Wróciłam wcześniej , niż to miałam w planach. Jakoś najwyraźniej nie powinnam wyjeżdżać, urlopy ostatnimi czasy, są zdecydowanie nie dla mnie. Oczywiście raniuteńko w piątek, byliśmy już w lesie..temperatura- 0 stopni, ta odczuwalna- zdecydowanie niższa. Grzybów jak na lekarstwo, znalazłam chyba 9 sztuk podgrzybków, 5 kurek,2 gąski i 1 koźlaka.Wigilia zapowiada się więc dosyć skromna :). Wieczorem ognisko,o 4.11 w nocy, zaczął się horror- strułam się czymś.Mama mówi,że to spaloną na węgiel kiełbasą, którą zjadłam, nie zważając na zwęgloną otoczkę, właściwie to, ta kiełbasa składała się tylko z otoczki..Do rana jakoś mi przeszło, od biedy nadawałam się do dalszego funkcjonowania, poszłyśmy do lasu na spacer..grzybów- sztuk 0. Po powrocie zabrałam się więc do dziergania pledu, w końcu trzeba jakoś wykorzystać wolny czas. Po południu- znowu spacer i znowu zero grzybów.
W sobotę po południu, Klara ( pies Mamy) zrobiła się jakaś apatyczna i osowiała, nie cieszyła się ze spaceru, nie chciała jeść- podjęta została decyzja o natychmiastowym powrocie do Warszawy. “Mój szef “ przyjął nas bez problemu – niestety, Klara po ugryzieniu kleszcza ma babeszjozę. Mamy tylko nadzieję,że wszystko będzie ok, bo choroba została wcześnie wykryta.
W ogrodzie kwitną ostatnie hortensje, róże i anemony. Ten post zaczęłam pisać tydzień temu, niestety “ coś “ mnie oderwało od komputera, później zaczęła się praca i moje przeziębienie i jakoś tak czas zleciał. Wiem, wiem , że obiecałam ,że nie będę znikać, dostałam już od Was kolejne maile w tej sprawie, ale ja wcale nie zamierzałam znikać na dłużej :) Naprawdę. Po prostu, wracałam po pracy, codziennie grubo po godzinach, więc na niewiele starczało mi czasu, a podwyższona temperatura , też jakoś nie nastrajała do górnolotnych myśli i pisania postów. Co się zaś tyczy postów o gotowaniu, to niestety ale chwilowo, pomimo tylu gorących próśb, nie jestem w stanie tego zrobić, z prozaicznie czystej przyczyny, a mianowicie braku czasu . Już samo przygotowanie jadłospisu, na miesiąc zajmuje sporo czasu, a jadłospis też musicie wiedzieć ulega modyfikacji, w miarę jak wpadają mi w ręce produkty żywnościowe, które akurat były w promocji :) Później trzeba to wszystko wyliczyć, tak żeby wiedzieć co dokładnie ile kosztuje, następnie gotowanie, aż w końcu najgorszy moment, czyli patrzenie jak rodzina się ślini, bo człowiek przed dokonaniem konsumpcji, musi jeszcze wszystko sfotografować . Opisanie tego wszystkiego, wrzucenie zdjęć, też niestety trwa, a ja kochani w domu jestem dopiero po 19. Tak więc pomimo szczerych chęci, fizycznie nie dam rady tego na razie tego zrobić.
