Witajcie po długiej, bardzo długiej przerwie. Ile to lat już minęło? Pięć, a może więcej..Tak, na świecie była już Tośka, więc pewnie coś około sześciu.... w sumie wystarczyłoby sprawdzić, ale tajne dane posiadam w laptopie, którego nie chce mi się w tej chwili odpalać. Piszę sobie na kartce, ot tak, tradycyjnie, jak kiedyś. Co sprawiło,że po Nią sięgnęłam? Chwila? Impuls? Poczucie pustki? Z pewnością któraś z tych rzeczy, a może nawet wszystkie jednocześnie. Pamiętacie jak to ze mną i z blogiem było na początku? Tępy człek ze mnie był, nie wyznający się absolutnie na internecie. Myślałam, że piszę dla siebie, dla potomnych, że dokąd nie podam komuś adresu, to nikt się nie dowie. Teraz było podobnie. Piszę do siebie, a jednak do Was. Czy zdecyduję się to opublikować? Przepisać? Jeszcze nie wiem, a przynajmniej nie wiedziałam do tej pory. Teraz już wiem,że nie zostałam niezauważona. Wczoraj zmieniłam pierwszy raz od siedmiu lat chyba, zdjęcie profilowe na FB. Ilość komentarzy, polubień ,e maili, wiadomości na messengerze jakie dostałam wręcz mnie poraziła. Chciałam Wam za to bardzo podziękować. Za miłe słowa, za radość, za uśmiech na Waszych twarzach, za wsparcie,które teraz jest mi niezwykle potrzebne, zarówno z przyczyn osobistych, jak i tych blogowych,za to że jesteście, że czekaliście, a przede wszystkim za to,że choć minęło tyle lat, to mówicie,że o mnie nie da się zapomnieć, że jestem jedyna w swoim rodzaju. Dziękuję za to że przyjęliście mnie z powrotem. Dziękuję za rozmowy godzinami na messengerze, z ludźmi których nigdy nie widziałam, a których znam tak dobrze, z ludźmi, którzy znają mnie i moje życie. Powroty są zawsze trudne, wyzwalają strach, niepewność, poczucie winy...ale ktoś mądry kiedyś powiedział, że rezygnować z marzeń ze strachu przed porażką, to tak, jakby popełnić samobójstwo ze strachu przed śmiercią, a chwila , w której chcemy zrezygnować, zazwyczaj jest tym momentem, przed którym ma się wydarzyć cud.
Więc jestem, obiecałam, nie mam zamiaru zrezygnować. Czy będę tak płodna jak kiedyś- nie wiem. Nie wiem czy potrafię jeszcze pisać, minęło już tyle lat, że czasami czuję się jak analfabeta. Czy starczy mi czasu? Czy będę miała o czym pisać ? Staram się o tym nie myśleć, kiedyś było tak samo, a jednak jakoś dawałam radę. Ludzie, którzy pytali się mnie kiedyś o czym jest mój blog, byli bardzo zdziwieni, jak mówiłam,że nie wiem, że jest... o niczym. Bo jakby się tak nad tym zastanowić, to o czym on właściwie jest? O mnie, domu, moim życiu, zwierzętach, gotowaniu,przemyśleniach, dzieciach, jakiś pierdoletach, które robiłam...moje zainteresowania były tak rozległe, że ciężko było mi sprecyzować. A słowa? Wypływały z moich ust z prędkością karabinu maszynowego. Tak mówię i tak piszę. Ludzie, którzy mnie nie znają, często gubią wątek, bo potrafię błyskawicznie przechodzić z tematu na temat, czasami nawet nie wypowiadając niektórych zdań, a jedynie myśląc. Wy byliście już do tego przyzwyczajeni, ale czas robi swoje, człowiek zapomina i niekiedy ciężko mu się odnaleźć. No nic, spróbujemy.
Moje życie zawsze było jak otwarta księga, co bynajmniej nie wynikało z chęci dzielenia się ze wszystkimi, wszystkim, a jedynie z mojej totalnej nieumiejętności kłamania. Czasami udawało mi się pewne rzeczy po prostu przemilczeć. Czasami, bo niestety z mojej twarzy można wyczytać wszystko- radość, miłość, żal, smutek, obrzydzenie. Nie umiem skrywać emocji, nie umiem udawać i kłamać, a w dzisiejszych czasach, wierzcie mi- to jest potworna ułomność i wada, przez którą niejednokrotnie cierpiałam. Choć mam takie myśli, pogrzebane gdzieś na samym dnie serca o których nie wie nikt. Takie myśli, że boję się ,że jak je wypowiem na głos, to się spełnią , bądź będzie właśnie na odwrót.Hmmm...tradycyjnie gadam i gadam, a właściwie piszę i piszę i sama już straciłam wątek.
Z pewnością interesuje Was dlaczego przestałam pisać. No więc ( tak, tak, wiem..nie zaczyna się zdania od więc), a w ogóle co to za słowo |"więc", że niby od czego? Od więcej? W sumie nieistotne. Po prostu nie wiedziałam o czym. Widzieliście we mnie kobietę pełną radości i chęci do życia, wesołą, zaradną, silną, dawałam Wam nadzieję, wiarę na lepsze jutro, siłę napędową...żeby nie było, że ja tak sama o sobie, to wszystko Wasze słowa ( tutaj się śmieję, ale brak mi dwukropka na klawiaturze, więc nie mam jak wstawić emotikonka- musicie sobie wyobrazić ) I w pewnym momencie moje życie uległo drastycznym zmianom. Chcąc ratować to, czego i tak nie udało się naprawić, przestałam prowadzić firmę, dwa lata życia z karty kredytowej zrobiły swoje, popadłam w bardzo modną spiralę długów, a moje małżeństwo i tak rozpadło się po 23 latach, zaś dorastające dziecko dostarczało tak wielu wrażeń ,że zaczęło mnie to wszystko przerastać. Później , ktoś włamał się na mojego bloga i minęło sporo czasu nim udało się go odzyskać ponownie. Jednym słowem mój bezpieczny świat utkany z marzeń runął i się zawalił.I tak to się wszystko posypało...
W międzyczasie było raz lepiej raz gorzej. Przez 4 lata kochałam i byłam bardzo kochana. Dzisiaj jestem dokładnie w tym samym miejscu..znowu bez pracy,potwornie zraniona...liżę rany. Czasami zastanawiam się ile razy w życiu będę musiała zaczynać jeszcze wszystko od nowa, ale ponoć nie ma co narzekać,że się jest na samym dnie, skoro zmierzamy na szczyt. Tylko, że ja mam wrażenie,że nie jestem na dnie, a gdzieś głęboko pod mułem.
Chwilowo jestem bardzo rozczarowana, czuję się oszukana i skrzywdzona, ale niestety jedyną złość jaką jestem w stanie odczuwać, to złość na samą siebie, za nastrój w jakim jestem,za zmarnowany miesiąc życia w którym nie potrafiłam się z niczego cieszyć. Ale twardo walczę, wytyczam nowe plany, dużo myślę i piszę, starając się przywrócić moje życie na właściwe tory, zamartwianie się nic nie zmieni, a życie ucieka w zastraszającym tempie, zaś każda sekunda przybliża nas do śmierci, szkoda więc czasu i trzeba żyć.Jednak ni cholery nie potrafię ogarnąć moim małym, kubusiowym rozumkiem sytuacji w której się obecnie znajduję. Wspomnienia nie pozwalają zrozumieć i zaakceptować tego co się stało. Czasami wolałabym ich nie mieć, ale to właśnie wspomnienia identyfikują nas jako indywidualne jednostki ludzkie, bez nich bylibyśmy jedynie pustą skorupą. Ostatnio czytałam, że co piąta osoba na świecie ma osobowość socjopaty i cholera mnie bierze ,że to nie mogę być akurat ja. Chwilami myślę,że dobrze by było nie wiedzieć co to empatia, obarczać innych za swoje zachowania i przewinienia, manipulować ludźmi dla osiągnięcia własnych korzyści, nie liczyć się z uczuciami innych i nie mieć przy tym poczucia winy- idealny człowiek na dzisiejsze czasy. A ja z socjopaty mam jedynie przyjemną powierzchowność, urok osobisty i inteligencję...no dobra, to żarcik taki był.
Mam silny charakter, jestem twarda i choć czasami można mnie bardzo skrzywdzić, to i tak nie da się mnie złamać. W związku z tym twardo cieszę się, że słońce jak co dzień wstaje raniutko, że pomimo upałów jeszcze dycham, że mam jeszcze mnóstwo rzeczy tych materialnych i niematerialnych, których nie straciłam, że mogę czuć i mieć w sobie ludzkie uczucia, że Ryśka , największy koci śpioch w rodzinie, wstaje mimo wszystko razem ze mną o czwartej rano i pijemy sobie na tarasie poranną, a może nocną jeszcze kawę, że później niebo daje wspaniały spektakl kolorów, poczynając od różu przez złocienie po granat, aż zrobi się zupełnie widno i że pomimo wszystko i na przekór wszystkim i tak bardzo kocham to życie.
