Żeby nie było,że nie wiem, że Walentynki dzisiaj, to dołożyłam do kompletu filiżankę w kształcie serca :) Nie przepadam jakoś za tym świętem, ale i nie przeszkadza mi jak dostanę pudełko czekoladek i bukiet róż :). W Dzień Kobiet , mogą być goździki i ptasie mleczko:) Dziecko moje starsze co roku obwieszcza : nienawidzę walentynek :) Pamiętam jak była mała i mówiła,że nikt jej nie kocha i co ona zrobi jak nie dostanie żadnej kartki walentynkowej, a wszyscy będą sobie pokazywać co dostali, tylko ona nic nie będzie miała. Jakoś nie do końca wierzyłam,że nic nie dostanie, ale mając na względzie dobro dziecka własnego i ewentualne traumatyczne przeżycie z dzieciństwa, gdyby to ród męski jednak piękna nie docenił, zaopatrzyłam się w pokaźną ilość kartek i rozdałam kolegom w pracy wraz z wierszykami do przepisania… skrzynka pocztowa pękała w szwach, a uśmiech mojego dziecka i iskierki w oczach będę pamiętać chyba do końca życia :) Ale generalnie to nie o walentynki chodzi , tylko o pled , który skończyłam.
No więc skończyłam, choć łatwo nie było, bo oczywiście ledwo na chwilę odchodziłam, nieopacznie zostawiając robótkę, natychmiast zjawiał się Osioł i walił swym cielskiem na moim pledzie! A,że w paleniu głupa osiągnął mistrzostwo, więc zgonienie go graniczyło z cudem. Spójrzcie tylko na te oczka! Wcale nie są zamknięte! Tylko je przymknął cwaniak i co chwila zerkał czy sobie nie poszłam! Doskonale wie,że nie słyszy, więc, wie również, że ,aby osiągnąć upragniony cel, trzeba zamknąć oczy do kompletu i udawać,że jest się jeszcze ślepym, do tego przybrać odpowiednią pozę,że niby to sen wielki go zmorzył i pańcia w cholerę się odczepi!
Od Osła, mrużenia, zamykania oczu i palenia głupa, uczą się wszyscy pozostali, czworonożni domownicy, najbardziej pojętna jest młodzież! Moje dzieci bez pomocy psa jakoś się nauczyły…
Na pierwszej fotce obrus szyłam i usiłowałam go rozprasować! Proszę bardzo- następny cwaniak! A na kolejnej- pieczywo do koszyczka chciałam właśnie włożyć…widzicie te zmrużone ślepia ?! Wychodzi na to,że wszystko u mnie w domu jakieś głuche, ślepe i do tego jeszcze niegrzeczne!
Wszystkim zaglądającym, bez względu na to czy lubią Walentynki czy nie, życzę ogromu czekoladek i przepięknych , bukietów kwiatów – skoro nie można dostawać codziennie, to cieszmy się chociaż dzisiaj:)
Piekne zdjęcia, piekne aranżacje
OdpowiedzUsuńŚciskam
Aga
Pled wyszedł wspaniale, kolory ma cudne po prostu.
OdpowiedzUsuńZwierzaki rozkoszne. Mój pies nie jest głuchy, ale doskonale potrafi udawać, że jest.
Pled jest cudny :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Walentynkowo ;)
Pled bardzo ładnie wygląda - zazdroszczę Ci cierpliwości i zdolności :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko
Nareszcie mój ukochany Osioł. Nie mam bladego pojęcia o co Ci chodzi... przecież on jest przeuroczy:) Kocię, też milusie, a jakie cudne łóżeczko, nie możesz tych bułek na talerzu położyć. Mruczek ważniejszy, haha.
OdpowiedzUsuńWesoło masz w domku. Podziwiam za cierpliwość, a przy jednej głuchej i cwanej wysiadam, jakbym miała taką wesołą gromadkę, chyba spakowałabym walizki :D
Czekoladek tony życzę , a kwiatów, żeby wazonów zabrakło.
Buziaki i drapanko za uszkiem dla zwierzyny przekochanej.
Widzisz... jak widzę Osła to głupieję, pled - cudowny. Masz zdolności dziewczyno, ale o tym już wiesz.
OdpowiedzUsuńŚciskam
Ach,cudne te Twoje zwierzaki.Usmialam sie :)
OdpowiedzUsuńCo do pledow,to mialam ambicje i chcialam zrobic,ale nie robilam wieki na szydelku.Zapomnialam czym rozni sie slupek od polslupka.Jedynie lancuszek umiem jeszcze zrobic :( Tragedia.
