sobota, stycznia 30, 2010

Przegląd tygodnia.

Przegląd tygodnia.

sobota, stycznia 30, 2010

Przegląd tygodnia.

Długo nie mogłam się zebrać w sobie, żeby cokolwiek napisać..chyba mnie zniechęciły te problemy z internetem, komputerem, wirusami  i brakiem prądu. Tak więc dzisiaj będzie wszystko w małym skrócie…ot, taki przegląd tygodnia. Tak naprawdę to wiele się nie wydarzyło , bo pledzik cały czas dziergam, więc na resztę czasu mało.
Zdjęcia z postępów robót ,na specjalną prośbę Lucy z Przemyśla, która pisze przesympatyczne i bardzo śmieszne maile:)
IMG_1954-1
Dziergam i z utęsknieniem czekam na zamówione 47 kolorów muliny i kanwę, co by obrazek wymarzony wyhaftować. Myślałam,że krzyżyki mi się znudzą,po tym samplerze, ale natrafiłam na wzory Marjolein Bastin, których poszukiwałam od lat…jak zobaczyłam …tak ponownie oniemiałam z zachwytu i nic już nie jest mnie w stanie powstrzymać…więc jak tylko przyjdzie paczka, pledzik idzie w odstawkę, a haftować obrazek będę! Z ławeczką i ptaszkami i zajączkami cudnymi…jak niewiele trzeba ,żeby marzenia się spełniały, nawet nie macie pojęcia, ile ja czasu szukałam jej wzorów! Piszczałam ze 702250szczęścia jak znalazłam, więc Misiek przyleciał zobaczyć co mi znowu odbiło, popatrzył, skrzywił się i rzecze: Takie to jakieś, bez ładu i składu, po co komu na obrazku szczotka, konewka i ławka…ooooo zobacz, tutaj taki ładny jednorożec…No myślę se, bezguście okropne,paskudztwo mi szpetne pokazuje, więc pytam, czy jeden szpetny pled mu w domu nie starczy i czy naprawdę do kompletu posiadać chce jednorożca paskudnego i że ja wiem,że o gustach się nie dyskutuje, ale po tylu latach jego gust powinien być jednak do mojego podobny, znaczy się o niebo lepszy i że może by mu tak zamiast tego jednorożca , to jelenia na rykowisku wyprodukować !!! Misiek skapitulował i powiedział…no dobra, dobra , ten jednorożec jest tak samo paskudny , jak ta szczotka i spółka..żartowałem! No przeholował, więc tłumaczę ,że jełop jest i bezguście, i że z nim nie gadam, bo mnie wkurzył , a szczotkę i tak wyhaftuję! Już mam cały projekt sypialni w głowie, bo wystrój się ciutkę zmieni, ale chyba tylko odrobinkę, bo dojdą detale z obrazeczka na poduchy i …no jeszcze wymyślę, a jak mnie wkurzy to wszędzie dam tą ławkę i szczotkę:)
W międzyczasie tak zwanym ,bo i taki znajduję, zrobiłam mydełka lawendowe , które wyglądają jak czekolada z orzechami:)Kolor wyszedł zupełnie przypadkowo, ale bardzo dobrze,bo taki akurat pasuje do łazienki:) Mydełka zrobiłam , bo….tylko zobaczcie kto na nich siedzi:)
 IMG_1928-1
 IMG_1916-1IMG_1917-1IMG_1921-1
IMG_1947-1Jest jeszcze jelonek i piesek, ale mydełko z synusiem jest zdecydowanie najpiękniejsze:)

