niedziela, listopada 27, 2011

Czerwone święta

Czerwone święta

niedziela, listopada 27, 2011

Czerwone święta

Cóż ja mogę powiedzieć, oprócz tego, że żyję cały czas :)Strasznie przepraszam wszystkie, bardzo zaniepokojone osóbki, które maile do mnie słały i na fb pisały:) Nie odpalałam komputera przez długi, długi czas,więc dopiero w sobotę odebrałam wszystkie wiadomości. Kochani, naprawdę się nie macie o co martwić, jak zejdę, to ktoś z pewnością Was poinformuje :) Nie mam czasu,po prostu, w moim życiu mnóstwo się dzieje, o czym z pewnością niedługo napiszę.

PC230048-2

Póki co, staram się powolutku zmieniać wystrój w domu, już na ten bardziej świąteczny. W tym roku święta będą czerwono, zielono- piernikowo- złote. Tak więc Was raczej nie zaskoczę:)

PC230050-1PC230044-1 PC230049-1PC230042-1

Święta ciepłe, pachnące piernikami,suszonymi śliwkami, jabłkami i grzybami.Kredens chwilowo przeistoczył się w namiastkę spiżarni i graciarni. Czerwień zdominowała półki..malinowe i truskawkowe dżemy, suszona żurawina, cynamon, migdały i mnóstwo orzechów. Nawet przez krótką chwilkę poczułam świąteczny klimat, tym bardziej, że w pojemniczku, znalazłam, zapomnianą, ubiegłoroczną bombkę.

PC230043-1PC230041-1 PC230009-1PC230007-1

Osiołek również żyje:) Nawet schizy mu przeszły. Wszystkie moje zwierzaki są pod stałą opieką weterynarza, ale niestety Osiołek jest w tym wieku, że operacja nie wchodzi w rachubę, ze względu na serce. Co się zaś tyczy, oślego pęcherza, to jego zachowanie nie jest dla mnie nowością, zachowuje się tak raz na jakiś czas, odkąd tylko do nas trafił- to cholernie złośliwe bydle- chodzi i sika :) Niepokoiło mnie raczej jego wskakiwanie na moją głowę..to była nowość( oczywiście o ile za oknem nie szalała burza-bo jak błyska- to też norma )

PC230059-1

Pozdrawiamy więc, Was cieplutko i mam nadzieję, że do zobaczenia wkrótce.

PC230051-1PC230062-1

sobota, listopada 05, 2011

W biegu…czyli, twoje życie, jest jak skok na bandżi

W biegu…czyli, twoje życie, jest jak skok na bandżi

sobota, listopada 05, 2011

W biegu…czyli, twoje życie, jest jak skok na bandżi

22 Możecie mnie lać, krzyczeć, wrzeszczeć ile dusza zapragnie- jakoś to łyknę, nie mam w sumie usprawiedliwienia, na to,że mnie tutaj nie było tyle czasu…oprócz…No właśnie, oprócz łaciatego, paskudnego złośliwca. Przez dwa tygodnie nawet nie odpalałam komputera, z prostej przyczyny, totalnego wyczerpania i braku sił. Nie jestem już nawet w stanie zapanować nad spaniem w środkach komunikacji wiejskiej i miejskiej, tylko czekam jak ktoś mnie okradnie, albo da w łeb, bo z pracy wracam prawie pustym autobusem, z elementem..hmmm…przeróżnym.

IMG_1781

Opary alkoholu, w połączeniu ze zmęczeniem, działają jak środek odurzająco- usypiający i w trakcie czytania trzeciej strony książki usypiam…czasami nie da się spać, bo imprezka we wsiobusie..jadą , walą we wszystko, piją i śpiewają, nawet ładnie …ole, ole, ole ole…to my…kibole …tylko strasznie głośno, do tego autobus służy im za perkusję , więc wygrywają rytm na ścianach i oknach, czasami przeleci butelka, czasami chcą mi piwo dać, a czasami mówią…co się…ku… gapisz, no gapię się ku.., bo spać nie mogę- za głośno! Jak mnie za długo tu nie będzie, to możecie zacząć się martwić…jak nic zasiekali mnie w autobusie na trasie wyszkowskiej :)

DSCN0800

Sypiam więc z przerwami dwie , trzy godziny na dobę..nie dość,że rozkopali mi pół Warszawy, bo budują metro i pozmieniali mi znowu autobusy ( niestety na dwa lata ), przez co muszę wstawać jeszcze wcześniej, to jakby tego było mało- Osioł-który, za rozumny nigdy nie był, sfiksował doszczętnie na stare lata. Zaczęło się od warczenia-łaciaty- miłośnik , wszystkiego co się rusza,, przez całe swoje życie, nigdy –nikogo nie ugryzł i na nikogo nie warczał.

maj2004

Ponieważ znajomi i dzieci, również rzadko mnie widują ,więc tłumnie walą, po mojej pierwszej zmianie- czyli w okolicach 19, przez dwa dni w tygodniu. W sobotę i niedzielę , dom zapełnia się ludźmi , począwszy od piętnastolatków , a skończywszy na emerytach.Objawy kretynizmu oślego, pierwszy raz objawiły się podczas wizyty mojej kuzynki, kiedy to Osioł, zacząwszy od pomruków , przeszedł do jawnego powarkiwania i pokazywania zębów. Z kuzynką raczej rzadko się widujemy, więc jakby słabo ją znam, pomyślałam , więc natychmiast, że jak nic wredna z niej baba musi być, jak Osiołek pierwszy raz w życiu, niechęć swą jawną okazał. Później przyszła moja Mama z Klarą- bydle, miłością ogromną pałające do wszelkiego stworzenia, warczał jak głupi…reszta przez psiego syna, została równie niechętnie powitana, więc natychmiast honor kuzynce w myślach zwróciłam i za wredne babsko przestałam uważać , nakazując sobie solennie, co by ludzi po pozorach nie sądzić.Później było już tylko gorzej. Nie dość ,że zaczął warczeć na ludzi, to jeszcze błyski chyba jakieś tajemnicze w oczach mu się pokazują, bo zachowuje się w środku nocy tak, jakby ktoś stał nad nim z aparatem. Trzęsie się, a co za tym idzie , wali łapami o podłogę, potem zaczyna biegać..podłoga drewniana, na legarach, więc powoli zaczynam się wybudzać.