A poza tym co u mnie? Otóż Osioł zszedł sobie po cichutku w nocy, parę lat temu, w wieku lat 17. Schizy miewał przeokrótne, ale aż do końca cieszył się dobrym zdrowiem, choć Misiek mówił,że on zdechł parę lat temu,tylko o tym zapomniał, bo tak śmierdzi,że na pewno już się rozkłada. Obecnie jego schizy przeszły na Plastra, lat 16. W mózgu mu się przestawia. Od dwóch lat komunikuje się chyba ze swoimi przodkami wydając przy tym głośne i upiorne szczeknięcia, przez pół nocy. Murka odeszła w zeszłym roku, miała wadę genetyczną i nikt nie był w stanie jej pomóc. Ale ludzko/bydlęcy stan ni cholery się nie zmniejsza. Królik, żółw, Rysia , Mafja przez J czują się świetnie, aczkolwiek Mafja, wredna kocia suka, nie jest w stanie zaakceptować nowej kotki Chili, która trafiła do nas po tym, jak z powrotem ludzie oddali ją do adopcji , bo brzydka była ( no w każdym razie tak brzmiała oficjalna wersja, która została mi przedstawiona). Brzydka może taka nie jest, choć z mózgiem też ma niestety coś nie halo, bo myśli,że jest kotem i znaczy cały dom, obsikując przy tym ściany w iście kocim stylu. Ponad to, jakby w spadku została mi suka brzydka i znerwicowana, która to prezentem była. Ma teraz cztery lata, a wygląda starzej od Plastra, suka jest ludojadem, ale o tym napiszę już chyba kiedy indziej. Schizy ma również, bo to suka po przejściach. Choć po dwóch latach zamieszkiwania z nami i tak jest znaczny postęp. Daje się czasami pogłaskać, a jak dobrze, po dziesięciominutowych przepychankach, przyprze się ją do muru, to i szelki można założyć. Baaaa.... nawet już lubi spacery i nie zjada smyczy. Ponoć prezentów się nie oddaje, ale najwyraźniej niektórzy do tej zasady się nie stosują, bo została mi jeszcze kotka ogromna, Brendy, która jest młodsza od Chili, za to dwa razy większa i...o dziwo, nie boi się Mafji.
Jeśli chodzi o remanent ludzki to Madzia mieszka cały czas ze mną, do Madzi Tośkę lat 6 należy oczywiście dopisać, no i tego od Madzi, też należy uwzględnić, bo pomieszkuje tu co weekend, no i właściwie co drugi tydzień. Ponad to jest oczywiście Nurka i Jej narzeczony. Już na stałe. Na stałe zamieszkał oczywiście, a nie na stałe z Nią będzie, bo z tym, to nigdy nie wiadomo jak się ułoży. Jakoś tak pomieszkiwał, pomieszkiwał, aż w końcu zamieszkał na dobre. No i oczywiście jestem ja. Łącznie na stanie posiadamy trzynaście ludzko psich pysków do wykarmienia i jeden na dochodne.
I tak własnie w dużym, a nawet bardzo dużym skrócie wygląda obecnie moje życie. Obiecałam, napisałam... i tak jak obiecałam, zostanę. Przynajmniej na razie, dokąd mam całe mnóstwo czasu. Do szczegółów może przejdę w kolejnych postach. Jeśli chodzi o zdjęcia...to takie hmmm...poglądowe .Ostatecznie przerwa 6 letnia chyba robi swoje i niestety już nie jestem , tak jak wcześniej Wam pisałam kobietą po 30 z bardzo dużym hakiem, ale kobietą po 40 również z bardzo dużym hakiem. Prośbę mam wielką do ludzi, którzy tu wejdą.. w czym teraz piszecie posty? Tzn. w jakim programie? Mój , na którym pisałam nie działa pod Windows 10, a pisanie w bloggerze, zaś szczególnie dodawanie zdjęć, okazało się bardzo problematyczne. Później postaram się rozpracować może jakieś nowe szablony, ale póki co chyba nie mam do tego głowy. I choć minęło tyle lat, mój nowy komputer również szwankuje, a właściwie nie ma znaków specjalnych, tam gdzie być powinny. Czasami ma wrażenie ,że czas stanął w miejscu. Oooo... widzę,że znowu zaczynam gadać. No nic...uciekam już w takim razie.I bez hejtu mnie tu bardzo proszę, bo chwilowo jestem mało uodporniona na zadawane ciosy (uśmiech) Jeszcze raz bardzo, bardzo, bardzo Wam dziękuję i posyłam buziaki w wirtualną przestrzeń.
Jak ja się bardzo cieszę że zaczęłaś pisać. Byłam Twoją cichą czytaczką Od pierwszych literek poczułam ogromną sympatię do Ciebie i tak sobie wskakiwałam pochłonąć nowy post. Ja wiem że to głupie ale Twój blogasek dawał mi siłę w moim gorszym momencie Mam nadzieję że powolutku wychodzisz na prostą w Twoim świecie. Baaardzo cieplutko pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPokochałam tego bloga od kiedy piewszy raz na niego weszłam i czytałam i chłonęłam każde zdanie...A potem nie dość że Ty zniknęłaś to jeszcze blog zniknął....czytałam na Chata Magoda że u Ciebie wszystko ok ale to było tak dawno temu....Super że znów jesteś
OdpowiedzUsuńCzekałam na Ciebie 😍 Dobrze, że jesteś💪💪💪 Wymodlilam to chyba😂
OdpowiedzUsuńSuuuuper, że jesteś!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńWszystkiego dobrego :)
Naprawdę , bardzo się cieszę ,że wróciłaś, Jesteś silna - dasz radę!
OdpowiedzUsuńOch, jak miło Cię czytać! Przyznam, że niepokoiłam się o Ciebie bardzo. Pozdrawiam i trzymam kciuki. Jeśli to tylko ludzie zawiedli - to nie byli tego warci. Ściskam
OdpowiedzUsuńAn-na
Wszystkiego dobrego i pisz pisz pisz Życzę Ci żebyś znalazła ponownie uwierzyła w ludzi pomimo tego co Cię spotkało. Ściskam ciepło i na pewno będę zaglądać do Ciebie. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJesteś kochana dziękuję
OdpowiedzUsuńWitaj!Bardzo się cieszę że jesteś,miałam czarne myśli co do Twojej nieobecności,bardzo się cieszę że się nie sprawdziły. Życie niestety próbuje sprawdzić nas,ile jeszcze wytrzymamy. Ja tych prób kilka przeszlam. Czy to już koniec? Nie wiem,zobaczymy. Teraz jestem mega szczęśliwa pomimo wieku,każdy jest dobry do aplikacji ,,szczęście " Powodzenie i pierś do przodu ������
OdpowiedzUsuńJak dobrze że wróciłaś. Niech Ci się poukłada wszystko tak jak o tym marzysz - tego Ci życzę !
OdpowiedzUsuńFajnie,że wróciłaś,może to mało śmieszne i zabrzmi upiornie ,ale myślałam ,że umarłaś, tak mi się z Twoimi chorobami skojarzyło, bardzo się cieszę ,że wróciłaś do pisania, buziaki
OdpowiedzUsuńKochana jak ja na Ciebie czekałam 💓cudownie ,że jesteś 😊Nic się nie zmieniłaś ,a Nurka już nie dziecko a kobieta. Wnusia też już pannica .Boże jak ja się cieszę nie masz pojęcia
OdpowiedzUsuńNo po prostu piekny dzień .Piszesz o przykrych rzeczach pamiętaj ,że po burzy zawsze przychodzi słońce 🌞Trzam kciuki .I proszę nie zostawiaj nas już !!!
Elisse, co tu dużo pisać ? Najważniejsze, ze wróciłaś. Powodzenia i dużo siły. Pozdrawiam. Reniuszka.
OdpowiedzUsuńSzybciutko z FB przyleciałam na bloga... z kawusią i... z papierosem a co !
OdpowiedzUsuń1. dziękuję, że swego czasu przygarnęłaś mnie na FB do grona swoich znajomych
2. nie jest ważne, który raz się zaczyna od nowa... powiem Ci, że jestem w podobnej sytuacji co Ty... więc jeśli Cię to pocieszy to napiszę witaj w klubie ;)
3. najważniejsze, że jesteś cała, zdrowa i uśmiechnięta... wnusia duża...pamiętam ją jako maleńkie dzieciątko
4. pisz co chcesz... bylebyś pisała
5. wiele blogów usunęłam z paska swego a Twój wisiał... wisiał i... nie zamierzałam go usuwać ... NIGDY !
pozdrawiam serdecznie i ściskam mocno... głowa do góry... wiem co piszę...
I ja również bardzo się cieszę, że jesteś.Napewno będę i ja tu zaglądać.
OdpowiedzUsuńDobrze, że jesteś :) Stęskniłam się :)
OdpowiedzUsuńMam wrażenie, ze my wszystkie tutaj, z podobnym bagażem i wieku, i doświadczeń :)
A więc czas zacząć od „nowa”! A właściwie kontynuować to co cenne... :)
Będę zaglądać z drżeniem serca :)
Sylwia
Fajnnie, że wróciłaś. Czekam na kolejne wpisy. Rozkręcisz się.
OdpowiedzUsuńUściski
Witaj!!!
OdpowiedzUsuńJak dobrze, że jesteś.
Doczekałam się.
Pozdrawiam serdecznie.
Twój powrót to najlepszy prezent na moje urodziny
OdpowiedzUsuńTwój blog to jeden z najważniejszych dla mnie, jestem jego czytelniczką od początku.
OdpowiedzUsuńJakoś chyba przeczułam ten powrót, bo przedwczoraj myślałam o Tobie - a dzisiaj patrzę na listę czytelniczą i jest nowy wpis!
A problemami technicznymi się nie przejmuj - blogger jak zawsze co trochę wariuje (nie wiadomo dlaczego) i mieliśmy różne problemy mimo, że jesteśmy na bieżąco.
Skoro wpis się ukazał to najważniejsze, a powolutku coś tam zmienisz i poprawisz.
Nie jestem fejsbukowa, więc tylko tutaj zaglądam.
A teraz nie napiszę żadnych mądrych rad, bo ważne jest wsparcie, a nie mądrowanie się.
Wsparcie masz od nas - Twoich stałych czytelniczek.