A ponieważ jakoś tak brązowo-czekoladowo się zrobiło , więc dla odmiany pokażę Wam Osiołka , któremu na stare lata wszystko się w mózgu pokićkało…teraz myśli,że został ludzikiem, a wszystko to za sprawą sweterka. Nie jestem zwolennikiem przebierania zwierząt, ale Osiołek ma 13 lat i bardzo krótką sierść, a mrozy były naprawdę bardzo solidne i biedak trząsł się z zimna, więc pierwszy raz w swoim psim życiu dostał sweterek, bynajmniej nie psi… I tu nastąpiła rzecz niezwykła, Osiołkowi tak strasznie się sweterek spodobał,że ani myślał zdejmować go w domu! Ale żeby to wszystko…nie…bydle owo, ledwo ubranie dostało, pomyślało chyba, że skoro pańcia ma i siedzi na kanapie, to jemu też wolno i myk…na kanapę. Psom na łóżka wchodzić nie pozwalamy, nie, nie …absolutnie nie dlatego,że nam to przeszkadza, tylko dla trzech dużych psów, kota i czwórki ludzi miejsca było za mało, więc bydło spoczywać na glebie musiało i choć pisałam,że Pejk na ziemi nie lubi, to  jednak do tej pory jako siedzisko wykorzystywał inne psy, bądź też kradł sobie poduszki, kocyki lub w ostateczności gazety,ale na łóżka nie wchodził! Sweterek,a raczej tunika sprawiła,że z łóżka nie chce zejść!IMG_1812-1 No więc, migam do niego, bo jak wiecie od urodzenia głuchy jak pień jest…więc pokazuję, żeby zlazł, a on cwaniak głowę i zad odkręca w drugą stronę i udaje,że nie widzi! o…proszę…
IMG_1869-1   IMG_1828-1 IMG_1833-1 IMG_1863-1
  Ale ja mądrzejsza jestem ,ha, ha…przynajmniej tak mi się wydawało, wiedząc ,że aparatu Osioł się boi ostatnimi czasy,a na widok lampy błyskowej ucieka, więc sadystycznie lampę uruchomiłam,łudząc się,że teraz zwieje na pewno.Niestety…moje nadzieje okazały się płonne. Pan Pies popatrzył się na mnie z wyrzutem… potem usiłował wepchnąć głowę i cielsko pod poduszki…
 IMG_1814-1 IMG_1875-1
A gdy nie zadziałało wstał, przeszedł do kącika i odwrócił się w stronę lampy…tam błyski były mniej groźne….
IMG_1845-1 IMG_1844-1 IMG_1846-1
Myślę se cwaniaku…i chluuuu serię zdjęć zrobiłam, po której to Osioł, odkręcił się o 180”, zamknął oczy  i ostatecznie pokazał gdzie ma swoją ukochaną pańcię!
IMG_1847-1 
A pozostając w zwierzęcych klimatach, kiedyś obiecywałam, że pokażę zdjęcia Demona na których wygląda jak niepełnosprawny umysłowo kot. Oto i pierwsza z fotek, bo przyjemności trzeba dawkować:)))))

DSCN7700-1
Teraz chłopak wyprzystojniał,w odróżnieniu od Osła za ubrankami nie przepada, za to uwielbia przymierzać skrzydełka anielskie:)
IMG_0843-1 IMG_0842-1
Część blogów zdążyłam odwiedzić rano, teraz czeka mnie następna partia i post z wyróżnieniami za które pięknie Wam dziękuję!

