Oj, dawno już nie miałem okazji pisać swojego pamiętnika. A zajęcze życie tak szybko płynie szczególnie u boku mojej kochanej mamy, którą na każdym kroku doprowadzam do stanów przedzawałowych! Nic na to nie poradzę,że jestem już takim dużym chłopcem i chcę poznawać świat, a mamusia jakoś tego nie rozumie!
Pewnego razu siedzieliśmy sobie jak zwykle w ogrodzie, a ja, jak zwykle zresztą, skakałem po kanapach. Mamusia rozmawiała z babcią , która nas akurat tego dnia odwiedziła. W pewnym momencie....patrzę,...patrzę... i oczom własnym nie wierzę! Do ziemi zrobiło się jakoś dużo bliżej i wcale nie wydawało się już tak wysoko! Myślę sobie, spróbuję zeskoczyć, a co tam!
Pewnego razu siedzieliśmy sobie jak zwykle w ogrodzie, a ja, jak zwykle zresztą, skakałem po kanapach. Mamusia rozmawiała z babcią , która nas akurat tego dnia odwiedziła. W pewnym momencie....patrzę,...patrzę... i oczom własnym nie wierzę! Do ziemi zrobiło się jakoś dużo bliżej i wcale nie wydawało się już tak wysoko! Myślę sobie, spróbuję zeskoczyć, a co tam!
No i hyc! Nic się nie stało, tylko mama zerwała się z fotela jak oparzona no, a że zaraz obok była dziura dla kaczek, więc ja szybko do dziury i już byłem u sąsiadki! Mama krzyczy do babci, żeby patrzyła gdzie jestem i wołała sąsiadkę żeby otworzyła furtkę, a sama biegiem rzuca się przez wodę po kamieniach, a że była strasznie zdenerwowana, to wpadła do wody,mocno kalecząc sobie nogę o kamienie. Zerkałem zza krzaczka. Babcia cały czas wołała sąsiadkę, a mamusia gubiąc kapcie, w samych skarpetkach, bez butów, resztę oczka pokonała i biegiem do sąsiadki, żeby mnie złapać! Myślę sobie"... ups...no to nabroiłem! Trzeba zwiewać, bo krucho ze mną "i myk, pobiegłem za drzewa tak, że babcia mnie straciła z oczu. Mama krzyczała pod furtką ,żeby ją wpuścić, babcia z drugiej strony, ale sąsiadka wiekowa i nic nie słyszała! Mamusia niewiele się namyślając przeskoczyła przez ogrodzenie i już była tam gdzie ja! " Bożyczku, jaka ona wściekła"- pomyślałem i zacząłem zwiewać ile sił w moich zajęczych skokach, a biegać umiem szybko, do 80 km na godzinę! Mama mnie ściga, babcia nawołuje przez płot, sąsiadka, widząc moją mamę taką bladą też przyłączyła się do pościgu i krzyczy "folię na niego narzucić", mama wrzeszczy " nie, bo szeleści i się synek wystraszy!", ale sąsiadka zaprzątnięta pościgiem- nic nie słyszy i lata szeleszcząc z tą folią. "O ludziki, co oni chcą ze mną zrobić"- wiać, wiać ile sił w moich małych nóżkach! I biegiem z jednego kąta ogrodu w drugi! Mama krzyczy "Synku, synku wracaj- sam nie dasz sobie rady", zerknąłem na nią- z nogi leci krew,blada jak ściana, ze łzami w oczach i krzyczy do babci " No to po zającu"! Nie mogłem uwierzyć ,że chce mnie skrzywdzić, no ale jak ma być po mnie...widocznie tak ją tym skokiem na ziemię zdenerwowałem, że nie będzie zmiłuj się. Pognałem w kąt ogrodu, mama rzuciła się na ziemię i ślizgiem po igliwiu.... złapała mnie za tylną nóżkę! Zacząłem krzyczeć ile sił w płucach, trząsłem się okrutnie...mama nie puszczała...wzięła mnie na ręce i zaczęła całować po główce. " synku kochany...coś ty głupoto chciał zrobić, przecież sam byś zginął !" Ojej, myślę sobie- ten sam głos, te same ciepłe dłonie, tak samo całuje, chyba nie jest ze mną tak źle! HURRRRA!!!! Nie jest na mnie zła! Chyba wybaczyła ten głupi żart!
Przytuliłem się do niej z całych sił i zacząłem całować,po jej łysej mordce, a ona tylko szeptała mi do uszka miłe słowa i mocno przytulała. Powiedziała, że dokąd nie dorosnę, nie będziemy już brykać razem w ogrodzie i że będę mógł bawić się tylko w kojcu i w domu.
Teraz chodzę bardzo skruszony....
Nic nie szkodzi, mogę zostać, w kojcu, w ogrodzie, byleby tylko nie była już na mnie zła i dalej dawała te słodkie całuski!
zamiast do dołu, zacząłem wskakiwać... do góry!
Żeby już więcej nie była na mnie zła:)
O rrrany, Elisse, ale trauma :-( Ale skoro była tylko jedna ofiara - Twoja noga - to jakby nie ma się czym martwić... Instynkt drzemie w każdej istocie, co dopiero w nie dającym się (teoretycznie) udomowić zającu.
