Kocham zimę, ale marznąć nie lubię. Znacie to uczucie, kiedy ręce są tak zgrabiałe, że aż nie można ruszać palcami? Kiedy chciałoby się coś zrobić, a jakoś trudno się zebrać, bo zimno? Kiedy trzeba przynieść drewno do kominka, a włożenie normalnych, pięciopalczastych rękawiczek powoduje, ich natychmiastowe zamoczenie, co prowadzi za chwilkę,do całkowitego zlodowacenia rąk ? Kiedy człowiek napisałby może i jakiś post, ale łapska do klawiatury nieomalże przymarzają, bo mężu postanowił odzwyczaić człowieka od normalnych temperatur, dbając chyba o to, co by rzeczony człowiek, czyli w tym wypadku ja, przedwcześnie się nie zestarzał, bo ponoć zimno konserwuje… Postanowiłam się nie dać, z dwojga złego wolę się szybciej zestarzeć niż skostnieć. Na maszynę się obraziłam, ale za to przeprosiłam z drutami…przerwa była przeszło dziesięcioletnia, ale najwyraźniej z tym jest jak z jazdą na rowerze :)
I wytrzaskałam sobie mitenki.. drewno można spokojnie przynieść, bo w łapki sucho i ciepło, ręce do klawiatury przestały przymarzać i całkiem wygodnie się pisze :)
Faceci są ogólnie dziwni…inaczej myślą, inaczej czują i do tego mają zdecydowanie więcej masochistycznych zachowań niż my. Gaz tanieje…słyszałam…ma być tańszy przez co najmniej 3 miesiące…no to cieszyć się przecież należy i zapewnić mi te ukochane 21 stopni, a nie dalej w polarnika usiłować zamienić! Ech….szkoda gadać…mężczyźni mają najwyraźniej również inny odbiór bodźców zewnętrznych. Ja to i tak nie mam co narzekać, bo u mnie po raz pierwszy nastąpiło ochłodzenie , no ale moja przyjaciółka to dopiero męki cierpi od lat…a właściwie cierpiała, bo parę lat temu , zupełnie przypadkiem odkryła, jak genialnie męża można przerobić:) Chyba większość ludzi, posiadających domy, posiada również paskudne urządzenie, termoregulatorem zwane. ..otóż na termoregulatorach, wyznają się w większości nasze brzydsze połowy, czyli mężowie. Jakoś nie wiedzieć czemu, nigdy mnie to specjalnie nie interesowało i teraz nie wiem jak to zmienić, bo mój mężu, zna niestety tajemnicę mojej koleżanki i coś inaczej zrobił i ja nie mogę tak jak ona…no właśnie, a ona… : Któregoś dnia, wyjmowała właśnie mięso z zamrażalnika, jak zadzwonił dzwonek do drzwi, no to ona z tym mięsiwem leci otworzyć i po drodze uświadomiła sobie,że może to jakby niespecjalnie z mięsem tak do drzwi… i zostawiła je na przypadkowej półce…zupełnie do tego nieprzystosowanej. Zostawiła….pod termoregulatorem ..i on się za chwileczkę przestawił, bo wyczuł,ze temperatura w domu się ochłodziła..i tu nastąpiło zidiocenie termoregulatora i olśnienie mojej przyjaciółki :) Ledwo jej mąż znika za progiem, koleżanka mrożonkę wyjmuje z lodówki i układa pod tym dziadowym ustrojstwem, a piec wtedy się uruchamia , kręci i kręci…aż temperatura w domu osiągnie odpowiednie wartości,a mój biedny kolega…myśli i myśli…i nie rozumie jakim cudem rachunki za gaz są dalej tak wysokie :) A ja głupia byłam i od razu w wielkiej tajemnicy Miśkowi o tej mrożonce powiedziałam, no i teraz usiłowałam schabowe zamrożone położyć pod..i…nie działa … bo on wiedział,że tak zrobię ! I zmienił coś w piecu…i kurde- wniosek jest prosty- nie należy jednak zdradzać wszystkich sekretów mężowi własnemu , bo później jest zimnooooo…i tylko mitenki pozostają!