niedziela, stycznia 24, 2010

Historia pewnego pledu

Historia pewnego pledu

niedziela, stycznia 24, 2010

Historia pewnego pledu

Kiedyś pracowałam z  jedną panią, była paskudna jak noc listopadowa, tleniona blondyna, bez zęba z przodu, a jakby tego było mało malowała się niebieskimi cieniami,aż po samą nasadę brwi…jak zobaczyłam ją po raz pierwszy to autentycznie współczułam i zastanawiałam się jak Bóg może być,aż tak niesprawiedliwy…no szpetna była okrutnie. Ale generalnie zmierzam do tego,że w miarę upływu czasu, owa pani co raz mniej mnie swym wyglądem szokowała, później zaczęłam się w niej doszukiwać ukrytej urody, a dwa lata później odchodząc z pracy zastanawiałam się jak ja mogłam uważać ,że ona jest brzydka. No dzisiaj wiem,że jednak brzydka była, ale chodzi mi o to,że w miarę upływu czasu, przestałam zauważać jej brzydotę…Wy też tak niekiedy macie,że po pewnym czasie coś zaczyna się Wam bardziej podobać? Myślę,że człowiek się chyba przyzwyczaja. A cały ten elaborat prowadzi do tego,że  w domu, od dwudziestu paru lat, pętają mi się kłębki włóczki w pastelowych, iście socjalistycznych kolorkach! Włóczki są pozostałością z czasów kiedy to moje dziecko  malutkie jeszcze było, a w sklepach można było dostać jedynie sweterki w kolorach gaciowego różu, wtedy to chyba po raz pierwszy zrodził się we mnie bunt, przeciwko paskudztwu i szpetocie, a mając na względzie wygląd mojego cudnego dziecka, sięgnęłam po druty i zaczęłam w ilościach hurtowych odzież dziecku trzaskać odpowiednią…były domki, papugi , pajace, bałwanki, kangury…dziecko ze smutnego szarego światka, wyróżniało się gamą kolorów, wzorów i ferią barw. Niestety, to co było dobre dla niemowlaka, czy nawet dla dziecka, jakby niespecjalnie spełniało swe zadanie w dorosłym świecie, więc zostałam z olbrzymią ilością włóczki w dziwacznych kolorach. Zostawiłam, no bo przecież dzieci dorosną, w szkołach zajęcia zpt , no i na pewno na drutach będą dziergać, to ja będę już zaopatrzona w odpowiednie produkty, jak na pierwsze prace w sam raz odpowiednie! .Na moich dumaniach się skończyło, szkoła minęła, a ani jedna , ani druga ciągot do robótek ręcznych nijak wykazać nie chciała, a włóczki spoczywały dalej na dnie kosza, no bo przecież wyrzucić szkoda! Jak wiecie teraz narzutę Madzi szyję, ale że już tak durna nie jestem co by ją sama produkować, więc kazałam kwadraciki dziecku narysować i wycinać, szablon odpowiedni posiadam, więc aż tak trudno nie jest. Madzia po wycięciu czterech kwadratów powiedziała,że jakby wiedziała,że będzie miała tyle (!!!!) roboty, to narzuty by nie chciała! , a ja się nie dam, tym bardziej,że połowę i tak Misiek za nią odwalił.Tak więc lekkie przestoje mamy, a ja spokojnie, nic nie robiąc, siedzieć nie potrafię, po nocach spać nie mogę, a rodzina wrzeszczy jak maszynę uruchamiam po północy…musiałam znaleźć wyjście awaryjne i tu wracamy ponownie do nieszczęsnych kolorków, bo tylko takowe na stanie mi zostały. Wyciągnęłam je z kosza i ułożyłam obok siebie…brrr…aż jęknęłam z rozpaczy, anilanka w podłym gatunku, no ale przecież szkoda! No myślę se, narzutę wydziergam, ale patrzę i myślę, że szpetna będzie…no ale coś robić w nocy muszę! I wtedy przypomniała mi się właśnie historia owej pani bez zęba i doszłam do wniosku,że może mi się jednak po pewnym czasie pledzik  spodoba, a jak nie , to przecież moje dzieci, też będą miały dzieci, a dla niemowlaka, to dalej takie kolorki są fajne:))))))))Ochoczo chwyciłam szydełko i zaczęłam produkcję…po pierwszym kolorku,aż mnie rzuciło i nie mogłam się doczekać , kiedy następny zacznę, doszedł gaciowy róż, było jeszcze gorzej i powoli dochodziłam do wniosku,że jednak szkoda mojej pracy…ale noc trwała, a ja nie mogłam usnąć..po niebieskim, stwierdziłam,że dla dzieci moich dzieci, taki kocyk będzie jednak odpowiedni, bo nawet zaczyna jakoś wyglądać! Po zielonym doszłam do wniosku,że nikomu nie oddam, a na lato, na hamaczek, taki pastelowy pledzik będzie w sam raz:))))) I tym oto sposobem, mam nadzieję ,że kończąc pled dojdę do wniosku, że to jednak cudo jest! A wszystko dzięki jednej blondynie bez zęba!




