzo dla niej niemiła, że jest w opus dei i dlatego tak wygląda:) Kobietę zatkało i dała mamusi spokój.
Ostatnio miała też podrapaną całą buzię...byłem sobie w kojcu na dworku i weszła po mnie, tak się wystraszyłem,chyba jej nie poznałem, że zacząłem obijać się o siatkę i uciekać przerażony.
Ja miałem rany na głowie, a ona na twarzy. Uspokoiłem się oczywiście dopiero jak mnie złapała. Teraz mama boi się mnie wynieść na dwór i nie wie co robić. Ciężko być takim tchórzliwym zajączkiem! Pani weterynarz opowiadała jak przyjechał pan z zającem i jak tylko wyjął go z klatki , to zajączkowi przestało ze strachu bić serduszko... dlatego my nigdzie nie jeździmy, a mamusia modli się codziennie żebym nie chorował i żebym był troszkę bardziej odważny!

Poproszę mamę, żeby zrobiła mi zdjęcia jak jestem wyprostowany- dopiero zobaczycie jaki ze mnie kawał chłopa!
A tak na marginesie, to chyba nie nazywam się Adamek, tylko Synek....mamusia cały czas do mnie mówi: Synku, Synusiu ,Syneczku....ludzki świat jest bardzo skomplikowany!

23 komentarze:

  1. Ależ Adamek wyrósł! trudno poznać że to ten sam zajączek... synuś rośnie jak na drożdżach!
    Całusy dla Was!

    OdpowiedzUsuń
  2. No wielki facet i wciąż uroczy :)). Pozdrawiam gorąco

    OdpowiedzUsuń
  3. Można umrzeć ze strachu o tego Adamka! Zające są z natury płochliwe, prawda? Ech, śliczny:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Cieszę się z wiadomości o Adamku. Całkiem spory facet z niego! Ja mam królika i zachowuje się podobnie do Adamka. Bardzo nie lubi, kiedy wynoszę ją na podwórko. Cała się trzęsie, więc z tego zrezygnowałam. Za to biega po pokoju i jak szalona skacze :)U nich te strachy to chyba normalne.
    Pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
  5. :) ale duży facet! :) słodko wygląda w koszyczku z królikami - maskotkami ^^ jak mieliśmy królika też fotografowaliśmy go wśród maskotek - królików ;) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja już tęskniłam za Adamkowym pamiętnikiem , dlatego dziękuje za nowy wpis. Faktycznie duży chłop z niego , ale oczy ma trochę wystraszone . Opieka nad półdziką sierotką musi być trudna , nie wiadomo co takie stworzenie czuje , ale widać ,że mu u Ciebie bardzo dobrze .Pozdrawiam serdecznie Yrsa

    OdpowiedzUsuń
  7. Jakiego masz juz duzego zajaca, rosnie jak na drozdzach, widac, ze bardzo o niego dbacie:).
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  8. A czemu płochliwemu stworzonku lepiej jak jest w pewnych objęciach? Bo to widać i na zwierzatka działa: potrzebny jest mocny uścisk żeby systemik nerwowy sie "zresetował". Chyba nawet w "Chirurgach" widzialam - i działa :)
    Co do kojca... Zające tak mają... Widziałam kiedys "odławianie" zajęcy w takie rybie siatki rozpięte na duże odległości... To po prosu strach przed uwięzieniem, poniekad słuszny. Elisse może czas na rozmowę z jakimś leśniczym ktory zna zwyczaje zająców? Bo kiedyś hormony mu uderzą do głowy i nie wiadomo gdzie znajdą ujście...

    OdpowiedzUsuń
  9. Adamek jest super facecikiem! I jak już urósł!
    A opus dei powaliło mnie na kolana :-DDD

    OdpowiedzUsuń
  10. Jak przyjemnie się czyta te Adamkowe opowieści.Milusi strasznie ale i łobuz.Obgryzione sciany,półka,podrapana mamusia..
    Zdjęcie z pluszakami-rewelacyjne.
    Elizo -podziwiam.
    Pozdrawiam serdecznie,buziaki...

