piątek, maja 28, 2010

Dużo się dzieje

Troszkę się dzieje i niestety nie mam na nic czasu. Po pierwsze: Mamę Pana Kota wiozłam parę dni temu ,w nocy na operację. Wróciła do domu ze spuchniętą tylną nogą i widać było,że strasznie cierpi. Okazało się,że to ropień, ale usytuowany niefortunnie, bo przy samym ścięgnie Achillesa, teraz musi siedzieć w zamknięciu przez tydzień. Kto ma kota , ten wie co to znaczy,żeby go zamknąć tak,żeby się nie ruszał! Kazali ją trzymać w kontenerku ! No ludzie kochani, przecież po tygodniu siedzenia w tak małym zamknięciu, kot z pewnością by ześwirował, a i tak przecież do końca normalny nie jest! A gdzie niby miałaby się załatwiać? Pod siebie?A co z kocią dumą i godnością?! Już sam fakt, że czarna pantera została zamknięta w klatce jest wystarczająco dołujący i poniżający! Fretki posiadają zdecydowanie nadmetraż, więc Metka została do nich dokwaterowana, a dziewczyny, udostępniły jej górny apartament…Fretki cierpią, bo zostały zlikwidowane schody na piętro, Mama Pana Kota cierpi, bo musi siedzieć w klatce, ja cierpię, bo Mama Pana Kota całymi dniami jęczy, warczy, wyje , miauczy, dwa pozostałe koty też cierpią, bo nie mogą wejść do Mamy Pana Kota, więc gadają pod klatką, dzieci cierpią, bo wyżywam się na nich po całym dniu słuchania kotów,nie mam siły wysłuchiwać ich jęków, najmniej cierpi Misiek, bo go prawie nie ma. Obłęd! Do tego musimy codziennie jeździć na zastrzyki i zmiany opatrunku, co by Mamę Pana Kota do kontenerka zwabić, muszę  używać podstępu w postaci schabowego…tak więc zostaliśmy jeszcze pozbawieni zapasu mięsiwa na obiad. Metka i Demon weterynarzy nie cierpią i potrzeba paru osób żeby je utrzymać, drapią , szczekają! , gryzą…jednym słowem nie współpracują absolutnie! A ja mam od jutra problem, po ubiegłorocznym wypadku i kasacji samochodu, zostałam pozbawiona osobistego środka lokomocji, Miśka brak, więc codziennie przyjeżdżała Mama i nas woziła, a jutro Mama wyjeżdża, koleżanka wjechała w ciężarówkę i też ma samochód do kasacji, a ja muszę w takim razie zacząć jeździć autobusem na zmianę opatrunków i zastrzyki, co średnio sobie wyobrażam, żeby nie powiedzieć w ogóle! Do tej pory wszystkim zwierzakom zastrzyki robił Misiek, ale w przypadku Pana Kota i jego Mamy, to jest po prostu niewykonalne:(


