Oj dużo czasu potrzebowałam, żeby się wykurować,zmogło mnie strasznie i okrutnie.Prychałam, kaszlałam, kichałam, wydając z siebie dźwięki iście zwierzęce:) Może szybciej bym się z tego wygrzebała, gdyby nie moja wrodzona niechęć do lekarzy, sentymentem darzę ich jedynie na gruncie prywatno – towarzyskim, zaś wszelkie spotkania , z personelem medycznym w przychodniach i szpitalach ograniczam do koniecznego minimum. Jeszcze trochę kaszlę, ale wróciłam do żywych i zabrałam się z wątpliwym zapałem do remontowo- meblowych renowacji:) Salon użytkowany jest bardzo intensywnie,cały czas ktoś wchodzi, wychodzi, dzieci sprowadzają towarzystwo, które koczuje u nas głównie w kuchni i salonie…do tego psy, koty, tudzież inne stworzenia czworonożne doprowadzają w szybkim tempie meble do stanu, który nie nadaje się do dalszego użytkowania, no użytkowanie to może by i przeszło, natomiast walory estetyczno-wizualne, dość szybko zanikają. Już dawno doszłam do wniosku,że nie ma być przede wszystkim:
a) wygodnie
b) tanio
c) przytulnie
d) praktycznie- przy czym kolejność zupełnie przypadkowa.
Zrezygnowałam zupełnie z posiadania dywanów na parterze…Tony piachu i sierści doprowadzały mnie do furii, ale jakby tego było mało wiecznie mi śmierdziało ( mi- jest nie przypadkowe, nikt inny smrodu żadnego nie wyczuwał- tylko ja, no ale też nikt inny nie węszył na czworaka z nosem przy dywanie:) Lubię porządek, a dywan po wsadzeniu w niego nosa capił i już…ja czułam! Mężu gdzieś wyczytał, że mam natręctwa, a dzieci stwierdziły,że jak się dorobią, to wyślą mnie do psychoanalityka, bo moje zachowania normalne nie są. Brudasy są i tyle! Psia sierść lawendą niestety nie pachnie, a mój zwierzyniec dywan traktował jako posłanie…pamiętam jak zakupiłam dywan cudnej urody, jedwabny, w róże….kasy wydałam dużo, ale czego się nie robi co by w domu uroczo było. Przyleciałam cała w euforii, dywan natychmiast położyłam przed kominkiem, chcąc w pełni urodę jego podziwiać. Zwierzyniec cały happy od razu pismo nosem wyczuł rozciągając trzy olbrzymie psie cielska i jedno kocie na jedwabiach drogocennych, od tamtej pory dywanu już nie widziałam,jedynie w trakcie odkurzania,a że odkurzać musiałam codziennie, tak więc jego urodę mogłam podziwiać jedynie przez te parę minut…później natychmiast następowało psio-kocie dywanowe oblężenie:(
Po tygodniu już capił:( Po dwóch miesiącach codziennego odkurzania i prania raz w tygodniu- poddałam się i ów cudnej urody, jedwabny dywan w róże zataszczyłam do garażu:( Doszłam do genialnego wniosku, że życie to się powinno sobie ułatwiać , a nie utrudniać. Zwierzęta- albo dywan- innej alternatywy nie było:( Problem został nie do końca rozwiązany- Osioł- prawie rasowy dalmatyńczyk- to zwierzę bardzo delikatne o pańskich manierach…nie lubi leżeć, ani siedzieć na gołych dechach…jak Sagunia jeszcze żyła, to dupskiem siadał na niej, jak jestem w kuchni, siada łaciatym zadem na pierwszym schodku, ale jak nikt nie widzi,ściąga wszystkie poduchy z kanapy i rozkłada się na nich…no trudno- to już mogę przeżyć, poduchy da się uprać! Z tych samych względów został zakupiony do salonu skórzany narożnik, właściwie też juz kwalifikuje się do renowacji, ale poczekam,aż kocie dziecko podrośnie- uwielbia sie wdrapywać zatapiając pazury w oparcie kanapy:( Idealny do utrzymania w czystości i co najważniejsze…stoi już tyle lat i żadna paskudna,psia sierść go nie zasmrodziła! Na salonowy wystrój składa się jeszcze stół z krzesłami, komoda oraz wisząca półeczka…no i w końcu doszłam do sedna sprawy, bo właśnie o te meble rozchodziło się od samego początku! Ponieważ przeżyły dorastanie moich córek i nosiły widoczne ślady użytkowania w postaci rys po kocich pazurkach, przyszedł czas na renowację. Na początku miały być dekory, ale później zobaczyłam cudnej urody komodę jaką zrobiła Madzia z Rustic Home i postanowiłam zerżnąć pomysł…i tym oto sposobem sztuka rustykalna weszła na salony:)
Nad komodą powiesiłam półeczkę, malując ją w ten sam sposób, tak żeby tworzyła komplet i wyglądała jak kredens o jakim zawsze marzyłam! Trochę się przy tym naszarpałam, gdyż z powodu choroby nie wychodziłam, a jak sobie cos postanowię to musi być już, natychmiast! Brakowało mi czerwonej farby, więc wzięłam zwykłą akrylową, która niestety pod wpływem lakieru, zaczęła spływać, myślałam,że się popłaczę:( Ale bezbarwny lakier do paznokci, jako utrwalacz- działa cuda:) Każdy wzorek, pieczołowicie pomalowałam lakierem do paznokci, a dopiero później pokryłam akrylem:)
No, wsiowo to u mnie zawsze było, ale teraz mam wzorki prawie,że rodem z Łowicza! Chodzę na około i nadziwić się nie mogę, że takie cudo stworzyłam:) Dzięki Madziu za pomysł!