    OdpowiedzUsuń
  11. :))))))))))
    Nareszcie!!! Już tęskniłam...
    Bardzo lubię Adamkowe (synusiowe) opowieści - rozbrajają mnie absolutnie ;)

    Ściskam Was mocno :))

    OdpowiedzUsuń
  12. Cudny jest! Zyczę by wyrósł na dzielnego chłopca!

    OdpowiedzUsuń
  13. no i wzystko jasne. Ta twoja ksiązka musi powstać :) Świetne opowieści wesołej treści :)

    OdpowiedzUsuń
  14. ooo, jakiż on już ogromny... piękny zając.. ale widzę, że roboty przy nim to masz troche :) pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
  15. chłop na schwał..ale będziecie go już na stałe w domu trzymać? Czy to dla niego zdrowe?

    OdpowiedzUsuń
  16. Niesamowite jak zając bardzo różni się od królika, a niby to to samo, albo przynajmniej podobne.
    Jest super!!!! Mamuśka a Tobie należą się słowa uznania za trud wychowania takiego małego (no... już prawie dużego) drania i za piękny tekst o nim.
    Pozdrawiam Ciebie serdecznie i myziaki dla Adamka

    OdpowiedzUsuń
  17. Ale Adamek wyrósł ,szkoda tylko ,że tak płochliwe ma serduszko ,ze szkodą dla Twojego naskórka...opus dei...ha ha ha .
    Ciągnie go do swoich , z pluszakowymi braćmi pewnie mu raźniej.Podziwiam niezmiennie Twoje wielkie serce .
    Pozdrawiam ciepło.

    OdpowiedzUsuń
  18. Właśnie przeczytałam wszystkie odcinki pamiętnika adamkowego; naprawdę wzruszył mnie ten maluch śliczny.
    Jednak podejrzewam, że on jeszcze pisać nie umie, chyba tylko dyktuje Ci tę opowieść?

    OdpowiedzUsuń
  19. Cieszę się,że Adamek wzbudza w dalszym ciągu Wasze zainteresowanie,bo bardzo go kocham, mimo tego,że jest takim strasznym tchórzem...a może właśnie dlatego:) Jest naprawdę słodziutki i uroczy.
    Witaj Lorienn, Folkmyself i Ma.ol.su:) Jeśli chodzi o rozmowy na temat zająca, to niestety nie znalazłam nikogo, kto coś wie więcej na ich temat....wydzwaniałam po całej Polsce..nie mają pojęcia jak chować zająca:( Aga- chce go brać dalej do kojca, ale ostatnio naprawdę rozwalił sobie nieźle głowę, a złapanie go graniczy z cudem i boję się,że się po prostu zabije...musiałybyscie to widzieć...jaki on był strasznie przerazony!
    Mia...masz rację,że to może tak jak z królikami...nasza Buba też właściwie nie wychodzi na dwór, bo to dla niej straszny stres, normalnie jest łagodna, a na dworze warczy, prycha, chowa się po kątach i nie chce wyjść.Adamkowi wczesniej nawet sie podobało, dokąd się nie wystraszył...problem jest taki,że jak sobie zrobi krzywdę, to nawet nie moge z nim jechcać do weterynarza:( Bardzo się o niego boje i nie wiem co robić....jeśli ktoś z Was znajdzie jakies wieści o udomowionych zającach , to dajcie znać, aczkolwiek niekiedy wydaje mi się ,że jestem jedyną zajęczą mamą na tym świecie:)
    Dziękuję ślicznie za odwiedziny!

    OdpowiedzUsuń
  20. Oj zapomniałabym:))))Ma.ol.su...bardzo nam miło( mnie i Adamkowi),że wzruszył Cię jego zajęczy los. Z tym pisaniem, to róznie bywa...niekiedy muszę mu trochę pomóc, ale w większości to jednak sam pisze:))))Zdolniacha z niego!
    Dzieki serdeczne za odwiedziny!

    OdpowiedzUsuń
  21. A ja też zaglądam do Adamka :)Jako miłośniczka uszaków, nie mogłabym ominą jego pamiętnika :)Pozdrawiam Wszystkich Znajomych i Przyjaciół Zająca :)/Ana/

    OdpowiedzUsuń
  22. Witaj Ano:)Bardzo mi miło,że czasami nas odwiedzasz!Dzięki za pozdrowienia, przekażę Adamkowi:)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © Utkane z marzeń , Blogger