Wielką miłością Dominiki, prawie,że od urodzenia były króliki.Pierwsze wypowiedziane przez nią słowa, to: mama, potem Dwa ( tak się nazywa jej pierwszy pluszowy króliczek), a dopiero później Tata:). Tam gdzie był królik – była i Nurka. Jako dziecko marzyła,żeby zostać królikiem, skakała po domu jak królik ,chodziła i spała w króliczych uszach.,śniła królicze sny…. Piżamki z królikami, bluzeczki, pluszowe zabawki,pościel, kieliszki do jajek, książki…wszystko było z królikiem. Poniższy komplecik przywieźliśmy dziecku ze Słowacji i powiem Wam,że do dzisiaj nie poznałam żadnego trzylatka, który tak by się cieszył z porcelany:) Urodziny , imieniny, dzień dziecka…nie było nic łatwiejszego, nikt nie musiał nawet pytać co kupić, wszyscy wiedzieli,że musi być coś z królikiem. O ilości królików w naszym domu nie będę nawet wspominać, zaczęło się zbieranie pluszaków od Dwa, a skończyło, póki co na Pięćdziesiąt ! Siedzą.nad oknami, na szafkach, na biurku…są wszędzie.
Każdy królik jest czyściutki, pachnący i nawet nie ma mowy,żeby miał jakiś uszczerbek na zdrowiu, bądź futerku. Wszystkie pomimo tylu lat i intensywnego użytkowania wyglądają prawie jak ze sklepu. Pomijając ukochane Dwa, któremu to Saga ( pies) nóżkę skonsumowała, ale operację przeszedł i dalej jest ulubieńcem.
Cały czas słyszałam tylko,że chce prawdziwego królika…Mamo klulik, ploszę kup mi klulika !!!!. Jestem strasznym przeciwnikiem kupowania dzieciom zwierzątek do zabawy, dziecko za uszko pociągnie , za ogonek, bo tak fajnie króliczek czy piesek piszczy…znam takich ludzi bardzo dobrze, ludzi całkowicie pozbawionych wyobraźni, ludzi nieczułych na cierpienie zwierząt. Tak, więc miałam poważne obiekcje, tłumaczyłam,że przyjdzie lato,że będzie chciała z koleżankami się bawić, a nie z królikiem siedzieć, że klatkę trzeba sprzątać i myć- a ja nie pomogę… na nic były moje tłumaczenia…. Aż któregoś, zimowego dnia, moje dziecko osiągnęło pełnię szczęścia.
Buba trafiła pod nasz dach od ludzi , którzy kupili króliczka dzieciom, króliczek szybko poszedł w odstawkę, pisałam o tym kiedyś : tutaj. Przyznam szczerze,że byłam pełna podziwu, przez te wszystkie lata kiedy Buba była z nami, Nurka dotrzymała słowa, taszczyła co tydzień, do mycia klatkę, która była większa od niej, siedziała z Bubą godzinami, wiedział co można, a czego nie ,dbała żeby zawsze miała świeżą wodę w poidełku i jedzenie w miseczce, nigdy nie zrobiła jej najmniejszej krzywdy i nie usłyszałam słowa skargi, choć nie raz słyszałam jak mówiła koleżance,że nie może się spotkać, bo musi Bubę wypuścić… a jak ją dostała, miała tylko 5 lat. Długo by się rozpisywać nad miłością mojego dziecka, do wszelkich stworzeń na czterech łapach, dodam tylko,że kocha bardzo wszystkie, a one traktują ją bardziej jak członka stada , niż jak człowieka:)
Buba była królikiem , po przejściach, wcześniej nie miała łatwego życia, była bardzo nieufna i płochliwa. Wymagała cierpliwości i mnóstwa miłości. Dominika dała radę, na Miśka królik prychał do samego końca.
Pelne milosci, szczescia i ciepla zdjecia uroczej dziewczynki i slodkiego krolisia. Nie mozna sie napatrzec na tyle dziececego wdzieku i uczucia, zamknietego w malej fotografii.
