Jak już wcześniej wspomniałam obrusik na mój ogrodowy stolik został ukończony! Trochę przez przypadek na dole jest falbana, przez przypadek, bo zaczęło się robić za szeroko ,a mnie szkoda było spruć i dziergać od nowa dwóch rządków. I to był szczyt głupoty, trzeba było spruć, a tak to tylko niepotrzebnie nadziergałam się więcej tych pierdół i pikotków, których w efekcie, przy pomarszczonej falbance i tak nie widać...ech życie!
No, ale ja w sumie lubię robić na szydełku, więc właściwie nie mam się co martwić, a falbana swój urok ma:) Poniżej fotki obrusu w pełnej okazałości. Ma 1,20 średnicy, więc nie jest taki malutki jak się wydaje na zdjęciach.
Cieszę się bardzo,że już skończyłam, bo poprzedni obrus, już mi się znudził, niestety, sądząc po dzisiejszej pogodzie, za wiele okazji do ucztowania przy nim już w tym roku nie będzie...tfu, tfu...obym się myliła, ale coraz częściej jakoś chłodem zawiewa:)
Cieszę się bardzo,że już skończyłam, bo poprzedni obrus, już mi się znudził, niestety, sądząc po dzisiejszej pogodzie, za wiele okazji do ucztowania przy nim już w tym roku nie będzie...tfu, tfu...obym się myliła, ale coraz częściej jakoś chłodem zawiewa:)
I tak jak lubię robić na szydełku, tak samo nie lubię szyć! Niestety jest bardzo wiele rzeczy które mi się podobają, właściwie niedostępne w sprzedaży, albo dostępne za jakieś chore pieniądze.A ja jak coś chce mieć , to muszę i już...długo nie dotykałam się do maszyny, w międzyczasie latek przybyło i cierpliwości myślałam, że też. Cierpliwości przybyło, ale nie do maszyny do szycia...brrrr....podziwiam wszystkich , którzy potrafią pięknie szyć (ukłony dla Yrsy z Zacisznej 13) . No więc w ostatnich dniach siedziałam i rzucałam mięsem, twardo szyjąc narzutę-pled na chłodniejsze dni...które już niebawem nastąpią.
Problem w moim szyciu jest niejeden, ale największy to chyba ten,że żebym nie wiem jak się starała i jak dokładnie wszystko wyliczała, to i tak nie jestem w stanie uszyć tego prosto! Ja nie umiem narysować nawet przy linijce prostej kreski, nie mówiąc już o wycięciu tego nożyczkami! No ułom krawiecki jestem i już!
Za szycie nie powinnam się brać, żebyście wiedziały ile ja swetrów wydziergałam w życiu na drutach, które zostały wyrzucone po latach , bo nie miał ich kto pozszywać! To dopiero trzeba być młotem!
Narzuta jest wielka...już ma 2,10 x2,10, a jeszcze trzeba jej doszyć takie obwódki na około, podszyć takim czymś puchatym( wiecie pewnie o co mi chodzi, to coś siedzi i w zabawkach , ale na narzutę to jest takie rozprasowane) i doszyć jeszcze materiał z drugiej strony i jeszcze PRZEPIKOWAĆ!!!
Mam nadzieję,że nie skończy tak jak swetry, choć muszę się pochwalić, że 18 lat temu już jedną uszyłam...wtedy płakałam jak szyłam, teraz już nie, więc chyba robię postępy:)
No krzywe trochę, te niektóre łączenia, ale pocieszam się tym, że jak to mówi mój mąż nikt z tego strzelać nie będzie:)
A że zawzięta jestem, więc skończę ten pled i pokażę ! Ale najgorsze jest to,moje dzieci już chcą następne :(
Jedno co mi się w tym szyciu podoba, to to, że szybko przybywa. Na szydełku człowiek dzierga i dzierga i dzierga...hafty tak samo, druty też, a tu...dwa wieczorki i po robocie...no super sprawa, nauczę się uwielbiać szyć!
W ogrodzie dojrzewają słoneczniki, maliny i winogrona...niedługo czas na winko i naleweczkę malinową, której będzie malutko, bo maliny cały czas giną śmiercią naturalną w moim brzuchu:(
Poniżej, zgodnie z obietnicą podaję przepis na kapary z nasion nasturcji:
50dkg owoców nasturcji
15 dkg soli
Zalewa: 1/2 szklanki octu 10-proc. na 3 szklanki wody
3 listki laurowe
po 6-7 ziaren ziela angielskiego i pieprzu
1/2 łyżeczki gorczycy
cukier do smaku
Zerwać owoce nasturcji gdy są w pełni wyrośnięte i równomiernie zielone.Żółknące się nie nadają.