Ściskam serdecznie i ... nie daj się :)
Ela
Witam ponownie 😉 i nie odchodź już na dłużej 😋
OdpowiedzUsuńCudownie że Jesteś. Od Ciebie zaczeła sie moja blogowa historia. Bardzo brakowalo Ciebie i to wielkie szczescie ze jestes cala i zdrowa. ...a w zyciu jak to w życiu, czasami bywa bardzo trudno. Bądź z nami i tkaj nadal z marzeń. Przytulam ❤
OdpowiedzUsuńCudownie ze Jestes! Od Ciebie zaczela sie moja blogowa historia. Tkaj nadal z marzeń, najpiekniejsze jest to ze jestes cala i zdrowa. Przytulam ❤
OdpowiedzUsuńBoże, w końcu jesteś :-). Tak czekałam na Ciebie. Tym wpisem wprowadziłaś radość dla mnie wielką. Pisz częściej. :-)
OdpowiedzUsuńJestem przeszczęśliwa, że Pani wróciła :) Zaczęłam czytać Pani blog po urodzeniu synka, pamiętam jak siedziałam w domu przytłoczona wszystkimi obowiązkami młodej matki, a w chwilach gdy młody podsypiał wskakiwałam na Pani stronę :) i uspokajałam skołatane nerwy :) Mam ogromny sentyment do Pani wpisów, klimatu jaki Pani wokół siebie otacza. Czekam na kolejne wpisy z niecierpliwością. A jak mówi moja Mama wszystko co się wokół nas dzieje - nie dzieje się bez przyczyny i z perspektywy czasu zawsze kończy się dobrze. Tak więc trzymam za Panią kciuki :) Serdeczności!
OdpowiedzUsuńWitam,
OdpowiedzUsuńzaczęłam czytać Pani bloga gdy byłam w liceum. Czekałam na każdy nowy post a melodia z bloga(taka z ptasimi dźwiękami ptaków do dziś kojarzy mi się z upływającym latem- swoją drogą ile ja się jej naszukałam!!
Skończyłam studia i zaczęłam pracę, zmieniłam pracę potem zmieniłam na jeszcze inną tą wymarzoną :) Pewnego dnia na rozmowie o awans dostałam wypowiedzenie- byłam tak zszokowana, że jeszcze posprzątałam swoje biurko i rozdzieliłam między współpracowników swój dobytek. Praca wtedy była dla mnie wszystkim, gdy ją straciłam nie wiedziałam co z sobą począć. Potem dowiedziałam się, że moje stanowisko zajęła stażystka, którą sama przyuczałam. Byłam na dnie. Zaczęłam szukać nowej pracy i bardzo szybko ją znalazłam ale to nie było TO. Przez pół roku rozpamiętywałam to, że mnie zwolniono a także to co zrobiłam źle. W pierwszą rocznice zwolnienia umówiłam się z jedyną koleżanka z poprzedniej pracy na piwo i jakoś tak to ze mnie zeszło. Po pomad roku myślę, że na tym zwolnieniu dobrze wyszłam. Praca, która znalazłam nie jest taka zła, jestem zdrowa i mam mnóstwo planów do zrealizowania. Z tej całej sytuacji wyniosłam to, ze nie należny się poddawać i to co przed rokiem było dla mnie tragedią teraz jest tylko wspomnieniem. Nauczyłam się dużo o ludziach a właściwie się na nich zawiodłam- pracowaliśmy ze sobą dwa lata a dziś nie mamy żadnego kontaktu poza sporadycznym lajkiem na facebooku.
Rozpisałam się troszkę ale chce Pani przekazać, że dzisiejsze problemy są jutrzejszymi wspomnieniami i mogą przynieść więcej pożytku niż szkody :) Pewnie Pani teraz w to nie uwierzy ale ja to zdanie powtarzam sobie każdego dnia i jakoś tak mi pomaga :)
Pozdrawiam Ania
Jej,jak miło Cię widzieć :) i czytać. Zycie nie jest banalne i jak widać każdy dostaje trochę mniej lub bardziej po d.... Na szczęście dobry humor Ci dopisuje co mnie niezmiernie cieszy i już się szykuję na Twoje nowe posty. Pozdrawiam serdecznie,wyglądasz jak zawsze bajecznie :)
OdpowiedzUsuńto do miłego :)
Ciesze się, że wróciłaś. Dla mnie, Twój blog to był cudowny skrawek rzeczywistości, do której uciekałam, by podglądać, inspirować się i bezczelnie wysysać z literek energię, której tyle w Tobie było. I myślę, że nadal jest, pomimo upływu czasu i przejść przeróżnych.
OdpowiedzUsuńTeraz może i ja powrócę do blogowania, choć moja przerwa nie taka długa była a i tych, co za mną tęsknili zdecydowanie mniej. A przejścia podobne. I mi małżeństwo się sypie po 27 latach i moja nastolatka przysparza kłopotów znacznie przekraczających limit przypisany dla nastoletniego buntu.
Dobrze, że jesteś... Witaj w domu :)
Przeogromnie się cieszę że wróciłaś. Przez te wszystkie lata często zastanawiałam się co u Ciebie słychać. Do dziś słucham na Youtubie melodii, którą można było słyszeć na Twoim blogu. Pamiętaj że tu jasteśmy, wysłuchamy, jak trzeba pocieszymy. Poryczałam się 😙
OdpowiedzUsuńJejku, nawet nie wiesz jak się ucieszyłam gdy zobaczyłam, że napisałaś!!!
OdpowiedzUsuńWitaj z powrotem Kochana!!!
Witam!! Ależ się cieszę!! tyle lat posuchy na blogu, który przeczytałam jako pierwszy w swoim życiu :) także tego...bardzo się cieszę z tego POWROTU :)
OdpowiedzUsuńTrochę za gówniara jestem, by coś "radzić"...ale z takich sytuacji życiowych chyba wychodzi się jeszcze silniejszym i jeszcze mądrzejszym i jeszcze bardziej doświadczonym, więc nie ma chyba tego złego co by na dobre nie wyszło!! :)
Pozdrawiam ciepło...
Ależ miła wiadomość na ten wieczór :) :)
:) Dużżżoooo pozytywnej energii przesyłam, rano zawsze wschodzi słońce,,,,,, Super że Pani wróciła dla NAS CZYTELNICZEK WŁAŚNIE WZESZŁO.Pozdrawiam Magdalena
OdpowiedzUsuńJestes!!! Jestes!! no sie naczekalam na Ciebie!! :D
OdpowiedzUsuńPrzeszlam, rozumiem, wiem jak jest - bedzie dobrze!!
Nie znikaj juz,
Bella
I ja się cieszę, że wróciłaś :) :D Zaglądałam co jakiś czas w minionych latach, aby poczytać chociaż stare wpisy, a później niestety pod adresem bloga wyświetlało się coś innego.
OdpowiedzUsuńPowodzenia w blogowaniu i ... w OGÓLE ;)
Kochana,
OdpowiedzUsuńjak dobrze że wróciłaś! Czekałam cierpliwie i się doczekałam. Życzę dużo zdrówka i wytrwałości. Ciągle zaglądałam na "Utkane z marzeń" a tu cisza była...Czekam z niecierpliwością na następne posty, bo wszystkie od początku do końca przez te lata przeczytałam po kilka razy. Będę zaglądać , cieszę się ze znowu możemy Cię widzieć taka piękną i uśmiechniętą.
Pozdrawiam serdecznie
:-)
Grażyna
Fajnie, ze wrocilas. Bardzo z toba tesknilam. Za twoim pisaniem i za zdjeciami . Dzis jest szczesliwy dzien, bo jestes z nami. Duzo sily Ci zycze. Dasz rade!
OdpowiedzUsuńJak to dobrze ,że wróciłaś!Bałam się ,że coś się stało złego.Życzę aby wszystko pomyślnie się poukładało w życiu.Anna
OdpowiedzUsuńMatko zajrzałam to po takim czasie i jest powrót cieszę się ogromnie ,,,,czytałam jako pierwszy Pani blog i marzyłam by też być tak pracowitą jak Pani perfekcyjną ...uwielbiam Pani sposób pisania ...i teraz nawet jak nie będzie tej perfekcji też będę czekać i czytać....... wiem z doświadczenia jak to jest jak ciągle coś wali się na głowę :(może inne kłopoty ,ale jednak ,,,wyjdzie słonko dla Pani na pewno ,,jeszcze raz ogromnie dziękuje za powrót ...proszę nie uciekać :)Renata
OdpowiedzUsuńUff, kamień z serca. Jesteś, to najważniejsze. Pisz koniecznie, brakowało tu Ciebie.
OdpowiedzUsuńSerdeczności
Maggie
Nooo nareszcie! Wiem, że nie zaczynamy zdania od no....ale ja się jakoś nie umiałam powstrzymać. Po cichutku co jakiś czas z wielkim smutkiem, że już tutaj nie wrócisz zaglądałam, a dzisiaj oto odkryłam....tadammm jesteś, wróciłaś...jenyyy nooo nareszcie.....hiphip huraaaaaaa
OdpowiedzUsuńTy mnie nie znasz ja znam Cibie choć w tej części którą przed nami przed laty odkryłaś. Ja Ci chcę tylko podziękować za powrót, powroty są trudne ale czasem wnoszą jakimś cudem ukojenie. Gdy ostatni raz pisałaś na blogu moje życie było na zakręcie, tych zakrętów to już w moim życiu była niezliczona ilośc, ale jak to czasem w bajkach bywa...znalazłam swoje szczęście, mam swój cichy kąt i człowieka który jest dla mnie podporą i wszystkim co dobre, więc mogę napisać, że marzenia się spełniają. Zatem ja Ci życzę, abyś chciała tutaj być dłużej niż chwilkę i abyś była szczęśliwa, bo zasługujesz na szczęście. Zostawiam całe naręcza buziaków! Ania
Cudownie Elisse ze jesteś. Ja jakoś czarny scenariusz założyłam jakis czas temu bo myślałam o starych dobrych czasach blogowych , min. o Tobie też. I tak jakoś pomyslalam, że stało sie cos złego- wiem jak to brzmi ;-)
OdpowiedzUsuńPosty pisze w bloggerze od lat. Na potezeby moje w zupełności wystarcza.
Sciskam mocno - Mili z Domilkowegodomku
Ja też miałam takie myśli. Nawet nie tak dawno.
UsuńOgromnie cieszę się że wróciłaś.Życie nas nie rozpieszcza.Przytulam do serca i proszę nie odchodź.
