piątek, maja 08, 2009

Bzowo-sosnowe szaleństwa

BZY W MOIM OGRODZIE PRZYWOŁUJĄ MASĘ WSPOMNIEŃ Z DZIECIŃSTWA , PONIŻEJ KRZAK BZU, KTÓRY ZAMIESZKUJE BZOWA BABULEŃKA. CZASAMI SIADAM W JEGO CIENIU SŁUCHAJĄC JEJ HISTORII.



....Właśnie z rzeczywistości rodzi się najdziwniejsza baśń w świecie....


"....Niektórzy nazywają mnie Bzową Babuleńką, inni driadą, ale naprawdę nazywam się Wspomnieniem; to ja siedzę na drzewie, które ciągle rośnie i rośnie, to ja wspominam i opowiadam historię! ...."

Hans Christian Andersen


Widocznie ostatnie opady deszczu bardzo pomogły spragnionej roślinnosci , bo w końcu mam i ja mój ukochany bez!

A po deszczu zawsze wychodzi słońce i znowu jest jak w bajce :)

PRAWIE, ŻE MOJA PRYWATNA OGRODOWA TĘCZA


Latam po domu i wszędzie, gdzie to tylko możliwe ustawiam wazony z gałązkami bzu:)




ADAMEK TEŻ BARDZO POLUBIŁ TEN BOSKI ZAPACH I CO CHWILA PODCHODZI DO WAZONU POWĄCHAĆ KWIATY:)

Pora kwitnienia bzów, to również dla mnie pora robienia syropu z sosny. Wspaniały, zdrowy i do tego bardzo smaczny wynalazek. Moje dziewczyny piją go zapobiegawczo od najmłodszych lat i faktycznie bardzo rzadko któraś ma kaszel i choruje.


Dla tych , którzy nie słyszeli, a chcieliby zrobić podaję jak.
Obcinamy do połowy młode, majowe pędy sosny ( drzewkom wychodzi to tylko na dobre, bo skracając przyrosty, powodujemy, iż korona jest bardziej zwarta i gęsta). Pędy kroimy na drobniutkie kawałeczki (muszą być suche, kiedyś robiłam syrop po deszczu i wszystko mi spleśniało), układamy warstwami w słoikach, przesypując każdą warstwę cukrem. Po pewnym czasie, jak pędy puszczą sok, przecedzamy i zlewamy wszystko do butelek. Nie trzeba pasteryzować, a syrop spokojnie stoi przez całą zimę. No chyba,że go wcześniej wypijemy, bo jest naprawdę pyszny..w smaku przypomina syrop Pini z lat mojej młodości:)
Kiedyś pokusiłam się o to żeby pędy zmiksować, ale wtedy wychodzi jednak mniej syropu, niż z takich krojonych.

A na koniec moje ukochane, wiosenne, bzowe perfumy!

29 komentarzy:

  1. Pekny bez(który zresztą uwielbiam)przypomina mi o moim minionym najwspanialszym dzieciństiwe pod skrzydłami kochanych dziadków,którzy w ogrodzie mieli pełno bzu,,a w którym jak miałam swoja kryjówkę:)))
    No i jak zwykle,,PIEKNY OGRÓD,,,UWIELBIAM go!!!!

    I witam wspaniałego Adamka..

    serdecznie pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Jejku! To niezwykłe, że tyle rzeczy potrafisz zrobić... Nigdy nawet nie słyszałam o czymś takim jak syrop sosnowy. Jestem pod wrażeniem!
    Pozdrawiam ciepło

    OdpowiedzUsuń
  3. Ojej..ta godzina, a tu jeszcze taki ruch! W zyciu bym się nie spodziewała, myslałam,że tylko Jagoda i Ita po nocach buszują:) Dzięki dziewczyny za nocne odwiedziny!Bardzo mi miło..hi, hi..Kasiu, z tym syropem nie przesadzaj, dziecko by go nawet zrobiło:D
    Pozdrawiam Was serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  4. Bez przepiękny a jak się pęknie reprezentuje we wnętrzu :)
    O takim własnym wyrobie syropu nie słyszałam... ale te pojemniczki szklane - są cudne, normalnie mam hopla na punkcie takich ;) Adamek rośnie jak na drożdżach! Coś czuję, że pozostanie u Was na zawsze :) Moja kuzynka kupiła kiedys niby miniaturkę, co do czego wyrósł jej taki duży hodowlany, no i pozostał w domu... podobno był bardzo duży i mieszkał na dodatek w bloku. Wasz to ma Ogród Utkany z Marzeń ;) i miejsca do biegania :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Bzową Babuleńkę pamiętam, miałam trzy tomy baśni Andersena w twardej, czarnej oprawie... A syrop sosnowy robiłam ostatnio dwa lata temu, a potem przemyciłam go przez całą Europę i mam jeszcze jedną butelkę :-) Jest niezawodny, leczyłam nim grono znajomych - zawsze pomagał na wszelkie nieżyty gardła.