Przebrać , podzielić na cząstki i osączyć z wody po umyciu. Wymieszać z miałką solą, przycisnąć talerzykiem i pozostawić w lodówce na 24 godziny.Po tym czasie odcedzić wydzielony płyn,przepłukać, a owoce zalać wrzątkiem( tak żeby były przykryte) i gotować na małym ogniu pod przykryciem, ok. 10-15 minut z dodatkiem 1 łyżki soli.
Przygotować zalewę ,zalać kapary gorącą( nie wrzącą) zalewą, zamknąć słoiczki i pasteryzować ok. 12-15 minut.
W necie jest sporo różnych przepisów, więc proponuję trochę poszperać- są z goździkami i cynamonem..widziałam też w oleju....chyba zależy co kto lubi, osobiście robiłam jeszcze w occie winnym- ale mają trochę inny smak, a mi zależy na uzyskaniu jak najbardziej zbliżonego do tego "sklepowego".
Teraz chcę spróbować przesypać solą...zobaczymy co z tego wyjdzie, ale takie solone przed blanszowaniem mają chyba najlepszy smak.Spróbuję:)
Wszystkim miłośnikom kaparów życzę SMACZNEGO!
Może szyc nie lubisz ale pled prezentuje się już bardzo ładnie. Jeśli zaś chodzi o szydełkowy obrusik - to mogę tylko powiedziec, że oglądanie takiego cudeńka na moim stole byłoby szczytem marzeń. Pozdrawiam gorąco.
OdpowiedzUsuńElizo - obrus prezentuje się pięknie w scenrii ogrodowej!
OdpowiedzUsuńA narzuta - w głowie tylko słyszę słowo zjawiskowa :) wcale nie musi być prosta i dokładna co do centymetra!!
Pełen artyzm :) Mnie się podoba i to bardzo!!
Pozdrawiam serdecznie!!
Oj kochana... Ty musisz polubić szycie, przecież to co uszyłaś jest cudne!!!!!!!
OdpowiedzUsuńA krzywości są naturalną rzeczą dla rzeczy robionych ręcznie. To fakt, najgorsze jest pikowanie i podszywanie ociepliną.
Ale podziwiam tę narzutę bo jest piękna :-)
Serweta również zachwycająca, ja niestety nie lubię dziergać, ale podobają mi się takie dzierganki.
W ogóle jak zwykle u Ciebie cudnie, a te kapary z nasion nasturcji to zapiszę sobie.
Pozdrawiam Cię serdecznie
Aj, aj, taki wyśmienity przepis podajesz, że aż palce lizać, nigdy jeszcze nie jadłam kaparów ani nastrucji, ale chętnie bym spróbowała. Niestety wszystkie ładne i zielone nasionka już wysuszyłam na siew,więc zapisuję sobie na zaś:) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPrzepiękny ten obrus szydełkowy już nie mówiąc o pledzie. Kawał pięknej roboty.takie cudo zasługuje na finał.I jeszcze małe pytanko Elisse czy Ty kiedykolwiek masz chwilę by poleżeć do góry brzuchem i nie robić nic? Nie sądzę przyznam:)kamila z zakamarka
OdpowiedzUsuńMnie szczęka opadła!!!
OdpowiedzUsuńObrusik przepiękny,narzuta śliczna.
W sklepie za takie cudeńka zapłaciłabyś fortunę.Zazdroszczę zdolności do dziergania i cierpliwości do szycia :)
Pozdrawiam serdecznie.
Uroczy ten obrusik. Też taki chcę, tylko nie mam okrągłego stołu....
OdpowiedzUsuńOj Elisse, coś nas tu czarujesz, że nie lubisz szyć, przecież gdybyś nie lubiła i nie włożyła w swoją pracę tyle miłości to ta piękna narzuta nie śmiałaby się teraz tak do nas :) JEST ŚLICZNA!
OdpowiedzUsuńObrusik też piękny, chętnie bym go przygarnęła ;)
pozdrawiam
serweta pieknie sie prezentuje na stoliku :-)
OdpowiedzUsuńPledzik fantastyczny po prostu - i ty nie masz cierpliwości do szycia??? to jakim cudem uszyłaś 2,10 x 2,10 ???? podszywaj ocieplina i pikuj. A na nadchodzące chłodne wieczory będize "jak znalazł"
OdpowiedzUsuńtalentu robótkowego zazdroszczę - juz kilka razy robiłam podejścia i nawet mase książek mam i wiem że nieby nie trudne tylko najgorsze, że nei umiem czytać wzorów. I tu się gubię.
pozdrawiam ciepło
Dobrze sobie radzisz z maszyną, a serweta wyszła piękna!