Pozdrawiam :)
Głuche, ślepe, niegrzeczne ale jakie kochane. Pled.....cieplusiowaty.
OdpowiedzUsuńBardzo ladny wyszedl Ci ten pled "pastelowy inaczej". Naprawde.
OdpowiedzUsuńZwierzaki przeslodkie:-)Pozdrawiam.
Pled piękny! Podziwiam Cię za wytrwałość:-)
OdpowiedzUsuńA kot w koszyku zamiast pieczywa powalił mnie na kolana;-)))
Pozdrawiam walentynkowo.
Witam,czasem zaglądam na ten blog bo lubię patrzeć na piękne rzeczy.Podziwiam ludzi,którzy mają swoje pasje.Poza tym wiele rzeczy stąd mnie inspiruje do zmian w swoim mieszkanku.
OdpowiedzUsuńPodoba mi się ten pled i chyba bym podobny mogła wydziergać, bo trochę umiem trzymać szydełko i nim poruszać , proszę tylko o o to jak zacząć ,żeby wychodziły takie "skosy" .Dzięki, pozdrawiam
:))))
OdpowiedzUsuńbuziak w nos dla Osiołka :)
Ale Ty to jesteś normalnie jak maszyna z tymi pledami... jak ja bym chciała chociaż połowe Twojego tempa mieć :)
buziaki!
Witam,
OdpowiedzUsuńtez chcialabym tak ladnie umiec szydelkowac. Twoje kotki sa takie jak u mojej corki, tez robia co chca.
Zycze milego dnia i pozdrawiam serdecznie walentynkowo :-)
Śliczny pled.Piękne kolory. A jak ślicznie wygląda na fotelu i ten stoliczek obok i ta urocza filiżaneczka. Piesek też słodziutko kimie na pledzie. Kotek w koszyczku uroczy. Też tak mam ,że moje koty siedzą na stole w różnych naczyniach.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie i walentynkowo.
Katrin
Ale się uśmiałam z Twojego "bydlęcego" stadka:)))
OdpowiedzUsuńWspaniały pled wcale się nie dziwię, że przypadł do gustu pieskowi...;-)
OdpowiedzUsuńPled wyszedł cudnie, a zwierzaki ... żeby nie wiem jak przeszkadzały, zawsze dobrze jest mieć je przy sobie :) Coś o tym wiem :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Lagatka
witam, podczytuje Pani blog od czasu, kiedy trafiŁam przypadkowo na tekst o synusiu Adamku(potrzebowałysmy z koleżanką inform.o karmieniu i odchowaniu małego dzikiego zajaczka)podziwiam Panią i życzę wszystkiego co najlepsze.Pani blog jest tak energetyczny i przepieknie prowadzony, ze z niecierpliwością czkam na nowe wpisy, jest moim nr 1 razem z blogiem Magody, zdjęcia jak zawsze cudowne, o wytworach pracy Pani rąk nawet nie wspominam tak mnie zachwycają, buziaki AnnaPat...
OdpowiedzUsuńDroga Elisko:)ja tam lubię celebrowac każde święto i nawet gdyby był dzień nieświętującego święta ,też bym go obchodziła:))))życie jest takie krótkie i takie masakryczne,że trzeba się czasem zatrzymac i uchwycic w dłonie chwilę:))))pled piękny:))wcale się nie dziwię osłowi ,że musi się do niego przytulac:))mój zwierzak też tak ma ,że cokolwiek robię on musi byc przy mnie,ze mną i leżec akurat na serwetkach do deku które używam,albo na włoczce,gdziekolwiek byle ze mną:)))pozdrawiam waletynkowo:)))
OdpowiedzUsuńPled ma miłe kolorki, kawał dobrej roboty! Filiżanka jest świetna! A co do cwaniaków to skąd ja to znam?
OdpowiedzUsuńŁadnie wyszedł, choć miałaś trochę wątpliwości co do kolorów :))
OdpowiedzUsuńZwierzaki bossskie, a w Walentynki życzę samego najcudowniejszego ;-)
Ściskam :)
Żem się uśmiała, nawet Pan Kot parskał smiechem, buziole walentynkowe w noch.
OdpowiedzUsuńPled jest przepiękny, chciałabym otulić się takim w taki zimny wieczór jak dzis i popijać herbatkę z takiej slicznej filiżanki...a zwierzaki? Koffane - ja jestem straszna kociara i dla takiego małego broja zrobiłabym wiele:) Wiem, że Ty też:) Pozdrawiam serdecznie. Ana
OdpowiedzUsuńZa tak piękny kawał "roboty" należy ci się ciężarówka bombonierek. Podziwiam i gratuluję :-)
OdpowiedzUsuńU Ciebie to zawsze coś pięknego,ciekawego i śmiesznego!!!!