OdpowiedzUsuńFajnie, że znowu można Cię czytać, pozdrowienia :-)
To ci Adamek! Mam nadzieję że z nogą wszystko ok ;) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńTo ci z Adamka żartowniś:) Mam nadzieję,że mamusia doszła już psychicznie do siebie, bo z nogą to pewnie nie tak szybko. Elizo uważaj na siebie!:)
OdpowiedzUsuńObłędny ten Twój Adamek.... nie oszczędza mocnych wrażeń, ale tak to jest z "maluchami".....
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Ciebie i Adamka :-)
Tak dawno nie było postów o Adamku, że zaczęłam za nim tęsknić. Dobrze, że zbiegowi nie udała się ucieczka:) Pozdrowienia!
OdpowiedzUsuńTo masz wrażeń moc z Adamkiem ale jest cudowny więc jak się na niego gniewać :) Pozdrawiam przed burzą
OdpowiedzUsuńA to ci przygoda! Masz się z tym swoim synkiem, no ale wszystkie chłopaki lubią broić :)Ucałuj Adamka ode mnie i mojej rodzinki, pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńOjej mały uciekinier tak narozrabiał, a jak Twoja noga?Ile to musiało kosztować Cię stresu, swoją drogą Adama zapewne również.
OdpowiedzUsuńPrzesyłamy głaski:)
a ratunku... nie był by to chłop...ale GUPI!
OdpowiedzUsuńOjej, a to łobuziak z Adamka. Całe szczęście wszystko się dobrze skończyło. Mam tylko nadzieję, że z Twoją nogą już lepiej. Dużo nerwów i stresu, ale miłość do malucha na pewno Ci wszystko wynagradza.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i przesyłam głaski dla zajączka. :)
Elizo,kochana,ubaw po pachy z tego Twojego Adamka.A tym ,,ślizgiem po igliwiu,,rozwaliłas mnie zupełnie.Mam nadzieję,że z nogą już wszystko dobrze.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię i całuję....))
Adamka też
wyobrażam sobie jak się zdenerwowałaś Elisse, na szczęście wszystko się dobrze skończyło :-))
OdpowiedzUsuńoby Adamek jak najmniej tak stresujących wyskoków Ci fundował
pozdrawiam
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńElisse pozdrawiam Ciebie i Adamka...kuruj nogę, bo nie będziesz mogła biegac za tym rozrzbiaką. Buziaki!
OdpowiedzUsuńTak to nieraz bywa z dorastającymi dzieciakami ,mają swoje ścieżki. Pilnuj Adamka ,słodziak jest okrutny.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję ,że z nogą wszystko O.K. .Ślizg po igliwiu musiał być widowiskowy.
Pozdrawiam serdecznie.
Mały, a taki rozrabiaka ;))
OdpowiedzUsuńWszystko dobre, co dobrze się kończy - jak noga?
Elisse piszesz tak fajnie, że w moim odczuciu te historie nadają się na opowiadania dla dzieci - pomyśl o tym :) A do tego ilustracje Niki!
Usciski dla Ciebie i głaski dla Adamka :))
Współczuję ponieważ z pewnością bardzo to przeżyłaś, Adamek dorasta i ma różne pomysły.
OdpowiedzUsuńKuruj nóżkę - jeszcze Ci się przyda!
Pozdrawiam serdecznie!
Moja szwagierka ma królika, a że mieszka w wielkim bloku to z królikiem na skwerek wychodzi na specjalnej kroliczej smyczy...Proszę przekazać Adamkowi, ze jak bedzie niegrzecznym zającem to dostanie króliczą smycz od cioci lejdik;))
OdpowiedzUsuńA... przygód i wolności się Adamkowi zachciało! A jak urósł!
OdpowiedzUsuńOj tak, nie da się ukryć,że Adamek zaczyna robić różne dziwne rzeczy.:)Jesli chodzi o nogę, to dzięki, już lepiej - zaczynają powoli schodzić strupy, ale przy nim i tak wyglądam jak jedna wielka kancera!
OdpowiedzUsuńA to dopiero Adamek-chuliganek!! Dobrze, że tak się jego dezercja skończyła. Tylko szkoda Twojej nogi :-(
OdpowiedzUsuńUbawiłam się jak zwykle Adamkowymi przygodami :) Piszesz naprawdę fascynująco. A ten zając to rośnie jak na drożdżach.
OdpowiedzUsuńPrzy okazji zapraszam do mnie po wyróżnienie :)
byziak
Ja tak "uwiązana" jestem z kocurkiem ... Wrócił wiosną z zalotów ze "zwisającą" łapą. Nie boli go, tylko jest bezwładna - chyba zerwane ścięgna. Weterynarz dużo nie pomógł, ale da się z tym życ'. Niemniej jak ucieka i wraca za parę dni, to robi sobie niemiłosierne rany w łapce, bo nią szura po ziemi. Teraz ma ponownie dziurę w łapie i wychodząc na dwór musimy się bandarzowac' i pilnowac'. I nieraz zgubiłam buty w pogoni za nim ... I nieraz miałam pocharataną buzię po sprincie w zaroślach za uciekającym w te pędy kocie. Poza tym ma podejrzenie białaczki i tak sobie "uciec" nie może ...
OdpowiedzUsuń