OdpowiedzUsuńJa też zamierzam uszyc taka narzutę, ale że chciałam w brązach to jeszcze brakuje mi troche skrawków, chyba wybiorę się do szmateksu...pozdrawiam!
oj jak ja marzę o takim obrusiku, jest cudny. Najchetniej chciałabym żebyś mi zdradziła wzór... po prostu boski. A co do całej reszty, znaczy się pledzik, kaparki itd. to jak zawsze u ciebie PROMYKOWO:)
OdpowiedzUsuńDwa wieczorki i po robocie ;)))
OdpowiedzUsuńTo tylko u Ciebie, Elisse...
Serweta ogromna i prze-piękna!!!
Pozdrawiam gorąco i wszystkiego dobrego z okazji Dnia Bloga :))
Aaa, i poproszę o przepis na naleweczkę z malin (bo już z moreli na podstawie receptury Ity nastawiona)
Ściskam, papa
Piękny obrus!!Przepiękny!
OdpowiedzUsuńA na narzucie to zadnych krzywizn nie widać.
Jak popatrzyłam na to wszystko,to sie kompleksów nabawiłam i tyle!
I jak tu sie z nich wyleczyć?
Podziwiam i pozdrawiam serdecznie
kiedy zobaczylam Twoją szydełkową serwetę westchnęłam cichutko, że z chęcią bym sobie podobną zrobiła ...ale tak jak Ty maszynę, ja staram się pokochać szydełko ;)
OdpowiedzUsuńDoszłam do narzuty i przypomniały mi się odwieczne odgrażania, że za patchwork się zabiorę... i już sie zastanawiałam co będzie dalej... dalej doszłam do zasłonki/firanki kuchennej. I w tym miejscu tylko ślinkę przełknęłam z zachwytu i napatrzeć się nie mogę... Piękna!
Pozdrawiam serdecznie :)
Właśnie dojrzałam do kupna nowej maszyny do szycia. Tak jak Ty szyć nie lubię bo mi cierpliwości brak i ściegi nigdy nie są proste.
OdpowiedzUsuńPodziwiam zapał i determinację!
Wszystko za co się bierzesz jest piękne.
Pozdrawiam Eliza cieplutko. Dbaj o siebie!
podobno do wszystkiego można się przyzwyczaić, ale ja w to nie wierzę - można jedynie udawać, że się przyzwyczaiło, więc może i Ty powinnaś zacząć udawać - może zadziała to, jak placebo :)
OdpowiedzUsuńw każdym razie masz sporo talentu, a ja już zachwycam się Twoim obrusem (pięknie wygląda na tych mebelkach ratanowych). pozdrawiam i życzę polubienia szycia :)
Ten obrus to cudenko :)!Jak mozesz mowic,ze Tobie brakuje cierpliwosci ;)?!Podziwiam!
OdpowiedzUsuńA narzuta,tez piekna!!!
Duzo dobrych rad i technik odnosnie szycia patchworkiem dostalam na kursie szycia.Polecam! Mi bardzo taki kurs pomogl.
Chociaz to juz nie pierwszy raz slyszysz Elisse,jestes niesamowita kobieta!Inspirujesz do potegi:)!
Pozdrawiam cieplutko i zycze pieknej jesieni!
Wiesz co Elizo? Ja to bym chciała tak "nie umieć" szyć, jak Ty :-)
OdpowiedzUsuńI ty szyć nie umiesz przeciez ten kocyk prezentuje sie cudownie o wydzierganym obrusiku nie wspomnę .Ty masz dar ,dar zamieniania wszystkiego w złoto .
OdpowiedzUsuńI ty szyć nie umiesz przeciez ten kocyk prezentuje sie cudownie o wydzierganym obrusiku nie wspomnę .Ty masz dar ,dar zamieniania wszystkiego w złoto .
OdpowiedzUsuńoczy mi normalnie wyszły od tego wpatrywania się w te "krzywizny" na narzucie i jakoś ich nie dostrzegłam więc ja Cię bardzo proszę Ty nas tu nie kokietuj i nie wkręcaj, świetna robota
OdpowiedzUsuńElisse, Ty jakaś GENIALNA jesteś, czy co? Dziergasz, szyjesz, gotujesz, konserwujesz, pieczesz, piszesz i fotografujesz, jesteś ogrodniczką i nie wiem czym jeszcze? I to wszystko w górnych rejestrach!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
O mamo!