OdpowiedzUsuńGratuluje udanego "stadka" i pozdrawiam :)
Wielkie serduszko ma Twoja córcia ... zresztą jak Wy wszyscy :) A moja córa już od kołyski wybrała sobie konie. I tak jak u Ciebie króliki były wszędzie, tak u mnie koniki ... wszystko w koniki :) A w stajni mogłaby przebywać non stop. Jedyną rzeczą jaka ją różni od Twojej Nurki to fakt, że swojego konika nigdy nie miała :) Ale pomimo swoich 14 lat ciągle o tym marzy i kto to wie ... może kiedyś, jeśli będzie ją na to stać sprawi sobie takiego przyjaciela ... Pozdrawiam w ten piękny słoneczny i zimowy dzień :)
OdpowiedzUsuńSavannach- dziękuję za odwiedziny , mam tylko nadzieję, że ta urocza dziewczynka, po przeczytaniu postu, głowy mi nie urwie, za zdradzenie tajemnicy o uszach króliczych i kicaniu po pokoju:)To teraz już pannica jest :)
OdpowiedzUsuńHa, ha Labarnerie- na szczęście hobby mojej córki tańsze ociupinę:))))
no kochana to jesteście uwarunkowane genetycznie:) takie z Was kochane babeczki :):):) buziaki
OdpowiedzUsuńOjej moja najmłodsza córka też uwielbia królisie hmm zachce żywego?
OdpowiedzUsuńPozdrwienia dla córki :)
Pięknie napisana historia. Przyjemnie czytać takie wpisy od samego rana. I zdjęcia urocze.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Prześliczny króliś. My też mieliśmy, więc wiem jakie to kochane stworzenie. Nasz Ferdek znalazł się nie wiadomo skąd pewnego ranka na podwórku pod stertą drewna, był malutki, wystraszony. A był to dzień wyjątkowy, po południu braliśmy ślub... Ferdek był naszym najpiękniejszym prezentem ślubnym :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie:)
Zgadzam się z Tobą w kwestii powierzania dzieciom zwierzaków pod opiekę. Trzeba je od małego uczyć szacunku dla zwierząt i samemu także mieć świadomość, że zwierzę to nie zabawka, a już na pewno nie pomysł na prezent. Tobie, jak widać, udało się wychować dziecię w pełnym szacunku dla naszych braci mniejszych i z całego serca Ci gratuluję :)
OdpowiedzUsuńach to moze ja tez chce krolika?
OdpowiedzUsuńpoustawial by moze w koncu psy i kota po kontach ;)
Serdeczne Pozdrowienia
Cudowna królicza kolekcja porcelanek i mądra nauka wypływająca z posiadania zwierzątka. Zwierzę to nie zabawka, jak często ludzie o tym zapominają. Ja kiedyś zgarnęłam do domu chomika prosto ze śmietnika, znudził się to go wyrzucono.
OdpowiedzUsuńBuziaki dla córci.
Urocza młodziutka osóbka i do tego z wielkim serduchem
OdpowiedzUsuńElisse, miły post, piękne zdjęcia.
OdpowiedzUsuńJa dla synka zbierałam baranki :)
Miłość do zwierząt ma jednak jeszcze inne oblicze, z którym ja sobie nie radzę. Jeszcze dwa lata temu mieszkałam w bloku, miałam dwa ukochane koty ( jednego z nich już opłakałam), które żyły sobie szczęśliwie, mam nadzieję. Dziś mieszkam w domu, jeszcze remontowanym, bez drzwi wewnętrznych. Mam trzy koty, wychodzące przez klapkę w murze, na ogród. I tu jest sęk :)
Wczoraj udało nam się odebrać uratowanej przed głodową śmiercią, najedzonej, łownej kotce ptaszka, zemdlał ze strachu, posmyrany po brzuszku, odfrunął. Dziś jakiś następny ptaszek nie miał tyle szczęścia, znalazłam go w kabinie prysznicowej, był martwy.
Boję się wiosny, nie wiem, jak sobie z tym radzić. Może z czasem zaakceptuję łańcuch pokarmowy, uodpornię się ?