Pomimo chłodów pozdrawiam Was cieplutko:)
Mitemki urocze
OdpowiedzUsuńCiepełka życzę i dużo szczęscia w nowym roczku
Pozdrawiam
Mitenki cudne! Czasem wart żeby łapki zmarzły. Inaczej byś ich nie wydziergała!
OdpowiedzUsuńSesje zdjęciowe córek fantastyczne. Ależ masz modeli w domu. No ale to po mamusi ;D.
Wszystkiego co najlepsze w nowym roku Wam życzę: zdrowia radości i spełnienia marzeń.
Ściskam cieplutko
p.s. ja tam umiem termoregulator przestawić i przy piecu też coś niecoś ;) Czasem się przydaje :D
sliczne..ja tez po latach powróciłam do drutów..zrobiłam szalik i jestem w trakcie wykanczania getrów , ktore swietnie ocieplają nam łydki i kostki w zimie..
OdpowiedzUsuń:)))))) a mitenki- piękne:)
OdpowiedzUsuńchacha chachacha alez się uśmiałam:))) świetna jesteś wiesz?:) i Twoja koleżanka też:))) a mitenki super, jest coś czego nie potrafisz zrobić? bo zaczynam szczerze watpić...
OdpowiedzUsuń:) Mitenki cudne, a mężulowi faktycznie czasami nie trzeba wszystkiego wypaplać ;) ja niestety też tak mam i z wielu spraw dla mnie 'najważniejszych' dupa blada wychodzi :) Wszystkiego Naj w tym Nowym Roczku dla Ciebie Elizko i dla całej Twojej rodzinki :)
OdpowiedzUsuńŚwietna historia z tymi mrożonkami, hehe:)
OdpowiedzUsuńA mitenki są boskie, o rany jak ja bym chciała takie mieć!
Pozdrowienia noworoczne!
mitenki swietne
OdpowiedzUsuńi niezle sie usmialam:)
Moja Droga Elizo u mnie sposób na mrożonki dalej się stosuje i to z dużym powodzeniem. Robimy sobie jaja, czy dzisiaj skrzydełko czy nóżka?;)
OdpowiedzUsuńCiepełko Ci przesyłam i życzenia wspaniałego Nowego Roku!
śliczne te mitenki !!! pozdrawiam, ewa
OdpowiedzUsuńśliczne mitenki,perełki i wstążeczka bardzo mi się podoba zestaw.
OdpowiedzUsuńno cóż nie zawsze trzeba wszystko mężowi mówić,hi hi
To mają być mitenki do noszenia drewna!!! Kochan w nich można na bal iść!!!! Piękne są...no i zdjęcia pczywoście także!!! A ta mrożonka...rozbawiła mnie ta historia :) Ale przesyłam też promyki ciepełka i gorąco pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńhaha ....niezła historia z morałem...faceci nie muszą wszystkiego wiedzieć - to wówczas wychodzi wszystkim na zdrowie.
OdpowiedzUsuńahhhh co za cacunio!!!!
OdpowiedzUsuńczy mozna je u Ciebie zamówic? ja szydełko raczej preferuje, a druty to dla mnie magia...
Mitenki są BOSKIE!!!!
caluje nowo-rocznie choc jestem cala zakatarzona:(
Mitenki śliczne :) Ale się uśmiałam, ja to mam przynajmniej ten plus, że jak jest mi zimno to dorzucam węgla i po sprawie:)) Pozdrawiam ciepło!
OdpowiedzUsuńNo to zapraszam do mnie,bo ja to mam napalone aż do przesady.25 stopni musi być,poniżej już odczuwam dyskomfort! Regulatorów żadnych nie mam,stare żeberka sprawdzają się idealnie i nie zamienię je na żadne nowości.Nawet się nie dotkniesz bo łapki poparzysz,tylko uroki dokładania do pieca zostają,ale coś za coś.Mój mąż tylko by się ośmielił mnie zmrozić to zamarudziłabym na śmierć.Zresztą nikt mi nie zabroni samemu napalić w piecu na full.Zatem chodzę w bluzkach na ramiączkach i otwieram okna kiedy zaczyna być jak w saunie:))
OdpowiedzUsuńAle takie urocze mitenki bym chętnie założyła.