Chwilowo żegnam się z Wami posyłając mnóstwo całusów w wirtualną przestrzeń. W piekarniku pasteryzują się słoiki z przecierem pomidorowym, ja siedzę na zmianę kicham i kaszlę, a muszę jeszcze pojechać na cmentarz, później dziecku obuwie jakieś stosowne nabyć, bo chłodem już zawiało, do catoramy po baterię do wanny- bo pękła i cieknie, a właściwie wodą bluzga na około, więc została okręcona połową mydelniczki i workami foliowymi, co razi okrutnie moją duszę estety :), dalej do ikei, nabyć drzwiczki do zmywarki- bo po wymianie tamte nie pasują, po powrocie kolejne partie słoików do pasteryzacji i gotowanie obiadów na cały tydzień, na czterech palnikach- bo wróciłam do poprzednich zasad- w tygodniu po pracy, nie daję rady - bo padam na pysk. Bo, bo, bo…bo mam strasznie dużo rzeczy dzisiaj do załatwienia :)Tak więc kochani do usłyszenia, pewnie wkrótce, “bo” nawet zdjęcia już pomidorkom zrobiłam :)
piekne zdjecia
OdpowiedzUsuńTak krótko-
OdpowiedzUsuńszkoda psa a myślałam,że na kleszcze nie pora jeszcze [już] zaczynam bać się o moje
grzybów u nas tez nie ma-ale na wigilię już mam dzięki znajomym syna -10 kg mi nazbierali.Teraz są zielonki ale ja ich nie lubię robić
-kiełbasy z grilla nie lubię bo po zgrilowaniu otoczka zostaje właśnie
współczuje przeziębienia i innych dolegliwości no tak ale tym tekstem powinnam zacząć
Wnuczka śliczna
A miało byc krótko
Pozdrawiam
Nie moge sie nacieszyc Twoimi zdjeciami. Fajnie, ze znowu jestes.
OdpowiedzUsuńMilej niedzieli i serdecznie pozdrawiam :-)
Współczuje bardzo. Okropność jak praca zżera człowiekowi życie :((( Na razie jestem na urlopie wychowawczym, ale jak pomyśle, że niedługo będę musiała wrócić do biura i córeczkę widywać dopiero po 18 to mnie ciarki przechodzą ;(( Antosia przesłodka szczególnie urocze jest jej zdjęcie w stanie śpiącym :) Węgiel się połyka właśnie na problemy trawienne :) więc zwęglona kiełbaska powinna raczej pomóc, a nie zaszkodzić ;)
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że to Pani życie w tym malowniczym zakątku jest naprawdę piękne, wzruszające... i wywodzi się także to piękni i wzruszenie z takiego żalu, permanentnego braku czasu - bo właśnie wtedy, gdy jesteśmy źli, później jesteśmy gotowi o tym opowiedzieć - a Pani robi to pięknie. W opowieści czuć zawianie jesienią. Pozdrawiam ;*
OdpowiedzUsuńJustyna, yourchoiceisyourart.pinger.pl
Życzę dużo sił :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńNie wierze że jestem pierwsza z komentarzem bo u Ciebie zawsze tłum:-) Czytam i rozumiem Cię doskonale a zwłaszcza wieczorne padanie na twarz , ja nie jestem w stanie zrobić nic. Podziwiam jednak twoje planowanie i z niecierpliwością czekam na więcej w temacie jadłospisów, gotowania i oszczędzania :-) Przede wszystkim zdrowiej i trzymaj się. Pozdrawiam Cię serdecznie i całuski dla malutkiej, słodkiej Wnusi.
OdpowiedzUsuńDużo zdrówka, teraz taki czas, że trudno jest się nie przeziębić :).
OdpowiedzUsuńTosia jest prześliczna :))!
Pozdrawiam cieplutko!
w takim razie po prostu trzymaj się!:)
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam,życzę zdrowia a co za tym idzie czasu i chęci na prowadzenie tego uroczego zakątka obie z córą czekamy na kolejne relacje z Twojego życia czytamy go z przyjemnością
OdpowiedzUsuńściskamy mocno
Marta i Marzena z Radomia ;*
piękne zdjęcia, pozdrowienia :)
OdpowiedzUsuńPies ma z pewnoscia borelioze ? A to jest wyleczalne, u pieskow rowniez. Bedzie sie czul troche nieswojo przez kilka dni, ale to powinno przejsc. Jesli nie, to chyba antybiotyk bedzie najlepszy...