W komentarzach i mailach pytaliście się o freci apartament:) Bardzo mi szkoda wszystkich zwierząt , które muszą spędzać życie w klatce, ale u nas ze względu na zbyt  dużą różnorodność towarzystwa, chodzenie luzem jest zdecydowanie nie wskazane, bo szybciutko nastąpiłaby wzajemna konsumpcja. Fretek oczywiście, tak jak większości pozostałego towarzystwa nie chciałam, ale skoro juz u nas zamieszkały, więc trzeba im było zapewnić odpowiednie warunki. Klatki oferowane w sprzedaży, nie dość,że szpetne i plastikowe, to jeszcze małe, więc by umilić życie klatkowym biedakom, zostały porobione przez Miśka domy o odpowiednich wymiarach…jak duży jest apartament, możecie zobaczyć teraz, kiedy siedzi w nim Mama Pana Kota. Punktem wyjściowym był ten malutki domek z daszkiem podobno dla królika, teraz jest tam sypialnia.Domek dla królika!, fretki są zdecydowanie mniejsze od królików, a i tak uważam ,że to przesada trzymać je w czymś tak małym, więc zostały dobudowane, kolejne pomieszczenia:) Z domku- sypialni, nad schodami prowadzi kładka do jadalni…tam tez wisi śpiworek na popołudniową drzemkę, do którego uwielbiają wchodzić. Schodząc schodkami na dół, trafimy do bawialni,gdzie po harcach w hamaczku podsypiają  dosyć często, obok jest toaleta, z wyjmowanym dnem:)) Podłoga i tylna ściana jest zrobiona z paneli, które łatwo można umyć,a cały przód i boki zabezpiecza stalowa siatka- trzeba było jeszcze pamiętać o względach estetycznych, bo klatka stoi  przecież w sypialni:) Każda część może być otworzona niezależnie, w domku oprócz drzwiczek dodatkowo  jest ściągany dach, co zdecydowanie ułatwia pracę przy sprzątaniu, bo choć fretki to bardzo czyste zwierzątka, jednak w chwilach radości i podniecenia wydzielają charakterystyczny zapach piżma, tak więc komplety hamaków i wszystkie kocyki są właściwie codziennie prane. Lambi- nie mam pojęcia czy szczur byłby zadowolony, myślę,że tak…choć pewnie nie sypiałby w hamczku ani śpiworku:) Pytacie kto sprząta, ano ja:)))) Ale gwarantuje Wam, że przy dobrej organizacji utrzymanie porządku nie wymaga jakiegoś szczególnego wysiłku. Grunt to organizacja i dobry plan, a plany ja sporządzam cały czas:))) Kiedyś o tym napiszę, ale już nie dzisiaj, bo ten post chyba nigdy , by się nie skończył!
***
No to po drugie:) Kaczka ma tak jak w zeszłym roku dwanaście kacząt, które pływają na rozlewisku na drodze. Lokalne podtopienia i nas nie ominęły. Tak więc codziennie chodzę jeszcze do kaczek, karmić maleństwa i biedną kaczą mamę. Małe są bardzo żarte, a ja nie ukrywam,że jestem szczęśliwa,że tak mało czasu spędzają u mnie w stawie, bo kiedy miałabym jeszcze pilnować Pana Kota,żeby ich nie zjadł, to nie mam pojęcia. A na drodze, są zdecydowanie bardziej bezpieczne. Poniżej aktualne fotki z naszej drogi, z rannego karmienia. Maluchy rosną w zastraszającym tempie.

IMG_6818-1 IMG_6816-1
Po trzecie: mimo, że podobno: ” w tym domu nie daje się teraz wytrzymać! ”( cyt:dzieci), moje osobiste maleństwa, nie zapomniały o dniu matki i choć matka, taka zła, to kwiecie mimo wszystko do domu przytaszczyły:) Pomarańczowe różyczki dostałam od Nurki, a  uroczy miedziano- mosiężny czajniczek widoczny na zdjęciu- to pamiątka dla mamusi z ubiegłorocznych wakacji. Dzieci od małego łopatologicznie miały tłumaczone czego z wakacji i wycieczek, nie przywozić i jak wygląda pamiątkowy koszmarek wakacyjny, tak więc, wiedząc co mamusi może do gustu przypaść, dziecko wybrało się na targ staroci i tym sposobem stałam się posiadaczką pamiątki z nad morza :), która idealnie pasuje do moich starych filiżanek.

 IMG_6871-1IMG_6877-1
Od Madzi dostałam uroczą zawieszkę z kryształu Svarowskiego w kształcie serduszka- no to chyba kocha, pomimo wszystko. W ogrodzie pachnie obłędnie, zakwitły  Lilaki Meyera Palibin. Cudne kwiatki o nieco odmiennym zapachu niż typowy bez, może troszkę mniej subtelnym,ale bardziej intensywnym .

IMG_6879-1 IMG_6886-1
I dodatkowo uroczą różyczkę. Odzyskawszy na chwilę upragniony spokój, zapewniając jak strasznie mi się wszystko podoba i jak bardzo, jako matka wyrodna, dzieciom swym dziękuję, w tle mając miauczenie kotów, na dobranoc dla uspokojenia mocno nadwyrężonych w ostatnich dniach nerwów, delektowałam się winkiem:)

IMG_6856-1 IMG_6850-1
Nie wiem kiedy uda mi się teraz tutaj zajrzeć, mam nadzieję,że już niedługo. Metka do poniedziałku ma siedzieć w zamknięciu, później moje zycie wróci do jako takiej normy..mam nadzieję. Pozdrawiam Wszystkich serdecznie.