OdpowiedzUsuńWszystkiego NAJ!!!!
Świetny pomysł z tymi karteczkami!! Muszę go kiedyś skopiować :). A pled wyszedł bardzo cieplusi, chyba od tych KOLORKÓW :D
OdpowiedzUsuńŚliczny pled - Osioł wie, co dobre:-))) ściskam łapkę mądrali.
OdpowiedzUsuńA Twoje aranżacje jak zawsze niesamowite i ta cudna filiżanka:-)
wszystkiego dobrego!!!
Niezłe cwaniaki, ale cóż począć jak najlepiej na pięknym pledziku i to jeszcze rączkami Pani zrobionym, pled nie pastelowy, ale pięny :))
OdpowiedzUsuńTaaaaa - mój zwierz też głuchnie i ślepnie, gdy mu to pasuje, dzieciom też się ta przypadłość udzieliła ;-) Ulżyło mi, że nie tylko moim. A kocyk wyszedł czarowny, no i te pastele ;-) Chyba zasadzę się na podobny, ale najpierw w zdecydowanie mniejszym rozmiarze dla mojego Synka na lato.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :-)
A ja pokochałam właśnie walentynki, bo moje kochanie na kabareton mnie zaprosiło :):):):) ale były jaja :) buziaki
OdpowiedzUsuńPled wyszedł super! I kolorki też idealne:)
OdpowiedzUsuńA zwierzaki boskie są, moje koty też takie niesforne:)
Pozdrawiam Aga
Gluche, slepe, bezczelne i upart jak osly? to tak jak u mnie :) No ale co pancia by robila w domu, jakby nie zapieczatkowaly administracyjnie swiezgo prania, albo nie sprawdzily czy koszyczek pasuje na bulki? A tak odwalaja kawal dobrej roboty ;)
OdpowiedzUsuńDawno mnie tu nie było. Humor dziś taki sobie i jakoś taka markotna od rana chodzę, sama nie wiem czego chcę od zycia...
OdpowiedzUsuńWiedziałm, że tu humor napweno odnajdę i sie nie pomzliam, dziekuję Ci kochana Babo za że jesteś!
Piękny ten pled, ach piękny....
OdpowiedzUsuńKolory pledu jednak są super. Twoje obiekcje były niepotrzebne.
OdpowiedzUsuńWczoraj specjalnie z myślą o Tobie zrobiłam wypad po księgarniach i przeglądałam kalendarze . Żadnego nie kupiłam bo zdjęcia są do kitu. W przyszłym roku chce mieć kalendarz Utkany z marzeń. Koniec kropka. Proszę wziąć swoje zdjęcia i skontaktować się z wydawnictwem i już. Naprawdę , szkoda Twojego talentu.
No, chyba że powstanie książka - z bloga i zdjęć to tez będzie ok. Proszę , pomyśl i zrób pierwszy krok.
Moze chociaż napisz do wydawcy maila i podaj mu adres bloga niech sam popatrzy. I wtedy się przekonasz. Albo spytaj na blogu ile osób jest chętnych na kalendarz albo książkę. Sama zobaczysz czy warto
Czy poprzedni komentarz doszedł?
OdpowiedzUsuńHe, he...cieszę się,że "pled pastelowy inaczej" zdobył uznanie w Waszych oczach :)))Dzięki za miłe słowa.
OdpowiedzUsuńMieszczko- w którymś z wcześniejszych postów, jest podany wzór tego pledu..banalnie łatwy, więc nie powinnaś mieć problemów:)
Krysiu- myślę od dawna i myślałam, ale to niestety nie jest takie proste, ale ..kto wie:)))
Dziękuję za odwiedziny
Piękny pled!! A i zwierzaki- cudne!! :)
OdpowiedzUsuńElisse czy Ty sypiasz w ogóle? Pledy, wypieki, porządki, zwierzaki, hafty, szycie, żeby to wszystko zrobić chyba trzeba być 24h. na nogach ...
OdpowiedzUsuńPled "pastelowy" praktyczny" i cudny, zdjęcia śliczne!!!!!!!!!!!!!
Pozdrawiam ciepło:)
Pledzikiem jestem zachwycona,chyba sciągnę pomysł od Ciebie,jesli pozwolisz.
OdpowiedzUsuńA zwierzaki rzeczywiscie są cwane i mądre,sama nie mam,ale przekonałam się u sąsiadki ,która ma 2 pieski i kotka.Zachowują się jak ludzie ,a sposób porozumienia jest niewiarygogny.Gdybym nie widziała,tobym chyba nie uwierzyła.