    OdpowiedzUsuń
  6. Elisse, ostatnie zdjęcie to dla mnie Mistrzostwo Świata :) Jest przepięknościowe!

    Też zauważyłam, że niektóre rosliny po tym zresztą za krótkim deszczu (znowu jest sucho) - podwoiły się ;))

    Pozdrawiam nocne Marki ;))

    OdpowiedzUsuń
  7. Dag-esz ...nasza Buba to podobno, też miniaturka, ha, ha...tak to już z nimi jest!
    Daisy- ja też mam jeszcze parę książek z Basniami Andersena, a syrop rewelacyjny..to fakt!
    Joasiu- no jak dla mnie, to tez normalnie prawie mistrzu jestem :D tym bardziej,że mój aparat jest do d... a tu jakimś cudem boskim nawet ostre wyszło!
    Idę czytac książkę, serdecznie, nocnie Was pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  8. Piekny bez i jaki cudny ogrod!
    A taki syrop zawsze robila moja babcia, byl nieoceniony.
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  9. Śliczny bez, śliczny ogród, śliczne wnętrza, już czuję ten zapach rozchodzący się dookoła. U mnie też bez zamieszkał, ale co roku tak mi żal, że trzeba go zerwać z drzewa - tak się zastanawiam, czy wtedy drzewko w następnym roku kwitnie obficiej, czy jednak kwiatów jest mniej? Pozdrawiam Kasia.

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja równiez nie słyszałam o takim syropie .Ogród masz tak boski że napatrzec sie nie mogę .A te pojemniczki na syropek piekne są .Choć u mnie bzu jeszcze nie ma to już czuje zapach z twego mieszkanka

    OdpowiedzUsuń
  11. Syrop sosnowy w mojej rodzinie jest lekiem nr. jeden - zawsze działa...a do tego jaki pyszny, prawda?
    Mój bez na razie jest tylko malutką gałązką...może za parę lat zakwitnie? Mogłam kupić większy, ale ten jest szczepem bzu mojej babci...i tylko ten chcę mieć:)

    OdpowiedzUsuń
  12. "Narwali bzu, naszarpali..." - to Tuwim cytowany z pamięci. Piękny ten bez po prostu. Idę na bazar, może uda się kupić jakąś gałąź!

    A co do Adamka(cudny na tym stole) - koleżanka powiedziała mi, że zawłaszczy Wasze serca; ona miała zająca, który całą rodzinę wokół siebie skupił. Zaborcze zwierzątko, nie ma co ;)

    No a syrop - nie jest mi za bardzo potrzebny,bo mało chorujemy, ale za to jaka to magia! Fajnie jest produkować domowe leki, zbierać zioła... mieć dom pod lasem pełen zwierząt... To mój alternatywny pomysł na życie. Tymczasem ja nawet do psa nie dojrzałam, więc co tu mówić o przeprowadzce na wieś!
    Pozdrawiam Cię weekendowo :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Twoje posty i zdjęcia upewniają mnie tylko w tym, że warto wyprowadzić się za miasto. Sama mam takie marzenia, myślę, że kiedyś je spełnię. Spodobał mi się biały kredens i oczywiście szklane słoiki :)A Adamek rośnie w oczach!
    Pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
  14. Twój ogród to normalny raj na ziemi! Rewelacja!
    I dziękuję za przypomnienie przepisu na syrop. Lata całe go nie robiłam, aż wstyd! Zwłaszcza, jak się mieszka w lesie, tak jak ja :-D

    OdpowiedzUsuń
  15. O Matko następna z takim krzaczorem pięknego bzu ma sie rozumiec, a moje takie małe jeszcze:((( że nawet ładnego bukietu nie mogę zrobić.No poprostu zazdroszcze. Zdjęcia jak zwykle super, no i tęcza-gratuluje;)). Sosnowe szaleństwo w słoikach istne cudo a leki z domowej apteki to z pewnością skarb.:)))

    Pozdrawiam i życzę miłego weekendu

    OdpowiedzUsuń
  16. Pięknie u Ciebie jak zwykle :)
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Dzięki za przypomnienie "Bzowej Babuleńki" Aż mi się rzewnie zrobiło...
    Syrop z sosny... Ach już czuję ten zapach. Chyba zaraz chwycę sekator i polecą moje obsmyczyć trochę.
    Serdeczności

    OdpowiedzUsuń
  18. Masz piękny ogród! Sama go stworzyłaś, czy pomagał jakiś czarodziej?? Wzdycham do tych rajskich zakątków na zdjęciach.
    A bzy kocham- może dlatego, że jestem majowym dzieckiem :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Bea- witam Cię:)
    Kasiu- jak najbardziej zrywanie bzu powoduje lepsze kwitnienie.po przekwitnięciu należy powyłamywać kwiatostany, tak żeby nie zawiązywały się owoce i nie osłabiały rosliny.
    Anno- nie przerażaj mnie z tym zającem i tak już z niego kawał cholery:)
    Raincloud- ogród robiłam samiusieńka, na czarodzieja było za mało kasy:)A jej brak jest bardzo pomocny, bo wyzwala w nas masę kreatywności i umiejętności o które nigdy byśmy się nie podejrzewali!
    Dzięki wszystkim za odwiedziny i przemiłe słowa!