IMG_1755-1  IMG_1770-1 IMG_1778-1 IMG_1777-1
..ostatnio na topie przeróżne drożdżówki , tutaj akurat ślimaczki z jabłkiem, migdałami i cynamonem.Opycham się nimi przez pół nocy, a następnego dnia piekę zapas, na kolejną nockę…W dzień szyję narzutę, a w nocy dziergam pledzik, w ramach rozrywki, żeby za monotonnie nie było.
IMG_1729-1  IMG_1737-1IMG_1738-1
Aaaaa…te dziwne przerwy w moim blogowaniu…znaczy się brak odpowiedzi na komentarze itd.. są spowodowane brakiem w zależności od dnia: komputera..lub grzebania przez Miśka w komputerze, internetu – zerwane kable, aczkolwiek chłopaki z tepsy i tak się sprężyły i kable naprawili już następnego dnia, ale niestety później chłopaki z elektrowni dali plamę i naprawiali usterkę zdecydowanie dłużej niż ci z tepsy:))) Tak więc, choć jestem rzut beretem od stolicy, czuję się jakbym mieszkała na końcu świata:) Na maile odpisuję cały czas, ale niestety chyba tak dalej nie dam rady…dostaję od Was taką ilość,że nie jestem w stanie nadążyć z odpisywaniem…szczególnie mając na względzie, powyższe usterki. A Wasze maile często oprócz miłych słów wymagają pomiarów( np. .kuchni:), podania nazw producentów( co nie zawsze pamiętam, więc grzebać muszę w gwarancjach), przesłania wzorów( tutaj dopiero zaczyna się szperanie), opisu co i w jakiej kolejności zostało robione, podania nazw farb, lakierów itp….bardzo Wszystkich przepraszam, zwłaszcza tych którzy już od pewnego czasu czekają na odpowiedź, ale musicie mnie zrozumieć…ja mam normalne życie…praca, dom, dzieci, zwierzaki…i tylko 24 h na dobę:(, więc nie daję rady, bo gdybym chciała ze wszystkim nadążyć, to nie mogłabym odejść od komputera. Mam nadzieję,że zrozumiecie i poczekacie cierpliwie:)
Pozdrawiam Wszystkich serdecznie, w ten piękny ,mroźny dzień. Jest cudnie, świeci słonko i powoli zaczyna chcieć mi się znowu żyć!

środa, stycznia 20, 2010

Huuuurra, nareszcie koniec!

Huuuurra, nareszcie koniec!

środa, stycznia 20, 2010

Huuuurra, nareszcie koniec!

Ojej, przyznam szczerze ,że miałam już dosyć, ale jak się na coś już zdecyduję, to zawsze doprowadzam to do końca, jednak zdarzyło mi się parokrotnie,że koniec był daleki i odległy. Tym razem się postarałam i po 22 dniach katorżniczej pracy i wgłębieniu w zrogowaciałym kciuku ( nie wiem dlaczego ludzie nie zakładają naparstka na kciuk, tylko na jakiś inny palec!) mogę pokazać ….
…tadadadammmmm………krzyżykowe dzieło mojego życia 40.0026 krzyżyków, a właściwie to jeszcze więcej , bo dodałam nadprogramowo jeszcze dwa zajączki , koronę i parę innych rzeczy:)



Wymiary 61x63 cm, na razie nie ma ramek, więc jak zawiśnie w docelowym miejscu, wyprany,wyprasowany i oprawiony to pokażę. Póki co jest to ostatni pościk z cyklu sampler i haft krzyżykowy, myślę że na długi czas, więc zamęczę Was jeszcze detalami:) Poniżej, zawisł na stole , bo nie byłam w stanie uchwycić  go w kadrze na leżąco, a poza tym  tutaj widać,że jest naprawdę duży.
IMG_1691-2
Wzór jest autorstwa Scarlet Ribands, oczywiście z małymi zmianami.
IMG_1717-1 IMG_1713-1 IMG_1723-1 IMG_1721-1
Magda z radości przytupywała jak zbliżałam się do końca, ale absolutnie nie dlatego,że matka , ręcami własnymi taki cudnej urody sampler wytrzaskała…o nie…niestety.Madzia ma swój własny interes, bo czeka,aż się wezmę za szycie jej narzuty , do remontowanego pokoju…póki co remont polegał na zamalowaniu żyrafy, tudzież klimatów rodem z warszawskiej słoniarni( oczywiście bez obrazy tego co słoniarnię malował:), u nas była tylko nędzna namiastka) zakupieniu nowej kanapy i świeczników. Nie wiem czy wspominałam,że styl skandynawski ma dominować, a wiadomo,że tam priorytetem są srebrne, błyszczące świeczniki:)
IMG_1051-1 IMG_1057-1
Teraz jęczy ,że ma brzydko i nieprzytulnie, więc trzeba to szybko zmienić, zaznaczam,że remont to dziecko chciało przeprowadzić, nie ja…ale dziecko jakby szyć nie umie, a że ja też nie, to już nikogo nie obchodzi:)
Tak więc program na najbliższe dni…niestety kolejna narzuta:)
IMG_0992-1
Pozdrawiam Wszystkich gorąco w ten uroczy , znowu mroźny wieczór.