A tutaj mebelek w całej okazałości, niestety mój aparat robi ładne zdjęcia tylko na świeżym powietrzu, natomiast w domu zdecydowanie odmawia współpracy:(
(w rzeczywistości przecierki są zdecydowanie mniej widoczne i w ogóle, jakoś ładniej wygląda )
A ponieważ jesień, więc czas zbierania zielska i tworzenia jesiennych kompozycji trwa:)
Ślicznie wygląda ten zestaw. Wsiowo to ja też lubię... bardzo mi się podoba :-)
OdpowiedzUsuńLecę do Madzi zobaczyć jak to u niej było, bo już zapomniałam
O patworku napisałam Ci u siebie.
Buziaki
Ale się napracowałaś...ale efekt rewelacyjny.Bardzo mi się podoba.
OdpowiedzUsuńChętnie posiedziałabym w waszym saloniku z menażerią pod nogami :)
Pozdrawiam serdecznie i zdrówka życzę jak najwięcej!
Mebelek wyszedł Ci pięknie!!!!
OdpowiedzUsuńW tym oświetleniu wygląda, rustykalnie, klimatycznie, fantastycznie!
Gratulacje.
Pozdrawiam Cię serdecznie!
Kuchnia zjawiskowa :)
OdpowiedzUsuńWyszedł piękny rustykalny kredens! Naprawdę świetna robota :)
OdpowiedzUsuńTak a pro po dywanów - moja jedyna (na razie ;)) psina też po prostu "nie umie" leżeć na podłodze na której nie ma dywanu. Jak tylko skończyliśmy podłogę w jednym pokoju przyniosłam dywan a ona od tego czasu turla się po nim, śpi, znosi zabawki - nie położy się już na deskach.
Pozdrawiam
I LOVE these <3
OdpowiedzUsuńAinosofia
no zgadłaś Pani Detektyw, hehe... ten mój nick to tak w ogóle mało pomysłowy jest, bo tak mnie wołają za naszą zachodnią granicą, to ichnie zdrobnienie od mojego imienia :) (nasza Usia, fuj :/ )
OdpowiedzUsuńcałe szczęście, że ja wole gołe deski, bo nie miałabym cierpliwości szorować dywanów, chylę czoła, że i tak tyle wytrzymałaś :) z drugiej strony moje zwierzątka jakoś nigdy nie lubiły na miękkim leżeć, bo im za ciepło, co mnie trochę martwi ze względu na podeszły wiek obecnego wychowanka, martwię się o jego stawy... ale Ty to masz arystokrację :D
powinnaś pokazać jeszcze fotki przed to by już całkiem wszystkim szczęki poopadały! jak na chorą to niezły kawał roboty odwaliłaś!
i życzenia wszystkiego naj, naj dla Twojej listopadowej osóbki :)
buziaki!
O raju, Ty naprawdę byłaś chora??
OdpowiedzUsuńNamiastka kredensu cudna i uroczo "zagracona" :)
Pozdrawiam
Mebelek wyszedł świetnie!Podoba mi się motyw i przecierka.Piękna ,kolorowa jesień u Ciebie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Piknie wyszła ci ta komoda i cały ten kącik, niezmiernie wszystko ładnie pasuje ze sobą, a przedstawienie tego w klimaciku wieczornym dodaje całości animuszu :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zdrówka życzę...