    OdpowiedzUsuń
  20. już dawno stwierdziłam, że zazdroszczę Ci ogrodu!!! Jest niesamowity - wiem, ze na pewno wymaga dużo pracy, ale jest piękny!!

    dziś stwierdziłam, że kocham bez, że jak dla mnie mógłby kwitnąć cały rok :))

    pięknie prezentują się "bombonierki" nie tylko jako ozdoby, ale jak najbardziej użyteczne naczynka :)) (na początku -oglądając zdjęcia, nie czytając tekstu- myślałam, ze to płatki róż zakonserwowane w soli...

    pozdrawiam serdecznie :)))

    OdpowiedzUsuń
  21. Ale piękne zdjęcia.Takiego cudnego ogrodu ,to Ci po prostu zazdroszczę i już.
    A syropek znam i robiłam w ubiegłym roku.Ale moje chłopaki nie chcą go pić,Sama sobie podpijałam nawet jak nie musiałam...Pozdrawiam Cię gorąco

    OdpowiedzUsuń
  22. "Moje" sosny juz wypuscily nowe pedy, wiec podejrzewam, ze pora na szykowanie syropu idealna. Problem jest jeden - za wysoko;)).
    Musze poszukac nizszych sosen...

    A Twoj ogrod jest przesliczny. Taka zielona oaza spokoju, przesiadywalabym w nim non-stop!

    Milej niedzieli, pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
  23. Jakie cudne zdjecia!!! Zatkalo mnie ogladajac. Nie moge sie napatrzec. Pokazalas wspanialy klimat. Przepis oczywiscie bardzo ciekawy. Milej niedzieli

    OdpowiedzUsuń
  24. Ogrod marzenie!!!
    Podziwiam Cie, szczegolnie,ze doprowadzilas go do takiego stanu,pomimo Twoich "problemow" z z grzebaniem w ziemi.Ogrod jest moja wielka miloscia i wiem ile pracy wymaga aby prezentowal sie tak jak Twoj :)
    Bez i konwalia to najpiekniejsze zapachy jakie znam,rozumiem Cie bardzo dobrze.Czekam na nie z niecierpliwoscia.U mnie na polnocy wszystko kwitnie troche pozniej(nawet pozniej niz w Twoim ogrodku;)
    Podpisze sie pod Twoim komentarzem odnosnie zrywania bzu.
    W tamtym roku nie zdazylam oberwac wszystkich uschnietych galazek kwiatowych.Teraz po tej stronie drzewka jest duzo mniej paczkow niz tam gdzie zostaly oberwane.
    Po Twoich pieknych zdjeciach u mnie juz pachnie bzem ;)
    Dziekuje za pomysl sosnowego syropu!
    Pozdrawiam cieplutko.

    OdpowiedzUsuń
  25. Cudowne miejsce ten twój domek, no i ten wymarzony ogród!
    Syrop sosnowy z dzieciństwa jeszcze pamiętam może dam radę jeszcze sama zrobić ? pozdrawiam !!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  26. Elizko, ja tez jestem pozytywnie sosnowo zasyropowana:) Co roku:)I my naprawdę nie chorujemy raczej - no chyba że w ogrodzie tyram i mi po nereczkach powieje, ale to juz inna bajka:)
    Buziaki wielkie,
    Asia.

    OdpowiedzUsuń
  27. Zaczelam tu zagladac przypadkiem i ...powoli sie uzalezniam. Do tego stopnia, ze wlasnie zaczelam "papugowac" przepisy. Pierwszy raz skusilam sie na zrobienie syropu z sosny, ktory sobie stoi w wydaniu bardzo poczatkowym w mojej kuchni. Mam w zwiazku z tym pytanie - po jakim czasie (mniej wiecej) mozna sok zlewac do butelek?
    Serdeczne pozdrowienia z emigracji
    Kira

    OdpowiedzUsuń
  28. Witam...trafiłam tu przez syrop z sosny i bardzo mi się tutaj podoba...pozdrawiam wszystkich!!!

    OdpowiedzUsuń
  29. Witam...trafiłam tu przez syrop z sosny i bardzo mi się tutaj podoba...pozdrawiam wszystkich!!!

    OdpowiedzUsuń

Copyright © Utkane z marzeń , Blogger