OdpowiedzUsuńAleż nas zaskoczyłaś!Witaj niesamowita kobieto z powrotem..Wszyscy tęskniliśmy.
OdpowiedzUsuńWitaj znowu.Wszystko sie pouklada.
OdpowiedzUsuńale się cieszę, bardzo a bardzo
OdpowiedzUsuńCzytałam cię od początku i nie zapomniałam. Witaj .��
OdpowiedzUsuńAle niespodzianka😍przepraszam ale myślałam, że odeszłaś w zaświaty. Cudownie, że wróciłaś 😊😊😊
OdpowiedzUsuńElisse ciesze sie ogromnie, ogromnascie , że jesteś, że gadasz.. Od razu inaczej na serduchu, tak źle było bez Ciebie i bez jakiejkolwiek wieści od Ciebie. Ciut lżej po wpisie na zaprzyjaźnionym blogu, że ogólnie u Ciebie ok. Ale po tym juz tylko cisza...aż do dziś.
OdpowiedzUsuńSłuchaj pisz o czym chcesz i jak chcesz Pisz tak jak Ci myśl niesie. Twój styl, poczucie humoru sa dla mnie jak dobra książka 😉.
Dziś to ja tu nic madrego nie napisze, z tych emocji, wiec uściski serdeczne dla Ciebie i odezwe sie, jak ochlone 😉
Dziś urodziny mojej córeczki i ja też dostałam prezent.Weszłam na Fb i zobaczyłam że Utkane z marzeń opublikowało post. Blog który czytałam w ciąży i jak Mi była mała.Ileż to razy wchodziłam na bloga przez ten czas czy nie ma nowego wpisu . Wszystkiego dobrego Elisse- pisz!
OdpowiedzUsuńCieszę się, że wróciłaś do tego wirtualnego (a może wcale nie tak bardzo wirtualnego świata) ❤️
OdpowiedzUsuńWarto było czekać tyle lat! Witaj! :):);)
OdpowiedzUsuńI used to be suggested this web site by way of my cousin. I'm no longer certain whether this post is written by
OdpowiedzUsuńmeans of him as no one else recognize such certain approximately
my trouble. You are wonderful! Thanks!
Cieszę się bardzo, że wróciłaś do pisania i że mogę Cię zobaczyć.Swojego bloga zarzuciła mu parę lat temu i trochę mi szkoda,ale doba ma nadal 24 h😊 Pięknie wyglądasz, ale i tak gdy myślę o Tobie w mojej głowie jako pierwszy pojawia się obraz pingwinków z oliwek😊.Pozdrawiam serdecznie OLQA
OdpowiedzUsuńDziś rano wstałam i naprawdę nie sądziłam, że spotka mnie taka niespodzianka :) Tak lubiłam Twojego bloga, tyle razy sprawdzałam czy wróciłaś, a tu dzisiaj JESTEŚ :) A Twoja muzyka z bloga do tej pory siedzi mi ten utwór w głowie ...ile ja się jej zszukałam...ale niestety :/ :) Kochana nowości nie napisze, Życie jest ciężkie, ale póki człowiek żyje jest nadzieja i co poradzi.... trzeba walczyć. Ps. kiedyś miała bloga Między kroplami deszczu jako JuWika ale mi przepadł dawno temu . Pozdrawiam i czekam na wpisy :)
OdpowiedzUsuńAle ja się cieszę, że jesteś!!!! Dziękuję, że wróciłaś!!!Czekałam!!! Hurrra!!!
OdpowiedzUsuńAgata
Človek je raz hore, raz dole. Každý si prejde svojim peklom a nie len jedným. Dôležité je nevzdať sa, postaviť sa pevne na nohy a ísť ďalej. Život za to stojí. Som rada, že si späť. Teším sa na prezeranie tvojho blogu. Jana
OdpowiedzUsuńTo że się cieszę ,że wróciłaś to już Ci napisałam na fb:))dziś dałaś nam znowu trochę siebie,a po wpisach koleżanek widzę,że nie damy Ci się "zwinąć w kłębek"i oddalać się od świata:))jesteś,żyjesz,masz piękne córki i jeszcze piękniejszą wnusię i to jest powód dla którego codziennie wstajesz i chce Ci się uśmiechnąć:)Kłopoty?któż ich nie ma :)dla jednego strata pracy,dla innego złamany obcas w bucie:)))no a co niektórzy mają ich tyle że obdzielili by pół świata i jeszcze by zostało:))zobacz ile fajnych duszyczek za Tobą tęskniło:)))uchwyć się tego i pisz...dla nas..dla siebie:)))))ogromnego buziaka wysyłam na powitanie:)))
OdpowiedzUsuńciesze się , że wrociłas. Bardzo mi przykro, że życie twoje tak się potoczyło. Mam jednak nadzieje, że teraz bedzie z górki!!!Czekamy wszystkie na nastepne wpisy!!
OdpowiedzUsuńElisse, przez minione niemal 6 lat nie raz zastanawiałam się, co Twój blog w sobie ma, że spośród dziesiątek innych czytanych, ten właśnie najbardziej zapadł mi w serce i pamięć. Wracałam do znanych wpisów, nie usunęłam z paska, tęskniłam- za ciepłem, poczuciem humoru, inspiracjami. Jesteś w tym swoim pisaniu taka naturalna.
OdpowiedzUsuńŻycie przynosi siniaki każdemu, czasami na własne życzenie, czasami "ni z gruszki, ni z pietruszki". Ważne co z tym zrobimy.
Wczoraj odświeżyl mi się Twój blog na pasku, ale nie bylo wpisu. Zobaczyłam nowe zdjęcie profilowe i pojawiła się nadzieja, że wrocisz. Witaj więc z powrotem, dobrze że jesteś ☺
Ogromne zaskoczenie i radość, że wróciłaś. Proszę o ciąg dalszy, oby jak najszybciej.
OdpowiedzUsuńhurrra!jestes!wszystkiego najlepszego zycze!!!Milena
OdpowiedzUsuńI jeszcze jedno - chętnie zobaczę jak teraz wygląda Twój ogród ☺
OdpowiedzUsuńNie będę oryginalna. Baaaaaaaaaaaaaaaaaardzo cieszę się z Twojego powrotu.
OdpowiedzUsuńElisko kochana...ileż ja to razy do ciebie zaglądałam...ostatnio sama prawie nie skrobię...coś mnie dziś natchło aby zajrzeć do siebie i cud....post twój widzę:))Kochana ja jestem po bardzo trudnych dwóch latach....mam 50 lat a okazało się ,żem głupia i naiwna...szkoda gadać
OdpowiedzUsuńbardzo bardzo się cieszę .że napisałaś....że wróciłaś.twój blog był zawsze moim umiłowanym...nawet dla otarcia łez skradłam ci muzyczkę...ale zaraz mogę oddać:)))
Pisz kochana...bo lubię cię czytać...
Jak ja sie ciesze, ze wrocilas !!!!!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie Beata
Eliss babo ty moja 😁😁😁
OdpowiedzUsuńDupa do góry, bo głowa Twoja i tak w chmurach 😁😁😁
Bosko ze jesteś.
Mojego bloga też nie ma, bo "google" stwierdziło , że jestem niepełnoletnia i mi go zamknęli.
Przy moich +40 to chyba był komplement, ale stracilam lata moich zapisek. Nie ma to jak papier. Najwazniejsze kochana, że Ty wróciłaś.
Myslalam już że choroba Cię pokonała, sle Ty z rodziny byczków jesteś i łatwo się nie poddasz. Buziaki kochana
Ps. Wpisuje się jako anonim, bo nadal nie mam konta.
Podpisuje się jednak
Mirelka ze "Źródełka Marzeń "
https://m.youtube.com/watch?v=tjN2Ht373PE&t=14s
OdpowiedzUsuńDla tych którzy chcieliby posłuchać muzyki z Twojego bloga a nie mogli znaleźć
Normalnie oczy musiałam przetrzeć gdy w bocznym pasku zobaczyłam powiadomienie o wpisie na Twoim blogu. Elizko, ile ja się o Ciebie namartwiłam, ileż razy tu zajrzałam, ile razy upiekłam Twoje ciasto porzeczkowe, ile razy ot tak zwyczajnie pomyślałam o Tobie, Twoim porządku, zeszycie, zorganizowaniu i braku tego wszystkiego u mnie. Cieszę się szalenie, tak na maksa, że wróciłaś. Pisz kochana, pisz. Smutno tylko, że u Ciebie też tyle złego, ale jeszcze i dla nas zaświeci słońce
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Kasia
Normalnie oczy musiałam przetrzeć gdy w bocznym pasku zobaczyłam powiadomienie o wpisie na Twoim blogu. Elizko, ile ja się o Ciebie namartwiłam, ileż razy tu zajrzałam, ile razy upiekłam Twoje ciasto porzeczkowe, ile razy ot tak zwyczajnie pomyślałam o Tobie, Twoim porządku, zeszycie, zorganizowaniu i braku tego wszystkiego u mnie. Cieszę się szalenie, tak na maksa, że wróciłaś. Pisz kochana, pisz. Smutno tylko, że u Ciebie też tyle złego, ale jeszcze i dla nas zaświeci słońce
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Kasia
Nie wierze! juz prawie stracilam nadzieje ze Pani wroci.Zagladalam na bliga i fb co jakis czas. Ciesze sie ogromnie bo t moj ukochany blog, przeczytalam caly dwa razy i zarazilam mame i siostre....Przykro czytac o rozstaniu...ale coz moze tak mialo byc...sciskam i wszystkiego cudownego zycze i dziekuje ze Pani wrocila .Beata
OdpowiedzUsuńSkoro po tym wszystkim, co przeszłaś, wciąż chcesz się dzielić z innymi, to (wybacz porównanie, ale mi się z datą i okolicznościami kojarzy) jesteś jak... Warszawa - niezwyciężona! Czekam na kolejne rady, pomysły, sposoby jak stworzyć magiczną rzeczywistość w najzwyklejszy sposób. Serdecznie pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńJak dobrze że wróciłaś :) Czekałam cały czas czy będziesz znów pisać. Pozdrawiam serdecznie i życzę wszystkiego dobrego Beata
OdpowiedzUsuńBardzo ucieszyła mnie wiadomość o powrocie do pisania bloga przez Panią.Jest Pani cudowna,pełna optymizmu i świetnych pomysłów..Proszę się nie zmieniać.Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńChciałoby się napisać NO NARESZCIE, ale tak nie przystoi. Bardzo, bardzo czekałam na TEN powrót, jakże się cieszę. Tak bardzo mi brakowało tego optymizmu, radości życia i jak dla mnie nadziei, że można, że warto. To był mój najlepszy blog jaki czytałam(taki bez napinki), szczery do bólu. Wierzę, że takim pozostanie, proszę tu zostać, bardzo proszę. Prosi stała czytaczka lat 61. Pozdrawiam, życzę dużo wiary w lepszy czas.