Obraz 177

W momencie kiedy bieganie w kółko nie przynosi efektów, bo ja jedyni wrzeszczę …Osioł ubiję cię jak nic..a on przeca i tak tego nie słyszy, wtedy wskakuje mi na głowę…tak , tak…dosłownie, nie w nogi łóżka, nie na środek, tylko na głowę ! Wyciągając więc pazury z nosa własnego,usiłuję wrzeszczeć, co wychodzi dosyć kiepsko, jako że bydle łaciate spoczywa mi centralnie na twarzy, żeby chociaż w nogach, ale nie, z przyczyn bliżej nieokreślonych, to musi być mój pysk! Mój!, Kurde mój, choć w koło tyle innych pysków przecież!

PIC00016

Ciągnę więc za wsiarz, ściągam łacha na podłogę, a on się zapiera i dalej chce wskoczyć, biorę małpę ( tę co to z nią sypiam zamiast jaśka ) i walę wściekła na oślep. Wtedy Osioł, w odwecie, w ataku złości, złośliwości, czy grom wie czego, zaczyna sikać. Żeby za łatwo nie było, lezie w koło łóżka, przechodzi przez górny hol, złazi schodami na dół, idzie przez kuchnię do salonu, wraca- okrąża wyspę kuchenną, idzie korytarzem i ……….cały czas SIKA!

PIC00073

Ostatnią kropelkę z pęcherza, wydala pod drzwiami wejściowymi. Nie chce wyjść- bo i po co? Biorę więc wiadro, mopa i około trzeciej w nocy, dzień w dzień, a właściwie noc w noc, myje podłogi w całym domu..przynajmniej czysto jest, znaczy dba o to, żebym obowiązków domowych nie zaniedbywała.. Długo tak nie pociągnę , już wcześniej chodziłam jak ćma gówniana, a teraz , to już nie za bardzo wiem czasami, jak się nazywam…szczególnie jak w pracy przez telefon muszę klepać te przydługi regułki powitalne. Osiołek całe życie schizy różne miewał, ale to , co teraz wyprawia , przechodzi ludzkie pojęcie.

PIC00017

W maju skończył czternaście lat, guzy ma w przeróżnych miejscach i boję się , czy to nie są przypadkiem jakieś przerzuty do mózgu. Nawet mam wyrzuty sumienia,ze ja go tak, tą małpą traktuję, bo pomimo tego szczania bezczelnego, kocham go okrutnie, ale w sumie małpa jak jasiek ,to go nie zaboli, a ja sobie ulżę. Po przeprowadzeniu conocnego rytuału ,Pan Pies, zasypia jak szczeniak. Dowlekam się do łóżka, padam…usiłuję zasnąć, ale chromkanie , chrapanie, sapanie i zasysanie się nosem o podłogę, nijak nie sprzyja ucięciu sobie drzemki. Leżę….zła…ba...wściekła, nie wiem kiedy usypiam , ledwo zamknę oczy, dzwoni budzik. Trzeba wstać i zacząć kolejny dzień, który niewiele różni się od poprzedniego.

Obraz 207

Tak więc pokornie proszę o wybaczenie, ale nie mam jak pisać, nie mam kiedy…dzisiaj miałam rano klientów, później spotkanie z koleżankami z podstawówki, czekałam więc na Placu Bankowym i pisałam..na śmietniku:),pisałam, wracając autobusem i teraz w domu- bo dziś sobota, więc jestem wyspana, wstałam o szóstej i czuję się jak młody bóg! Osłowi rzuca się na mózg i mi tak samo. Ostatnio wyszłam do pracy o półtorej godziny za wcześnie, po godzinnej jeździe, na Bankowym , dopiero to sobie uświadomiłam. Myślę,co robić, przecież nie będę , tak bezsensownie marnować ,tyle czasu, wskoczyłam do metra…parę stacji , dwa przystanki biegiem na piechotę i jestem u Mamy…Mama pyta kawy? Patrzę na zegarek i mówię, że nie zdążę…mam 14 minut wolnego czasu…odprowadzę Cię…odpowiadam,że nic z tego, bo ja muszę biec, do metra , a nie iść…no chyba, żebyśmy wyszły juz teraz :) I wtedy właśnie usłyszałam…twoje życie jest, jak skok na bandżi. Ale zobaczyłyśmy się i miałyśmy czas na to,żeby choć chwilę porozmawiać. Więc jak widzicie, nie mam kiedy pisać, ale to już niedługo się zmieni. Pisałam Wam kiedyś o Dżeimsach Bondach, krążących po placówkach..jak nic był u mnie! A jeśli to był ON, to niedługo mnie pewnie wywalą, więc będę miała więcej czasu :)..ale o tym następnym razem.

Pozdrawiam Was cieplutko i do zobaczenia…kiedyś :)

DSCN0832

Copyright © Utkane z marzeń , Blogger