28 komentarzy:

  1. No to masz bal kochana!
    A dzieciaki zawsze narzekają na matki a jakoś kochają mimo wszystko. Nawet te "matki inaczej" :)))
    Pozdrawiam Cię Elizka mocno i lecę na własny bal z kózkami.

    OdpowiedzUsuń
  2. Alez szkoda kotka przez to wszystko musi siedziec w zamknieciu i jeszcze te zastrzyki. Nie mowiac juz o Twoim braku srodka transportu.
    Ale za to dzieciaki masz kochane, cudne prezenty dostalas.
    Pozdrawiam goraco wszystkich domownikow.

    OdpowiedzUsuń
  3. Elizka no normalnie za glowe sie chytam jak ty to ogarniasz...klateczki
    fajne kiedys sie przygladalam co by taka piętrowke Alanka krolikowi zbudowac bo te plastikowe ochyda faktycznie i male...Zwierzyniec u ciebie nie wąski nie przeforsowalabym mojego M do takiej ilosci.upatrzylam sobie teraz kroliczka bialego z czarnymi oczkami piekny taka sniezynka malenka wzdychalam do szyby...niestety obojetna mina M wypowiedziala wszystko...ale kto wie...::)) To kurujcie sie dbaj o kicie...pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. aaa czajniczek super....Gratuluje prezentu

    OdpowiedzUsuń
  5. Ach, to ty masz tam urwanie glowy z inwentarzykiem. Biedna Mama Pana Kota, niech jej sie łapka szybko goi. Masz pociechę ze swoich córek, ładnie cię obdarzyły, no ale nauka stylu nie poszła w las. A i gust odziedziczyły po mamie :)

    OdpowiedzUsuń
  6. To normalnie dom wariatów...chciałoby się rzec!!!Podziwiam jak Ty dajesz sobie z tym wszystkim radę?...no i patrzę na mą kocię-staruchę...taką cichutką i spokojniutką....i cieszę się ,że jej wariactwa mam już za sobą!!powodzenia!!

    OdpowiedzUsuń
  7. Ożesz... tyle wątków poruszasz, ze ja potem nie wiem o czym pisać :P no bo sypialnia z poprzedniego postu - łał! ale to kiedyś mi pisałaś, że masz w różyczki jak ja u siebie napisałam, że moja sis do mego męża powiedziała: ale masz teraz kobiecy pokój :P hehe ;) jestem pod wrażeniem klatek - są piękne! i jakże pasujące do klimatu Twojego domku bo plastikowe koszmarki to nie to... :) a fretki to nocne zwierzątka? bo akurat się nie orientuję, ale np jak miałam chomika a to nocne zwierzę to często na noc musiałam klatkę wynosić do kuchni bo wżerał się w jej metalowe drązki i okrutnie przy tym hałasował :/ więc ja nie wiem, ale musi się u Was nocą dziać :))) dobry komentarz Looki haha! :P mój małżonek by nie wytrzyamał, ja wiesz wogóle to podziwiam tą całą gromadkę misi która śpi z Wami! bo ja śpię z jednym, ale jak przyjeżdża mój małżonek to perfidnie tego miśka rzuca w stonę nóg i mówi: ja tu teraz jestem! :PPP A że Twój Misiek się zgadza na to, jestem pełna podziwu! :)))
    Co do nauki dzieci, czego mają nie przywozić z wycieczek pewnie też pieczołowicie będę wdrażać w życie jak będę mieć własne! :))) teściów już nie nauczę, baa moja mama też dalej przywozi takie rzeczy i pytam ją po co to jej... są gusta i guściki :P Dużo zdrowia dla kota! :****

