Na początek, chciałabym się Wam pochwalić niezwykłym wyróżnieniem, które wymyśliła i przyznała mi
Daisy , a jest to ORDER UŚMIECHU, który dostałam "za Adamka". Nie ukrywam, że czuję się troszkę skrępowana, ale jednocześnie jest to dla mnie duży zaszczyt. Daisy, chciałam Ci bardzo podziękować.Korzystając z okazji , chciałam powtórnie podziękować
Wam wszystkim za wspaniałe komentarze, za to że podzieliliście się ze mną swoimi kocio- psimi, często jakże bardzo smutnymi historiami. Za wsparcie, za zrozumienie, za wyrozumiałość, że blog jakoś ostatnimi czasy zmienił swój charakter i stał się zwierzyńcem:) I
Tobie Mamo chciałam mimo wszystko:) podziękować, że jednak ulitowałaś się i zabrałaś Adamka... mimo wszystko , bo jest to kolejny problem i kolejny pyszczek do wyżywienia:) I choć wiem, że nie uratuję, wszystkich stworzeń, to może w kimś, dzięki tym postom zaszczepiłam odrobinę miłości, może nie będziemy już tak bezdusznie przechodzić obok zwierzęcego cierpienia .
Wasze słowa często wprawiają mnie w zażenowanie, bo jakoś tak głupio czytać o sobie, ale również czuję się bardzo dumna z tego, że ktoś może o mnie tak miło myśleć, bo mimo olbrzymiej miłości do zwierząt, aniołem to ja doprawdy nie jestem. Nigdy nie było świętej Elizy i ze mnie też na pewno nie będzie:(
JESZCZE RAZ WSZYSTKIM BARDZO SERDECZNIE I BARDZO GORĄCO DZIĘKUJĘ.
A na wszystkie wiadomości postaram się odpisać wieczorem.
A teraz trochę różności, żeby nie było,że tylko czworonogi mi w głowie:)
Ponieważ nie było mnie z Wami na Święta, chciałam pokazać świąteczne pozostałości, czyli dekoracje okienne:), bo niestety nic innego się nie ostało, a do robienia zdjęć, w tamtym okresie nie miałam głowy.
Wianuszki są zrobione, ze sztucznego bluszczu i różyczek, tak więc pewnie jeszcze przez jakiś czas powiszą, natomiast zazdroskę wydziergałam sama już dawno temu( bardzo lubię połączenie delikatnego batystu z grubym, takim przaśnym kordonkiem) i właściwie takie "firanki" wiszą w każdym pokoju z tym,że różnią się oczywiście koronkowym wykończeniem.
Ziołowe donice powstały specjalnie w celu uprawy ziół na parapecie okiennym, w jednej rośnie dość rachityczna bazylia, a w drugiej jeszcze bardziej rachityczna szałwia:( W każdym bądź razie stanowiły ogrodową świąteczno- wiosenną aranżację:)
Poniżej parę fotek z szalejącej po ogrodzie wiosny ( widok z okien salonu )
( i jedna z nielicznych rzeczy, którą zrobiły fantastycznie nasze gminne władze, za co pokłon czołem do ziemi biję) Zbiornik jest utworzony sztucznie i jest to najzwyklejsza (a właściwie niezwykła) pod słońcem oczyszczalnia ścieków, która stała się ostoją przeróżnego, wodnego ptactwa, zamieszkującego wody zarówno na stałe jak i gościnnie.
Z PAMIĘTNIKA ADAMKA
Witam Wszystkich ponownie, jako, że moja skromna, owłosiona osoba cieszy się bardzo dużym zainteresowaniem, chciałbym Wam donieść co się wydarzyło w ostatnich dniach mojego krótkiego życia :) Czuję się bardzo dobrze i rosnę jak na drożdżach, mamusia mówi,że przestanie się martwić, jak będę ważył tyle co kostka masła czyli 250g, ale póki co nie jest źle, bo ważę już 233 gramy!!! Mamusia wstaje już do mnie tylko raz w nocy i jest z tego powodu bardzo szczęśliwa!