OdpowiedzUsuńELIZZE KOCHANA ..czułam , że to wreszcie kiedyś nastąpi i ...wrócisz do nas..często myślałam o tobie...jesteś mi bardzo bliską osobą , uwielbiam czytać twoje wpisy , i ...tak bardzo sie cieszę że znowu tu jesteś ... twój blog czytałam jak dobrą książkę a to samo życie przecież ze smutkami i radościami , wzruszeniami ...tyle inspiracji i dobrej energii ... dziękuję ,że dzielisz sie tym z nami...dziękuję i z całego serca pozdrawiam ...a czy uwierzysz ,że jest to mój pierwszy komentarz w życiu ?? ale nie mogłam pozostać obojętna na twój powrót !!! buziaki przesyłam ..pasjonatka
OdpowiedzUsuńElizko-tu może pamiętadz vudem Kamila z Zakamarka to prawda, o Tobie nie sposób zapomnieć, naprawdę nie sposób
OdpowiedzUsuń..Bardzo wiele myślę i czuję i współodczuwam w tej chwili bo jestem podobnie empatyczna.Jesteś prawdziwą tak autentyczną,szalenie dzielną, mimo chwil czy okresów utraty sił i niezwykle płodną we wszelkich poziomach Kobietą
Przytulam Cię po prostu i mówię do ucha :Siostro wróci jeszcze dobry czas mimo bycia okradzioną z marzeń pojawią się nowe realniejsze i wcale nie gorsze perspektywy bardzo tego dla Ciebie pragnę.Byłaś i jesteś inspirująca dla mnie Kobietą
Eliza, weszłam na własny blog i jak zobaczyłam powiadomienie na pasku bocznym - niedowierzałam ;)
OdpowiedzUsuńCieszę się że wróciłaś i myślę że ta energia którą wysyłają Ci sympatycy zdziała cuda.
Bardzo, bardzo się cieszę :) Odsyłam buziaki i z serca życzę samych dobrych dni. Oby to co najlepsze było jeszcze przed Tobą :* Wiesia.
OdpowiedzUsuńJak się cieszę!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńJak ja się cieszę, że wróciłaś. Twój blog był jednym z pierwszych, który mnie zauroczył. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńZobacz co tu się dzieje!!!Jak bardzo wszyscy czekali na Ciebie. W międzyczasie, po latach Twojego milczenia, starałyśmy się dowiedzieć co z Toba. Przyznasz, ze mogły nas nachodzić najczarniejsze myśli. Odpuściłysmy, jak już któras dała znać, ze u Ciebie ok. Ale nie zapomniałyśmy. Nie rób nam tego wiecej. Gdybym ja po latach otrzymała tyle, tak cudnych komentarzy, to nie umiałabym zawieść. Pozdrawiam i bardzo się cieszę, ze jesteś.
OdpowiedzUsuńO matko,super,że jesteś.
OdpowiedzUsuńTwoje pojawienie się to jak mikołajki w sierpniu :)
Pozdrawiam
Suuper, że znów jesteś. Martwiłam sie o Ciebie. Jak ty nie możesz do mnie to może ja się do Ciebie wprosze na poranno nocna kawe:) i długie obgadywanie facetów....
OdpowiedzUsuńPamiętam,jak pisałam ostatni komentarz, a potem czekałam, czekałam...nigdy nie usunęłam twojego bloga z zakładek, bo wierzyłam, że kiedyś wrócisz...no i doczekałam się HURRA :) Kochana trzymam kciuki i posyłam dobrą energię, aby wszystko ułożyło się po Twojej myśli Pozdrawiam serdecznie Iwona P.
OdpowiedzUsuńOj jak dobrze - wierne czekanie i zaglądanie ma swoją nagrodę. Już nawet kombinowałam jak udusić tego hakera. uwielbiałam tu buszować i ciesze sie, że siła jest mimo sztormów życiowych. pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńSuper ze wróciłaś!!!! Kiedyś przez przypadek znalazłam Twojego bloga i zaczęłam to czytać od tyłu. Nie wiedziałam co myśleć po twoim ostatnim poście, ale to nie ma znaczenia. Pisz i wstawiam swoje piękne zdjęcia.
OdpowiedzUsuńJa ja na Ciebie czekałam, sprawdzałam i sprawdzałam ...a tu taki cud. Po przemeblowaniu życiowym może być naprawde fajnie. Gdzdzzie muzzzzaaaaa? Dodaj ptaszki plisss. Co sie stało z zeszytem od porzadków???. Strasznie na ciebie czekałam. Wygladasz naprawde ładniej niż wcześniej :-) no serio... Czy kunia rodzinka żyje z wami w symbiozie? .Zawsze w okolicach Bożego Narodzenia ogladałam twoj wymarzony dom - taki cudny na świeta. A może my byśmy mogły ci pomóc z tymi długami- ludzie przeciez zarabiaja przez bloga i czasami jest to blog nedza a twoj to prima sort- nie wszyscy co sie ucieszyli z twojej obecnosci zostawiaja post. Elisko dużo osob za toba teskniło, za twoim cudnym blogiem. Cudnie, że jesteś i plisss nie znikaj......
OdpowiedzUsuńP.s melduje, że mniodek z mniszka zrobiony
helena
Naprawdę, naprawdę wróciłaś!
OdpowiedzUsuńWiele razy o Tobie myślałam przez ten czas. Widziałam ten włam na bloga i się wkurzyłam wtedy...
Dziękuję, że jesteś, ściskam mocno.
Witaj !!! Nawet nie wiesz jak się cieszę ,z Twojego powrotu do pisania!!!a w szczególności,że jesteś cała i zdrowa !!!A co do zakrętów życowych i kłopotów ??
OdpowiedzUsuńA któż ich nie ma ??? Jakie życie byłoby monotonne i nudne - ha,ha ,ha
Widzę,że Jesteś mi bardzo bliska,prawie jak dobra koleżanka.Też jak TY dostałam od życia i bardzo bliskiej osoby w dupę,brzydzę się kłamstwem i obłudą,ale i tak wierzę w ludzi, cieszę się z prostych i oczywistych rzeczy,kocham zwierzęta i dziękuję za każdy dzień.
Wirtualnie przesyłam Ci Dobrą energię, gorące uściski i będę Ci kibicować
na blogu i w życiu!!!!! Trzymaj się i nie poddawaj!!!! CAŁUSY od Joanny
Great article guys!
OdpowiedzUsuńO Boże Mój!!!!! jak tęskniłam, czekałam. Były dni że myślałam o Twoich zdrowotnych problemach. Ech! Nie rób tego więcej . Nie znikaj bez słowa.
OdpowiedzUsuńDziękuję że wróciłaś. Po raz kolejny pokazałaś że jesteś silna! Wszystko się ułoży! Dziękuję że piszesz.
Nareszcie jesteś! Tyle lat! Brakowało mi Ciebie :)
OdpowiedzUsuńNie wiem, czy mnie pamiętasz... kiedyś zastanawiałaś się, jak dostarczyć mi z Warszawy do Kłodzka trzykolorową kicię ;)
https://przystanek-klodzko.pl
Hmm it seems like your blog ate my first comment (it was super long) so I guess I'll
OdpowiedzUsuńjust sum it up what I submitted and say, I'm thoroughly enjoying your blog.
I too am an aspiring blog blogger but I'm still new to the whole thing.
Do you have any suggestions for novice blog writers?
I'd really appreciate it.
Wow! This could be one particular of the most beneficial blogs We have ever arrive across on this subject.
OdpowiedzUsuńBasically Wonderful. I am also a specialist in this topic therefore I can understand your hard work.
Bardzo się cieszę, że znowu tu jesteś; dochodziły mnie co prawda wieści (z bloga Chata Magoda), że u Ciebie w porządku, ale to było dość dawno. Zaglądałam też na Twojego bloga, ale działy się tu jakieś dziwne rzeczy - teraz wiem dlaczego. Jako że nie mam bloga i miałam ostatnio krótką przerwę w wirtualnej aktywności, to dopiero dziś się o Twoim powrocie dowiedziałam i - jak mówiłam wyżej - cieszę się i cieszę, i cieszę, choć nie cieszą mnie Twoje przeżycia (niektóre). I dołączam do próśb, żebyś została na dłużej:)
OdpowiedzUsuńWitaj Eliss nie znasz mnie bo twojego bloga odkrylam rok temu i na telefonie utworzylam ikonke ktora pozwalala mi siegac do twoich zapiskow . I .... dzis nie weiem dla czego , ja to nazywam uczuciem dwuch bratnich dusz zajrzala i jestes. Jak wiele z nas szukalam cie w sieci i nie znalazlam a dzis jak juz ktos powiedzial zaswiecilo nam slonko wrocilas i nie znikaj . Jestem kolejna fanka twojego bloga i mimo ze dawno Cie na nim nie bylo my bylismy i to tak blisko ciebie mimo ze o tym nie wiedzialas ,zawsze. Czerp sily od nas.i korzystaj z rady jednej z nas i zarabiaj na tym blogu bo jestes tego warta . Pozdrawiam, bardzo ci dobrze zyczaca i czekam na kolejne wpisy ANULA
OdpowiedzUsuń
OdpowiedzUsuńDołączam się, na blogu można teraz zarobić podobno niezła kasę... dlaczego nie, chociaż ty zawsze pisałaś tylko dla siebie, dla nas...