    OdpowiedzUsuń
  8. No to rozgardiasz na calego u Was w domku, wiec dziwic sie nie trzeba ze najlepiej na tym skorzystal Pan domu, bo go prawie wcale nie ma.
    Ale ktos musi stac na strazy miedzymenazeryjnego"pokoju i spokoju" a wiec ten "watpliwy" zaszczyt przypadl Tobie, no ale jak sie to mowi ...raz na wozie, raz pod wozem...pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Piękne prezenty!
    Te 'dzieci' jednak kochają:)

    Silna i wytrwała z Ciebie kobieta- niewiele osób poradziłoby sobie z takim zwierzyńcem:)))

    OdpowiedzUsuń
  10. Dobrze, ze w natłoku zajęć odwiedziłaś blogowy światek. Z przyjemnością pooglądałam i poczytałam. Miłego weekendu i złapania oddechu! ps. prezenty SUPER!

    OdpowiedzUsuń
  11. kobieto jak Ty to wszystko ogarniasz???

    OdpowiedzUsuń
  12. Elizo, dziękuję, że w tym "kociokwiku" miałaś czas opisać tą genialną frecią budowlę:) Z pewnością nie mam talentu takiego jak Twój Misiek, ale zrobię mu półki i schodki, niech ma!
    Podziwiam Cię, ja nie wiem czy nawet na Persenie dałabym radę...
    Mimo wszystko życzę udanego weekendu i chucham na tą kocią łapę:)

    OdpowiedzUsuń
  13. Podziwiam nieustająco!!! Powiedz kobieto ,co Ty bierzesz,że masz na to wszystko energię i siłę!! D))
    Córcie znają Twój gust,prezenciki super!!
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  14. Kochana Elizko, napisz prosze o tej Twojej organizacji czasu i jak zrobić, żebym mogła cały czas czytac blogi,a wszystko samo się zrobi, bo tak by mi pasowało :)))) ale tak poważnie, chciałabym, żeby chociaż częśc z tej Twojej organizacji przeszło na mnie... pozdrawiam ciepło

    OdpowiedzUsuń
  15. Masz Kobieto zdrowie do całego tego zwierzyńca :) I na pierwszy rzut oka widać.. że masz też OGROMNE serce :) a apertamentowiec fretek- genialny :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Elisse, ależ fajny ten wpis!

    Strasznie mi żal mamy Pana Kota i oczywiście wiem dobrze, jak nieszczęśliwy jest kot wychodzący, a już kotka zwłaszcza, jeżeli musi zostać zamknięta na jakiś czas. Ale na pewno postarasz się już o to, aby jej wynagrodzić ten trudny tydzień.

    Wszystkiego dobrego

    OdpowiedzUsuń
  17. W pierwszej chwili, po ujrzeniu tych pałacowych zabudowań inwentarskich, sama zapragnęłam wreszcie zwierzę jakoweś pod dach przygarnąć, jednak poniższe wyznanie o sypialnianych ekscesach, chrapaniach, parsknięciach i mlaskach, podziałało jak kubeł zimnej wody na głowę;) Wystarczą na razie inne odgłosy nocy, jak choćby typowo sąsiedzkie, dobiegające od dołu i z góry (ale niedługo może je przekrzyczymy:)Tymczasem swą miłość do pupili czworonożnych powściągam aż do lepszych dziejów. Podziwiam jednak u Ciebie kameralny charakter domostwa, i choć o cierpieniach piszesz, to podejrzewam, że mimo wszystko sytuacja ta raduje Cię wielce. Zdrówka Wam wszystkim:)

    OdpowiedzUsuń
  18. Doktor Dollitle i jego zwierzęta ;)
    ELISSE JESTEŚ NIESAMOWITA !!!
    Z pewnością dobry z Ciebie człowiek. Twoje pokłony w kierunku braci mniejszych, o tym świadczą.
    Dużo zdrówka dla Pana Kota, a dla Ciebie chwili wytchnienia.