śliczne te mitenki, ach szkoda, że ja nie mam daru do robienia na drutach:-)jak zwykle przepiękne zdjęcia Elizko
OdpowiedzUsuńMitenki świetne!!!
OdpowiedzUsuńa z mężem mam ten sam problem,ja grzejniki podkręcam,a on zakręca:)
Wszystkiego dobrego w Nowym Roku,zdrowia przede wszystkim i tej dobrej energii.Pozdrawiam Ilona.
Wszystkiego dobrego w Nowym Roku.Przed mezami trzeba miec jak najbardziej tajemnice.My co prawda nie mamy juz termoregulatora,bo od listopada mamy nowe ogrzewanie,bardzo ekonomiczne,na wode gruntowa,ale za prad trzeba placic.A ze ogrzewanie kosztowalo duzo pieniedzy,to maz wpadl na pomysl,ze musimy oszczedzac i tez obnizyl temperature brrr.Ja sie pytam,po co mi bylo nowe,luksusowe ogrzewanie?Tansze nawet o polowe od gazu?tzn w utrzymaniu tansze.Chyba nie po to ,zeby marznac we wlasnym domu!!! Stoczylam bitwe z mezem i mam juz 21 °C :).Tobie rowniez ich zycze :) . Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńPs.Mitenki sliczne.
W mężczyznach w kwestii chłodu w domu niestety nie ma sojusznika...
OdpowiedzUsuńech ten twoj maz...moj ma swoje meskie mitenki(oczywiscie nie takie ladne i wypasione jak twoje) wiec temat chlodu nie musze z nim przerabiac:P Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńKurcze, ale to z tymi mężami tak jest, że od razu chce się lecieć i powiedzieć: wiesz jakie jaja z termostatami? Pewna Pani... i tu cała opowieść. Jednak nie! Nie powiem o tym mojemu mężowi. Co prawda w naszych termostatach się trochę orientuję i póki co mamy ciepełko, ale nigdy nie wiadomo jaka może nastąpić sytuacja...:) A mitenki cudne, takie kobiece bardzo :)
OdpowiedzUsuńUmarłam ze śmiechu , leże i mam drgawki posmierntne. Prosze podłozyc mi mrozony schab to może przetwam do wiosny i wtedy ozdrowieje i przestane sie chichrać.
OdpowiedzUsuńnic się nie martw juz niedługo wiosna i znów mykniemy do ogrodu na słoneczko :) buziaki a mitenki śliczne
OdpowiedzUsuńŚwietne rękawiczki i jak ładnie ozdobione! Zdolna z Ciebie Bestia! "Mięsna historia" rozłożyła mnie ze śmiechu:-)))
OdpowiedzUsuńPiękne mitenki, może i ja kiedyś do takiej wprawy dojdę :)
OdpowiedzUsuńMam dłuuugi staż małżeński i wiem, że chłopom nie można zdradzać wszystkich tajemnic.Oni wykorzystają je tak, by mieć z tego własną korzyść ;))
OdpowiedzUsuńA mitenki przesłodkie i ten mój ulubiony kolorek!!!
Marzeń i ich spełnienia w Nowym Roku!
Mitenki baaaardzo mi sie spodobaly!!! I kolor , i wzor i ozdoby ,i perly...wszystko!!!
OdpowiedzUsuńJa tez za wiele mowie mezowi i potem pluje sobie w brode , bo nie moge tego nalezycie wykozystac!!!! Moj pokoj to najzimniejszy pokoj w mieszkaniu i cierpie bardzo bo prawie mi wieje w twarz i Bog wie skad!!! Moja pociecha jest extra piezyna- posagowa na mojej stronie i ...ELEKTRYCZNA PODUSZKA!!!! Sprobuj przynajmniej w lozku!!!! Gorace usciski-Ag
ja po naprawdę długim czasie zrozumiałam,że nie nalezy mówić facetom wszystkiego :)) i jestem pewna,że faceci myslą podobnie,ha,ha :))
OdpowiedzUsuńpozdrawiam ")
Ubawiłam się, nie pierwszy raz poprawiłam sobie humor czytając Twojego bloga:) Ja też znam Panów którzy kobitki w domu chłodzą. Mitenki bajeczne, jestem szczęśliwą posiadaczką jednej pary za sprawą Jagi, Twoje są przepiękne i takie kobiece, gdybyś zechciała dla mnie takie poczynić w brudnym różu to proszę daj znać na maila.