Ale pomyśl :)
Co do Twoich pytań, to nigdy nie pisałam bloga w żadnym programie, pisałam od razu w bloggerze i nigdy nie było żadnych problemów... a mam Mozillę :)
Nawet nie wiesz, jak się cieszę, że jesteś!!! Mam tylko nadzieję, że starczy Ci zapału do pisania. Przez te prawie 6 lat naprawdę bardzo dużo się u ciebie zmieniło, czy dalej mieszkasz w swoim domu z basenem? Najważniejsze chyba, że dalej masz swoje dzieci ze sobą (nie mogę się napatrzeć na Nurkę, jaka ona piękna dorosła pani na szpilkach!!! i nie ma grzywki!!!!!) i Tosię, jest dla kogo ciągnąć ten wóz dalej :-)
Pozdrawiam, Twoje wierna czytelniczka Pełnoletnia :)
Cycki do góry! Idziemy na szczyt! Cudnie że jesteś! Warto było czekać...
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że wróciłaś. Już nie mogę się doczekać zdjęć z Twojego pięknego, przytulnego domu. Obiecaj nam ,że muzyczka relaksacyjna( ptaszki) również będzie w tle. To więc, czekamy na nowy wpis na blogu.... Wstań popraw koronę i idź dalej.
OdpowiedzUsuńJak ja się cieszę, że wróciłaś... po przejściach, ale jesteś... Masz tu wierne grono "wyznawców", którzy będą Cię wspierać dobrym słowem. Czekaliśmy wszyscy i nareszcie jesteś. Bądź.
OdpowiedzUsuńBaardzo cieszę sie, że wróciłaś :)
OdpowiedzUsuńBardzo brakowało Ciebie. Zaglądałam bardzo często. Fajnie,że powróciłaś Ty i muzyka relaksująca kojarząca się tylko z Twoim blogiem. Uściski
OdpowiedzUsuńJednak nigdy nie można tracić nadziei, szukałam czekałam, pisałam i jesteś. Radość była jak znalazłam Cię na instagramie, a teraz to już fajerwerki. Bardzo się cieszę i czekam na opowieści, na zdjęcia, na przepisy, na radość, na smutek, na życie. Pozdrawiam. Ila
OdpowiedzUsuńale miałam wyczucie, żeby tu do Ciebie zaglądnąć! az przetarłam oczy widząc datę ostatniego postu 😊 witaj ponownie!!!😊
OdpowiedzUsuń1 sierpień - moje urodziny.Pani powrót to miły prezent.
OdpowiedzUsuńTak się ucieszyłam, że znów jesteś, że przetrwałaś, że byłaś szczęśliwa. Dla mnie najważniejsze jest jednak, że nie pokonała Cię choroba, Elisse. Jak wszyscy tutaj, często o Tobie myślałam, zaglądałam, czekałam. Dobrze jest wiedzieć, że jesteś.
OdpowiedzUsuńKiedyś zaczynałam dzień od kawy i ulubionych blogów. Twój, najulubieńszy, w pewnym momencie zniknął mi zupełnie z ekranu ( eM pomógł mi go po długim czasie odzyskać) a z dwoma pozostałymi, istniejącymi, przestało mi być po drodze.
Dziękując za piękny blog, zdjęcia a zwłaszcza za ostatni wpis, życzę byś otrzepała piórka, Feniksie. Tula
Tak się ucieszyłam, że znów jesteś, że przetrwałaś, że byłaś szczęśliwa. Dla mnie najważniejsze jest jednak, że nie pokonała Cię choroba, Elisse. Jak wszyscy tutaj, często o Tobie myślałam, zaglądałam, czekałam. Dobrze jest wiedzieć, że jesteś.
OdpowiedzUsuńKiedyś zaczynałam dzień od kawy i ulubionych blogów. Twój, najulubieńszy, w pewnym momencie zniknął mi zupełnie z ekranu ( eM pomógł mi go po długim czasie odzyskać) a z dwoma pozostałymi, istniejącymi, przestało mi być po drodze.
Dziękując za piękny blog, zdjęcia a zwłaszcza za ostatni wpis, życzę byś otrzepała piórka, Feniksie. Tula
Tak się ucieszyłam, że znów jesteś, że przetrwałaś, że byłaś szczęśliwa. Dla mnie najważniejsze jest jednak, że nie pokonała Cię choroba, Elisse. Jak wszyscy tutaj, często o Tobie myślałam, zaglądałam, czekałam. Dobrze jest wiedzieć, że jesteś.
OdpowiedzUsuńKiedyś zaczynałam dzień od kawy i ulubionych blogów. Twój, najulubieńszy, w pewnym momencie zniknął mi zupełnie z ekranu ( eM pomógł mi go po długim czasie odzyskać) a z dwoma pozostałymi, istniejącymi, przestało mi być po drodze.
Dziękując za piękny blog, zdjęcia a zwłaszcza za ostatni wpis, życzę byś otrzepała piórka, Feniksie. Tula
Dużo by pisać... Bardzo cieszę się że znowu jesteś. Podczytywałam Twój blog prawie od początku, dobrze przeczułam powody Twojego zniknięcia, choć także martwiłam się o stan Twojego zdrowia. 1 sierpnia to dla mnie przełomowa data, zresztą cały sierpień taki dla mnie jest, ale ... to Twoje miejsce, ja o sobie chyba tylko pomilczę. Powodzenia
OdpowiedzUsuńAsia
Hello there, just became aware of your blog through Google, and found that it is really informative.
OdpowiedzUsuńI?m going to watch out for brussels. I will appreciate if you continue this in future.
Lots of people will be benefited from your writing. Cheers!
Hurra !!!
OdpowiedzUsuńWiedziałam, czułam, czekałam, stało się! Wspaniale , że wróciłaś, że będziesz kontynuować blog, inspirować, zachwycać ! Nie mam konta na FB , nic nie wiedziałam, ale na Stylowych widziałam Cię, czekałam cierpliwie, zaglądałam na bloga co najmniej raz w m-cu , przez 6 lat!
Elizko, ktoś mądrze powiedział, że największą sztuką jest przejść piekło i nie stać się diabłem, a Tobie do niego piekielnie daleko:)))
Wspaniale Cię widzieć, serdecznie pozdrawiam !
Witaj! Szkoda, że nie widzisz moich łez szczęścia! Tak mi brakowało Twoich wpisów! Jesteś taka autentyczna i szczera, i masz tyle dystansu do wszystkiego. Bardzo się cieszę, że znowu jesteś. I pamiętaj, że co nas nie zabije, to nas wzmocni.Po takich doznaniach stajemy się w jakiś sposób silniejsi, choć "poszarpani". A teraz pędzę zawiadomić kilka osób,że po dłuuugim rozstaniu wróciłaś. Pozdrawiam cieplutko i serdecznie.
OdpowiedzUsuńWitaj, czytałam Twojego bloga i czekałam na powrót.
OdpowiedzUsuńSama też przestałam pisać, ale może za twoim przykładem też wrócę.
Jesteś silną i piękną kobietą, dasz radę, nie ma innej opcji.
Ruszaj z tym blogiem na dobre, bo czekam na każdy wpis-Grażyna-Anna.
Dobrze że wrocilas :)
OdpowiedzUsuńOooo jest muza- cudnie... ale dalej jakaś inna leci...wtf? Pewnie nie wiesz co napisać, jak zacząć.....może??? Po prostu daj nam foty swojego gniazdka, napisz czy dobrze ci w nowym życiu...ewentualnie jakąś swoją przygodę bo zawsze miałaś takie ekstra przypadki: kuny, male króliki czy palec rozharatany przed świętami... pozdrawiam czule Elizko
OdpowiedzUsuńps. czy zeszyt sprzątający jest nadal aktualny?
No nareszcie :)) stęskniłam się za Tobą... fajnie że wróciłaś, buziaki :)
OdpowiedzUsuńDroga Elizko.
OdpowiedzUsuńCzytałam wiele lat Twojego bloga. Tyle w nim życiowych mądrości.
Twoje nagłe zniknięcie zaniepokoiło mnie.
Z bloga Bieszczadzkiej "Magody" miałam wieści, że wszystko jest ok.
Od czasu do czasu zaglądałam do Ciecie, a tam cisza.
Cieszę się, że wracasz. Dobrze, że optymizm Cię nie opuścił.
Jesteś silną kobietą. Trzymaj tak dalej i już nie znikaj.
Ściskam mocno i czekam na kolejne wpisy.
Magda
Kobieto cieszę się że jesteś.
OdpowiedzUsuńMasz niewyobrażalne poczucie smaku i estetyki.
Cofnęłam się do postów sprzed kilku lat.
Popatrz jakie tam są kompozycje jak dobrane estetycznie przedmioty w tych kadrach.
Te sesje zdjęciowe i pomysły na nie cudoooo.
Masz talent i musisz go wykorzystać.
Ja też pamiętam pingwinki serowe i ciasto z bezą i wiele innych Twoich pomysłów.
Jesteś kopalnią wiedzy i pomysłów.
Przy takich zdolnościach pieniądze muszą zacząć do Ciebie płynąc.
Czas wykorzystać zdolności.
Będzie dobrze.Musi.Pani Elizo ja niestety też miałam te najgorsze myśli, gdy Pani blog ucichł.....A dziś siedzę z nogami w misce,bo czas na pedicure i ot tak klikam na" Utkane....".
OdpowiedzUsuńJakaż moja radość! Proszę mi wierzyć, radość po łzy!!!!Oczywiście,że będę stałym gościem Pani bloga.Wyraźnie czuję w Pani "pokrewną duszę".Wszelkiej pomyślności, radości i ukojenia....