OdpowiedzUsuńSerweta jest cudna...a ta falbana właśnie być musi:)
Kocyk jest wspaniały, pięknie uszyty...i Ty mówisz, że szyć nie umiesz?:) Ja to dopiero mam dwie lewe ręce do szycia:)
Kocyk spodobał mi się wyjątkowo...
Pozdrawiam
O mamo!
OdpowiedzUsuńSerweta jest cudna...a ta falbana właśnie być musi:)
Kocyk jest wspaniały, pięknie uszyty...i Ty mówisz, że szyć nie umiesz?:) Ja to dopiero mam dwie lewe ręce do szycia:)
Kocyk spodobał mi się wyjątkowo...
Pozdrawiam
Jak piękna ta serweta i tak się na stoliku nad tą wodą prezentuje , że dech zapiera .. i pomyśleć , że kiedyś też śmigałam szydełkiem jak szalona ..ale kiedy to było :) Pozdrawiam gorąco
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę,że pledzik zyskał uznanie w waszych oczach...naprawdę nie umiem szyć i to nie kokieteria:)i naprawdę prosto zszyty to on nie jest...wystarczy powiększyc zdjęcie..he,he:)
OdpowiedzUsuńTrzpiot- teraz robię na prostokątny stół w salonie.:)
Mili- ja tez się gubię we wzorach, ale szydełko ma tą zaletę,że nic nie obcinasz, a w tej plątaninie nitek można śmiało wyjść bez szwanku nawet jeśli coś gdzieś wyszło nie tak...i nadrobić tak, że nie będzie widać:)
Mirelko...wzoru nie dam, bo go po prostu nie mam:( Serweta powstała z 4 różnych wzorów ( kawałek firanki, kawałek zasłonki, jedna serwetka mała i koronka) i z tego co mi w duszy gra...dziergałysmy razem z sąsiadką,tylko wykończenia mamy inne.Też mamy tutaj takie małe koło gospodyń wiejskich...ha, ha, ha.Proponuję wybrać Ci jakieś kawałki z różnych wzorów, które Ci się podobają i po prostu połączyc w jedno.Ja tak robię, bo z reguły wzory które są u nas dostępne, jakoś w całości do mnie nie przemawiają, chociaż teraz dziergam obrus póki co zgodnie ze wzorem i chyba taki zostanie, bo mi się podoba:)
Joasiu- maliny przesyp cukrem, zalej wódką, a po ok. 2 tyg. odcedź i po ptokach:)Można ze spirytusu, wody i cukru ugotować oddzielnie syrop, ale dla mnie za ostra wtedy jest więc zalewam wódką i po robocie...a pychota później..uhmmm!
Ma.ol su- tańczę, śpiewam, recytuję:)...jaka tam genialna...normalna jestem choc i to niestety nie zawsze:)Elka-Żebym tak jeszcze mogła zamiast złota w trochę kasy coś zamienić, to normalnie osiągnęłabym pełnię szczęścia:)
Serdecznie Was pozdrawiam i dzięki za słowa wsparcia! Póki co muszę się jakoś wybrać po materiał na drugą stronę pledu i po tą ocieplinę( dzięki Alizee za fachową podpowiedź)więc narzuta poszła w odstawkę...oby tylko wróciła do łask:)
Elisse ....Matko jakie cuda robisz !Serweta jest boska ,a ta przypadkowa falbana dodaje jej jeszcze większego uroku.
OdpowiedzUsuńDo maszyny też nie mam cierpliwości ,więc doskonale Cię rozumiem,szyję wtedy kiedy muszę, a przecież dawno temu nawet swoją suknię ślubną sama uszyłam ! Stare czasy .
Kapary z nasturcji doskonały pomysł . W przyszłym roku postaram się wykorzystać Twój przepis.
Pozdrawiam ciepło.
Thank you for adding yourself as one of my followers. I´m flattered.
OdpowiedzUsuńI love your blog. The pictures, the atmosphere in them are fabulous, the music,everything.
And now I added you to my sidebar.
(Even though I don´t write Polish, I do read, and speak Our language).
Hope to see you soon.