Wiem już co to mleczyki i koniczynka i powiem szczerze, że nawet mi smakuje, ale mama po tej zieleninie zawsze daje mi ciepłe mleczko, bo mówi, że to moje jedzonko ma za mało kalorii, ja tam jej święcie wierzę i jem tak, że aż uszy mi się trzęsą z rozkoszy.
Ten wielki wybieg, który mi zbudowali, jest bardzo fajny, ale tylko wtedy jak w klatce siedzi ze mną mamusia, sam nie lubię tam być i zaraz chowam się do domku, a jak mama znowu wchodzi do klatki, to wychodzę i ja!
Wczoraj mamusi przyniosła na spróbowanie kolejny smaczek, mówi że to czereśnia!- baaaardzo lubię gałązki czereśni i już wiem, że mamusi nie wolno gryźć, tylko całować moim mięciutkim języczkiem, a gryźć mogę gałązki, no i jeszcze suwak od mamy bluzy...w ostateczności.
Najbardziej, to jednak lubię być w domu z mamusią i skakać po jej łóżku, wczoraj pokazywałem swoje nowe sztuczki i mama bardzo głośno się śmiała. Podskakiwałem do góry na wszystkich czterech łapkach w miejscu i strasznie to się wszystkim podobało, ale jak przestała się już śmiać...to wtedy musiałem wymyślić nową sztuczkę i zacząłem skakać i w powietrzu obracać się o 360 "!!! To dopiero był wyczyn!!! Mamusia znów się śmiała i mówiła, że jestem najpiękniejszym i najukochańszym z zająców - ale to pewnie dlatego, że tylko mnie poznała:)
Już dwa razy nastraszyłem mamę tak strasznie, że aż prawie zaczęła płakać. Za pierwszym razem,( a było to zaraz po zjedzeniu pierwszy raz koniczyny) zacząłem machać główką i wydawać dziwne odgłosy. Mama myślała, że się duszę listkiem, ale okazało się, że to tylko CZKAWKA!!! Za drugim razem jak podeszła do mnie do klatki, to miałem wyciągnięte nóżki na bok i smacznie spałem....wywlekła mnie na siłę i dopiero jak otworzyłem oczka i zacząłem ją całować, to zrozumiała ,że to taka moja nowa poza! Jak nic,że histeryczka z niej straszna!
Już myślałem,że moja mamusia to prowadzi jakąś "ochronkę", bo wczoraj wieczorem było u nas bardzo dużo dzieci i wszystkie chciały cały czas jeść, a mamusia piekła tylko pizzę i nosiła im inne smakołyki, a w nocy to te dzieci strasznie hałasowały i nie dawały nam spać!
A dzisiaj byłem w strasznym stresie, bo ledwo wyszły dzieci , to przyszła do nas do ogrodu ....kaczka z kaczątkami i już myślałem, że zamieszkają razem ze mną , ale mamusia tylko powiedziała, że to zaprzyjaźniona kaczucha i przyszła do nas w odwiedziny pochwalić się swoimi malutkimi dziećmi...no kaczusie były naprawdę urocze, tatuś musiał im wyciąć kawałek siatki, żeby mogły do nas wejść i mówi, że sąsiad może być zły, ale mama mówi, że trzeba pomagać zwierzątkom i ,że nic mu się nie stanie, jak małą dziurę będzie mieć.
Kaczusie pospacerowały po ogrodzie i pokąpały się w naszym stawie, a później mamusia pomogła im dostać się nad "ich" duży staw, gdzie się urodziły. Choć były bardzo piękne, bardzo się cieszyłem jak poszły i mamusia jednak troszkę też:)
I powiem Wam w sekrecie, że choć na dworku jest fajnie, to jednak najszczęśliwszy czuję się z moją łysą mamą w jej łóżeczku. Wtedy mogę położyć się między nią, a jej małpką (duża taka jest, a z małpką jeszcze śpi!) położyć uszka po sobie, przytulić mordkę do jej ręki. Mamusia głaszcze mnie między oczkami, a ja wtedy tak rozkosznie je mrużę ... i szczęśliwy, wyskakany i wygłaskany idę spać. A na dworze, to niech sobie dzikie zające żyją, ja tam mam swój dom i swoich rodziców!
Do usłyszenia wkrótce.
ADAMEK