OdpowiedzUsuńPost jak zawsze ciekawy, zdjecia boskie, szczegolnie tego Waszego malenstwa - sama slodycz :) Pozdrawiam cieplo...
MOże i grzybów zero .. ale za to jakie malęńkie śliczności gdzieś obok :-)) Ta słodziutka dziewczynka jest śliczna i tak się pięknie komponuje z kolorystyką zdjęć :-) Powrotu do zdrowia życzę :-) i smacznych obiadów po pracy ;-))
OdpowiedzUsuńMatko, jaka piękna kruszynka :-) A ogród marzenie...
OdpowiedzUsuńŚliczna ta wnusia. Zdrówka życzę i jak najmniej kłopotów.
OdpowiedzUsuńElisko:)))"Ludzie zapomnieli o tej prawdzie-rzekł lis-lecz Tobie nie wolno zapomnieć.Stajesz się odpowiedzialny na zawsze za to co oswoiłeś,Jesteś odpowiedzialny za Twoją różę.Jestem odpowiedzialny za moją różę"...Ty też jak Mały Książę nas oswoiłaś i nie możesz tak nas zastawiać bez wieści od Ciebie:))buziaczki
OdpowiedzUsuńo rety... zdrowia życzę i zamiast te pasteryzacje, to może dobra nalewka, albo mleko z miodem i czosnkiem...
OdpowiedzUsuńZdjęcia prześliczne, zapachniało kwiatami i ta róża jak slicznie kolorem muśnięta!
Pozostaje mi życzyć przede wszystkim zdrowia i następnie zdobycia więcej czasu dla SIEBIE.Czytając takie posty jak ten, zaczyna mnie (emerytce)nie pracującej zawodowo, być wstyd gdy narzekam na brak czasu.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam bardzo serdecznie.
Zaczynam jak zwykle od podziękowań, za życzenia i tyle ciepłych słów. Co się zaś tyczy Klary, to właściwie jest już zdrowa, choroba została wykryta bardzo wcześnie, więc na szczęście udało się ją zwalczyć. Ja leczę się jak najbardziej, przeróżnymi paskudztwami i mam tylko cichą nadzieję, ze się nie rozłożę do reszty.
OdpowiedzUsuńBożenko- staram się jak mogę o9dzywać najczęściej:)) Pozdrawiam Was cieplutko, dziękuję za odwiedziny i pędzę, jeszcze przed pracą,do US- komornik mnie ściga za niezapłacony mandat :(
Do zobaczenia wkrótce
Oj kobietko, to zabiegana jesteś rzeczywiście niemożliwie :). Pamiętam jak wcześniej czytałam z utęsknieniem Twoje posty, kiedy pracowałaś w domu i miałaś czas na mnóstwo prac :). Doczekałam się u siebie, ale kurcze Twojej energii nie przebiję :))) Pozdrowienia ciepłe :) ps. aczkolwiek założyłam wirtualny zeszycik i zaczyna działać :)
OdpowiedzUsuńA może dobrze że tą kiełbasę zjadłaś, mówią że na zatrucia pokarmowe nie ma jak węgiel... :)))
OdpowiedzUsuńTośka przesłodka istotka!!!
brak czasu... to również moja zmora :( doba powinna mieć jednak o 2 godziny więcej! Tak czy siak zazdroszczę Ci sił i energii do wszystkiego. Mi często opadają ręce i poddaje się upływającym godzinom.
OdpowiedzUsuńDużo zdrowia życzę! Pozdrawiam!
Witaj
OdpowiedzUsuńWidzę ,że spotkałam fankę"dekorowania ciast",róż jest obecny również w moim domu,kiedyś się pochwalę.Śliczne zdjęcia, również tej ŻYWEJ natury.
Pozdrawiam ciepło i zapraszam na moje Candy.zmyslyipomysly13.blogspot.com.
Zdrowia zdrowia zdrowia i chwili oddechu , a mała słodziachna :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Ag
Witam Cię serdecznie i sił całe mnóstwo życzę. Uwielbiam Twój blog - taki normalny, ciepły, wzruszający. I Twój styl pełen młodzieńczego luzu! Kochana, dobrze, że wróciłaś!