Poza tym, kocham życie poza miastem, odnawianie mebli, tworzenie własnej i cudzej przestrzeni.
Pozdrawiam,tula :)
Elisse, urocze zdjęcia Twojej małej dziewuszki, teraz panny już dorastającej.
OdpowiedzUsuńMiłość do zwierzaków to u Was rodzinne, i jakże fajne!
Pozdrawiam
Jaka by nie była ta dziecięca pasja, godna podziwu! Śliczne królisie i te malowane i ten żywy okaz! Dla mnie najfajniejszym wspomnieniem z dzieciństwa odnośnie królików, było karmienie strzykawką takich małych kulek, które matka królica odrzuciła.
OdpowiedzUsuńJej, jakie cudowne te zdjęcia Nurki Twojej z królisiem na trawie:) No co za śliczną córę masz, moja droga (oczywiście rozumiem, że ta uroda to po mamie, no bo po kim by przecież?). I do tego jeszcze ta cudna pasja. A pasja przecież w życiu bardzo ważna jest, o czym wszyscy wiedzą.
OdpowiedzUsuńUwaga, nastąpi podsumowanie: gratuluję Ci, kochana Elisse, pięknej i niezwykle mądrej córki :):):)
Buziolki wiosennie słoneczne:)
przesympatyczne. Aż się buzia mi śmieje do tych zdjęć.
OdpowiedzUsuńPrzemila historia sie z nami podzielilas.Gratuluje tak odpowiedzialnej corki.
OdpowiedzUsuńTez jestem tego zdania,ze zwierzatka nie powinny byc chwilowym kaprysem,nieprzemyslanym zakupem.
Pozdrawiam
Ojejciu :))) śliczna porcelana w zajęce! taką to i ja bym nie pogardziła :) a moja Paula z Nurką mogą sobie ręce podać! :))) maniaczki ;) królisie fajniutkie stworzonka, a Dominika na zdjęciach wygląda przepięknie :) taka tajemnicza dziewczynka ;)
OdpowiedzUsuńMy w domu mieliśmy królika już starego, bo mój tato do domu go przyniósł z budowy... ganiali go z pracownikami (łapali) bo ktoś go chyba perfidnie wywalił na dwór, bo się znudził... królik dobre 10 lat u nas żył ale był i tak jż zdziczały :( - wtedy to moja siostra miała manię królikową, wszystko w króliki ale przeszło jej, potem drugiego królika uratowałam od rosołu teścia :( bo jakiś pan hodował króliki takie do jedzenia i ktoś mu sprzedał minaiturki, ten po pół roku zauważył że nie rosną to zaczął rozwozić po mieście i pytał czy ktoś nie chce za darmo... mój teść pewnie by coś z nim na obiadek zrobiłby, tak mysle... choć nie wiem czy to się da z miniaturki, nawet nie chce się zastanawiać, obojętnie z jakiego królika jedzenie mięsa jest dla mnie okropne... już nie wspominając o innych mięsach - taki mam po prostu wstręt ;P
No i mój D. zapytał czy nie chcę królika uratować od garnka... wzieliśmy, też był dziki już :( kilka lat u nas zył ale go oddałam - nie mysl tylko o mnie źle! moja Paula mówi, że jestem okropna, jak tak mogłam Tuptusia oddać... bo ona akurat była na etapie roczkowania z Dżordżem ;P eh... ale ona swojego ma od maleńkiego, ten jej królik zachowuje się jak pies! biega za nią po kuchni, przytula się, uwielbia jak się go głaszcze - ma wtedy taki odpływ... ;) ale króliś jest kochany przez swych panciów :)
Dobra koniec historii, buziaki :*
Moja córcia jest za to miłośniczką koni. koni Ci u nas dostatek. Niestety prawdziwego nie posiadamy, ale podejrzewam, że jak podrośnie, to i będzie to jej marzeniem :-) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńPogratulować Ci, Elisse, dojrzałej córki, która wie, co to znaczy opieka nad zwierzęciem. Nie wątpię, że to zasługa jej rodziców!
