poniedziałek, stycznia 12, 2009

minęły dwa lata...



zdj.1 okno ze zdjętym środkowym szprosem
Lato mijało szybko...mój mąż robił wylewki na parterze, ja zaś z Tatą (który się do nas na jakiś czas przeniósł) zajęliśmy się otoczeniem domu, które również wołało o pomstę do nieba. Na końcu ogrodu stały trzy garaże, które aż po sam sufit były zawalone śmieciami, nie wiem co bym zrobiła bez pomocy Ojca, który pieczołowicie segregował to paskudztwo na cztery kupki:złom, śmiecie,szkło i rzeczy nadające się do spalenia.Po ruszeniu grabiami, smród wydobywał się z tego niesamowity-nie będę opisywać co się tam znajdowało,pozostawiam to Waszej wyobraźni.Rodzina pomagała jak mogła,mama przywoziła różne smakołyki, teściowa z babcią woziły autobusami pranie,tata pracował razem z mężem przy wykańczaniu domu...obiady gotowałam na butli gazowej, a wieczorami taszczyliśmy na górę wanienkę z ciepłą wodą żeby wykąpać we względnie ludzkich warunkach córkę. Noce robiły się coraz zimniejsze, więc postanowiliśmy przywrócić do życia przedpotopowy piec. Rury grały i śpiewały, zaś cały dom drżał w posadach, za oknem hulał wiatr, a my byliśmy chyba najszczęśliwszymi ludźmi pod słońcem, nawet podłoga która dwa tygodnie po ułożeniu stanęła dęba, nie mogła nam popsuć humorów. Człowiek w końcu uczy się na błędach.

zdj.2 -tak wygląda zapięcie od wewnątrz

Trzeba było zrywać i układać wszystko od nowa. przed zimą stanęliśmy przed trudnym wyborem- mogliśmy mieć albo okno do naszego salono-garażu albo nowy piec gazowy. Za oknem zaczęły spadać pierwsze płatki śniegu, a my musieliśmy się patrzeć na ścianę z pustaków, ale za to było cieplutko i co raz bardziej przytulnie.
Przez pierwsze dwa lata staraliśmy się wykończyć pomieszczenia na dole. Garaż przekształciliśmy w salon, kanał został zamurowany, ściany otynkowane,a pokój połączyliśmy z kuchnią - po roku dostał nawet swoje nowe okno na świat, na podłogach była terakota, parkiet o dziwo też leżał na swoim miejscu, a ja położyłam po raz pierwszy w życiu glazurę w kuchni. W kominku wesoło buzował ogień i w
końcu mogliśmy troszkę odsapnąć, ale życie byłoby przecież takie nudne, gdyby nie zmiany, więc wpadliśmy na pomysł przebudowy naszego domu.Tak żeby był jeszcze piękniejszy, bardziej funkcjonalny i żeby była łazienka na górze i żeby dziewczynki miały oddzielne pokoje, a my swoją sypialnię. Żeby,żeby, żeby...i tak zaczął się kolejny rozdział w naszym życiu - wielka rozbudowa!
zdj। 3 -śrubka na zewnątrz po zdjęciu szprosa
zgodnie z obietnicą pokazuje jak wygląda okno z tzw. nakładką. Myślę ,że teraz może to wyglądać troszkę inaczej. Moje okno ma już ok. 11 lat:)

4 komentarze:

  1. Bardzo ciekawie opowiadasz..
    Zapraszam do mnie po odbiór wyróznienia..Agnieszka

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam ten blog po prostu

    zapraszam do mnie po odbiór wyróżnienia

    Pozdrawiam cieplutko

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak sobie wyobraziłam taką zimę o jakiej piszesz, to aż mróz po plecach mi przeszedł ;))
    Pomysł z oknem do opatentowania :)
    Gorąco pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Z wielkm zainteresowaniem czytam każdy Twój kolejny wpis i bardzo bardzo dziękuje za te zdjęcia !!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń

Copyright © Utkane z marzeń , Blogger