Napracowałaś się ogromnie, ale efekt jest oszałamiający. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńzgadzam sie w 100 procentach efekt jest niesamowity
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Elizo kochana,Ty to masz pomysły.Lakierem do paznokci malunki robiła kobitka,no...Zreszta nieważne.Efekt jest świetny.Podziwiam,tym bardziej ,że chora byłaś.Pięknie wygląda ten Twój niby-kredensik.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam gorąco.Zdrówka życzę.
Powalająco! I do tego ta gra świateł. Wspaniały klimat stworzyłaś wokół tego mebelka! Wszystko do siebie pasuje. Brawo! Co do dywanów, ja w swej naiwności wprowadziłam go do kuchni i nie chcę Ci pisać jaki był tego efekt...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam słonecznie!
Ależ zrobiło się klimatycznie. To cudne oświetlenie, jesienne bukiety... Ślicznie u Ciebie.
OdpowiedzUsuńZauważyłam jeszcze żyrandol...
Rany! Szczęka mi opadła...
Jest przepiękny, dosłownie cudo!
No tak. Z tego wszystkiego nie napisałam o komodzie i wiszących półkach. Faktycznie w komplecie do złudzenia wyglądają jak kredens.
OdpowiedzUsuńPrześliczne, cudo ... też tak mam, że jak już coś sobie obmyślę i się za to wezmę, to musi być na już ... czasami brak jakiś materiałów, ale tak kombinuję, żeby robótki nie odkładać, bo jak się na coś napalę, to muszę mieć już :) Jeszcze raz pochwalę Twoje zdolności Elisse ... ślicznie wyszła Ci ta komódka i z półeczką tworzą świetny komplet. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPrześliczne, cudo ... też tak mam, że jak już coś sobie obmyślę i się za to wezmę, to musi być na już ... czasami brak jakiś materiałów, ale tak kombinuję, żeby robótki nie odkładać, bo jak się na coś napalę, to muszę mieć już :) Jeszcze raz pochwalę Twoje zdolności Elisse ... ślicznie wyszła Ci ta komódka i z półeczką tworzą świetny komplet. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńElisse, Twoje salonowe opowiadanie bardzo fajne, a już jaśniepańskie przyzwyczajenia Osła, największego ponuraka mogą o uśmiech przyprawić, zwłaszcza ten fragment, jak to Sagunię pod dupsko sobie podkładał!
OdpowiedzUsuńMuszę Cię jednak ostrzec; Kocie Dziecko, nawet jak już wyrośnie (ale chyba imienia mu nie zmienisz?), będzie swoimi paluszkami, choć my pazurami je nazywamy, wszyskiego się przytrzymywać. Rysować, drzeć, nici wyciągać. Taka to już kocia uroda.
Pozdrawiam Cię serdecznie
U Ciebie jak zwykle ślicznie, teraz też praktycznie.
OdpowiedzUsuńKredens piękny, brawo!
Ps. Co to za farba, że pod lakierem spływała? To raczej nie mogła być akrylowa. Ja już hektolitry akrylowych farb zużyłam i traktowałam je lakierami ale nigdy mi się nie rozmazywały i nie spływały...
Trzeba było do mnie zadzwonic, zanim kupilaś ten idiotyczny dywan! Czy jest piękniejszy dywan w salonie niż ten z kocich i psich dupsk - jak piszesz - usadowionych w najrozmaitszych pozach?
OdpowiedzUsuńMoje koty by mnie ozłociły za skórzany mebel!;-) Ściskam mocno
Niech się schowają wszystkie rasowe kredensy!!!
OdpowiedzUsuńŻe mi się podoba , to mało powiedziane ...R E W E L A C J A !
Tylko ,że powinnaś burę dostać , za to ,że chora i jeszcze się szarpałaś z robotą . Masz dbać o siebie!
Super wygląda mebelek wieczorową porą oświetlony lampami, klimatycznie ,cieplutko ...tak domowo.
Pozdrawiam ciepło.
Znajomi powiadają ,że na kocie pazury najlepsze aksamity na meblach.Mam kota ,aksamitów nie ale każdy psiarz i kociarz złości się na szkody wyrządzone przez zwierzęcych wandali a w efekcie macha ręką.Zwierzyniec ważniejszy.Moje kocisko to na blacie kuchennym nawet nie usiądzie kiedy nie ma na nim ,na blacie,chocby skrawka ręcznika czy ściereczki.Elizo,bardzo klimatyczne meble wyprodukowałaś...to jest coś i nikt takich nie ma.ARGUMENT TANIEGO KOSZTU JEST TU NIE DO PRZECENIENIA.Bardzo Ci gratuluję tych mebli.pozdrawiam i już nie choruj.