Iza Pomorskie
Cały czas myślałam o Tobie. Często wchodziła. mam gorącą prośbę . Napisz książkę . czytam Cię jednym tchem ,
OdpowiedzUsuńWspaniale, że Pani wróciła 😊 proszę pamietać, ze wszyscy jestesmy ludzmi, przechodzimy przez to samo i w zasadzie wzajemnie sobie mozemy czasami pomoc, dzielac sie problemami i przemysleniami. Ludzie-roboty nas nie interesuja. Za to cieple osoby, ludzkie, dobre, zabawne, kochane i z pieknym charakterem - jak najbardziej 🤗
OdpowiedzUsuńEliza plisss, popraw koronę i daj nam wpis ...plissss.
OdpowiedzUsuńŻałuję, że nie widziałaś mojego braku oddechu jak zobaczyłam, że jesteś...
P.s Nurka stała się łabędziem... i to takim naprawdę pięknym...po mamie??? :-)
Wiesz,dzis weszłam na mojego bloga po prawie rocznej przerwie i pierwsze co zauważyłam to Twój wpis,aż zaniemówiłam bo wchodziłam co jakiś czas na Twojego bloka i bardzo martwiłam się,że tak nagle przestałaś pisać.Byłam pewna że stało się coś złego,coś bardzo złego.A dzis taka radość.Wiem,przeszłaś ciężkie chwile ale moze to co najgorsze już za Tobą.Zawsze byłas dla mnie wielką inspiracją,uwielbiałam Twoje dekoracje,Twoje zdjęcia i Twoje wpisy.Cieszę się,że jestes.....będę do Ciebie zaglądać!!!
OdpowiedzUsuńElizko, jaki piękny, zupełnie nowy początek, aż mnie zatkało, ile osób - tak jak ja- zaglądało od czasu do czasu i ... Czekało ??? Dzisiaj chmurno i chłodno jak na lato, a nagle wyszło słońce i ... Jesteś
OdpowiedzUsuń:-) bądź, po prostu bądź
Dziękuję, Joanna
Tak się cieszę... Pisz proszę...
OdpowiedzUsuńEliza, tak się cieszę ze wróciłam. Pisz dla nas, czekam na kolejny post !!!!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Grażka
Dziękuję za ten wpis. Autentycznie ucieszyłam się.
OdpowiedzUsuńA myślałam o Tobie ostatnio !!!! Witaj , tak się cieszę , że jesteś !!! Ja również w tzw. "czarnej dupie" - z której pozdrawiam serdecznie :-)))
OdpowiedzUsuńJak dobrze Cię widzieć!!! Tak tęskniłam. Bardzo rzadko ostatnio zaglądam do mojej listy czytelniczej, ale zawsze spoglądałam czy u Ciebie pojawiło się coś nowego. I w końcu!!!
OdpowiedzUsuńWiem co to trudne czasy, zwłaszcza te w głowie, ale zawsze trzeba pamiętać, ze słońce wstanie, dzień się zacznie a każdy kolejny krok to krok ku szczęściu.
Mój kumpel powiedział mi kiedyś: "Jesteś jedyną osobą, która może wykorzystać Twój potencjał".
Trzymam kciuki w takim razie za Twój potencjał :)
Pani Elizo, cieszę się że pani do nas wróciła. Sześć lat czekania, zaglądania i stukania w okienko wystarczy. Pani blog nie raz i nie dwa ratował mi tyłek czy to w kwestii porządków domowych, dekoracji świątecznych czy menu na bardzo ważne przyjęcie. Lubiłam tu zaglądać nawet gdy pani zniknęła. Trzymam kciuki, choć pani i tak da sobie radę. Pozdrawiam, Agnieszka
OdpowiedzUsuńElisse, widzisz te tłumy w komentarzach i te uśmiechnięte gębule ? Takie cuda potrafisz zdziałać, Wspaniała Kobieto, i nigdy nie daj sobie wmówić, że jest inaczej. A życie dorosłe zawsze było przereklamowane, każdy pcha swoją taczkę raz łatwiej, raz trudniej, a wiadomo, że trawa u sąsiada zawsze zieleńsza :-) Bardzo nam Ciebie brakowało i fajnie, że decydujesz się wrócić.
OdpowiedzUsuńSuper że wróciłaś do pisania... Twój blog był pierwszym który zaczęłam czytać i bardzo się ucieszyłam z jego reaktywacji. Pisałaś tak przekonująco że miałam wrażenie że jestem tuż obok. Powodzenia :)
OdpowiedzUsuńO mój Boże! Prawie spadłam z krzesła, jak zobaczyłam nowa notkę. Przeczytałam całego Twojego bloga chyba z pięć razy od deski do deski i niezliczoną ilość razy na wyrywki i tak się ciesze, że znów jesteś!
OdpowiedzUsuńPrzykro mi ze względu na wszystko, co się nie udało, ale nie potrafię nie cieszyć się z reaktywacji.
Cieszę się, że Pani wróciła :)
OdpowiedzUsuńWITAJ :) Widok Twojego wpisu po tylu latach- tak wyczekanego- był jak promyk światła w środku nocy. Gęba mi się roześmiała od ucha do ucha. Tak dobrze Cię znowu widzieć. Dziękuję, że wróciłaś. Odmieniona, poobijana przez życie, ale ciągle piękna. Na zewnątrz oczywiście, ale przede wszystkim w środku. To dlatego trafiłaś do tak wielu serc kiedyś. To dlatego wiernie czekaliśmy.
OdpowiedzUsuńKochana pisz. Jesteś po wszystkich przejściach zmieniona- nie będziesz pisać tak samo, ale nas też przez te lata życie boleśnie zmieniało. Znowu trafisz do nas i do naszego życia i na to czekamy.
Na rozpoczęcie tego roku przeczytałam piękne słowa, które chciałabym zapamiętać i odnieść do całego swojego życia:
"Człowiek skłania się do patrzenia w przeszłość, ale ten czas już minął. Patrzmy teraz tylko naprzód. A co zabierzemy ze sobą ze starego życia? Nasze dzieci robiły tak: w piaskownicy miały takie sitko, do niego wsypywały piasek i przesiewały. Wszystko co drobne, przelatywało, a te ładne, duże rzeczy zostawały. W końcu jest tak, że możemy przesiać nasze minione życie. I wszystko co dobre zabierzmy ze sobą, włóżmy do naszej szkatułki. Wszystko czego nie chcemy wziąć odrzućmy. Niektórzy ciągną ze sobą taką negatywną szkatułkę; w niej jest wszystko co niedobre. A wielu jest skłonnych zbyt często tam zaglądać... ale to przeszłość. Odstawmy to całkowicie. Tego nie zabierajmy ze sobą. Do nowego życia weźmy ze sobą tylko dobre skarby, a spoglądając w przeszłość otwierajmy tylko naszą dobrą szkatułkę.''
Pozdrawiam Cię gorąco i czekam na kolejne wpisy.
Z tyloma blogami pożegnałam się na zawsze. Twój pasek był święty i nietykalny. Wierzyłam że wrócisz. Nawet nie wiesz jak Jesteś mi bliska. To jeden z najfajniejszych dni od dawna. Tyle rzeczy dziwnych ostatnio, zawirowań, zniechęcenia, aż do dzisiejszego poranka. A co tam, -sprawdzam, klikam. Robiłam to tyle tyle razy, może w końcu dziś.... I jeeeeeesteś, i już wiem że będzie dobrze. Pozdrawiam, trzymam dalej kciuki, czekam na wyjątkowe wpisy.
OdpowiedzUsuńTeż Eliza
OdpowiedzUsuńWitam serdecznie!
Nigdy nie odzywałam się do Ciebie,ale czytałam Twojego bloga zawsze.
Był takim motorem napędzającym cały dzień.
Twoje pomysły,przemyślenia,spojrzenie na różne sprawy dawały wiele do myślenia i działania.No i ta muzyczka w tle balsam na wszystko.
Wiele razy zaglądałam czy wróciłaś.Zero informacji.
Biłam się z różnymi myślami.
Ja nie mam bloga ani Fb.Obsługa komputera też taka sobie.
I nagle dzisiaj przypadkiem spojrzałam i nie mogłam uwierzyć własnym oczom.Niestety one tego też nie wytrzymały i zalały się łzami.Łzami szczęścia że to Ty.
Jeśli pozwolisz to będę dalej Cię podglądać.Wiem,że nadal będzie tak ciekawie i interesująco.
Wierzę w to,że wszystko w Twoim życiu poukłada się dobrze tak jak u mnie się udało.
Życzę samych dobrych,słonecznych i radosnych dni.
Ściskam i pozdrawiam.
Renata z Poznania
Dopiero dzisiaj, przez przypadek odkryłam,że znowu z nami jesteś! Uwielbiałam czytać Twojego bloga i był jednym z pierwszych ,które czytałam. Ogromnie się cieszę,że jesteś, przykro mi,że życie Ci się pogmatwało,ale dasz radę! Jak nie ty, to kto! Twoja rówieśnica Iwona.
OdpowiedzUsuńWarto było zaglądać tu co jakiś czas z nadzieją, że może jednak pojawi się nowy post. Sześć lat ? Trudno w to uwierzyć - jednak zdjęcia Nurki i Twojej wnuczki są tego dowodem. Natomiast Mama ze starszą latoroślą nietknięte zębem czasu.
OdpowiedzUsuńElizo wspaniale że wróciłaś. Smutno było bez ciebie ale iskierka nadzieji ciągle się tliła. Proszę pisz. Czytanie Ciebie uspokaja skołatane nerwy.
OdpowiedzUsuńa moze by tak zalozyc konto na instagramie? W przypadku duzej liczby obserwujacych konto moze stac sie w sposobem na zarabianie, a Pani na to zasluguje. Czasem tez latwiej jest wyrazic cos przez zdjecie, choc oczywiscie tekst w Pani wydaniu jest nie do przecenienia:)
OdpowiedzUsuńOjej znowu jesteś z czego bardzo się cieszę. Aż wstyd się przyznać ale blog Twój zaliczyłam do straconych :-(. Teraz znowu go obserwuję i czekam na więcej i częściej. Życie płata figle a czasami dobrze się wygadać - wypisać :-). Pozdrawiam :-).
