Wracałam z pracy do domu…zimno,ciemno, wstrętnie, wiatr …idę skulona i modlę się ,żeby jak najszybciej dotrzeć do ciepłego domu, temperatura odczuwalna, z pewnością grubo poniżej zera. Po prawej stronie w podziemiach, stoi biedna babcia, widać ,że się wstydzi,kulturalna, inteligentna twarz..mogę sobie jedynie wyobrazić jaki to dla niej koszmar,wyciągam piątkę i wrzucam do malutkiego koszyczka z napisem…zbieram na lekarstwa..po lewej…kolejna, biedna babcia z kwiatami…kupuję za 10 zeta przemarznięty, zdechły bukiecik z trzech kwiatków…dalej siedzi kobiecina i zbiera na karmę dla psa…pies też biedny…w puszce ląduje dwójka, myślę sobie,że przez te warszawskie staruszki, to ja z torbami pójdę..ale wiem,że nie mogłabym spać..Już dawno nauczyłam się nie oddawać wózków pod marketami- koszyczek to ja sobie sama mogę odprowadzić, pędzę pijaków,cwaniaków co to fajki sepią, że o tych co samochodów pilnują nie wspomnę..z tymi od wózków i od samochodów, mam chyba najbardziej na pieńku. Kiedyś zostawiałam samochód pod metrem i dalej do pracy jeździłam komunikacją, od razu samochodu chcieli pilnować..no to się ich pytam,niby dlaczego mam im kasę dawać..ja ciężko pracuję..cały dzień..wracam, a ich nigdy nie ma, no to pytam, za co? No dobra, burczy czerwononosy..nie to nie..bez łachy. Ale ja jak się nakręcę to mogiła, więc wrzeszczę za nim ,żeby wracał, że jeśli mi sensownie wytłumaczy dlaczego mam mu dać pięć złotych, zamiast dziecku jogurt kupić, to kto wie, może coś wskóra.W odpowiedzi słyszę “ wariatka”. Obwieściłam więc, stałym bywalcom,że samochodu mają mi pilnować za free, bo jak choćby ryskę małą na nim znajdę, to się im dopiero dobiorę do skóry. Pilnowali przez pół roku. Mili byli, kłaniali się w pas..no cóż, widocznie stwierdzili,że z wariatami lepiej nie zaczynać..i słusznie. Kiedyś może napiszę o moich ulicznych przygodach, mam niesamowity dar ładowania się we wszystkie awantury, ale dzisiaj..wracając do tematu, wiedziałam,że babciom kasę muszę dać..mi nie ubędzie, aż tak, a im pewnie pomoże. O emeryturach i traktowaniu starszych ludzi w tym kraju, nie będę pisała, bo się zaraz nakręcę, ale co myślę,każdy sobie dopowie. Ja w każdym razie nie bardzo rozumiem, dlaczego tak chętnie pomagamy innym krajom, a nie potrafimy zadbać o ludzi , którzy są na granicy ubóstwa, w Polsce. Pomoc każdemu , to oczywiście bardzo szczytny cel, ale chyba powinniśmy zacząć sprzątać na początku własne podwórko.Ech życie.I znowu odbiegam od tematu, ale nie potrafię już przestać o tym myśleć. Idę dalej, starszy dziadzio wygrywa żałośnie, potwornie fałszując coś na harmonijce..ostatnia piątka ląduje w czapce, ten co w krzesła nawala pałkami , niech się goni i do uczciwej pracy weźmie. Patrzę pod nogi, bo wiem,że nie dam rady, jak natknę się na kolejną babinkę. Kątem oka miga mi na wysokości oczu coś białego, coś puszystego…zerkam..o mamuniu..tylko nie to..małe toto , chude i trzęsie się okrutnie, tak strasznie,że wiem,że muszę podejść, tak strasznie,że wiem,że jak nie zabiorę, to nie przeżyje.. Serca trzeba nie mieć, żeby takie maleńkie ciałko wystawiać na taką temperaturę. Na ręku, wystraszony, trzęsący się z zimna i z przerażenia siedzi malusieńki króliczek…niewiele większy od Adamka, w kartonie na zasikanej szmacie, trzęsie się drugi..tłum ludzi głaszcze, gada , piszczy, dotyka , szturcha…pytam ile ? Ten jeden..35 bo z łatką..biorę oba !!! Pan schowa i nikomu nie oddaje, do ludzi wrzeszczę ..kupione! Tłumek niechętnie się rozchodzi,biegnę do bankomatu, wyciągam ostatnie 70..Ściągam chustę przykrywam te maleństwa, siedzące w pudełku po butach, uciekamy szybko do metra..przed nami jeszcze długa droga..za plecami słyszę..proszę Pani, to miniaturki..odpowiadam,że nawet o ile to prawda, to na pewno nie powinny być jeszcze zabrane od matki. Szybki telefon do zaprzyjaźnionego weterynarza, ciepłe mleko dla kociąt, w malutkich brzuszkach i w końcu jest cicho, dobrze i cieplutko…jesteśmy w domu.
Strasznie Was przepraszam,że tyle nie pisałam..komentarze przeczytałam, maile też i bardzo, bardzo dziękuję. Następnym razem będę się gęsto tłumaczyć, a teraz Was pożegnam , bo dochodzi druga w nocy, a ja ledwo już patrzę na oczy.