Hugs/
Luiza
Och ! Obrusik cudowny - ale to w tym ogrodzie można się zakochać!:)
OdpowiedzUsuńE tam, ładnie Ci wyszło. Ja to dopiero krzywo wszystko zszywam... A za szycie takiej narzuty nawet bym się nie brała, bo nigdy bym nie skończyła, cierpliwości brak :(((
OdpowiedzUsuńO jacie kręcę! Jak na osobę, która szyć nie lubi to nie wyglądasz!!! te kwadraciki... o losie! podziwiam :) moja mama nie umie prosto szyć i zawsze tyle co się nklnie przy maszynie to... to ja wolę ją chyba dlatego omijać szerokim łukiem, bo boję się że też coś mi nie będzie wychodzić :/ ale muszę się przemóc ;)
OdpowiedzUsuńMoje ukłony również w stronę dziergania! piękności!!! Boże drogi... tyle się naoglądałam u Was... że pewnie zasnąc nie będę mogła :/ jestem pod wrażeniem... Buziaki z Norwegii :*
Obrus jest WSPANIALY!!! Nie wiem jak mozna lubic robic na szydelku? Ja tego nie cierpie. Pled wyszedl Ci tez swietny. Pewnie zbyt krytycznie podchodzisz do swoich prac. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńJestem pod wrażeniem szydełkowego dzieła i przepięknej narzuty. Świetnie dobrałaś kolory. Marzy mi się firanka szydełkowa i szydełkowe koronki. Kiedyś na pewno sobie zrobię :)) W sumie jesień powoli się zbliża, a jest to odpowiednia pora na dzierganie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Elisse , patchwork piękny ,śliczny , uroczy , doskonały - i ty mówisz ,że nie umiesz/nie lubisz /szyć . Cudowna kolorystyka , swoją drogą -gdzie zdobywasz materiały , ja uchodziłam nogi i nic odpowiedniego nie znalazłam .O obrusie to już nie wiem co powiedzieć , jest idealny i w tej ogrodowej scenerii prezentuje się super . Szczerze podziwiam za umiejętności szydełkowania i szycia , zdjęcia też piękne robisz , lubię oglądać są takie naturalne i czyste oraz pięknie skomponowane .Pozdrawiam , pogoda jeszcze wróci -życzę wszystkiego dobrego , dbaj o siebie i spróbuj odpocząć w tym pięknym otoczeniu jakie stworzyłaś -Yrsa
OdpowiedzUsuńWitam serdecznie...
OdpowiedzUsuńOd dziś z pewnością będę częstym gościem na tak wspaniałym blogu...Przyznaję ,że gdy zobaczyłam serwetę oniemiałam z wrażenia.Jest przepiękna...
Pozdrawiam ciepło...Ania
Witaj!
OdpowiedzUsuńNic odkrywczego nie napiszę, przeleje jedynie studnię pełna zahcwytów- słusznych oczywiście. Bezdyskusyjnie! Obrus w Waszym cydnym ogrodzie, o którego perypetiach z sąsiadami w swoim czasie czytałam(niesamowite!!!) prezentuje sie nieskończenie piekne. Masz ogromny talent! To jedno z piękniejszych dzieł kobiecych dłoni jakie w tej materii widziałam. Stworzyłaś cos niesamowicie pieknego. Narzuta cieszy oczy (: ma w sobie to "coś" co przypomina mi w moim przypadku - czasy dzieciństwa. Miałam wtedy podobną - tworzoną z trudem szycia i zdobywanie kolorowych tkanin w epoce PRl.
Moc serdecznych pozdr. załączam
Trafiłam na Twojego bloga zupełnym przypadkiem a zauroczył mnie tak że przeczytałam cały.
OdpowiedzUsuńWspaniałym atutem są przepięknie i malowniczo skomponowane zdjęcia:):)
Obrusik fantastyczny! Uśmiecham się o wzór, bo mnie wzięło na szydełko ;) Kocyk też. Podziwiam za cierpliwość.
OdpowiedzUsuńA w Twoim ogrodzie cudnie, oj cudnie :D
A jak Adamek i reszta ferajny?
Ściskam gorąco
Dzięki serdeczne za miłe słowa, cieszę się, że się Wam podoba:)Penelopa, Moniko-witam i zapraszam częściej, choc ostatnio nie mam czasu na zamieszczanie nowych wpisów:( Ivon777 jak miło,że już jesteś znowu z nami:)
OdpowiedzUsuńJo-hanah- wzoru nie posiadam( patrz wpis powyżej:)Menażeria uszczupliła się na o króliczkę- ale nie mam już nawet siły o tym pisać. Adamek rośnie jak na drożdżach!I jest najcudniejszym synusiem na świecie:)
Serdecznie Was pozdrawiam i dziękuję za odwiedziny!
trzeba sprawdzic:)
OdpowiedzUsuń