    OdpowiedzUsuń
  19. Podczytujac twojego bloga juz jakis czas, myslalam, ze w powloczystej szacie przechadzasz sie posuwiscie po ogrodzie, a ty po prostu ziemi nie dopadasz, jak mawiala moja babcia. Bardzo mi sie tu u ciebie podoba. Niecierpliwie czekam na cdn i pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  20. Oby sie lapka dobrze zagoila i Metka szybko odzyskala wolnosc:)A ty wzglaedny spokoj w klatce. Nie ma nic gorszego, niz rekonwalescencja zwierzaka. Jak tu wytlumaczyc kotu, ze wspolne mieszkanie z fretkami jest dla jego dobra?:)))

    OdpowiedzUsuń
  21. Wielkie brawa dla Miśka!, budowla wspaniała.Metce szybkiego powrotu do zdrowia, a Tobie DUŻO cierpliwości i sił życzę.Prezenciki cudne:)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  22. Oj bidulo! Szkoda, że nie mieszkasz bliżej mnie, bo bym Was woziła!
    Mieszkanie dla fretek faktycznie wielkie! Toż to normalnie willa!!
    Zdolnego masz Miśka :-)
    I dzieci kochane do tego wszystkiego :-)))

    OdpowiedzUsuń
  23. Mam nadzieje ze z Mama Pana Kota jest lepiej z dnia na dzien i, ze sie jak to kot "wylize" i ustana jeki i wycia, i bedzesz mogla troche w ciszy odpoczac!
    Pozdrowienia i usciski
    Basia

    OdpowiedzUsuń
  24. Ale masz kongo.. nie zazdroszczę. Biedna kicia mam nadzieję, że szybko się zagoi.

    Jak Ty to robisz?! Mi głowa by chyba po pięciu minutach pękła, a Ty jeszcze pięknego posta napisałaś.
    Jak zaczęłam czytać pomiałkiwania usłyszałam.. Matko , mówię, przecież nie piję, a to na amory kociakom sąsiadów się zebrało, więc ze mną jest dobrze. Swoją drogą ciekawy zbieg okoliczności.

    Podziwiam Cię kobieto, podziwiam.

    A prezenty - cudowne! Masz kochane córeczki. I męża gratuluję! Ma chłop cierpliwość i serce. Brawo.

    Pozdrawiam gorąco.

    OdpowiedzUsuń
  25. O matko, te klatki-domki są po prostu obłędne!!!!!
    Ty w ogóle niesamowita jesteś z tą swoją cudną miłością do stworzenia żywego.
    Podarki od dzieciarni piękne, należy Ci się :)

    Ściskam

    OdpowiedzUsuń
  26. Dziękuje bardzo za odwiedziny, jest mi naprawdę bardzo miło czytając tak sympatyczne komentarze. Z Mamą Pana Kota jest problem- musi w klatce siedzieć jeszcze kolejny tydzień. Niestety, choć wszystko bardzo ładnie się zrasta, to cały czas jest zgrubienie i lekarze boją się o ścięgno- na szczęście jest i dobra wiadomość. Moja Mama zostaje do czwartku w domu, więc nie będę musiała telapać się z Metką autobusami:)))
    Myslę,że spanie ze zwierzętami , to tylko kwestia przyzwyczajenia, ja od początku nie wyobrażałam sobie,że mogłyby sypiać, gdzie indziej niż w sypialni:)
    Pozdrawiam Was serdecznie i widzę,że masę ludzi korzysta ze słonka i pięknej pogody.

    OdpowiedzUsuń
  27. Biedna kocia mama :(
    Ale przy Tobie Elizko i tak jej cierpienie jest zminimalizowane niemal do zera. Ma apartament o jakim inne chorowite kociaki mogą jedynie pomarzyć :)
    Kto wie, czy w głębi duszy nie zazdrości fretkom takiego lokum? ;))
    Gdyby tak jeszcze mogła wyjść na łowy do ogrodu, pewnie byłaby w pełni szczęścia.
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  28. Pierwsze forum które płaci za pisanie postów nie czekaj wejdż na http://aleforum.dbv.pl
    zarejstruj się i zarabiaj 0.75 gr za każdy napisany post.

    OdpowiedzUsuń

Copyright © Utkane z marzeń , Blogger