OdpowiedzUsuń:)))) Historia uczy, że wiele odkryć, wynalazków zawdzięczamy przypadkowi. Twoja przyjaciółka być może zawdzięcza ocieplenie właśnie jemu, a może kobieca intuicja kazała jej to mięso tam zatargać, a może Anioł Stróż - ważne, że cel został osiągnięty. Mamusia wiele razy powtarza: "nie mów wszystkiego chłopu" i mimo, że niejednokrotnie miała rację, ja dalej paplam, nie zważając na to, że działam na swoją szkodę :) Chłopy chyba mają przerośnięty płat mózgowy odpowiedzialny za oszczędzanie. Mój reaguje na zapalone żarówki równocześnie w 2-3 pomieszczeniach i ciągle pyta, czy konieczna jest ta iluminacja. On gasi, ja zapalam, czasem iskrzy, ale zwarcia nie ma :)
OdpowiedzUsuńMitenki śliczne - i w kolorze i w fasonie i detalach. Niech w Nowym Roku nie opuszcza Cię ten optymizm, radość życia i poczucie humoru, które bardzo, bardzo dobrze robi nie tylko Tobie (pewnie dlatego tak młodo wyglądasz:), ale też innym, którzy zaglądają do Ciebie - wirtualnie jesteś ich dobrą znajomą. Pozdrawiam.
P.S. Niestety, ale nie powzięłam postanowienia noworocznego - mniej gadulstwa - nie da się ukryć :)
Śliczne rekawiczki, pasuja do tych drewnianych szczap ;)
OdpowiedzUsuńMitenki-praktyczne i śliczne.
OdpowiedzUsuńŚwietne mitenki:)))
OdpowiedzUsuńJa chyba też za dużo mężowi mówię:))
pozdrawiam serdecznie!
Mitenki boooskie! Zamarzyły mi się takie w kolorze czekolady... ech!
OdpowiedzUsuńŚwiąteczne sesje zdjęciowe urocze!
Dużo wszelakiego dobra w Nowym Roku życzę. Pozdrawiam serdecznie:)
JEJKU WSPÓŁCZUJĘ BO JA ZIMNA NIE ZNOSZĘ I DOPÓKI NIE NAUCZYLIŚMY SIĘ JAK PALIĆ W PIECU, ŻEBY MAS GRZAŁ TO WRACAŁAM Z PRACY I PŁAKAŁAM, ŻE ZIMNO I JADĘ DO MAMY :)
OdpowiedzUsuńAch Ty :))))))))
OdpowiedzUsuńWszelkiej pomyślności w Nowym Roku dla całej wspaniałej rodzinki i zwierzątek:)
Mitemki przecudnej urody:):):)buziaki z Krakowa:):)
OdpowiedzUsuńja też mam podobne, tylko bez perełek ;)..a wełna ma to do siebie, że nawet mokra grzeje :)..a na mokre drzewo to najlepiej ortalionowe z 1 palcem, ocieplane w środku :)..
OdpowiedzUsuńnom, zimny wychów zdrowszy! :D
Marza mi sie takie od dawna ale białe...nie koniecznie kupne..ale zrobione wtedy tymbardziej beda cieszyc..
OdpowiedzUsuńGetry by Ci pasowaly do nich.Fajnie to wyglada.Nawet na spodnie rurki..
DZIERGANIE CI WYCHODZI JAKBYS DZIERGALA CO SEZON..
Ależ historia:-))) Uśmiech nie schodzi mi z twarzy.Pomysł muszę rozpowszechnić jesli pozwolisz wsród koleżanek.Ja musze mieć ciepło, inaczej nie funkcjonuję :(
OdpowiedzUsuńDzieło na drutach fantastyczne. Pozdrawiam w Nowym Roku.
A moja mama zawsze powtarzała przysłowie chyba białoruskie: "mężowi łydku pokaż, a prawdu nie każ"
OdpowiedzUsuńJa odwieczny zmarzluch też wróciłam do drutów i mitenki mam :)
Wszystkiego dobrego w Nowym Roku!
mitenki baaardzo kobiece
OdpowiedzUsuńa termostat umiem sama regulować, więc nie ma problema i nie marzniemy :)
buziaki
Matko boska! Mąż sadysta, czy Eskimos?? W mitenkach w domu! Zgroza!