wtorek, stycznia 19, 2010

Kącik, jadalnią szumnie zwany

Kącik, jadalnią szumnie zwany

wtorek, stycznia 19, 2010

Kącik, jadalnią szumnie zwany



Niestety , ku rozpaczy wszystkich domowników musieliśmy rozebrać choinkę, gdyż czarny wiewiór przegryzł kable od lampek, prąd go popieścił i wyskoczył z czubka drzewka jak z procy. Ale niestety, Pan Kot niczego się nie nauczył, godzinę wystraszony posiedział w kąciku i…..urrra…znowu na choinkę. Tak więc w obawie o zdrowie kociego imbecyla, choinka została rozebrana, bądź co bądź to jednak dziecko i głupie jeszcze. Którejś zimy choinka stała u nas do Wielkanocy, co prawda na tarasie, ale jednak:) głupio już mi było, bo z drogi ją było widać, więc powiesiłam na niej pisanki. Akurat zaprosiłam koleżankę, która była u mnie po raz pierwszy…patrzę, mija mój plac i idzie dalej, więc biegiem dzwonię, co by się cofnęła,weszła zaaferowana i w pierwszych słowach…Ty , u Ciebie na ulicy jacyś idioci jeszcze choinkę trzymają ubraną, właśnie ją mijałam ! Od tamtej pory ląduje na strychu zdecydowanie wcześniej, ale i tak nie ma opcji, żeby zniknęła w Trzech Króli.
A na zdjęciach kąt jadalniany,pomiędzy kuchnią ,a salonem…no dobra, dla uściślenia , to jest kawałek salonu:) Kiedyś, przez jego środek biegł kanał na samochód, ściany były nieotynkowane,na okna czekaliśmy dwa lata z sufitu zwisały druty, a jego zwieńczenie stanowiły olbrzymie drzwi garażowe. To była chyba najokropniejsza i najbardziej nieprzyjemna część domu, to właśnie tutaj znajomi załamywali ręce  i patrzyli się z politowaniem jak na wariatkę ..kiedyś o tym  już pisałam, o tutaj

 IMG_1577-1   IMG_1610-1
IMG_1599-1  IMG_1615-1
IMG_1624-1 IMG_1627-1  IMG_1620-1 IMG_1593-1
Dzisiaj mój dom powolutku, zaczyna przypominać ten wyśniony, wymarzony..powolutku, bo jeszcze cały czas nie jest wykończony, a minęło 12 lat:).

PS. Bardzo pięknie dziękuję za taki ogrom wyróżnień, jesteście kochane i obiecuję, że zajmę się tym jak tylko zreperuje Marcin komputer do końca, bo tak ledwo przechodzę ze strony na stronę...moja Helena ma lepsze tempo ( żółw- dla tych co nie w temacie), odwiedzam Wasze blogi, choć bardzo ciężko mi pisać komentarze, bo on - komputer-robi tak ,że człowiek pisze i nic nie widzi, a później pokazują się raptem trzy linijki od razu i wisi, wisi, wisi.... ze dwie minuty, a później przestaje działać... ale byłam wszędzie...