OdpowiedzUsuńELIZA CZEKAMY NA KOLEJNY POST!!!! pisz kochana jak najwięcej!
OdpowiedzUsuńOgromnie się cieszę, że wrociła Pani do pisania bloga.Odkryłam go, kiedy już nie było nowych wpisów. Czytałam wszystko co było po prostu jednym tchem.Wracałam potem jeszcze raz. Szukalam wieści o Pani.Znalazłam nawet aktualne zdjęcia w reklamie Pani firmy bankowej.Brakowało mi wieści o Pani,tych pieknych zdjęć. Tej aury jaka Panią otacza.Ale podświadomie wierzyłam, że kiedyś Pani wróci. Nic nie dzieje się przypadkiem.Po klęsce stanie się Pani silniejsza.Ja podsświadomie czułam, że pod tymi cudnymi rękodziełami kryje się samotność. Przy tym nieludko morderczym oczyszczaniu oczka wodnego biło od Pani smutną rozpaczą.Ale miałam nadzieję, że tylko mi się zdaje. Proszę pisać. Proszę wierzyć w Siebie.Proszę być. Życzę powodzenia. Trzymam kciuki.Wszystkiego dobrego. Edyta Barbara.
OdpowiedzUsuńDobrze, że jesteś...
OdpowiedzUsuńElizka czekam na kolejny post. Pisz Kochana i wracaj. Wszyscy czekają.
OdpowiedzUsuńTak bardzo się cieszę, że wróciłaś :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam Twojego bloga za radość, optymizm, atmosferę i sposób w jaki wszystko opisujesz. Teraz też to wszystko przebija z Twojego wpisu
choć nie piszesz o radosnych i łatwych sprawach. Mnie uczysz cieszyć się z tego co jest tu i teraz a także sprawiasz, że czuję się leniem
i marnotrawcą czasu więc motywuję się i zabieram do pracy - mam tak odkąd czytam Twojego bloga - ale dobrze mi z tym :D dziękuję!
I właśnie tu i teraz cieszę się z Twojego powrotu i zaraz wysyłam SMS do znajomych dziewcząt, że jesteś :)
A jeśli nie wiesz o czym pisać to ja mam listę życzeń dla wpisów o "niczym":
1. kalendarz prac w ogródku ...obiecałaś!!!
2. przez te wszystkie lata kiedy Cię nie było robiłaś ozdoby, wieńce, przetwory, przyjęcia, pewnie przemeblowania, przekopania ogródka itp.
przyjęłaś nowe zwierzaczki więc ja poproszę relacje pisemne i dużo, dużo zdjęć :D
Nie mogę się doczekać wpisów świątecznych - jak wyglądał Twój dom w święta Bożego Narodzenia? Co wisi teraz na drzwiach wejściowych?,
co wydziergałaś?, jakieś nowe przepisy? co szyjesz, gotujesz, robisz dla wnuczki? (wnuczki? - jak się patrzy na zdjęcia to tylko
Nurka wydoroślała i jeszcze urosła i ktoś podmienił niemowlaka w ubranku z kościotrupem na sześcioletnią małą damę :) reszta bez zmian)...
o przepraszam - widzę nowe zasłonki, firanki i obrazki w tle - poproszę o fotorelację :)
Przepraszam, przepraszam, przepraszam - dostałam słowotoku ze szczęścia :D
Pozdrawiam i ściskam to co stałe u Ciebie : wszystkie kobiety z tej rodziny.
Evana
Elizko kochana dzisiaj pomyślałam o Tobie,oderwałam się od swoich zajęć i zajrzałam na Twojego bloga-jaka radość-jak pisze ktoś wcześniej-radość aż po łzy-jak dobrze,że jesteś.Wszystkiego dobrego Ci życzę-zdrowia,radości w sercu i zawsze uśmiechniętych oczu,niech spotyka Cię wszystko co najlepsze.Pisz,błagam Cię pisz.Elżbieta O.
OdpowiedzUsuńo matko jak wspaniale że wróciłaś . Byłas w moich myślach. co jakiś czas sprawdzalam ale nie pisałaś. bądż , nie uciekaj. Cicha czytelniczka Ania
OdpowiedzUsuńWielka radość w Moim sercu że jesteś tu ...Mi też życie dokopało..Pisz częściej Dorcia.
OdpowiedzUsuńNo i nie pisze... a obiecała...
OdpowiedzUsuńEh idź Elizka, smaka tylko narobiłaś.
Dobrze że jesteś :)
OdpowiedzUsuńMój narzyczony zostawil mnie w ciąży 3 miesiące przed ślubem. Obecnie czekam na rozwiązanie...da się żyć tylko czasami jest trochę ciężko :)
Witaj.bardzo bardzo się cieszę że wróciłaś wszystko będzie 👍
OdpowiedzUsuńWrócilaś-dziękuję.
OdpowiedzUsuń"Nie umiem skrywać emocji, nie umiem udawać i kłamać, a w dzisiejszych czasach, wierzcie mi- to jest potworna ułomność i wada, przez którą niejednokrotnie cierpiałam."
OdpowiedzUsuńjestem w trudnym momenie.... a te słowa tak bliskie. Trudno mi zrozumieć czemu się podkładałam. U Ciebie odpowiedź podana na tacay.
Mam jeden ukochany post u ciebie do dziś do niego zaglądam... :)
Cieszę się z Twojego powrotu! Życie jest przerwotne... Na pewno w końcu znowu wszystko się ułoży!
OdpowiedzUsuńJak ja długo tych parę lat temu Pani wszędzie szukałam..... i nic. Dziś taka wielka niespodzianka, aż nie mogę uwierzyć. Jak ja się cieszę, bardzo cieszę. Głowa do góry bo dzieci to siła do życia wielka. Po latach zobaczy Pani, że to wszystko przez co cierpieliśmy wyszło mimo wszystko na dobre. Naprawdę może Pani nieść głowę do góry i proszę się nie zamartwiać dalej. Pozdrawiam Agnieszka i czekam na kolejne wpisy z Pani serca płynące tak jak tek o kocie z podziemi przy Rotundzie.
OdpowiedzUsuńJak dobrze, że wróciłaś ❤
OdpowiedzUsuńAle niespodzianka,wpadam sobie z sentymentu na moj stary blog, patrzę a tu reanimacja Utkane z marzeń�� Bardzo się cieszę, również brakowało mi twojego bloga i nieraz zaglądałam sprawdzić czy żyjesz.Wlasnie to pisanie o zwykłym życiu, które ma każdy z nas na swój sposób tak bardzo przyciąga do ciebie.
OdpowiedzUsuńAle miłe zaskoczenie, wróciłaś :), jednak jesteś :).
OdpowiedzUsuńBrakowało mi Ciebie. Zaglądałam tu czasami i nic, a dzisiaj przeglądając inny blog przypadkiem trafiłam na twój.
Ale radość.
Chciałabym, żebyś wróciła na stałe. Ale i tak fajnie wiedzieć,że jesteś.
W sumie to jakiś czas po twoim zamilczeniu ja też przestałam zaglądać na blogi. Po prostu sporo innych spraw i kompletny brak czasu.
A dziś pierwszy raz od dawna zrobiłam sobie leniwy dzień, odkurzyłam domowy komputer, zajrzałam do internetu, potem na blogi... i proszę. To jest jak spotkanie starego, dobrego znajomego przypadkiem na ulicy. Chociaż to jednostronna znajomość. Ty piszesz - ja czytam.
Pozdrawiam Cię ciepło. Życie nie jest łatwe, ale kto powiedział że takie ma być. Nie o to w nim chodzi.
Do poczytania i do następnego spotkania. Alicja
Pretty! This has been an incredibly wonderful article.
OdpowiedzUsuńThanks for supplying this info.
Tak, wiem - większość z nas pisze to samo: że po cichu podczytywali twoje dotychczasowe wpisy na blogu, że dodawałaś nam otuchy, że byłaś światełkiem w tunelu itp. Ale to wszystko prawda. Ogromnie się cieszę, że jesteś, że wróciłaś, to dla mnie baaardzo ważne. Nie wyobrażasz sobie jak wielki wpływ na mnie samą masz ty i twój blog. Może kiedyś opowiem :-) Opowieści o Adamka czytałam swojej córeczce, która nie mogła doczekać się kolejnych wpisów. Dziękuję
OdpowiedzUsuńNigdy się nie ujawniałam, dziś to mój pierwszy raz. Chciałam żebyś o tym wiedziałatwiej jak bardzo jesteś dla nas ważna.
Pozdrawiam cieplutko
Lidka
Tak czekałam..... Tak się matrwiłam..... Tak się cieszę !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńCudownie, że wróciłaś... Zaglądam sobie tutaj co jakiś czas, a tu nagle niespodzianka - dwa nowe posty :)
OdpowiedzUsuńMoże nie jest różowo, ale jest !!!
Zycie jest najważniejsze, choć nie zawsze nas pieści, same też sobie dokładamy...perfekcyjnością, niepokonaniem, przekonaniem, że kto jak nie ja... głupie to i choć poprawia nastrój to wykańcza organizm.
Walczyłam z depresją prawie 4 lata, 3 farmakologicznie - udało się, mam jednak w tyle głowy, że może to nie na zawsze i trzeba się pilnować.
Nie zawsze lubię siebie po zmianie, ale jet mi dobrze... komfortowo fizycznie i psychiczne i tego się trzymam.
Cieszę się, ze jesteś i trzymam kciuki za wybory i decyzje... pamiętaj wyjścia zawsze są co najmniej dwa - z każdej sytuacji :)
Agnieszka
Dobrze, że jesteś...To dla mnie ważne, że się odnalazłaś. I dla mnie jest nadzieja.
OdpowiedzUsuńHURRRRA! Pani znowu wróciła!!! :D
OdpowiedzUsuń