OdpowiedzUsuńI zapraszam do siebie :)
Pozdrawiam
Ewa
kochanie życzę Tobie 5 głów 100 rąk 50 nóg stosownie ile potrzeba - no i siły żeby nie oszaleć
OdpowiedzUsuńcudnie u Ciebie dziewczyno
buziaki i nie choruj bo to już przesada hehheeh nie w Twoim wykonaniu Ty musisz być jak stachanowiec :)
Ja czekam cierpliwie na każdy pościk,doskonale rozumiem padanie na pysk życzę zdrówka a Twoje pisanie dodaje nam sił,koi dusze i podnosi nasze pyski do góry.
OdpowiedzUsuńElisse - trzymaj się dzielnie, przesyłam Ci dobre myśli. Prawie dwa lata Cię podczytuję - dziękuję za mnóstwo radości i wzruszeń.
OdpowiedzUsuńRenia
Piękne kwiatuszki i cudowna hortensja, ale najwspanialsza jest Tosia;)
OdpowiedzUsuńŻyczę dużo zdrówka!!!
Sliczna masz wnusie. Eliss przed wakacjami wspominalas o remoncie pokoju dla Magdy czy masz jakies fotki pewnie pokój wyszedł super.Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńJakież Twoja wnusia ma mądre spojrzenie i takie miłe...cała jest słodziutka:)) Emi
OdpowiedzUsuńPiękne relaksujące zdjęcia... Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńElize, niech moc będzie z
OdpowiedzUsuńTobą! Trzymaj się i nie dawaj tej codzienności.
Szkoda psinki, ale doskonale wiem jak to jest moje wcześniejsze dwa psiaki to miały. Jeden się wylizał a drugi niestety niby jakoś się wykaraskał, ale zaraz zachorował i .... A spalona kiełbaska niejednego powaliła ;)
OdpowiedzUsuńŚwietny blog :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie: transsexualtsar.blogspot.com
Elisse nie martw się poczekamy cierpliwie na każdy następny wpis. Szkoda tylko, że jesteś chora i tak zalatana bo nawet nie masz czasu nacieszyć się tym Waszym maleńkim skarbem.
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia dołączyłaś do postu.
Pozdrawiam Ewelina
Spokoju zatem i więcej wolnego czasu życzę :) wnusi słodziutka.
OdpowiedzUsuńi co ja miałam zrobić wchodząc przypadkiem na Twoj blog? No przepadłam:) 2 dni z wywalonym na wierzch jęzorem z zachwytu przeglądaam bloga aż dotarłam do konca. Pięknie u Ciebie, a zdjęcia ze światecznym wystrojem - rewelacja ... zostaje i dodaje do obserwowabych :)
OdpowiedzUsuńP.S. Tosia śliczna:)
Witaj Elisse!jak Ty to robisz? każde zdjęcie wzrusza i zachwyca , pewnie to
OdpowiedzUsuńczary .
Życzę mniej kłopotów , najlepiej niech Cię omijają "szerokim łukiem" , dużo
zdrowia .
Śliczna wnusia , pozdrawiam Yrsa
Oj, taki żywot kobiecy w wielkim mieście, gdy się pracuje zawodowo, a w domu chce się mieć przytulnie, swojsko i jak najwięcej zrobione własnoręcznie - ale pomimo zmęczenia, uważam że warto! Pozdrawiam serdecznie, życzę powrotu do zdrowia i cierpliwie czekam na kolejnego posta :)
OdpowiedzUsuńKochani, dzięki serdeczne za miłe słowo. Pokoju, z różnych względów nie zrobiliśmy, póki co Madzia mieszka z Tośką u siebie w pokoju, więc właściwie jest wstawione tylko łóżeczko. Witam nowych gości, dziękuję za zaproszenia i do zobaczenia :))))
OdpowiedzUsuń