OdpowiedzUsuńJa mam lepiej! Ha! Mamy piec na ekogroszek. I mój osobisty rodzić, wiedząc jaki ze mnie zmarzlak i jaki z męża mego pingwin, pokazał mi gdzie mam pokręcić i co przestawić, żeby osiągnąć temperaturę zgodną z moimi potrzebami :-)
Mądra taka jestem tylko wtedy, gdy jest uruchomiony ten węglowy piec, jak przejedziemy bliżej wiosny znowu na gazowy, wypróbuję metodę z mięchem. Nic męzowi nie powiem! Mowy nie ma!
Bardzo urokliwe te mitenki. W dzisiejszych czasach trudno o coś na prawdę ładnego, kiedy od stóp do głów zalani jesteśmy chińszczyzną. Chyba powrócę do drutów i szydełka, Twój blog jest bardzo inspirujący. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńMitenki cudne... A sposób z termoregulatorem boski. Znam ten ból, polarów kilka na zmianę, grube skarpety. Bomba, ale z tym mięsiwem, strzał w dziesiątkę. Ciekawe czy u mnie zadziała :D
OdpowiedzUsuńAle mitenki - rewelacja!
Ściskam gorąco
Haha, jak to mawia moja mama, facet może wszystko zjeść ale nie wszystko musi wiedzieć ;)
OdpowiedzUsuńMitenki cudne, tez sie w takowe zaoaptrzyłam tyle że sklapowe i niestety mniej urodziwe.
Mitenki przeslodkie i tak pieknie "udekorowane", a ja przyznam ze naleze do tych"cieplolubiacych" ;) i wole male, cieple i dobrze nagrzane mieszkanko, gdzie jak wejde do lazienki to jakbym gdzies na plazy srodziemnomorskiej lezala...
OdpowiedzUsuńNie wytrzymalabym w zimnie, a jak lat przybedzie i zacznie w stawach krecic to juz wcale nie brrrrrrr....
Musisz koniecznie meza przechytrzyc ;)
Miteńki fajniusie i w ogóle post beżobrązowy super wyszedł:). Hihih z termoregulatorem, ciepłem i mężem mam tak samo. Hhihih, ale u nas "czujka" jest przenośna i gdy tak siedzę w domku, to noszę się po nim z tym urządzeniem. Normalnie stoi na przedpokoju, gdy zimno wszystkim przenosimy do pokoju synka, na noc zdecydowanie do pokoju Syna. Gdy mi doskwiera ziąb, hihhi potajemnie wynoszę do garderoby:))))
OdpowiedzUsuńElizko ciepła życzę!!!! Pozdrowienia dla Ciebie i koleżanki:)
Ilez Ty kobietko masz jeszcze talentów?? Ciągle czymś zaskakujesz!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
:):):):):):):):):)
OdpowiedzUsuńMitenki prześliczne.
OdpowiedzUsuńMarzą mi się takie :)
Pozdrawiam noworocznie
faktycznie mąż czasami powinien zostać w nieświadomości ;) :)
OdpowiedzUsuńa mitenki ślicznie tak pięknie wykończone no i te sesje zdjeciowe u Ciebie to miodzio ;)
Znalazłam się na tym blogu zupełnie przypadkiem. Słowo IKEA mnie tutaj skierowało:)
OdpowiedzUsuńBlog jest magiczny,niesamowicie ciepły i chyba zostanę tutaj na dłużej.
Mefiko
He, he...teraz ja się pośmiałam czytając Wasze wypowiedzi. Z termostatem , to i ja sobie radzę, ale niestety nie z piecem, a Misiek coś tam poprzestawiał:( W każdym razie, w mitenkach jest mi zdecydowanie cieplej :)))Dziękuję za odwiedziny i pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńTwoje mitenki są naprawdę śliczne - ostatnio mąż mi kupił, ale nie takie śliczne(kupione to już nie to samo. obecnie robię szalik dla córci-ale moje to nie takie piękne dzieła! :) Pozdrawiam cieplutko:)
OdpowiedzUsuń