OdpowiedzUsuńZjawiskowy kącik !!! Muszę przyznać ,że światło punktowe dodatkowo podkreśla urodę mebelków i bibelotów . Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńCieszę się ,że się Wam też podoba mój mebelek:)
OdpowiedzUsuńBogaczko, to taka zwykła farbka w tubce...dziecku zabrałam:)
Ori- dywany kupowałam już dawno, jeszcze Cię nie znałam:)
Ma.ol.su-Ty mnie kobieto nie strasz, Vinga był bardzo kulturalnym kotem...pazurki ostrzył tylko o jabłonkę i te też nauczę! No nie dam się sterroryzować:)mowy nie ma!
Ushii- bo ja detektyw Inwektyw jestem, tylko się z powołaniem minęłam:)
Ito-no strasznie się cieszę, że właśnie tobie się podoba!
Alexo- ja w dalszym ciągu nie mogę nic u ciebie napisać! Przenieś się Ty dziewczyno na blogera!
Jeszcze raz Wszystkim pieknie dziękuję za przemiłe komentarze i słowa uznania...niby najważniejsze żeby się mnie podobało, no ale zawsze to przyjemniej widzieć,że jeszcze komus może przypaść do gustu , to co człowiek zrobi:)Swoimi wizytami sprawiacie mi ogromną radochę i od razu lepiej się czuję:), a teraz pędzę szlifować krzesła.
:)))Witaj Elisse!
OdpowiedzUsuńŚwietnie Ci to wyszło! Za pomysł nie dziękuj...to mi jest miło, że się Tobie spodobała szafka małej N.:) Jeżeli chodzi o dywan to dobrze zrobiałaś...mnie by przerażała myśl jego codziennego odkurzania, a z "tropieniem" zapachów mam identycznie.
Serdecznie pozdrawiam i dużo zdrówka życzę!
Mowę mi odjęło z wrażenia! Pięknie wygląda ten kącik.. a i widzę że zasłony cudnie pasują :) i wszystko :) śliczny klimacik sobie stworzyłaś :) Piękny mebel!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie i życzę zdrówka :)
Wow! jak sielsko! super, jeśli naprawdę malowane lakierem do paznokci,to jak to mawiają moi uczniowie- "szacun" :-))) CO do dywanu,to powiem tyle, że odkąd zakupiłam upragniony dywanik "długowłosy" psa się z pokoju pozbyć nie mogę...a, że dywan mam kremowy a pies czarnej maści to chyba niedługo też się pozbędę dywanu,bo psisko sobie ubzdurało,że to jej nowy kocyk...w efekcie codziennie odkurzam i węszę czy coś da się z niego wywęszyć;-) Pozdrawiam!:-)
OdpowiedzUsuńStraaasznie przytulnie, oogromnie ciepluko, sssssslicznie!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Magdalena/Color Sepia
Świetny kredens!!
OdpowiedzUsuńNie jestem miłośniczką mebli malowanych na biało , ale Twoja komódka bardzo mi się podoba i w dodatku jesteś mistrzynią w stwarzaniu odpowiedniego nastroju . Wazony z kwieciem , wianki , dekoracje i oświetlenie tworzą piękną całość , lubię takie klimaty cisza , półmrok , spokój , wypoczywam u Ciebie .Pozdrawiam i życzę dużo zdrowia -Yrsa
OdpowiedzUsuńDroga Elisse, z tymi przenosinami nie bardzo... Prowadzę bloga już ponad rok. Utraciłabym wszystkie wpisy, a niektóre z nich są bliskie memu sercu.
OdpowiedzUsuńAle już nie powinno być problemów z komentarzami. Dziewczyny z Bloggera wpisywały się. Napisałam do administratorów, może wkrótce coś się zmieni?
Miłego weekendowania :)
Piekny mebelek!
OdpowiedzUsuńZapraszam po odbiór wyróżnienia. Basia. :)
OdpowiedzUsuńMebelek niesamowicie rasowy i klimatyczny wyszedł spod Twojej utalentowanej ręki, jak zresztą wszystko czego się tkniesz, bo Twoje wianki to już legenda w necie:)
OdpowiedzUsuńI ten nastrój, jaki tworzysz...