niedziela, stycznia 17, 2010

Zwykły, zimowy dzień

Zwykły, zimowy dzień

niedziela, stycznia 17, 2010

Zwykły, zimowy dzień

Zupełnie nie rozumiem skąd ta panika w mediach dotycząca zimy, słuchając wiadomości, mam wrażenie,że zawisł nad nami jakiś kataklizm i grozi nam zagłada, a przecież kiedyś mrozy były o wiele większe, a śnieg jak zaczynał się w listopadzie, tak kończył dopiero w marcu i nikt z tego powodu nie szalał, ja to jeszcze pamiętam, a przecież nie jestem, aż tak stara! Właściwie nie mam swojej ulubionej pory roku, kocham chyba wszystkie, a taką zimę uwielbiam, zimę ze śniegiem, zaspami , lekkim mrozem i soplami zwisającymi z dachów.
  Brakuje tylko słoneczka, takie dni jak ten zdarzają się niesłychanie rzadko, a szkoda. Mój kinol w kolorze kurtki świadczy o lekkim mrozku podczas spacerku:)
 

DSCN3360-1
DSCN3374-1




Psy uwielbiają zabawy w śniegu, Osiołek też szaleje, ale wystarczy,że aparat wezmę do ręki i juz ucieka..na starość jakiegoś świra dostał, kiedyś pięknie pozował, a teraz coś mu odbiło.

IMG_1115-1  IMG_1126-1 IMG_1132-1 IMG_1148-1
Z kotami jest śmiesznie , bo zapadają się po pachy:), a ponieważ w domu nie ma kuwety, więc muszą chodzić załatwiać się na dwór. Pryskają biegiem pod pomosty i tam się świnie gdzieś załatwiają. Vinga kot inteligentny był nad wyraz, kupkę robił u sąsiada dendrologa, a siusiu u tego od wanien i innych przydasi…a te…brr..aż strach pomyśleć jaka woń będzie się rozchodzić w moim ogrodzie na wiosnę.
IMG_1282-2 IMG_1291-1 IMG_1292-1 IMG_1289-1
W zimę uzupełniamy zapasy energetyczne i jemy, jemy, jemy…a że wszyscy wyglądamy jak szkieletory, więc tłuszczyk jest nam bardzo potrzebny ,co by nie zamarznąć.Wieczorkiem zachciało nam się ciasta i trzeba było pójść do sklepu po jajka. Po wiosce poruszam się tylko na piechotę,żeby nie wiem jak lało, sypało śniegiem, samochód stoi w garażu,a ja twardo w najgorsze mrozy i wiatry brnę przez zaspy:) To tak dla zdrowotności…Poniższe zdjęcia obrazują powrót ze sklepu. Dziecko moje biedne,młodsze właśnie zaliczyło jakąś lodową pecyną w plecy, ale dłużna nie pozostała , no i rozpętała się wojna.
IMG_1366-1
Ja uniknęłam śniegowych kulek tylko dlatego,że w ręku trzymałam aparat:),a jajka o dziwo przetrwały w stanie prawie nie naruszonym!







IMG_1375 IMG_1377-1IMG_1390-1 IMG_1394 
Wieczorkiem odpoczywamy zajadając się ciastem i popijając gorącą herbatę, a za oknami pruszy śnieg
IMG_1505-1
podziwiamy widoki za oknem i światełka na drzewach, które wyglądają bajkowo
 IMG_1306-1IMG_1252-1 IMG_1305
starsi leżą  przed kominkiem i wygrzewają gnaty, młodsi buszują wśród gałęzi
IMG_1274-1 IMG_1417-1
jeszcze inni zalegają na kanapie smacznie pochrapując
IMG_0146 IMG_0145-1
lub zażywają kąpieli w gorących źródłach:)
IMG_1167-2
są też tacy którzy uwielbiają wieczorne zabawy i psoty,a później napełniają swoje brzuszki smakołykami,
DSCN3460-1  DSCN1530DSCN1529-1
i tylko  jeden, mały, biedny ludzik siedzi i haftuje, aż ma czerwone plamki przed oczami:)
IMG_1405-1
I jak tu nie kochać zimy:) Dziewczyny, precz z depresją, jaka wiosna ?!! O czym wy piszecie?:)Toć to zima w pełnej krasie i jest cudnie, pięknie , bosko…ubrać się cieplutko  i wyjść z domu z uśmiechem na ustach, bo za parę lat, śnieg może być tylko pięknym wspomnieniem!
Życzę Wszystkim udanej niedzieli, spędzonej na nartach, saneczkach i zabawach na śniegu:)
Copyright © Utkane z marzeń , Blogger