OdpowiedzUsuńPorcelana na prawdę słodka! :))
Pozdrawiam, jak zawsze, serdecznie.
Bardzo mądra dziewczynka... a króliczki, świetna sprawa - moja córeczka też je lubi :))) pozdrawiam,
OdpowiedzUsuńTwoja osobista Nurka jest takim samym wielkim króliczym fanem jak moja szwagierka! Moja szwagierka ma mieszkanie całe usiane króliczymi przedmiotami - kalendarz z królikiem, kubki z królikiem, magnesy na lodówkę z królikiem, trduno wyliczać, króliki są wszędzie. Dziewczyna ma lat 37, jak widać królicze pasje nie przechodzą z wiekiem! A do tego moja szwagierka posiada 4 sztuki królików żywych (stan obecny). Wszystkie cztery zostały jej i jej chłopakowi podrzucone, a oni biedaki mają alergię na króliczą sierść. W związku z powyższym wynajęli mieszkanie dwupoziomowe (mimo nowojorkich kosmicznych cen), bo mówią, że tylko tym sposobem oni mogą mieć swoje mieszkanie, a króliki, prawda, swoje, więc jak alergia dokucza to każdy może iść do siebie :) Niech żyją króliki i ich miłośnicy!
OdpowiedzUsuńMój syn też marzył o króliku, kupiliśmy naszą słodką Kikunię, nie zdając sobie sprawy , że młody uczulony jest na jej sierść.
OdpowiedzUsuńNiestety po roku nasilonego kaszlu i stwierdzonego początka astmy, króliczek musiał wyemigrować do dziadków.
Do dziś odwiedzany przez moje dzieci regularnie.
ten zestaw ze Slowacji jest przepiekny...sama moglabym taki miec:)
OdpowiedzUsuńa Coreczke masz KOchana,wrazliwa i taka odpowiedzialna,sama radosc i duma Mamusi! super:)
Śliczna dziewusia i śliczne króliki :))
OdpowiedzUsuńPorcelana też fajna.
Pozdrawiam serdecznie
No cóż:jaka mać ,taka nać!Po kimś Twoja córcia musiała odziedziczyć miłość do zwierząt!
OdpowiedzUsuńA tak w ogóle to śliczna dziewczynka!
Piękna porcelana!
Buziaki
Piękny post, z gatunku tych, które trafiają w sam środek mojego serducha.
OdpowiedzUsuńElisse, masz piękną, mądrą i bardzo rezolutną córcię.
Uściskaj Ją ode mnie, od takiej samej miłośniczki wszystkiego co się rusza :)
Niezła królisia mamka z tej Twojej Dominiki. Cudne zdjęcia ...takie prawdziwe.
OdpowiedzUsuńOj powtórzę Dominice ile tutaj komplementów:)Chociaż pewnie i tak sama przeczyta jak zobaczy,że ona i Buba na zdjęciach:) Bardzo Wam dziękuję za przemiłe odwiedziny, ciepłe słowa i opowiedziane historie! Miło jest tak rano wstać i przeczytać tak wiele przyjemnych słów- to daje zastrzyk energii na cały dzień. Dziękuję:)
OdpowiedzUsuńNiezła kolekcja :) byle do Świąt!
OdpowiedzUsuńWiem ile może znaczyć miłość do królika.Mieliśmy w domu króliczkę Tuśkę.Miała 8 lat kiedy umarła.Cicho w nocy , kiedy wszyscy spali.Moje córki ( jedna 20 lat, druga 15 w tym czasie) płakały jak bobry.Urządziły jej przepiękny pogrzeb i długo ja wspominały.Teraz obydwie już samodzielne hodują w domu króliczki.Nie dziwię zatem Twojej córci.
OdpowiedzUsuńCzyli Peter Rabbit też nie jest jej obcy!
OdpowiedzUsuńTeż mam sentyment do królików, śpię nawet z takim jednym wyliniałym;]
I just have to say that your blog is wonderful.
OdpowiedzUsuńFootprints from Sweden and Agneta